{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Skoki narciarskie. Jan Habdas nie był pierwszy. Co stało się z pozostałymi medalistami mistrzostw świata juniorów?
Sara Kalisz /
W nocy z czwartku na piątek Jan Habdas sięgnął po brązowy krążek mistrzostw świata juniorów. To duży sukces i doskonała zapowiedź na przyszłość, bo wielokrotnie medaliści tej imprezy odnosili sukcesy w seniorskiej odmianie sportu. Młody zawodnik nie był jednak jedynym Polakiem, który sięgnął po wyróżnienie w zmaganiach. Co z pozostałymi?
Kiedy nowy rekord świata w lotach? Pertile podał datę
Skoki narciarskie. Mistrzostwa świata juniorów trampoliną do kariery?
Zdobycie medalu mistrzostw świata juniorów to bardzo dobra zapowiedź kariery, jednak nie jej gwarant. Można pójść drogą choćby Mariusa Lindvika, który w 2018 w Kandersteg/Goms sięgnął po złoty, indywidualny medal tej imprezy. Co stało się z nim później? W 2022 roku był najlepszy na dużej skoczni podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie. Wybitnymi osiągnięciami po zdobyciu krążka MŚJ pochwalić się mogą ponadto Thomas Morgenstern (czterokrotny medalista najważniejszej imprezy czterolecia) czy Gregor Schlierenzauer (triumf w 2006 roku w Kranj, a następnie między innymi dwie Kryształowe Kule, dwanaście medali mistrzostw świata czy cztery olimpijskie).
Cofając się dalej w przeszłość, krążki mistrzostw świata juniorów zdobywały takie gwiazdy dyscypliny, jak Janne Ahonen, Wolfgang Loitzl, Martin Hoellwarth, a także sam Matti Nykaenen. Grono jest więc znakomite i motywujące do tego, by sukces juniorski przekuć w seniorski.
Skoki narciarskie. Polscy medaliści mistrzostwa świata juniorów
Sukces Jana Habdasa podczas mistrzostw świata juniorów nie jest jednak pierwszym w historii polskich skoków. Jest szóstym biało-czerwonym zawodnikiem, któremu udało się wywalczyć krążek tej imprezy i, co ciekawe, pierwszym z brązowym medalem. Jego poprzednicy sięgali wyłącznie po krążki złote i srebrne.
Pierwszym, który odniósł niebagatelny sukces podczas mistrzostw świata juniorów był Mateusz Rutkowski w 2004 roku. W norweskim Stryn pokonał wtedy wspomnianego Morgensterna czy Fina Olliego Pekkalę. Podczas tych zawodów ustanowił rekord skoczni Bjørkelibakken 104,5 m, a Adam Małysz widział w nim swojego następcę. W tym samym roku został trzecim Polakiem, który pokonał odległość 200 metrów, skacząc 201,5 m w Planicy.
Kto dalej się wyróżniał? Na kolejny medal omawianej imprezy polskim kibicom przyszło czekać następne pięć lat. To właśnie wtedy w Szczyrbskim Jeziorze Maciej Kot wywalczył srebro MŚJ, przegrywając jedynie z Austriakiem z Lukasem Muellerem. Pokonał za to trzeciego Ville Larinto.
Odstęp pomiędzy kolejnymi sukcesami trwał nieco krócej. W 2012 i 2013 roku srebrne krążki zdobywali kolejno Aleksander Zniszczoł i Klemens Murańka (co ciekawe ten pierwszy równorzędnie z Jaka Hvala, który rok później odebrał Murańce złoto). Kolejne niebagatelne wyróżnienie to złoty medal mistrzostw świata juniorów wywalczony przez Jakuba Wolnego w 2014 roku. W Predazzo Polak pokonał Patricka Streitlera i Jewgienija Klimowa.
Skoki narciarskie. Jak ułożyły się kariery polskich medalistów mistrzostw świata juniorów?
Jak już wspominaliśmy, pierwszym z Polaków, który sięgnął nie tylko po medal, ale od razu po złoto mistrzostw świata juniorów, był Mateusz Rutkowski. Miał być wielką nadzieją polskich skoków, a stał się wyłącznie niewykorzystanym talentem.
