W poprzednim sezonie Leeds United było rewelacją Premier League . Obecnie znajduje się w strefie spadkowej i do ostatniego meczu będzie walczyć o utrzymanie w elicie. Phil Hay, dziennikarz The Athletic i autor książki o drużynie z Elland Road, w rozmowie z TVPSPORT.PL opowiedział o przyczynach sportowego spadku drużyny i szansach na pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Odniósł się także do dyspozycji i ewentualnej przyszłości Mateusza Klicha .
Michał Kruczkowski, TVPSPORT.PL: – W zeszłym roku napisałeś książkę zatytułowaną "I było pięknie: Marcelo Bielsa i odrodzenie Leeds United" (przetłumaczone z j. angielskiego na potrzeby wywiadu – przyp. red.), która skupiała się na pierwszym od wielu lat sezonie klubu w Premier League. Jak dużym zaskoczeniem jest dla ciebie to, że ta wspaniała przygoda może się niedługo skończyć?
Phil Hay, The Athletic: – Nie ukrywam, że jest to dla mnie niespodzianka. W przypadku Bielsy miało się jednak z tyłu głowy to przeświadczenie, że jeśli coś ma się zepsuć, to może się zepsuć szybko. Miał swój styl gry i specyficzną taktykę, której mocno się trzymał. Latem w klubie panowało jednak przekonanie, że Leeds czeka kolejny dobry sezon. Może niewiele osób sądziło, że uda się ponownie zająć dziewiąte miejsce, ale na pewno sporo ludzi wierzyło, że drużyna będzie nadal stanowiła poważne wyzwanie dla reszty stawki. Zespół napotkał wiele problemów, które były spowodowane różnymi czynnikami. Bardzo szybko nastąpiło przejście z pozytywnej i optymistycznej atmosfery do drżenia o utrzymanie w Premier League.
– Czy rozstanie z Marcelo Bielsą było konieczne?
– Byli na tym etapie sezonu, w którym dało się wyczuć potrzebę zmiany. Wyniki nie zachwycały, tracili mnóstwo bramek, ustawienie taktyczne się nie sprawdzało. Zarząd stracił wiarę w projekt Bielsy, dlatego niemożliwym stało się zatrzymanie go na stanowisku. Istnieje ryzyko, że jeśli Leeds spadnie, kibice będą wyrzucać władzom klubu zwolnienie menedżera, twierdząc, że Argentyńczyk ostatecznie utrzymałby drużynę. Wymieniłem już jednak kilka elementów, które nie do końca działały. Do tego można dodać niewłaściwe podejście do transferów. Za czasów Bielsy skład zawsze był wąski, a przy tak wielu kontuzjach odbiło się to na osiąganych rezultatach. To wszystko się nawarstwiło i przekształciło w ogromną presję. Gdy teraz na chłodno przeanalizuje się ich problemy, nie można być zaskoczonym, że są w strefie spadkowej.
– Stwierdzenie, że tracili mnóstwo bramek nie jest przesadzone. Co przyczyniło się do wpuszczenia aż 74 goli?
– Ten problem pojawiał się już w zeszłym roku, ale szczególnie był widoczny pod koniec przygody Bielsy. Inne zespoły coraz łatwiej radziły sobie i wykorzystywały indywidualne krycie Leeds. Pawie nigdy nie radziły sobie najlepiej ze stałymi fragmentami, ale kłopoty zaczęły się też pojawiać przy otwartej grze. Przeciwnicy rozrywali ich defensywę, która była bardzo słaba. Jeśli walka o utrzymanie rozegra się na podstawie różnicy bramkowej, Leeds jest na straconej pozycji. W następnym sezonie koniecznie muszą popracować nad działaniami w obronie. Trzeba jednak przyznać, że pod wodzą Jessego Marscha, nie licząc spotkania z Manchesterem City, są bardziej zwarci w tyłach.
– Jak nowy trener dogaduje się z piłkarzami?
– Wydaje się, że zawodnicy go lubią, nie ma problemu w ich relacjach. Na przełomie marca i kwietnia mieli dobrą serię pięciu meczów bez porażki, w których zdobyli jedenaście punktów. Wydawało się, że Leeds postawiło się w bardzo dobrej sytuacji. W lidze doszło jednak do wielu przetasowań. Problemem dla trenera, przejmującego zespół na takim etapie sezonu, jest presja dobrych wyników, przez którą nie może w pełni wprowadzić swojego pomysłu na grę. W przypadku Marscha dochodzi wejście w buty Bielsy, który był jednym z najbardziej lubianych menedżerów w historii Leeds. Myślę, że nadal nie możemy powiedzieć, w jakim kierunku chce on rozwijać tę drużynę. Sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby mógł podziałać chociaż w jednym okienku transferowym. Jego natychmiastowa reputacja będzie zależała od tego, czy doprowadzi zespół do utrzymania.
