Wielkimi krokami zbliża się czwartkowy mecz Polski ze Szkocją w Glasgow. Z każdego zakupionego biletu na to spotkanie, 10 funtów zostanie przekazane na zbiórkę na rzecz pomocy poszkodowanym w wojnie w Ukrainie. I wygląda na to, że pieniędzy będzie naprawdę sporo, w czym także zasługa Polaków.
Nie tak miał wyglądać 24 marca ani w przypadku Polaków, ani w przypadku Szkotów. Biało-czerwoni wobec wydarzeń za naszą wschodnią granicą odrzucili jednak możliwość gry z krajem najeźdźców, Rosją. Szkoci natomiast nie mogą się zmierzyć z Ukrainą już teraz, przez co obie federacje porozumiały się w sprawie meczu towarzyskiego.
Dla Czesława Michniewicza to z pewnością doskonała okazja na uzyskanie kilku odpowiedzi przed decydującym bojem o mistrzostwa świata. W Glasgow jednak ważne będą nie tylko aspekty piłkarskie. Im więcej osób na trybunach, tym bardziej sowita wpłata na rzecz cierpiących w wyniku wojny.
– Sprzedaliśmy już 33 tysiące biletów, z czego ponad 4500 polskim kibicom. Nietypowo kibice gości mogli nabywać bilety bezpośrednio ze względu na ograniczony czas, normalnie wejściówki trafiają do federacji. To naprawdę dobra liczba, ale chcielibyśmy dobić do 40 tysięcy. Im więcej kibiców, tym więcej pieniędzy przekażemy na UNICEF pomagającemu wszystkim w Ukrainie, a to ważne – mówi agencji PA Ian Maxwell, dyrektor szkockiej federacji.
I podkreśla: – Mecze w czwartkowe wieczory zazwyczaj są trudne, bo to dzień nauki szkolnej, a wielu kibiców musi się dostać z całego kraju. To wyzwanie. Mieliśmy jednak świadomość, że ogłaszając zbiórkę na rzecz poszkodowanych w wojnie niektórzy nie przyjdą na stadion z uwagi na reprezentację, ale okazując swoje wsparcie dla Ukrainy. Chcemy zapełnić stadion w jak największym stopniu.
Hampden Park w Glasgow jest w stanie pomieścić nieco ponad 50 tysięcy osób. Wszystko wskazuje na to, że przy okazji meczu Polski ze Szkocją stadion nie zapełni się do ostatniego krzesełka, ale do kompletu zabraknie naprawdę niewiele. Biorąc pod uwagę, że to sparing – wynik może robić wrażenie.