Na księgarnianych półkach można znaleźć już książkę "Dawid Cygan Kostecki. Uliczny Fighter", wydaną nakładem Wydawnictwa SQN. Na łamach TVPSPORT.PL publikuję kolejny fragment książki, tym razem o początkach Dawida w zawodowym boksie. Niewielu dziś pamięta, że "Cygan" pierwszą zawodową walkę stoczył w wadze ciężkiej, a jego przeciwnikiem był Marcin Najman.
Poniżej fragment książki "Dawid Cygan Kostecki. Uliczny fighter":
Z każdą minutą w ringu z obu schodziły emocje i nerwy, ale też… powietrze. Dawid kołysał się na boki, prowokował rywala i wyprowadzał wolne, ale dochodzące do celu ciosy. Schowany za podwójną gardą Najman cały czas się cofał, ale kilka razy dobrze skontrował Kosteckiego. "Cygan" nie zrażał się błędami, przez które nadziewał się na uderzenia Najmana. Robił groźne miny i z dynamiką parowozu starał się nacierać na przeciwnika.
Po pierwszej rundzie obaj ciężko oddychali, ale wysłuchawszy rad trenerów w narożnikach, z zacięciem przystąpili do drugiego starcia. Najman znów niezgrabnie złożył ręce do wysokiej gardy, a Kostecki wyprowadził mocny cios lewą ręką. Niecelnie. Częstochowianin starał się obchodzić rywala, ale ponieważ był wolniejszy od wolnego Kosteckiego, po kilku krokach jakby zdał sobie sprawę, że trudno będzie utrzymywać odpowiedni dystans. Postawił więc na klasykę polskiego boksu, czyli lewy prosty. Jeden, drugi, trzeci. Kilka z tych ciosów doszło nawet do celu, ale w zdecydowanej większości pruły powietrze. Kostecki robił swoje, parł do przodu i w pewnym momencie zamknął rywala w narożniku. Tam rzucił się z prawym sierpem, ale wyraźnie przestrzelił. Najman popisał się w tej sytuacji dobrym unikiem, po którym wyprowadził trzy mocne ciosy. Lewa, za chwilę prawa i znów poprawka z lewej. Wszystkie u celu! Efektowna akcja spodobała się publiczności, która od razu zareagowała żywiołowo.
"Dawaj, Marcin, dobrze, dobrze!!!" – niósł się po hali damski głos. Po słabszej pierwszej rundzie fani Marcina Najmana dzięki tej akcji mogli uwierzyć, że stać go jeszcze na nawiązanie równorzędnej walki, a być może i pierwsze zwycięstwo w karierze. Ich nadzieje prysły jednak jak bańka mydlana, bo uderzenia te tylko rozwścieczyły "Cygana", który ruszył do bardziej zdecydowanych ataków. Najpierw bomba z lewej, potem z prawej, po chwili opuścił ręce, jakby chciał oznajmić Najmanowi, że nie musi trzymać gardy, bo jego ciosy nie robią na nim wrażenia. Dawid prowokował, zachęcał częstochowianina do ataku. Co chwilę odsuwał się na bezpieczną odległość, by chwilę poskakać w miejscu i się rozluźnić, po czym przystępował do kolejnego natarcia. Trafiał zarówno na twarz, jak i na wątrobę. (...)
Dochodziło też do częstych klinczy. W jednym z nich Kostecki postanowił… podskoczyć i uderzyć przeciwnika barkiem. Natychmiast został upomniany przez sędziego, a Dawid w ułamku sekundy z bezczelnego faularza zamienił się w aniołka, złożył rękawice, ukłonił się w pas i przeprosił. Sędziego, nie rywala. Przy innym zwarciu, po rozdzieleniu przez arbitra, Najman odwrócił się plecami, co Dawid zauważył i błyskawicznie zaatakował lewym. Częstochowianin źle stanął i prawie się przewrócił, ale utrzymał pion. Po chwili "Cygan" wyprowadził bombę z prawej ręki, ale nadział się na kontrę. Przed gongiem kończącym drugie starcie ponowił akcję, tym razem skutecznie, lecz bez efektu w postaci posłania rywala na deski. Mimo wszystko była to prawdopodobnie najlepsza runda w wykonaniu Marcina Najmana w tej walce.
W kolejnych odsłonach obaj wyglądali na zmęczonych, ale wydawało się, że to Kostecki zachował więcej sił. Bił na górę i na dół. Znów dochodziło do klinczy i znów nie obyło się bez brudnych zagrywek. Najman wyprowadził niski cios w okolice wątroby, ale sędzia uznał, że uderzenie było poniżej pasa, i go upomniał. To wkurzyło Kosteckiego, który postanowił odpłacić się tym samym i przywalił rywalowi lewym z dołu prosto w czuły punkt każdego mężczyzny. Sędzia ringowy Michał Puzio, który wyróżniał się wówczas charakterystycznym wąsem, zatrzymał walkę i zganił Kosteckiego za zachowanie. Dawid znów udawał niewiniątko, złożył rękawice i przeprosił. Oczywiście sędziego, nie przeciwnika. A po chwili wystrzelił mocnym lewym, do którego dołożył prawy. Oba uderzenia wylądowały na twarzy rywala.
