| Tenis

Tenis. Weronika Ewald podbija korty: można o mnie mówić "smarkula z paletkom"

Tenis. Weronika Ewald podbija korty: można o mnie mówić "smarkula z paletkom" (fot. Getty/IG)
Tenis. Weronika Ewald podbija korty: można o mnie mówić "smarkula z paletkom" (fot. Getty/IG)

Ma szesnaście lat, a już robi się o niej głośno. Weronika Ewald marzy o wielkiej tenisowej karierze i powoli realizuje swoje plany. W tegorocznym juniorskim Australian Open dotarła do ćwierćfinału. Chce jednak dojść o wiele dalej. W TVPSPORT.PL mówi o swoim zapleczu, celach, Idze Świątek, Naomi Osace i o... siedmiu kotach.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Idzie śladem Świątek. Polka roznosi rywalki w Australii

Czytaj też

Weronika Ewald (fot. PAP)

Idzie śladem Świątek. Polka roznosi rywalki w Australii

Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Jet lag po podróży z Australian Open już za wami?
Weronika Ewald: – Było trochę trudno. Już jest jednak ok.

Kiedy po raz pierwszy poczułaś, że dotknęłaś naprawdę wielkiego tenisa? 
– Myślę, że jednym z bardziej przełomowych momentów, na mojej na razie krótkiej ścieżce kariery, był występ w pierwszym juniorskim turnieju wielkoszlemowym, czyli Wimbledonie w zeszłym roku. To był bodziec, który pokazał mi, że właśnie w takich turniejach w wersji seniorskiej chciałabym w przyszłości grać. O to walczę przez całe życie.

Jeden z ostatnich głośnych filmów o tenisie, czyli "King Richard", fantastycznie pokazał, jak główny bohater musiał walczyć o to, żeby ktoś zaczął poważnie traktować jego córki, siostry Williams, w sporcie. Czy czułaś na którymkolwiek etapie, że musisz udowadniać, że dziewczyna z Polski może dużo zrobić? 
– "Przebijanie się" na krajowym podwórku zaczęło się w młodszych kategoriach, podczas pierwszych wygranych turniejów. Prawdziwe udowadnianie, że należę do tego świata, miało miejsce już na poziomie międzynarodowym, na przykład podczas turnieju Les Petits As we Francji, czyli w jednych z najbardziej prestiżowych zmagań na świecie w tej kategorii wiekowej. To tam pokazałam, że nie tylko na polskim podwórku jestem w stanie walczyć i osiągać dobre wyniki (przyp. red. Weronika zajęła tam trzecie miejsce).

Czy łatwo jest w polskiej rzeczywistości mieć tak wielkie marzenia jak się jest dzieckiem? Obecnie mówimy o innych tenisowych realiach, ale zaczynałaś przecież dużo wcześniej. U nas nie jest normą posiadanie kortów, na które można przyjść z piłkami za darmo, tak jak w Stanach Zjednoczonych. Za wszystko trzeba zapłacić, wszystko należy wynająć. Wydaje mi się, że przez to jest dużo trudniej.
– Dostępność jeśli chodzi o korty, to wyzwanie. Mam na myśli również specyficzną nawierzchnię. W miejscu, w którym na co dzień trenuję, czyli w Tczewie, przez bardzo długi okres jedynym podłożem była sztuczna trawa. Na niej nie rozgrywa się już profesjonalnych turniejów.

Wyzwaniem jest również znalezienie odpowiedniej kadry trenerów. W mojej okolicy nie ma zbyt wielu specjalistów. Szkoleniowiec jeździł więc do mnie specjalnie z Warszawy. To spore poświęcenie. Nie jest to więc łatwa ścieżka. Tenis jest drogim sportem, a do tego dochodził fakt, że związek początkowo zbyt wielu kwestii nie ułatwiał, ponieważ stypendia pojawiają dopiero w późniejszych latach. Trzeba mieć swoje pieniądze, by rozwinąć się do poziomu, w którym można uzyskać finansowanie. Jestem wdzięczna moim rodzicom, że tak dużo przeznaczyli na moją karierę. Bez nich to nie robiłabym kolejnych kroków naprzód.

O jakich kwotach w wieku juniorskim się mówi? 
– Są to na pewno bardzo duże kwoty. Sam wyjazd na Australian Open liczy się w dziesiątkach tysięcy złotych. Przeloty są bardzo drogie, do tego dochodzą koszty hotelu, wyżywienia, trenera...

