{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Włodzimierz Lubański wspomina Pelego: przyglądałem się mu, zamiast samemu uczestniczyć w grze
Przemysław Chlebicki /W czerwcu 1966 roku reprezentacja Polski rozegrała dwa mecze z Brazylią, której największą gwiazdą był Pele. 19-letni wówczas Włodzimierz Lubański zagrał w jednym z tych spotkań. – Były takie momenty, że przyglądałem się temu, co robi na boisku, zamiast samemu uczestniczyć w grze – wspomina w rozmowie z TVPSPORT.PL legenda polskiego futbolu.
Śmierć Króla Futbolu. Nie żyje Pele
Polska kontra Pele. "Przyglądałem się mu, zamiast samemu uczestniczyć w grze"
Miesiąc przed mistrzostwami świata w 1966 roku Brazylijczycy dwukrotnie podejmowali Polskę. Kadra prowadzona przez Antoniego Brzeżańczyka dwa razy przegrała – najpierw 1:4, potem 1:2. Bramki dla Polaków w obu meczach zdobył Jan Liberda (1936-2020), który do dziś jest jedynym Polakiem, który strzelił gola na słynnej Maracanie.
W drugim spotkaniu w kadrze Brazylii zagrały nieobecne wcześniej dwie największe gwiazdy – Pele i Garrincha, który strzelił jednego z goli. Z kolei na szpicy w polskiej kadrze wystąpił dziewiętnastoletni Włodzimierz Lubański. – Takich meczów się nie zapomina. Graliśmy z najlepszą drużyną świata. Pele grał świetnie i wraz z Garrinchą, którego dryblingi siały zamęt w naszej defensywie. Na stadion przyszło 180 tysięcy ludzi, a mogło tam wejść jeszcze więcej. Atmosfera fenomenalna, wspaniały doping brazylijskich kibiców. Bardzo mocno to przeżywałem – wspomina strzelec 48 goli w kadrze.
Pele w tym meczu nie znalazł drogi do bramki, której dostępu dzielnie bronił Marian Szeja. Jego sposób gry oraz zaangażowanie robiły jednak wrażenie na reprezentantach Polski. – Pele był zawodnikiem, który był decydujący w reprezentacji Brazylii. Jego sposób gry, prowadzenie piłki, uderzenie, gra głową, technika, poruszanie się po boisku – to wszystko nam imponowało. Były nawet takie momenty, że przyglądałem się temu, co robi na boisku, zamiast samemu uczestniczyć w grze – opisuje Lubański. – Dla dziewiętnastoletniego piłkarza, którym wtedy byłem, ten mecz był dobrą piłkarską szkołą – dodaje.
Lubański: w każdym meczu, w którym grał Pele, spodziewano się czegoś specjalnego
Pele jeszcze w trakcie piłkarskiej kariery stał się ikoną. Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych polscy piłkarze i kibice znali jego przydomek, ale wielu z nich nie miało możliwości zobaczenia jego gry. Rozwój telewizji na świecie jednak sprawił, że w Polsce oraz wielu innych państwach coraz więcej osób mogło się zachwycać jego występami.
– Pelego wtedy rzadko można było zobaczyć w akcji. Zazwyczaj czytało się o nim w prasie albo słuchało w audycjach radiowych. Gdy pojawił się przekaz telewizyjny, Pele jeszcze bardziej zainteresował ludzi – przyznaje Lubański.
Nasz rozmówca podkreśla, że w meczach Brazylijczyków w tamtym czasie zwracano uwagę najbardziej właśnie na piłkarza Santosu. Dla wielu kibiców Pele był wręcz synonimem futbolu.
– Do wszystkich dochodziło to, kim jest Pele. Dlatego w każdym meczu, w którym grał, spodziewano się czegoś specjalnego, czegoś nowego. Oczywiście trudno porównywać generacje piłkarzy. Ale w okresie, w którym występował, był bezapelacyjnie najlepszy na świecie – podkreśla legenda reprezentacji Polski.
***
29 grudnia 2022 roku zapisze się jako jedna z najsmutniejszych dat w historii futbolu. W wieku 82 lat, w szpitalu w Sao Paulo, zmarł król futbolu, jeden z najlepszych zawodników w historii dyscypliny, a według MKOl-u – najlepszy sportowiec XX wieku.
– Po latach można powiedzieć, że Pele pozostawił po sobie wiele. Na jego zagraniach inni mogli bazować swoje umiejętności piłkarskie. Był to człowiek wyjątkowy – już jako siedemnastolatek zdobywał bramki na mistrzostwach świata i przez długi czas utrzymywał się na najwyższym poziomie, co jest trudne do spełnienia. Był fenomenem – podsumowuje Lubański.