| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Obecny sezon PKO Ekstraklasy jeszcze nie zakończył, ale wszyscy już zastanawiają się, jaka przyszłość czeka Lecha Poznań. Po raz drugi z rzędu do eliminacji Ligi Mistrzów przygotuje ich Maciej Skorża. Podczas poprzedniego pobytu w stolicy Wielkopolski drugi sezon szkoleniowca zakończył się już w październiku. Lech ze szczytu spadł na samo dno ligowej tabeli.
Lech w wielkim stylu zakończył mistrzowski sezon i w równie wielkim rozpoczął kolejny. Na początku lipca w meczu o superpuchar Kolejorz pokonał 3:1 Legię Warszawa. Wynik nie w pełni oddaje przewagę, jaką mieli poznaniacy. Wydawało się, że Lech jest drużyną, która może sporo osiągnąć na europejskich boiskach. Poczuł to wyraźnie wiceprezes Piotr Rutkowski. W rozmowie z Weszło powiedział, że Lech odjechał Legii, a kwestią otwartą jest, jak bardzo. Te słowa przez wiele lat odbijały się czkawką.
Ówczesny mistrz Polski pewnie pokonał pierwszą przeszkodę w drodze do Ligi Mistrzów – FK Sarajewo. Druga była jednak zbyt silna. Lech uległ FC Basel 1:3 i 0:1. Porażka ze Szwajcarami mocno dotknęła Skorżę, który kilkukrotnie wcześniej próbował wejść do Ligi Mistrzów i nigdy mu się to nie udawało. Trener miał nawet krzyczeć do Tomasza Kędziory, który sprokurował rzut karny i otrzymał czerwoną kartkę w pierwszym spotkaniu, że ten zniszczył jego marzenia.
Nieudany skok na Champions League okazał się kluczowy dla przyszłości – a właściwie jej braku – Skorży w Lechu. – Nie pomogło też to, że piłkarze za mocno pompowali się na FC Basel, i dlatego my chcieliśmy zdjąć z nich presję. Stąd nasze deklaracje, że walczymy o Ligę Europy, nie Ligę Mistrzów. Wielu mówiło wtedy, że to minimalizm, a tej szatni po prostu potrzebne było trochę luzu. Piłkarze po tylu latach chcieli awansować do Ligi Mistrzów, a się nie udało. Po pierwszym przegranym spotkaniu z FC Basel coś pękło. Po tym dwumeczu Maciej Skorża stracił szatnię – mówił Rutkowski, cytowany przez stronę kkslech.com.
Porażka Skorży wydawała się trudna do uzasadnienia, patrząc wyłącznie na czynniki zewnętrzne. "Polski Benitez", jak nazwał go wtedy ESPN, miał duży autorytet i mocną kadrę, która nie została w zasadzie osłabiona przed nowym sezonem. Jedynym ubytkiem był Zaur Sadajew – napastnik, który rzadko strzelał gole, ale ciągnął grę ofensywną Lecha. Kolejorz postarał się o dobre zastępstwo i zrobił to naprawdę szybko, bo już w czerwcu. Przy Bułgarskiej zameldowali się m.in. doświadczony Dariusz Dudka, król strzelców z 2014 roku Marcin Robak czy wyróżniający się w Jagiellonii Maciej Gajos. W ówczesny marazm Lecha idealnie wpisał się natomiast inny nabytek – kompletnie nieskuteczny Denis Thomalla.
Skorża przegrał jednak wtedy… sam ze sobą i mówi o tym otwarcie. W pogoni za Ligą Mistrzów i kolejnymi tytułami oczekiwał od piłkarzy zbyt dużo i nakładał na nich również zbyt wysokie obciążenia. Lech rozpoczął sezon 2015/16 ledwie miesiąc po zakończeniu poprzedniego. W natłoku spotkań i emocji pewna formuła wyczerpała się. Skorża mówił nawet, że tamto lato było jednym z jego największych błędów w trenerskiej karierze.
– Przede wszystkim to zabrakło mi trochę wyobraźni. Ja wciąż tych chłopaków chciałem wyciskać, a oni mieli trochę dość, chcieli złapać trochę oddechu, luzu. Miałem podejście: "no jak, gramy o Ligę Mistrzów, zapominamy, że jesteśmy zmęczeni". To nie jest tak. To jest materiał ludzki. Myślę, że w pewnym momencie drużyna miała dość presji, którą trener narzucał – mówił po latach w rozmowie z Weszło.
🗣️ Trener Skorża: "Chciałbym wyrazić swoje uznanie dla pracy tych ludzi i za to co zrobili, w jakim stylu i jak bardzo pomogli zespołowi w zdobyciu tytułu mistrzowskiego. Miałem duże szczęście w doborze pracowników".
— Lech Poznań 🥇 (@LechPoznan) May 20, 2022
Cała konferencja ➡️ https://t.co/YJhEfqCD13 pic.twitter.com/N1EAQw4WKg
Trening cierpliwości
Paradoksalnie, fakt tamtego "przelicytowania" przez Skorżę może obecnie Lechowi tylko pomóc. 50-letni szkoleniowiec analizował tamten okres wielokrotnie i zapewnia, że już nie dopuści do podobnej sytuacji. Weryfikacja tych słów nadejdzie w najbliższych miesiącach. Sam Skorża deklaruje, że przed nowymi rozgrywkami zadba, aby mistrzowska kadra nie została osłabiona, a nadal była odpowiednio zbilansowana.
– Wtedy jednym z ważniejszych czynników decydujących o tym, że nie udało się pogodzić pucharów z grą w lidze, było moim zdaniem to, że nie wszystkie elementy mistrzowskiej drużyny udało się zastąpić, chociażby Zaura Sadajewa. Wiem, że teraz będzie to kluczowe. Kilku zawodników odchodzi, więc drużynę trzeba troszeczkę przemodelować. Nie ma co się oszukiwać – od tego będzie zależało bardzo dużo – powiedział trener Lecha na konferencji prasowej przed meczem z Zagłębiem Lubin.
Zmianę usposobienia u Skorży widzą najbliżsi współpracownicy. – Myślę, że trener stał się dużo bardziej cierpliwy niż kiedyś. Potrafi troszkę inaczej spojrzeć na zespół. Trzeba też wziąć pod uwagę, że zmieniają się pokolenia. Zawodnicy wymagają innego traktowania niż ci sprzed 10-15 lat. Mają inną świadomość i wrażliwość, trzeba więcej z nimi rozmawiać. Myślę, że od strony psychologicznej trener Skorża zaliczył duży progres. Sfera mentalna miała spore znaczenie, a trener był główną osobą, która potrafił ją poprawić i dać wiarę, że taki sezon jak rok temu już się nie wydarzy – przyznał wieloletni asystent Skorży, Rafał Janas.
Często szukamy analogii między Lechem z 2015 i 2022 roku. Nie unikniemy ich także latem i jesienią, bowiem do rozpoczęcia kwalifikacji do Ligi Mistrzów pozostało już tylko kilka tygodni. Poznaniaków czeka również natłok gier, zwłaszcza w kontekście listopadowo-grudniowego mundialu. Maraton spotkań będzie prawdziwym chrztem bojowym dla drużyny mistrza Polski i samego Skorży.