W siatkarskich mistrzostwach świata Magdalena Stysiak była liderką reprezentacji Polski w ataku, ale w klubie od razu została rzucona na przyjęcie. I choć epizod w nowej roli wypadł bardzo przyzwoicie, to sama podkreśla, że nie widzi się na tej pozycji w kadrze. – Na pewno nie będę rozpatrywana w tej roli. Mamy tak dobre przyjmujące w Polsce, że ja stałabym w kwadracie – mówi w rozmowie dla TVPSPORT.PL atakująca reprezentacji Polski – Magdalena Stysiak.
Jan Pęczak, TVPSPORT.PL: – "Jestem atakującą i z tą pozycją wiążę swoją przyszłość. Oczywiście niewykluczone, że jeszcze kilka razy zagram na pozycji przyjmującej, bo jeśli będzie taka potrzeba, to nigdy nie powiem trenerowi "nie". Jednak zdecydowanie widzę siebie w przyszłości jako atakującą" – to twoje słowa z naszego wywiadu sprzed roku. Koleje losu chyba musiały nieco zmienić twoje plany.
Magdalena Stysiak, siatkarka Vero Volley Milano i reprezentacji Polski: – Teraz nie, bo już jestem atakującą (śmiech). Od czterech-pięciu kolejek, od kiedy Jordan Larson wróciła do klubu, zdecydowałam się, po rozmowach w zespole, wrócić na atak. W zeszłym roku grałam na przyjęciu i te mecze się po prostu sztabowi podobały. Ten sezon zaczęłam jako nominalna przyjmująca, ale powiem szczerze, że problemem dla mnie nie było samo przyjęcie. Był nim atak z czwartej strefy. Czułam się nieswojo. A wiedząc, że Jordan Thompson miała pewne problemy zdrowotne i że nie mogła się odnaleźć, wróciłam na atak. Łącznie niecałe pół sezonu grałam na przyjęciu. Lekcje, które wyniosłam w tego okresu są czymś pozytywnym, ale to na ataku czuję się lepiej. I na tej pozycji na pewno zostanę.
– Czyli zapadła już ostateczna decyzja, że koniec z twoją grą na przyjęciu?
– Tak. W klubie od mniej więcej czterech meczów gram jako atakująca. Myślę, że to lepsze wyjście zarówno dla mnie, jak i dla zespołu. Zawodniczki, z którymi gram, też lepiej się czują, gdy występuję w ataku. Daję tam więcej jakości drużynie.
– Jak dużym wyzwaniem był powrót na lewe skrzydło?
– Trudno to nazwać powrotem. Miewałam epizody na przyjęciu, ale nigdy nie czułam się w pełni przyjmującą. Myślę, że ostatecznie nie było jednak aż tak źle. Bywały mecze, w których nie mogłam sobie poradzić, ale to ze względu na atak z lewego skrzydła. W niektórych przypadkach, patrząc w statystyki, byłam z kolei w szoku widząc procent przyjęcia. Bo nie było ono złe. Na przyszłość to zaprocentuje w takich kwestiach jak dogrywanie "free-balla" czy gra w obronie. To tylko może mi pomóc.
– A nie czułaś żalu w związku ze zmianą pozycji? Grasz znakomite mistrzostwa świata w ataku, a nagle musisz zacząć zupełnie inaczej funkcjonować na boisku.
– To poniekąd była też moja decyzja. Klub nic mi nie narzucił. Zapytano mnie tylko, czy chcę przejść na przyjęcie, bo nie było wiadomo, czy Jordan Larson wróci do zespołu w tym sezonie. Zaczęłam grę na tej pozycji, bo tak z klubem zdecydowaliśmy. Ja też chciałam spróbować gry jako prawdziwa przyjmująca. Na pewno nie był to dla mnie stracony czas.
Atak to jednak moje środowisko. Trener mi mówił: "wiesz, przyjmująca potrzebuje roku albo dwóch lat, żeby się przystosować". A ja odpowiadałam, że nie mam tego roku nawet. Chcę wszystko już. Gra na pozycji atakującej mi przychodzi z łatwością, bo zawodniczka zajmuje się tam tylko atakiem. A będąc przyjmującą myślisz o przyjęciu, potem o obronie, gdzie się ustawić itp. Za dużo tego wszystkiego na tak krótki okres.
– Jaki ogólnie jest dla ciebie ten sezon klubowy?
– Dobry. W lidze mamy bilans 12-3 i tylko na początku potraciliśmy trochę punktów, bo graliśmy dwa tie-breaki z drużynami, z którymi nie spodziewaliśmy się pięciosetowego meczu. Generalnie jednak na boisku i poza nim bardzo dobrze się razem czujemy. Mamy swoją paczkę, w której się spotykamy i to też pomaga nam być lepiej zorganizowanymi w meczach.
– Nic ci nie dolega? Ze zdrowiem w ostatnim roku bywało różnie.
