Są drużyny, które wierzą, że pierwszy mecz ustawia cały mundial. A są też takie, które udział w mistrzostwach świata rozpoczynają od porażki z outsiderem, a kończą jako mistrzowie. Argentyna po 36 latach odzyskała tytuł najlepszej drużyny na świecie. Albicelestes przyjechali do Kataru głodni. A głodny, o ile jeszcze w pełni sił, zawsze wygra z najedzonym walkę o ostatni kąsek. Argentyńskie dzieciaki nie byłyby jednak sobą, gdyby w finale nie poprosiły się o kłopoty.
Jest takie zdjęcie z 2014 roku, na którym Leo Messi tęsknie patrzy na Puchar Świata. Wygląda na tej fotce jak dzieciak, a przecież miał już wtedy 27 lat i trzy Złote Piłki w gablocie. A jednak na widok trofeum przypomina chłopca z podwórka, który marzy o wielkim, złotym pucharze. Który osiągnął już prawie wszystko, ale ma w sobie równocześnie lęk przed tym, że nigdy nie zbawi swojego kraju. Że na poziomie reprezentacyjnym zostanie tym, który tylko rozbudza nadzieje, a nigdy nie potrafi ich spełnić. Kimś, kto już na zawsze pozostanie w cieniu Diego Maradony. Kimś bardziej kojarzonym przez pryzmat klęsk niż triumfów. Przecież mundial w Brazylii był jego trzecią próbą i gdy był już tak blisko, znów się nie udało. Messi wtargał wtedy drużynę do finału za uszy, ale tam przyćmił go Mario Goetze.
W nagrodę pozostała mu nagroda dla najlepszego piłkarza turnieju. I na co to komu?
Cały kraj na jednych barkach
Tamta porażka bardzo go zabolała. Zwierzał się swojemu ówczesnemu agentowi, że nie mógł spać po nocach. – Od roku budzę się w nocy myśląc o finale w Brazylii. Nie mogę spać, bo ciągle wraca do mnie tamten mecz – mówił. Potem pojawiły się kolejne przegrane finały. 2015 i 2016 w Copa America. W pamięć mogła zapaść szczególnie ta ostatnia, bo piłkarz FC Barcelony przyłożył do niej swoją rękę, pudłując jedenastkę w serii rzutów karnych.
– To dla mnie ciężki moment, który muszę dobrze przeanalizować. Myślę jednak, że już wystarczy. Dla mnie reprezentacja się skończyła – powiedział niedługo po tym, doprowadzając kraj do rozpaczy. Bił się z myślami. Walczył sam ze sobą. Jak na tak wątłych (jak na sportowca) barkach można unieść cały 45-milionowy kraj? Kraj, dla którego piłka… No właśnie, czym dla Argentyny jest piłka? Jest choćby powodem, by zbierać pieniądze przez cztery lata, by potem całą rodziną polecieć do Kataru. Na mundial w 2022 przyleciało około 40 tysięcy Argentyńczyków. Śmiem twierdzić, że więcej niż ze wszystkich krajów europejskich razem wziętych.
– Messi zjednoczył Argentynę w jednym pragnieniu – powiedział przed finałem komentator TVP Dariusz Szpakowski.
Arbitro Polaco? Excellente
Ta drużyna hartowała się w trakcie mundialu, bo przecież po porażce z Arabią od samego początku była pod ścianą. – Każdy kolejny mecz był dla nas jak finał – mówił przed niedzielnym spotkaniem Messi. A skoro w nieco ponad dwa tygodnie grasz pięć finałów i wszystkie pięć wygrywasz – kto może lepiej wiedzieć od ciebie, jak to zrobić w meczu zamykającym mundial? Przez kilkadziesiąt minut wydawało się, że wiedzą wszystko. Ludzie Lionela Scaloniego zmiażdżyli mistrzów świata. Sprawili, że Didier Deschamps musiał dokonać dwóch zmian jeszcze przed przerwą.