Co jest gwarantowane z ramienia organizatora turnieju?
– Loty opłacamy sami. Jeśli chodzi o hotele i wyżywienie, to na poziomie większych turniejów jak wielkoszlemowe, funduje je organizator, ale tylko do momentu, kiedy zawodnik jest w głównej drabince. Jeżeli odpadnie, ma płacić sam. Co do wsparcia finansowego, to jestem w teamie, co powoduje, że niektóre koszty są zwracane – za trenera, za korty i tak dalej. Poza tym jestem również w fundacji JW Tennis, gdzie dostaję stypendium, co jest pomocne. W późniejszym etapie można pozyskać sponsorów.

Idzie śladem Świątek. Polka roznosi rywalki w Australii

Czytaj też

Weronika Ewald (fot. PAP)

Idzie śladem Świątek. Polka roznosi rywalki w Australii

Świątek będzie bronić tytułu w Dosze. Sprawdź, co warto wiedzieć

Czytaj też

Iga Świątek będzie bronić tytułu w Dosze (fot. Getty)

Świątek będzie bronić tytułu w Dosze. Sprawdź, co warto wiedzieć

Miałaś cztery lata, kiedy pierwszy raz pojawiłaś się na korcie. Jak stał się on pasją?
– Moi rodzice uprawiali tenis amatorsko. Chciałam ich naśladować. Kiedy miałam trzy latka odbijałam piłki o ścianę, która przez to nieco ucierpiała. Całe szczęście mama i tata mi to wybaczyli (śmiech). Później rodzice zabierali mnie na treningi, Myślę, że nie było takiego jednego momentu: "wow, chcę grać w tenisa". To po prostu wyszło mi w nawyk. Kiedy zaczęłam odnosić najmniejsze sukcesy, przerodziło się to w pasję. Nic w tym dziwnego. Jak coś idzie, to jest fajne.

Twoi rodzice amatorsko grali w tenisa. Czy brali udział w jakichkolwiek turniejach, było im dane poznać choć odrobinę smak rywalizacji?
– Było to w stu procentach amatorskie. Trenowali na kortach w Tczewie. Podobało im się to, dlatego postanowili wybudować swoje korty. Dzięki temu mam ośrodek, który wyposażony jest w siłownię, salę fitness i spa, więc jest świetny nie tylko do treningów, ale też regeneracji. 

Myślę, że jesteś wyjątkową juniorką, jeśli chodzi o tenisa w Polsce, ze względu na to, że masz aż takie zaplecze zbudowane, jak rozumiem, za oknem, tak?
– Tak, jest bardzo blisko mojego miejsca zamieszkania, to praktycznie mój drugi dom, ponieważ spędzam tam bardzo dużo czasu. Jestem za to wdzięczna. Mam warunki, o których, wydaje mi się, większość tenisistów marzy. Posiadanie własnego kortu na wyłączność to bardzo duży przywilej. Jego otoczka również jest pomocna. Mogę tu prowadzić przygotowanie motoryczne, fizyczne i odnowę biologiczną.

Kiedy uznałaś, że idziesz w tenis na sto procent?
–Wydaje mi się, że decyzja zapadła mniej więcej wtedy, kiedy trzeba było przenieść się z szóstej klasy do siódmej. Zaproponowano mi naukę w szkole internetowej. Wiedziałam, że będzie się to wiązać z tym, że ogrom pracy będę musiała wykonać sama. Decyzja była więc trudna. Razem z rodzicami zdecydowaliśmy jednak, że warto pójść w tenis w stu procentach. Nie byłoby to możliwe, chodząc normalnie do szkoły na zajęcia. To w końcu trzy treningi dziennie.

Jak wygląda teraz twoja nauka?
– Raz na jakiś czas jeżdżę na zaliczenie do szkoły. Na co dzień uczę się praktycznie sama.

Jak konkretnie wygląda twój plan dnia? 
– Rano gram dwie godziny w tenisa, następnie mam chwilę przerwy i między treningami staram się nadrobić nieco nauki. Później po południu mam trening motoryczny i krótką dwugodzinną przerwę. Na koniec jest kolejny trening tenisowy. Tak wygląda praktycznie każdy dzień. Dodatkowo mam niekiedy "korepetycje", choć bardziej podchodzą one pod lekcje, ponieważ nie mam problemów z nauką. Potrzebuję jedynie nieco interakcji z nauczycielami z najważniejszych przedmiotów

Zgaduję, że masz same piątki i szóstki?
– Szóstki może nie, ale piątki już tak. 

Nie brakuje ci kontaktu z rówieśnikami?
– Mam jedną bliższą przyjaciółkę, z którą spędzam bardzo dużo czasu. Poza tym mam również trzy koleżanki klubowe, z którymi spotykam poza treningami. One dobrze wiedzą, z czym wiąże się kariera tenisowa, więc dobrze się dogadujemy. 