– Na The Athletic pisałeś o jego motywacyjnych przemowach, w których cytował chociażby Gandhiego czy matkę Teresę. Uważasz, że takie działania bardziej szkodzą czy pomagają piłkarzom w obecnej sytuacji?
– Myślę, że to nie do końca pomaga. Bardzo trudno przekonać innych takimi sposobami, gdy jesteś bliski spadku. Wielu trenerów stawia na takie motywacyjne zagrania, odwołując się do innych dyscyplin czy sportowców. Uważam jednak, że w obecnej sytuacji, gdy kibice czytają o tych przemowach, nie patrzą na nie z entuzjazmem. Teraz lepiej mówić mniej. Trzeba jednak podkreślić fakt, że trenerzy mają bardzo dużo zobowiązań medialnych. Są konferencje przed meczem i po spotkaniu. W przypadku tych cytatów, po prostu odpowiedział na zadane pytanie. Ludzie zupełnie inaczej odbieraliby takie opowieści, gdyby zespół był w dobrej formie i regularnie punktował.
– Wspominałeś o wielu kontuzjach trapiących Leeds. Zgadzasz się z wypowiedzią Marscha, który stwierdził, że pod wodzą Bielsy gracze byli przetrenowani?
– Metody Bielsy przez trzy lata znakomicie się sprawdzały. Nie byłoby awansu, a następnie wywalczenia dziewiątego miejsca w Premier League, gdyby tak nie naciskał na piłkarzy podczas treningów. Trudno się jednak sprzeczać z tym, że w obecnych rozgrywkach drużyna nie dała rady pod względem fizycznym, czego efektem były też urazy. Intensywność zajęć nigdy nie spadła, mimo że pod koniec panowania Bielsy piłkarze walili już głową w mur. Można zatem znaleźć uzasadnienie słów Marscha. Trzeba jednak pamiętać, że zaczynanie takiego tematu jako zastępca Argentyńczyka, jest naprawdę ryzykowne. Bielsa jest uwielbiany w Leeds, dlatego można podpaść kibicom, mówiąc o nim negatywne rzeczy.
– Stwierdziłeś również, że na obecną sytuację zespołu z Elland Road złożyło się wiele czynników. Które z nich miały kluczowe znaczenie w spadku formy?
– Proces rekrutacji nie był udany. Nie można powiedzieć, że pieniądze wydane na Dana Jamesa i Juniora Firpo zaowocowały wzmocnieniem drużyny. W trakcie zimowego okienka nie zakontraktowali też nikogo do środka pomocy, gdzie potrzebne było wzmocnienie. Bielsa kierował się zawsze surowymi kryteriami przy sprowadzaniu nowych piłkarzy. Zimą zaryzykowali, wychodząc z założenia, że mają odpowiednio silny skład, aby się utrzymać. Teraz widzimy, że popełnili błąd. To, w połączeniu z innymi elementami, doprowadziło do dużego spadku. Nie można jednak za to winić jednej osoby czy jednego zdarzenia.
– Jaka atmosfera obecnie panuje wokół klubu?
– Kibice są fantastyczni, zarówno na Elland Road, jak i w delegacjach. Wykazują się niesamowitą cierpliwością. Piłkarze nie uraczyli ich wieloma pozytywnymi momentami, a mimo tego fani cały czas stali murem za Bielsą. To samo powtarza się z Marschem. Był jeden wyjątek podczas domowego meczu z Aston Villą. Zespół grał słabo, przegrał 0:3. Można było wyczuć frustrację na trybunach. Nie była jednak bezpośrednio skierowana w Amerykanina, bardziej chodziło o zwolnienie Bielsy i dyspozycję piłkarzy. Poza tą sytuacją kibice zawsze byli po stronie graczy. Gdy przegrali 0:4 z Manchesterem City, Marsch podkreślał, że fani reagowali, jakby Leeds właśnie wygrało. Kibice zdają sobie sprawę, że nie mogą odwracać się od zespołu, bo jeśli by to zrobili, klub na pewno spadłby do Championship. Jeśli Pawie nie będą miały wsparcia trybun, nie mają szans na utrzymanie.