– Jeśli chodzi o kwestię kontuzji, to nie mogę narzekać. Mówiąc o innych aspektach zdrowia, to miałam chwilowy okres grypowy i dokuczał mi ból zatok. Na szczęście jest już po wszystkim.
– Czujesz większe zmęczenie niż we wcześniejszych sezonach?
– Nie czuję. Mój klub bardzo zwraca uwagę na tę kwestię, daje odpocząć zawodniczkom, które były na kadrze. Niektóre mecze odpoczywamy, bądź mamy chwilę dłużej wolne. Mnie dużo dał odpoczynek przed mistrzostwami świata, gdy rehabilitowałam się po urazie kolana. Zrobiłam też wtedy z tym kolanem porządek. Nie chcę powiedzieć, że raz na zawsze, ale bardzo mi to pomogło. Czuję się dużo lepiej, mistrzostwa świata też pokazały, że mogę grać z dnia na dzień na najwyższym poziomie. Po powrocie do klubu też grałam mecz za meczem, a kolano mi nie dokuczało. Zajęcie się tą kwestią było jedną z moich najlepszych decyzji. Zarówno jeśli chodzi o zdrowie, jak i przyszłość.
– Ten sezon będzie twoim ostatnim we Włoszech?
– Nie wiem. Mam kilka propozycji, ale bardzo mi się tu podoba. Mówię sobie: "okej, marzy mi się ta Turcja, jak będzie zdrowie, to na pewno pójdę tam grać, ale nie wiem jeszcze, czy to już w następnym roku". W obecnym klubie bardzo dobrze się czuję. Dlatego nie wiem jeszcze co zrobię. Teraz jest ten okres, w którym rozmawia się o kolejnym sezonie, ale ja na razie chcę się zająć siatkówką. A później, razem z menadżerem, zdecydujemy, co będzie najlepsze dla mojego rozwoju.
– Gdy rozmawialiśmy przed sezonem to mówiłaś: "już pojawiał się kierunek turecki i podtrzymuję, że będę chciała spróbować swoich sił w lidze tureckiej. Teraz mam już jednak podpisany kontrakt, ale może za rok...". Czyli plany być może przesunięte o jeszcze jeden rok?
– Tak, to się zmienia. Ale tak, jak mówiłam – jeśli będzie zdrowie, to na pewno kiedyś pójdę grać do Turcji. Nie mówię, że będzie to za rok, dwa lata czy trzy, ale chcę tam kiedyś występować, zobaczyć tamtejszą kulturę i siatkówkę. Jeśli ze zdrowiem będzie wszystko dobrze, to na pewno w którymś sezonie mnie tam zobaczycie. Teraz nie chcę jednak nad tym za bardzo rozmyślać. Gramy co trzy dni, nie tylko w Serie A, ale też w Lidze Mistrzów. Wolę skupić się na meczach, niż na kwestiach pozasportowych, które mogłyby mnie rozproszyć.
– Mistrzostwo sprawiłoby, że uznałabyś misję "Włochy" za wykonaną?
– Na pewno fajnie byłoby coś tu wygrać. W zeszłym sezonie zdobyłyśmy wicemistrzostwo Włoch i uważam, że teraz też mamy szansę na grę w finale. Wiadomo, Conegliano to bardzo mocny przeciwnik. Coś niesamowitego, jak Asia Wołosz współpracuje z Isabelle Haak. Na pewno będzie bardzo trudno, więc my chcemy po prostu z meczu na mecz grać swoją siatkówkę. Chcę coś wygrać we Włoszech. Może wtedy pomyślę, że to czas, aby zdobyć coś w innym kraju.
– Wracasz jeszcze czasami myślami do mistrzostw świata?
– Teraz już nie. Na początku sezonu wracałam, bo w klubie gram z Jovaną Stevanović, która posłała nam tę nieszczęsną zagrywkę na 14:16 w tie-breaku z Serbią. Śmiałam się, że gdybym ja grała na przyjęciu, to nigdy by tak nie zaserwowała i ta piłka by nie wpadła. Powiem szczerze, że nawet teraz, mówiąc o tym, mam ciarki. Uważam ten sezon reprezentacyjny za bardzo udany pod każdym względem. Nie mogę się doczekać, aż wrócimy. To będzie na pewno bardzo trudny i wymagający sezon, bo mamy do rozegrania mistrzostwa Europy i kwalifikacje olimpijskie, a do tego ważne mecze liczące się do rankingu FIVB. Mam nadzieję, że to będzie dla nas dobry czas. Nie chcę już jednak wracać do tego, co było. Jestem zadowolona z ostatniego sezonu, ale wiem, że możemy dać z siebie jeszcze więcej.
– Mówiąc, że tamta piłka w ćwierćfinale by ci nie wpadła zakładam, że nie miałaś na myśli tego, że cenisz swoje umiejętności w przyjęciu wyżej od Marii Stenzel?
