W poniedziałkowy poranek Zbigniew Boniek poinformował o śmierci Janusza Kupcewicza. Były reprezentant Polski zmarł w wieku 66 lat. W trakcie kariery zawodniczej związany był głównie z klubami trójmiejskimi – Arką Gdynia i Lechią Gdańsk. W 1982 roku sięgnął po srebrny medal mistrzostw świata.
Jak napisał Boniek – był jednym z najlepszych rozgrywających w historii reprezentacji Polski. W narodowych barwach rozegrał dwadzieścia spotkań i strzelił pięć goli. Najważniejszą bramkę zdobył w meczu o trzecie miejsce mistrzostw świata w 1982 roku. Jego trafienie zapewniło biało-czerwonym srebrne medale.
– Wspaniały strzał w tak zwany "krótki róg". Liczył bramkarz Castaneda, że pójdzie dośrodkowanie na szykujących się do wyskoku Szarmacha, Bońka czy Latę, a tymczasem Kupcewicz – który posiada wspaniały strzał, co podkreślałem wielokrotnie – kompletnie zaskoczył bramkarza i obok muru, nielicznego muru zawodników francuskich, "palnął” do siatki" – relacjonował Jan Ciszewski. Trafienie Kupcewicza dało Polakom prowadzenie 3:1. Mecz zakończył się finalnie zwycięstwem 3:2.
Kupcewicz z kadrą poleciał nie tylko do Hiszpanii, ale i do Argentyny. W 1978 roku nie zagrał jednak ani minuty. W 1982 roku był już za to kluczowym graczem drużyny, która – jako ostatnia w historii – przywiozła z mundialu medale.
Kilka miesięcy po mistrzostwach świata Kupcewicz raz jeszcze przypomniał się francuskim kibicom. W meczu towarzyskim rozgrywanym w Paryżu zdobył dwie bramki przeciwko reprezentacji Trójkolorowych. Tym razem piłkę z siatki po jego strzałach wyciągać musiał nie Jean Castaneda, a Jean-Luc Ettori.
Oprócz trafień przeciwko Francji Kupcewicz w narodowych barwach strzelał jeszcze w starciach z Algierią i Finlandią. Po raz ostatni w koszulce z orzełkiem na piersi zagrał 22 maja 1983 roku. Na Stadionie Śląskim w Chorzowie zmierzył się ze Związkiem Radzieckim.
Kupcewicz sukcesy odnosił nie tylko w piłce reprezentacyjnej, ale i klubowej. W 1979 roku, wraz z Arką Gdynia, sięgnął po Puchar Polski. Dzięki znakomitym występom w żółto-niebieskiej koszulce po latach został uznany najlepszym piłkarzem w historii drużyny.
Jako gracz Arki pojechał na mundial do Hiszpanii, a tuż po nim przeniósł się do Lecha Poznań. Gdyby nie komunistyczne restrykcje, trafiłby zagranicę. VfB Stuttgart miał dawać za niego czterysta tysięcy dolarów.
Mając 27 lat Kupcewicz nie mógł jednak opuścić Polski. Spakował więc walizki i wyjechał do Wielkopolski. Tam odnalazł się znakomicie. Błyskawicznie odcisnął piętno na zespole Wojciecha Łazarka. Dzięki jego kapitalnej grze Kolejorz sięgnął po mistrzostwo Polski, a sam Kupcewicz – choć spędził przy Bułgarskiej zaledwie sezon – trafił do jedenastki wszech czasów.
Kończąc 28. rok życia Kupcewicz zyskał prawo do wyjazdu zagranicznego. Trafił do AS Saint-Etienne, w którego barwach grał choćby z Rogerem Millą i pracował z Henrykiem Kasperczakiem. Później, na prośbę Andrzeja Strejlaua, przeniósł się do greckiej Larisy, a w 1986 roku wrócił na Pomorze.
Nie zdecydował się jednak na powrót do Arki, a – wbrew kibicowskim animozjom – związał się z Lechią Gdańsk. Pomimo legendarnego statusu w gdyńskim klubie Kupcewicz został znakomicie przyjęty przez gdańską publiczność. Broniła go bowiem piłkarska klasa.
Na koniec kariery Kupcewicz przeniósł się do tureckiego Adanasporu. Jak sam wspominał, gdyby nie problemy z kręgosłupem, grałby kilka lat dłużej. Komplikacje zdrowotne uniemożliwiły mu jednak dalsze uprawianie zawodowego sportu.
Po latach dały o sobie znać także problemy z sercem. – To stare sprawy, ciągną się od dłuższego czasu. – Przed wyjazdem na mistrzostwa świata do Argentyny pojawiło się nawet podejrzenie zawału, lecz na całe szczęście rutynowe badania wykluczyły tę ewentualność. Orzeczono powiększoną komorę, jak u prawie każdego wyczynowego sportowca. Czasem towarzyszą mi migotania, pojawia się też arytmia. Nie ma rady, trzeba z tym jakoś żyć – mówił w rozmowie z TVPSPORT.PL w marcu ubiegłego roku.
Po odwieszeniu butów na kołku Kupcewicz zajął się pracą szkoleniową. W latach 1993-94 prowadził reprezentację Polskę w futsalu, w 1995 roku Lechię Gdańsk i Radunię Stężyca, a w latach 1999-2001 był asystentem w młodzieżowej reprezentacji Polski i pracował w Cartusii Kartuzy.
Przez lata związany był również z Arką Gdynia, w której pracował jako doradca zarządu i skaut.
Zmarł 4 lipca 2022 roku. Miał 66 lat.