Czujesz, że tenis to sport wyjątkowo indywidualny, a w przypadku singla trochę dla samotników?
– Na pewno jest to sport bardzo indywidualny. Wszędzie jeżdżę praktycznie tylko i wyłącznie ze swoim teamem, nie ma tam żadnych większych grup wsparcia. Staramy się jednak organizować wspólne treningi, bo nie dość, że pozwala mi to "nadrobić" więzi z rówieśnikami, to dodatkowo daje dużo korzyści tenisowych.

Z wygranymi ponoć można poradzić sobie łatwiej niż z porażkami. Jak sobie radzisz z przegranymi?
– Apetyt na wygrane rośnie w miarę jedzenia, ale nie zmienia to faktu, że radzę sobie także z porażkami. To nie pierwszyzna po tak wielu latach spędzonych w sporcie. Tylko jedna osoba wygrywa, większość przegrywa. Nie jest to jednak coś, do czego można łatwo się przyzwyczaić. Trzeba wyciągać z tego lekcje i iść dalej. Gdybym przejmowała się każdą porażką, byłoby mi bardzo ciężko.

Pracujesz z trenerem mentalnym, czy jeszcze nie?
– Odbyłam kilka spotkań z trenerem mentalnym, który pomagał mi przygotować się na radzenie sobie ze stresem, z presją i pokazał, jak wejść w profesjonalny tour. Aktualnie z nikim nie pracuję, ale na dniach przeprowadzone będą rozmowy z kolejnym specjalistą. Mam nadzieję, że się uda.

Jakie masz sposoby na radzenie sobie ze stresem, presją, oczekiwaniami? Co robisz? Masz jakieś rytuały?
– Dobrą rzeczą jest posiadanie swoich własnych rytuałów. To pozwala skupić się tylko i wyłącznie na grze, kiedy dookoła jest wiele bodźców. Są to kibice, którzy proszą o zdjęcia, presja, wiadomości od obcych osób w mediach społecznościowych. Żeby sobie z tym poradzić, staram się czasami odciąć od mediów, w ogóle nic nie czytać. 

Co więc konkretnie robisz na korcie?
– Przed meczem staram się wyciszyć. Zakładam słuchawki i idę się rozgrzewać w odosobnionym miejscu, żeby nie było ludzi wokół mnie.

W dzień meczowy wstajesz prawą nogą, zakładasz ulubiony strój?
– Jeśli uda mi się zagrać dobry mecz w danym stroju, do końca turnieju potrafię go codziennie prać (śmiech). Mam też "małe" rytuały. Jeżeli danego dnia coś wyjdzie przed meczem, który wygram, to powtarzam to przy okazji kolejnego.

Świątek będzie bronić tytułu w Dosze. Sprawdź, co warto wiedzieć

Czytaj też

Iga Świątek będzie bronić tytułu w Dosze (fot. Getty)

Świątek będzie bronić tytułu w Dosze. Sprawdź, co warto wiedzieć

Znam sportowców, którzy przed startem odcinają się od osób bliskich. Czy jesteś tego typu zawodniczką, czy raczej dziewczyną, która potrzebuje wsparcia od najbliższych, mówienia, że wszystko będzie dobrze, że trzymają kciuki?
– Chwilę przed meczem się odcinam, ale przed samym wejściem na kort mam moment, gdy przybijam wszystkim piątkę. Bliscy i team mówią mi ostatnie dobre słowo i wtedy wychodzę na kort.

Co w tej chwili w twojej dyscyplinie jest dla ciebie największym wyzwaniem?
– Przejście z kategorii juniorów do kategorii seniorów. To trudne zadanie, ponieważ jest spora różnica. Nie chodzi mi nawet o poziom gry i przygotowania fizycznego, a okoliczności. Dla wielu osób z dołu rankingu każdy mecz to "być albo nie być", grają o wszystko. Te kobiety walczą o każdą piłkę, nie poddają się, wiedzą czego chcą i dają z siebie dwieście procent. Jest to więc przeskok i "zderzenie" z bardziej doświadczonymi zawodniczkami, które więcej przeszły. Dzięki temu niekiedy wiedzą lepiej, jak reagować w danym momencie i są zazwyczaj spokojniejsze. 