– Do rozegrania pozostały trzy mecze. Można stwierdzić, że Everton ustawił się w dość komfortowej pozycji, więc walka o utrzymanie będzie się najpewniej toczyła z Burnley. Kto obecnie jest w lepszej sytuacji wyjściowej?
– Bardzo trudno wskazać faworyta. Jeszcze pięć tygodni temu nikt nie dawał większych szans Burnley. Patrząc na ich terminarz (mecze z Tottenhamem, Aston Villą i Newcastle – przyp. red.), wiele osób twierdzi, że przegrają wszystkie pozostałe spotkania. Jeśli tak by się stało, Leeds potrzebowałoby zdobyć tylko jeden punkt. Problemem Pawi jest to, że nie najlepiej radzą sobie z presją. Niedzielne spotkanie z Arsenalem było skończone, zanim na dobre się rozkręciło. Zgodzę się z tobą w kwestii Evertonu, który uratował się ostatnimi wynikami, a w dodatku najbliższy mecz rozegra ze słabym Watfordem. Walka będzie się więc toczyć między Leeds a Burnley, i gdzieś w głębi wierzę, że ci pierwsi wyjdą z niej zwycięsko, ale obecnie nie można niczego przesądzać.
– Jakie masz przeczucia przed środowym spotkaniem z Chelsea, która nie prezentuje się ostatnio najlepiej?
– Tak, do tego w sobotę rozegrają finał Pucharu Anglii, więc mogą być nieco rozkojarzeni. Potrzebują jednak kilku punktów, żeby nie martwić się o miejsce w pierwszej czwórce. Na pewno na stadionie będzie bardzo gorąco, Leeds może coś z tego ugrać. Musi się jednak wystrzegać prostych błędów, które popełniało z City i Arsenalem. Jeśli The Blues szybko wyjdą na prowadzenie, trudno będzie odwrócić losy meczu.
– Przejdźmy do Mateusza Klicha. Jak oceniasz jego występy w obecnym sezonie?
–Nie są to dla niego łatwe rozgrywki. To też może być nieco dziwne, w końcu był kluczowym graczem w układance Bielsy. Wszyscy pamiętamy o 92 meczach rozegranych z rzędu. W zeszłym sezonie Argentyńczyk otwarcie mówił, że Klich mógłby występować w każdym klubie na świecie. Trzeba jednak powiedzieć, że jego forma spadła. Nie miał już tak dużego wpływu na grę drużyny, po drodze nabawił się też kilku urazów. U Bielsy występował jako "ósemka" lub nawet "dziesiątka", z kolei u Marscha jest cofnięty, pełni bardziej defensywną rolę. Kilkukrotnie był szybko ściągany z boiska. Niełatwo określić, gdzie ostatecznie widzi go trener. Dla mnie Klich w żadnym stopniu nie jest defensywnym pomocnikiem, najlepiej spisuje się ustawiony wyżej. Myślę, że gdy sam spojrzy na obecne rozgrywki, nie będzie do końca zadowolony ze swoich występów. Trzeba jednak dodać, że podobne refleksje powinna mieć większość graczy Leeds.
– Jak, mimo słabszej dyspozycji, postrzegają go kibice?
– Bardzo go lubią, zawsze tak było. Oprócz jego występów i tego, co znaczył za czasów Bielsy, fanom podoba się jego charakter i podejście. To autentyczny facet. Jest nieco inny, w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie można go przedstawić jako typowego piłkarza, jest o wiele bardziej interesujący. Ludzie w Leeds są do niego przywiązani. Jednocześnie wszyscy widzą, że nie prezentuje tego poziomu, co kiedyś i zapewne zastanawiają się nad jego przyszłością. Jak dużą rolę będzie odgrywał, jeśli Leeds się utrzyma w Premier League, a Marsch pozostanie na stanowisku? Nikt nie ma pewności. Jego kontrakt jest jeszcze ważny przez dwa lata. Nie ma absolutnie żadnej presji, żeby opuścił klub, ale jest jednym z tych piłkarzy, przy którym można by postawić znak zapytania.
– A jak może się prezentować jego sytuacja w przypadku powrotu klubu do Championship?
– Jeśli Leeds spadnie, przyszłość wielu zawodników będzie niepewna. Trudno sobie wyobrazić, żeby Raphinha czy Kalvin Phillips w takim przypadku zostali w klubie. Z pewnością widzą siebie jako piłkarzy na poziomie Premier League, a do tego na Elland Road znacznie zmniejszyłby się budżet na pensje. Pewne jest to, że doszłoby do dużej reorganizacji.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (971 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.