Kontrakt Roberta Lewandowskiego z Bayernem Monachium wygasa w połowie 2023 roku. Taka sytuacja to raj dla Piniego Zahaviego. Superagent, jak nazywa się przedstawiciela Polaka, może teraz wynegocjować swojemu klientowi doskonałe warunki. W tym lub innym miejscu. A Bawarczykom izraelski biznesmen już raz podpadł...
Lewandowski związał się z Zahavim na początku 2018 roku, kiedy to rozstał się z Cezarym Kucharskim. Zasługą Izraelczyka było wynegocjowanie kontraktu, który napastnik podpisał w Bawarii latem 2019. Tamto posunięcie okazało się strzałem w dziesiątkę, jako że kolejne sezony przyniosły największy rozkwit formy piłkarza i pozwoliły mu też wygrać upragnioną Ligę Mistrzów.
Życie jednak nie znosi próżni. Teraz kapitan reprezentacji Polski ma być już po słowie z Barceloną i od nowego sezonu czarować swoją grą publiczność na Camp Nou. Jeśli tak się stanie, Zahavi zabierze wielką gwiazdę z Bayernu nie po raz pierwszy.
Chciwa pirania
Izraelczyk dał się zapamiętać władzom Bawarczyków jako twardy i nieustępliwy negocjator już w sezonie 2020/2021. Wówczas to końca dobiegał kontrakt Davida Alaby i choć mistrzom Niemiec zależało na zatrzymaniu piłkarza, a i sam zawodnik wyrażał chęć pozostania, ostatecznie do tego nie doszło. Strony się nie dogadały, a Austriak na zasadzie wolnego transferu powędrował do Realu Madryt.
Dejaré un club especial para otro club especial. Estoy realmente feliz de poder formar parte del Real Madrid. Después de tantos años en Múnich, asumiré este nuevo reto y daré mi mejor para continuar la historia de este club especial. @realmadrid pic.twitter.com/FFYQTI1RAr
— David Alaba (@David_Alaba) May 28, 2021
Dziennikarz, który został agentem
Co ciekawe, Zahavi na początku swojej kariery zawodowej wcale nie planował pracy w charakterze agenta piłkarskiego. Zaczynał jako dziennikarz. Pochodzący z okolic Tel Awiwu Pini już wtedy miał odznaczać się wielką pracowitością. Ci, którzy śledzili jego poczynania w izraelskich dziennikach, twierdzili, że pracuje po… 26 godzin na dobę.
I właśnie ten upór w niedługiej perspektywie czasowej miał zaprowadzić Izraelczyka do świata agentów piłkarskich. Pracując jako dziennikarz rozbudował swoją siatkę kontaktów i dał się poznać wielu osobom w środowisku. Jako pierwszy transfer przeprowadzony przez Zahaviego uważa się przenosiny obrońcy Aviego Cohena z Maccabi Tel Awiw do Liverpoolu, do czego doszło w 1979 roku.
Potem poszło już lawinowo. Z każdym kolejnym rokiem Izraelczyk poszerzał wachlarz swoich możliwości, aż w końcu dorobił się miana superagenta. A to zarezerwowane jest tylko dla nielicznych, samych największych rekinów branży. Z tym określeniem kojarzą się takie nazwiska jak Jorge Mendes czy Mino Raiola, którzy każdego lata odgrywają kluczowe role przy największych transferach.
Znajomość z Fergusonem, pomaganie Abramowiczowi
W trakcie swojej kariery obecny agent Lewandowskiego cieszył się doskonałymi relacjami między innymi z trenerem Manchester United, Aleksem Fergusonem. Na przełomie wieków odpowiadał za ściągnięcie do tej ekipy między innymi Juana Sebastiana Verona czy Jaapa Stama. Reprezentował także interesy Rio Ferdinanda, gdy ten zamieniał West Ham na Leeds, a niedługo później zameldował się na Old Trafford i tam przez lata święcił gigantyczne sukcesy.
Zahavi nigdy nie był jednak związany bliżej tylko z jednym klubem. Tak jak przez pewien okres żył dobrze z United, tak później skierował swój wzrok w kierunku Chelsea. Według brytyjskich mediów, prominentny agent odegrał niemałą rolę w przejęciu londyńskiego klubu przez Romana Abramowicza. Później mógł liczyć oczywiście z tego tytułu na bogate i stojące otworem drzwi do lokowania zawodników. Na Stamford Bridge miał sprowadzić między innymi Ashleya Cole’a czy Didiera Drogbę.
Zarzutem, który często pojawia się w tego typu przypadkach ze strony kibiców, jest oczywiście pazerność osoby odpowiadającej za interesy piłkarzy. Fakt, że Izraelczyk – używając eufemizmu – biedy nie klepie, chodził za nim przez całą karierę. I nie inaczej było także w przypadku wspomnianego już Alaby, kiedy fani Bayernu zarzucali menedżerowi wyciągnięcie zawodnika z klubu dla własnych korzyści. W Madrycie miał bowiem otrzymać pięć milionów euro prowizji za podpis pod kontraktem, a w Monachium na taką gratyfikację liczyć nie mógł.
Perła w koronie
Obecnie Zahavi nie stawia na ilość, a na jakość. Osobiście reprezentuje dość wąską grupę zawodników, a Lewandowski jest w tym gronie prawdziwą perłą w koronie. Co ciekawe jednak, fachowy portal Transfermarkt wcale nie Polaka uznaje najdroższym graczem w stajni Izraelczyka. Miano to serwis przypisuje gwieździe RB Lipsk, Christopherowi Nkunku, przy którym widnieje kwota 65 milionów euro. Przy Polaku natomiast widzimy 50 milionów.
Możemy się spodziewać, że jeśli kontrakt Lewandowskiego z Barceloną wszedłby w życie, to Zahavi również w i tym przypadku zainkasowałby solidną wypłatę. I kto wie, czy transfer tego kalibru nie byłby zwieńczeniem kariery agenta Izraelczyka. Choć kontakty pozostają, a chęć do uprawiania zawodu jest cały czas, to jednak zbliżające się 80. urodziny nakazują sądzić, że w wykonaniu tego agenta nie należy spodziewać się tak intensywnej pracy jak kiedyś.
Ależ to by była historia 🤯 𝐁𝐚𝐫𝐜𝐞𝐥𝐨𝐧𝐚❓🇪🇸 𝐁𝐚𝐲𝐞𝐫𝐧❓🇩🇪 𝐊𝐭𝐨́𝐫𝐞 𝐅𝐂𝐁 𝐰𝐲𝐛𝐢𝐞𝐫𝐳𝐞 "𝐋𝐞𝐰𝐲"❓🇵🇱 #tvpsport #lewandowski #Barcelona #Bayern pic.twitter.com/7vPrlduNX6
— TVP SPORT (@sport_tvppl) April 11, 2022