| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Sędzia Krzysztof Jakubik może się cieszyć, że sędzia wideo Jarosław Przybył trochę mu pomagał, dzięki czemu Piast Gliwice wygrał z Cracovią 2:1 po golu z rzutu karnego. Arbiter główny w tym meczu nie był w najwyższej formie. Między innymi nie dostrzegł dwóch fauli na piłkarzach Piasta w polu karnym Cracovii i faulu napastnika gliwiczan w akcji poprzedzającej gola na 1:0.
W 47. minucie, gdy było jeszcze 0:0, tuż przy linii bocznej Michał Chrapek wyraźnie sfaulował Jewhena Konoplankę. Popychał go dwiema rękami, skutecznie odpychając na bok i pozbawiając możliwości zagrania piłki. To absolutnie nie była dozwolona gra ciałem. W ujęciu z kamery ustawionej na środku trybuny głównej nie widać tego tak dobrze, jak w ujęcia zza bramki. Sędzia tego nie zauważył, Chrapek podał do Grzegorza Tomasiewicza, który strzelił na 1:0.
Sytuacja w 52. minucie była bardzo trudna do oceny i w tym przypadku można sędziego Krzysztofa Jakubika zrozumieć, dlaczego sam nie odważył się podyktować rzutu karnego. Virgil Ghita z Cracovii kopnął Arkadiusza Pyrkę z Piasta w stopę w taki sposób – tuż przy ziemi, delikatnie, ale znacząco i wystarczająco, aby trochę wykręcić stopę napastnika i spowodować jego upadek – że gołym okiem trudno to było dostrzec. Analiza powtórek wideo pokazuje jednak, że sędzia wideo był w tej sytuacji bardzo czujny i słusznie wezwał sędziego głównego do monitora.
Postępowanie Jakubika przy monitorze było jednak nieco dziwne i trochę zaskakujące. Przede wszystkim był tam za długo. Oglądał tę sytuację ponad minutę, choć kluczowy moment zobaczył już po 20 sekundach. Mimo to dalej rozmawiał z VAR-em, jakby nie mógł pogodzić się z tym, że musi zmienić decyzję i podyktować rzut karny. Zachowanie arbitra, jego język ciała, gesty, które wykonywał przy monitorze, sugerowały lub mogły sugerować, że był niezadowolony z tego, że sędzia wideo pokazuje mu tę sytuację. Wyglądało to jakby mówił lub chciał powiedzieć: "Nie pokazuj mi takich sytuacji, bo ja nie chcę gwizdać takich fauli, a teraz to już muszę, skoro mnie wezwałeś".
Może było inaczej, ale język ciała nie świadczył o koncentracji sędziego wyłącznie na wykonaniu zadania możliwie jak najlepiej, lecz zdradzał pewną nerwowość, działanie mechanizmów obronnych i wskazywał na duże niezadowolenie arbitra z całej sytuacji. To błąd warsztatowy, bo arbiter nie powinien okazywać swoich odczuć czy emocji w taki sposób. Powinien zachować kamienną twarz, tak zwaną "poker face". Tak jak to robi na przykład Szymon Marciniak, gdy czasem zastanawia się, jaką podjąć decyzję. A z pewnością nie tak jak sędzia Mario Escobar z Gwatemali przy monitorze w czasie meczu Walia – Iran podczas mistrzostw świata w Katarze.
Ostatecznie Jakubik podyktował rzut karny, po którym Piast zdobył gola na 2:0.
Łatwiejsza do oceny gołym okiem była sytuacja w 85. minucie. Cornel Rapa wyraźnie sfaulował w polu karnym Kamila Wilczka. Zawodnik Cracovii próbował wybić piłkę pół wślizgiem, pół kopnięciem. Napastnik Piasta w ostatniej chwili kopnął piłkę, zmieniając jej kierunek. Wtedy Rapa trafił w lewą, postawną nogę Wilczka, którą on chwilę wcześniej zagrał.
Niestety sędzia zinterpretował to zdarzenie w sposób niekorzystny dla sfaulowanego, stając się zupełnie niepotrzebnie adwokatem faulującego. Arbiter prawdopodobnie uznał, że Wilczek mógłby utrzymać się na nogach, gdyby chciał i się postarał. Jest to jednak zła ścieżka rozumowania w takich sytuacjach. Faul następuje nie tylko wtedy, gdy jeden zawodnik zwala drugiego z nóg w taki sposób, że ten nie może się podnieść, ale również wtedy, gdy jeden drugiemu uniemożliwia lub utrudnia grę w sposób niezgodny z przepisami.
Bez cienia wątpliwości Rapa kopnął Wilczka w taki sposób, który mógł mu co najmniej znacząco utrudnić grę. Obrońca wyraźnie ograniczył napastnikowi możliwości poruszania się za piłką w sposób płynny, a taką możliwość przed faulem Wilczek miał. Do tego dochodzi kwestia ograniczenia możliwości napastnika ze względu na ewentualny ból, który być może mógł odczuć w wyniku faulu.
Domniemanie Jakubika o możliwości kontynuowania gry przez Wilczka jest więc nadużyciem ze strony arbitra, błędną nadinterpretacją, ponieważ sędzia w tej sytuacji powinien ograniczyć się do analizy faktów, a nie potencjalnych możliwości sfaulowanego piłkarza.
Piastowi należał się drugi rzut karny, z którego mógłby podwyższyć na 3:1, zmniejszając ryzyko wyrównania wyniku przez gości w ostatnich minutach meczu.
Aż dziwne, że w tej sytuacji nie doszło do weryfikacji zdarzenia przy monitorze i zmiany decyzji. Biorąc pod uwagę sytuację z 52. minuty, można się tylko domyślać, jak ułożyła się współpraca sędziego Jakubika z sędzią wideo Przybyłem… Ale nie można też wykluczyć, że w 85. minucie VAR nie wezwał Jakubika do monitora, bo być może Przybył sam założył, że Wilczek "mógłby grać, gdyby chciał", o którym to założeniu było już powyżej.
Takie sytuacje pokazują, że transparentność w sędziowaniu – przejrzystość współpracy sędziów z VAR – jest potrzebna zarówno piłce nożnej, kibicom i dziennikarzom, jak i samym sędziom. Choćby po to, aby z powodu błędu jednego sędziego nie mówić i nie pisać o potencjalnym błędzie innych arbitrów czy błędzie całego zespołu sędziowskiego, włącznie z VAR.