To długo nie miało większego wpływu na grę. Wynik wciąż brzmiał 2:0, a siedzący obok argentyńscy dziennikarze odliczali już minuty do końca meczu. Gdy się zorientowali, że jesteśmy z Polski, rozmowa przeszła na Szymona Marciniaka.
– Arbitro Polaco, muy bien?
– Excelente.
Ale za chwilę poczułem, że ten sam dziennikarz jakby się ode mnie odsuwa. Raz, dwa i mieliśmy remis. Koszmary Messiego wróciły. Czyżby znów miał być przegranym? Po zmianach drużyna Francji stała się bardziej fizyczna, dynamiczniejsza, przebojowa. To pozwoliło wykorzystać ten moment, gdy Argentyńczycy w myślach schylali już głowy po medale. Ale Francuzi nie pozwolili zamknąć tego meczu po 90 minutach, być może też czuli, że jest szansa na najlepszy finał od lat. A tak poważnie – wyglądali wtedy na dużo żwawszych, ich droga do finału, w przeciwieństwie do rywali, nie przypominała spaceru po linie. Mieli w niedzielę nieco więcej sił.
Ale argentyńska dusza tak łatwo się nie poddaje. W dogrywce obie drużyny walczyły na serio, nikt nie chciał karnych. Francję ratował Dayot Upamecano, a Argentynę Emiliano Martinez (cudowna interwencja nogą). W drugiej połowie dogrywki, po wspaniałej akcji, Messi trafił na 3:2. Siłą woli, siłą determinacji. Z tej bramki cieszono się kilka razy. Pierwsza eksplozja radości nastąpiła, gdy piłka wpadła do siatki. Druga, gdy Marciniak potwierdził gola – siedzący obok nas dziennikarze do tej pory nie dowierzali, że tam nie było spalonego. A trzecia, gdy spiker potwierdził, że bramkę zdobył Messi. Argentyńczycy zawsze szaleją na dźwięk tego nazwiska. Zresztą Hindusi, których wczoraj na meczu też było mnóstwo – również. 3:2 – to brzmiało jak powtórka z ostatniego triumfu, w 1986 roku.
Leo Messi zszedł głębiej, brakowało już tak niewiele, by to w końcu dociągnąć. Odbierał piłki, walczył nawet w powietrzu, ale zaraz znów Argentyńczycy znacznie ograniczyli swoje szanse. Ręka – strzał Mbappe – i 3:3. To była zapowiedź rzutów karnych – kamery uchwyciły, że ktoś na argentyńskiej ławce schował twarz w koszulkę i rozbeczał się jak dziecko. Dziennikarze już też nie wiedzieli – stać, siedzieć, pisać, patrzeć. Ich wszystkich kosztuje to tak dużo. Jak dużo widzieliśmy choćby przy okazji meczu z Meksykiem, gdy Pablo Aimar wyglądał, jakby potrzebował respiratora.
Potem były karne i Martinez znów okazał się bohaterem. Widzieliśmy Messiego zacierającego ręce na widok Pucharu Świata. W tym momencie nie przeszkadzało mu już nic, nawet to, że emir Kataru odział go w jakiś dziwny ciuszek. Liczyło się już tylko to, że może wziąć to cudo w swoje ręce. Osobiście nie podobał mi się ten gest. To jakbyśmy my zorganizowali mistrzostwa świata, a na koniec kazali fetować tytuł w czapce krakowiaka.
Kontenery się przydały. Katar pomaga ofiarom trzęsienia ziemi
Meksykanie ukarani przez FIFA za mecz z Polską na MŚ
Rywale ukarani. Muszą zapłacić za zachowanie w trakcie meczu z Polakami
Argentyńczyk ujawnia: przy 0:1 Polak poprosił mnie, by więcej nie strzelać
Ale numer! Messi pozował do zdjęć z... podróbką pucharu
Nagroda nie dla Marciniaka! Na mundialu najlepszy był inny sędzia
Szał na punkcie koszulek Argentyny. Chcesz kupić? Poczekasz długo
"Aż spadłem z łóżka..." Francuski sędzia ocenił pracę Marciniaka
Każdy będzie mógł zobaczyć... łóżko Messiego. Gratka dla kibiców!