Wielki juniorski sukces pociągnął za sobą wielką odpowiedzialność, której młody Polak nie sprostał. Miał niespełna dziewiętnaście lat, gdy wyrzucono go z reprezentacji skoczków narciarskich. Powodem były problemy z alkoholem, dyscypliną i nadwagą. Polski Związek Narciarski swoją decyzję oficjalnie motywował "narastającymi od dawna kłopotami wychowawczymi z zawodnikiem, który nie zareagował pozytywnie na wielokrotne próby wpłynięcia na jego postępowanie, jakie podejmowali działacze i trener". Sam skoczek przyznał później, że zdarzało mu się skakać na kacu. Miał też w sobie trochę żalu. Wspominał, że innym zawodnikom również zdarzały się błędy, ale im wybaczano, a jego skreślono.
Rutkowski pracował jako kamieniarz w firmie budowlanej.
Kariery pozostałych polskich medalistów mistrzostw świata juniorów z pewnością rozwinęły się dużo bardziej pozytywnie niż w przypadku Rutkowskiego, choć nie udało im się jeszcze nawiązać do sukcesów Adama Małysza czy Kamila Stocha.
Największe sukcesy Kota to te osiągnięte z drużyną. Wygrał złoty medal mistrzostw świata w Lahti 2017 i brąz tej imprezy w Val di Fiemme 2013. Ponadto, był członkiem drużyny, która stanęła na najniższym stopniu podium w Pjongczangu 2018 podczas igrzysk olimpijskich. Najwyżej w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata był piąty w sezonie 2016/2017. Na podium indywidualnych konkursów stawał tylko w tym czasie, wygrywając zawody w Sapporo i Pjongczangu. Był też drugi w Lillehammer.
Co z Aleksandrem Zniszczołem? Obecnie ma 28 lat. W sezonie 2018/2019 zajął drugie miejsce w Pucharze Kontynentalnym, a letnią jego edycję wygrał w 2011 roku. Najwyżej w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata był czterdziesty w sezonie 2020/2021. Zdarzało mu się jednak "zakręcić" koło podium lub w pierwszej dziesiątce w pojedynczych konkursach, jak na przykład Niżnym Tagile 2020/2021, kiedy był szósty.
O Klemensie Murańce usłyszał cały narciarski świat, kiedy 31 sierpnia 2004, w dniu swoich dziesiątych urodzin, skoczył 135,5 metra na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Ta odległość była zaledwie 4,5 metra krótsza od oficjalnego rekordu obiektu. Trzy lata później zajął trzecie miejsce podczas letnich mistrzostw Polski na skoczni normalnej, a w grudniu tego samego roku podczas zimowych mistrzostw Polski na Wielkiej Krokwi w Zakopanem był drugi. Wraz z sukcesem i srebrnym medalem mistrzostw świata juniorów w 2013 roku nie przyszła jednak piorunująca kariera seniorska. W Pucharze Świata miał niezły sezon 2020/2021, który skończył z 31. miejscem w klasyfikacji generalnej. W tym okresie w Willingen był nawet czwarty, a w Ruce dziewiąty. W pewnym momencie przez osiągane wyniki i trudność w dostaniu się do kadry A nosił się z zamiarem rzucenia skoków na rzecz rozwożenia turystów w firmie transportowej, która ma jego ojciec.
Jakub Wolny początkowo uprawiał kombinację norweską, a później przerzucił się na skoki. Od sezonu 2018/2019 pokazywał, że w seniorskiej odmianie dyscypliny stać go na wiele. Punktował w dwudziestu z 28 konkursów. Otarł się o podium w Vikersund, gdzie był czwarty. Nieźle było też w sezonie 2020/2021 (27. miejsce w klasyfikacji generalnej). Rok później jego najlepszym wynikiem było jednak piętnaste miejsce w Planicy. Ogólnie w sezonie był 47., a w trwających zmaganiach nie zakwalifikował się jeszcze do drugiej serii.