Sytuacja na kartach punktowych sędziów wydawała się raczej jasna, bo przewaga Kosteckiego rosła z każdą minutą. Przed ostatnią rundą Najman wiedział, że musi ruszyć do huraganowych ataków, bo na punkty nie wygra. I ruszył. A przy tym nadziewał się na mocne uderzenia Kosteckiego. Prawy krzyżowy, lewy na wątrobę, prawy prosty – niemal każdy cios Kosteckiego trafiał do celu. Mimo to zawodnik z Częstochowy nie chciał się poddać i poszedł na ringową wojnę. Zaczął rzucać obszernymi cepami, ale potwornie się przy tym odsłaniał i raz za razem obrywał w twarz. Nokdaun wydawał się kwestią czasu, szczególnie gdy na 30 sekund przed końcem czwartej (ostatniej) rundy Dawid wyprowadził potężny prawy sierpowy, po którym Najman prawie zgiął się wpół.
Wyraźnie zraniony częstochowianin znowu odpalił "wiatrak", wymachiwał rękami, jakby chciał urwać Kosteckiemu głowę, a w tym czasie jego trener niepostrzeżenie wchodził już po schodach do narożnika z ręcznikiem w ręku. Długo się nie namyślał i go rzucił, co oznaczało poddanie walki. Sędzia Puzio zauważył go kątem oka, ale tuż obok niego trwała ringowa bójka i minęło kilka sekund, zanim arbiter ringowy wkroczył między zawodników i ich rozdzielił. Kostecki zwyciężył w zawodowym debiucie przez techniczny nokaut w czwartej rundzie.
– Mam panu powiedzieć, jak ta walka wyglądała? Obijał go! Mówiąc tak po męsku, obijał Najmana. On nie miał nic do powiedzenia. Z której ręki Dawid by nie uderzył, bolało. Mówiłem: "Bij po dole! Na wątrobę boli najmocniej". Może nie tyle boli, ale skutek jest pieruński. Przytyka i koniec – opowiada trener Kosteckiego Stanisław Osetkowski. A tak wspominał ten pojedynek Kostecki: "Zwolennicy Najmana są albo ślepi, albo słuchają ślepo tego, co on mówi. Walka była do jednej bramy. Marcin o tym wie. Ja się z nim w ringu bawiłem, ręce miałem opuszczone. Robiłem z nim, co chciałem. Palnąłem go w końcu i prawda jest taka, że nie chciał dalej walczyć".
Z kolei Andrzej Wasilewski mówi: – Znałem Najmana, bo był kolegą Salety. Tłukł się wtedy prawie tak jak dzisiaj. Widziałem, że boksuje z jakimś spasionym, krępym facetem, ale widać było po nim, że to facet z talentem. To była widowiskowa walka, Dawid bił się jak na ulicy, ale zauważyłem w nim jakiś błysk. Jeden i drugi nie mieli pod koniec sił. Ledwo wygrał, ale miał coś w sobie. Jeszcze się wtedy nie znaliśmy.
Po walce z Kosteckim Najman wrócił do ringu po sześciu miesiącach. Na gali w Lublinie 30 maja 2003 roku mierzył się z Ukraińcem Artemem Czernowem, który wtedy legitymował się bilansem trzech zwycięstw (w tym dwóch przed czasem) i jedną porażką. Najman przegrał przez TKO w drugiej rundzie i była to trzecia jego porażka w trzecim zawodowym pojedynku. Średnio udany początek z zawodowym boksem, prawda? To jednak nie przeszkodziło mu później stać się jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób związanych ze sportami walki w Polsce.
"Walka z Dawidem Kosteckim skończyła się pół minuty przed końcem pojedynku. Można dużo o niej mówić, na pewno Dawid prowadził na punkty, natomiast w ostatniej rundzie postawiłem wszystko na jedną kartę. Poszliśmy na otwartą wymianę i trochę szkoda, że tak to się skończyło" – wspominał po latach Najman w dokumencie Marcin Najman – historia prawdziwa cz. 1.
W następnych latach ich drogi kilkukrotnie się przecinały, choć już nie w ringu – początkowo w mediach, a wraz z rozwojem internetu także w sieci. Gdy w marcu 2006 roku w Siedlcach Najman udanie zrewanżował się Peterowi Simce za porażkę w debiucie (wygrał na punkty), Kostecki nie szczędził mu uszczypliwości: "Najman, jestem twoim kolegą i dam ci radę: nie boksuj!".
Częstochowianin natychmiast odpowiedział: "Kostecki, nie ośmielaj się nazywać mnie kolegą, bo na mojego kolegę po prostu nie pasujesz!".
Z kolei w 2015 roku, gdy Kostecki obwieścił światu za pośrednictwem mediów społecznościowych, że zamierza spróbować sił w mieszanych sztukach walki, Najmanowi oberwało się rykoszetem: "Cygan" nazwał go "konfidentem". Marcin w odpowiedzi uderzył w jeden z najczulszych punktów Kosteckiego, który przecież kreował się na prawilnego obrońcę ulicznych zasad – mówił wprost, że Kostecki "sprzedawał" swoich kolegów, gdy w jednej ze swoich spraw karnych zabiegał o samoukaranie bez konieczności przeprowadzania procesu.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1019 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (89 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.