Pamiętasz pierwszy mecz z osobą notowaną w rankingu WTA w seniorskim tenisie?
– Poważniejsze "zderzenie" z zawodniczką z rankingu WTA miało miejsce w turnieju 250 w Warszawie. Grałam wtedy przeciwko dziewczynie, która była około 150. w rankingu WTA i wydaje mi się, że była z dziesięć lat starsza. Dobrze sobie radziłam, czułam, że stać mnie na dobry wynik, ale niestety przytrafiła mi się mała kontuzja. Pojechałam od razu na rentgen z polecenia lekarza. Uraz wyłączył mnie na kilka dni, ale szybko udało mi się wrócić na kort. Złość i smutek zostały ze mną jednak na długo po tym meczu. Miałam ogromną szansę, żeby dobrze się tam zaprezentować. Jak na złość się nie udało. 

Jak się czułaś, gdy wychodziłaś wtedy na kort przed polską publicznością?
– To było dla mnie dużym zaskoczeniem, ale prawie w ogóle nie odczuwałam stresu. Wiedziałam, że gram z kimś, kto ma na sobie dużo większą presję. To był mój pierwszy profesjonalny start, więc chciałam wejść w mecz totalnie na luzie i zagrać tak, żeby cieszyć się z rywalizacji. W tamtym momencie bardzo mi to pomogło, a publiczność i kibice wspierali. Byłam im za to bardzo wdzięczna. Wyszłam na mecz na luzie i zagrałam tyle ile mogłam.

A co robisz dla siebie poza sportem, poza nauką?
– Bardzo lubię odciąć się trochę od świata i czytać. To moja pasja. Jestem też szczęśliwą posiadaczką siedmiu kotów, które bardzo odstresowują. 

Co czytasz najchętniej? 
– Nie mam jednego ulubionego gatunku, ale czytam bardzo dużo książek z gatunku fantastyki. To dla mnie odcięcie się od świata realistycznego i odpłynięcie. Na turnieje zabieram ze sobą bardzo dużo książek. Sporo ważą, ale lubię je w tradycyjnym, a nie elektronicznym wydaniu.

A koty na turnieje zabierasz czy nie?
– (śmiech) Nie, niestety nikt nie chce się tego podjąć. Gdybym mogła, to z chęcią bym je zabierała.

Nie mogę uciec od tematu tego, co dzieje się aktualnie w rankingu WTA. Jestem ciekawa jak tobie jako młodej dziewczynie, która wchodzi w świat tego wielkiego tenisa, gra się z "cieniem" Igi Świątek jako wybitnej polskiej tenisistki, liderki. Czy to jest wygodny "cień"? Czy on przeszkadza?
– Z jednej strony jest to na pewno bardzo motywujące, bo pokazuje, że nawet z polskiego podwórka da się zajść tak daleko, jak zaszła Iga. Z drugiej jest to może nie przytłaczające, ale trochę niewygodne ze względu na to, że dzięki jej grze oczekiwania wobec młodszych zawodników są dużo wyższe. Kiedy wygrywam, czasami trafiam na artykuły, że jestem "drugą Igą Świątek". Chciałabym jednak budować swój wizerunek jako Weronika Ewald. Staram się dużo o tym nie myśleć i po prostu robić swoje na korcie. To jest najważniejsze, a reszta to sprawy drugorzędne.

Miałaś kiedykolwiek przyjemność gry z Igą?
– Oprócz bycia na jednym turnieju w Warszawie, Iga dwa lata temu przyjechała dwa razy do naszego ośrodka na treningi. Miałam sporo okazji, żeby z nią potrenować. To był cenny czas. Mogłam podejrzeć jak zachowują się profesjonalni sportowcy, jak wyglądają ich rutyny czy treningi. Było to motywujące.

Czytałam, że początkowo twoją idolką tenisową była Naomi Osaka, a potem stała się też nią Iga. Jak jest teraz?
– Nic się nie zmieniło. Jeśli chodzi o Naomi, to bardzo lubi agresywny styl gry, ma bardzo mocny serwis. Ja również na tym bazuję, lubię agresywne wejścia w kort. U Igi podoba mi się przygotowanie fizyczne i to jak porusza się na korcie. Chciałabym, żeby tak to u mnie wyglądało w przyszłości. 

Iga Świątek według memów jest "gówniarą z paletkom". Odpowiadałaby ci ksywka "smarkuli z paletkom"?
– Nie ma to dla mnie różnicy. Można o mnie więc mówić "smarkula z paletkom" (śmiech).

Zobacz też
Linette zaczyna AO i... chwali Radwańską. "Najmądrzejsza"
Magda Linette (fot. Getty)
tylko u nas

Linette zaczyna AO i... chwali Radwańską. "Najmądrzejsza"

| Tenis 
Polska na prowadzeniu. Hurkacz... pewniejszy od Igi!
Hubert Hurkacz (fot. Getty Images)

Polska na prowadzeniu. Hurkacz... pewniejszy od Igi!

| Tenis 
Dzika karta dla polskiego miksta? PZT podjął walkę
Iga Świątek (fot. Getty Images)

Dzika karta dla polskiego miksta? PZT podjął walkę

| Paryż 2024 / Tenis 
Co za wiadomość! Siostra Hurkacza jedzie... na igrzyska
Nika Hurkacz, siostra Huberta Hurkacza (fot. 400mm.pl).