– Nigdy w życiu. Uważam, że Marysia cały mecz pokrywała całe boisko. Przyjmowała świetnie, po prostu zdarzyła się taka jedna zagrywka. Też nie do końca wiadomo, czy to była jej piłka. Jeśli chcemy dokładnie wyliczać, to wpadła ona między przyjmującą, libero a środkową, więc wszystkie trzy mogły przyjąć tę zagrywkę. Marysia jest dla mnie fenomenem. Bardzo dobrze przyjmuje, radzi sobie świetnie, więc absolutnie nie mogłabym się do niej porównywać. Jeśli chodzi o atak, to możemy pogadać, ale w przyjęciu – nie ma szans (śmiech).
– Te dobre wspomnienia z ostatniego sezonu reprezentacyjnego sprawiają, że myśli o kolejnej przerwie kadrowej budzą pozytywne emocje?
– Zdecydowanie. Pozytywne jest to, jak trener na nas wpłynął. To dużo dało wielu zawodniczkom. Zaczerpnęłyśmy innego myślenia i podejścia do meczu. Zaczęłyśmy wierzyć w siebie. A przed laty tego brakowało.
– Odbyłaś już jakieś rozmowy dotyczące tegorocznej kadry ze Stefano Lavarinim?
– Nie, jeszcze nie rozmawialiśmy. Więc nie wiem – może mnie nie powoła, skoro nie dzwonił? (śmiech) Stefano zajmuje się klubem, w nim też miał swoje chwilowe problemy, dlatego trzeba chwilę poczekać na rozmowy o kadrze. W lidze włoskiej on też chce walczyć o najwyższe cele, ma dużo roboty. Jeszcze jest czas.
– Czyli rozmów w kwestii ewentualnego rozpatrywania cię w kadrze w roli przyjmującej też nie było?
– Nie, ale to ja już mogę odpowiedzieć, że na pewno nie będę rozpatrywana w tej roli. Mamy tak dobre przyjmujące w Polsce, że ja stałabym w kwadracie. Nie ma szans.
– Turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich w Polsce. Jakie emocje dodatkowo budzi taka perspektywa?
– Miejmy nadzieję, że do tego dojdzie. Na razie nic nie jest potwierdzone. Byłoby to na pewno coś wspaniałego, bo granie przed własną publicznością zawsze dodaje nam skrzydeł. Gramy lepiej na swoim terenie, jesteśmy bardziej zmobilizowane. Dlatego uważam, że w Polsce miałybyśmy większe szanse na awans na igrzyska olimpijskie.
– Dzięki pracy, jaką wykonała latem reprezentacja Polski, ta wizja gry na igrzyskach olimpijskich wydaje się realna?
– Jeszcze bardzo dużo czasu do walki o wyjazd na IO. Nie będzie łatwo. A czy jest to realne? Wszystko jest realne. Tym bardziej w żeńskiej siatkówce. Chcemy wierzyć w to, że możemy tam pojechać. Zagranie na igrzyskach to marzenie każdej z nas. Jednak marzenie trzeba spełnić, ono się samo nie spełni. Ciężką pracą trzeba będzie dążyć do zrealizowania naszego celu.
0 - 3
ŁKS Commercecon Łódź
0 - 3
KS DevelopRes Rzeszów
0 - 3
PGE Grot Budowlani Łódź
1 - 3
Itas Trentino
1 - 3
Cucine Lube Civitanova
2 - 3
UNI Opole
0 - 3
BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała
3 - 1
Valsa Group Modena
3 - 1
Allianz Milano
3 - 1
Cisterna Volley
1 - 3
Gas Sales Bluenergy Piacenza
3 - 1
LOTTO Chemik Police
3 - 0
Metalkas Pałac Bydgoszcz
3 - 1
MOYA Radomka Radom
1 - 3
ITA TOOLS STAL Mielec
3 - 1
Mint Vero Volley Monza
15:30
ITA TOOLS STAL Mielec
17:00
#VolleyWrocław
18:30
BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała
18:00
Allianz Milano
18:30
Cucine Lube Civitanova
16:00
Gas Sales Bluenergy Piacenza
16:00
Sonepar Padova
17:00
Yuasa Battery Grottazzolina
18:30
KS DevelopRes Rzeszów
16:00
Sir Susa Vim Perugia
18:00
Cisterna Volley
14:00
Yuasa Battery Grottazzolina
16:00
Valsa Group Modena
16:00
Itas Trentino
18:30
Cucine Lube Civitanova
18:30
Gas Sales Bluenergy Piacenza
18:30
Sonepar Padova
15:30
Cisterna Volley
18:30
Rana Verona
18:00
Valsa Group Modena
18:30
Sonepar Padova
18:30
Allianz Milano
15:30
Cisterna Volley
15:30
Yuasa Battery Grottazzolina
15:30
Rana Verona
18:00
Halkbank Ankara