To nie był udany wieczór dla Roberta Lewandowskiego, ale fantastyczny dla Barcelony. Polak obejrzał drugą żółtą kartkę w 31. minucie meczu z Osasuną, jednak nie przeszkodziło to Dumie Katalonii w odrobieniu strat i wygraniu całego spotkania 2:1.
Mecz z Osasuną był ostatnim występem Barcelony przed przerwą na mistrzostwa świata. Po powrocie klubu z Pampeluny do La Liga Dumie Katalonii nie szło z nim łatwo. Podobnie było teraz. Gospodarze od początku starali się grać odważnie. Skutecznie też kryli Roberta Lewandowskiego.
Bardzo groźnie pod bramką Ter Stegena zrobiło się w 6. minucie, kiedy po wrzutce z rzutu rożnego pojedynek główkowy wygrał David Garcia. Hiszpański defensor skierował piłkę do siatki i po analizie VAR mógł cieszyć się z pierwszego gola w tym sezonie. Pięć minut później miał miejsce kolejny ważny moment tego spotkania, a mianowicie żółta kartka dla Lewandowskiego za faul na rywalu.
Polak nie przejmował się tym, że może wylecieć z boiska przy kolejnym takim przewinieniu i w 31. minucie wpadł w pełną siłą w obrońcę Osasuny. Arbiter nie wahał się i pokazał 34-latkowi drugi żółty kartonik. Tym samym Duma Katalonii musiała przez ponad godzinę radzić sobie bez lidera. Dodatkowo w przerwie czerwoną kartkę obejrzał Gerrad Pique, który był rezerwowym i takim akcentem zakończył karierę.
Barcelonie udało się świetnie wejść w drugą połowę, bo w 48. minucie do wyrównania doprowadził Pedri. Po tym trafieniu wicemistrzowie Hiszpanii cofnęli się do defensywy i wyczekiwali na błąd rywala. Wyśmienicie w bramce spisywał się ter Stegen, który wybronił m.in. potężny strzał Avilli. W 85. minucie dał o sobie znać rezerwowy w tym meczu Raphinha. Brazylijczyk przelobował bramkarza po strzale głową i zapewnił drużynie upragnione trzy punkty. Tym samym kolejne tygodnie Katalończycy spędzą na fotelu lidera.