Co za wiadomość! Siostra Hurkacza jedzie... na igrzyska

| Tenis 
Daria Abramowicz: dyscyplina to jeden z kluczy
Daria Abramowicz (

Daria Abramowicz: dyscyplina to jeden z kluczy

| Tenis / WTA (kobiety) 
wyniki
terminarz
Wyniki
dzisiaj
Tenis

Fiona Ferro

(6:6)

Jessika Ponchet

Nuria Brancaccio, Camilla Rosatello

(6:3, 2:6, 0:0)

Nao Hibino, Maia Lumsden

Tatjana Maria

(6:3, 0:1)

Ella Seidel

Nadia Kiczenok, Yifan Xu

(6:4, 1:6, 5:10)

Alexandra Panova, Fanny Stollar

Jana Fett

(2:6, 2:6)

Iga Świątek

Sebastian Korda, Jordan Thompson

(6:3, 4:2)

Inigo Cervantes, Oriol Roca Batalla

Hamad Medjedovic

(5:7, 3:2)

Casper Ruud

Tallon Griekspoor

(7:6, 6:3)

Yannick Hanfmann

Terminarz
dzisiaj
Tenis

Ulrikke Eikeri, Monica Niculescu

17:45

Asia Muhammad, Demi Schuurs

Elise Mertens

18:20

Diana Shnaider

Emily Appleton, Qianhui Tang

18:15

Quinn Gleason, Magali Kempen

Tiantsoa Rakotomanga Rajaonah

18:20

Jaqueline Cristian

jutro
Tenis

Aryna Sabalenka

8:00

Anastasija Potapowa

Jule Niemeier

8:00

Jasmine Paolini

Emma Navarro

8:00

Jelena Ostapenko

Mirra Andriejewa

8:00

J. Aleksandrowa

Najnowsze
Real odrobi straty? Relacja z rewanżu z Arsenalem w TVP!
nowe
Real odrobi straty? Relacja z rewanżu z Arsenalem w TVP!
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Real Madryt spróbuje odrobić straty w rewanżowym meczu 1/4 finału Ligi Mistrzów z Arsenalem. Relacja na żywo w TVP (fot. Getty Images)
Światek z awansem w Stuttgarcie. Kiedy mecz w ćwierćfinale?
Światek z awansem w Stuttgarcie. Kiedy mecz w ćwierćfinale? (fot. Getty)
Światek z awansem w Stuttgarcie. Kiedy mecz w ćwierćfinale?
| Tenis / WTA (kobiety) 
Wielki powrót Igi Świątek na mączkę! Rywalka bez szans [WIDEO]
Iga Świątek (fot. Getty)
Wielki powrót Igi Świątek na mączkę! Rywalka bez szans [WIDEO]
| Tenis / WTA (kobiety) 
"Cienka granica między szaleństwem i wiarą". Mocne słowa z Legii
Goncalo Feio i Legia Warszawa mają przed sobą rewanżowe spotkanie z Chelsea FC w ćwierćfinale Ligi Konferencji (fot: PAP)
"Cienka granica między szaleństwem i wiarą". Mocne słowa z Legii
fot. TVP
Piotr Kamieniecki
Trener odszedł po mistrzostwie Polski. Gwiazda wybrała... emeryturę
Philip Mestdagh (fot. Getty Images)
Trener odszedł po mistrzostwie Polski. Gwiazda wybrała... emeryturę
| Koszykówka / Rozgrywki ligowe 
Barcelona kontra Sevilla, Pajor kontra Padilla-Bidas. Oglądaj!
FC Barcelona – Sevilla [NA ŻYWO]. Transmisja meczu z Ewą Pajor online, live stream (16.04.2025). Gdzie oglądać?
transmisja
Barcelona kontra Sevilla, Pajor kontra Padilla-Bidas. Oglądaj!
| Piłka nożna / Hiszpania 
El Clasico w finale Pucharu Króla! Kiedy oglądać mecz w TVP?
El Clasico w finale Pucharu Króla! Kiedy oglądać Barcelona – Real? (fot. Getty)
El Clasico w finale Pucharu Króla! Kiedy oglądać mecz w TVP?
| Piłka nożna / Hiszpania 
Do góry