W sobotę 22 kwietnia w Rzeszowie Łukasz Różański (14-0, 13 KO) zmierzy się z Alenem Babiciem (11-0, 10 KO) w pojedynku o wakujący tytuł mistrza świata organizacji WBC kategorii bridger. Rywal Polaka to wyjątkowy przykład kariery zbudowanej w niezwykle konkurencyjnym środowisku za sprawą pracy u podstaw. W osiągnięciu sukcesów pomogły naturalna charyzma, szczęście i... alter ego "Dzikusa".
RÓŻAŃSKI KONTRA BABIĆ: SZCZEGÓŁY TRANSMISJI W TVP SPORT
W tej karierze nie ma właściwie nic typowego. Nastoletni Babić był ulicznym rozrabiaką, który w poszukiwaniu lepszego życia przeniósł się do Rijeki. Na początku spał w samochodzie i dorabiał jako bramkarz w klubach, gdzie często mógł szlifować umiejętności w walce na gołe pięści. Tak pojawiły się pierwsze poważniejsze myśli o boksie, jednak temat nabrał realnych kształtów dopiero po kilku wizytach w najbardziej znanej bokserskiej sali treningowej w Zagrzebiu.
Babić nigdy nie był jednak wybitnym przedstawicielem boksu amatorskiego. W 2016 roku został wprawdzie mistrzem Chorwacji wagi ciężkiej (w sumie zdobył pięć medali krajowego czempionatu), ale nie był nazwiskiem z pierwszych stron gazet. Może dlatego, że ojczyzna w tym czasie żyła już dużo większymi sukcesami Filipa Hrgovicia – mistrza Europy z Samokowa (2015) i brązowego medalisty igrzysk w Rio (2016).
Starszy o niespełna dwa lata Babić tylko raz sprawdził się podczas dużej międzynarodowej imprezy – z kiepskim zresztą skutkiem. W 2017 roku udział w mistrzostwach Europy w Charkowie zakończył już na pierwszej rundzie. Przez kolejne dwa lata próbował jeszcze szczęścia na ringach olimpijskich, by w 2019 roku w końcu dołączyć do grona zawodowców. Ta decyzja zmieniła jego życie, choć mocno pomógł w tym przypadek.
Sparingpartner… menedżerem
Latem 2019 roku Babić odpowiedział na zaproszenie Dilliana Whyte’a (25-1), który szykował się do walki z Oscarem Rivasem (26-0). W związku z tym poszukiwał niewysokich i agresywnie boksujących sparingpartnerów. Chorwata po przylocie początkowo nikt nie traktował specjalnie poważnie – był wychudzony i ważył nawet mniej niż 90 kilogramów. Mimo to pierwsze rundy sparingowe były brutalną wojną na wyniszczenie, co wyjątkowo spodobało się Brytyjczykowi.
– Jego styl jest niezwykle atrakcyjny do oglądania. Kibice go pokochają, bo on nie zna czegoś takiego jak krok w tył. Cały czas idzie do przodu i zadaje ciosy z różnych płaszczyzn. Był moim głównym sparingpartnerem przed walką z Rivasem i spisał się świetnie w tej roli – chwalił Whyte, który błyskawicznie otoczył Babicia opieką menedżerską i pomógł mu zadebiutować na zawodowstwie.
Pięściarz zaliczany wówczas do TOP 10 wagi ciężkiej zdradził, że Chorwat ma mocno niedzisiejsze podejście do boksu. Nie uznaje biegania i innych standardowych bokserskich ćwiczeń – cały czas chce głównie sparować i każdą z takich sesji traktuje jak walkę na śmierć i życie. W 2019 roku Babić stoczył trzy zawodowe walki – każda zakończyła się nokautem. Potem jego pięściarski rozwój nieco zaburzyła pandemia, ale szybko udało się wrócić na właściwe tory.
Poprzeczka stopniowo szła w górę, a pomysł na pierwsze zawodowe walki Chorwata był dość prosty. Najczęściej bił się z dużo większymi przeciwnikami – Mark Bennett (7-1) był od niego cięższy o blisko 30 kilogramów, a i tak przegrał przed czasem. Jednak nawet pojedynki na stosunkowo niskim poziomie pokazały, że bezkompromisowy styl Babicia wiąże się z ryzykiem przyjmowania ciosów.
– Bardzo chcę żeby ktoś mnie znokautował, cały czas na to czekam – podgrzewał emocje sam zainteresowany. Legendę "Dzikusa" poza walkami budowały kolejne sparingi (między innymi z Tysonem Furym i Joe Joycem) oraz szczere wywiady. Dodatkowe punkty u kibiców zdobył oświadczając się partnerce tuż po jednym z nokautów. Chorwat szczególnie często zaczepiał swojego rodaka – Hrgovicia. Dawni koledzy z sali treningowej w Zagrzebiu stali się zaciekłymi wrogami.
– Nie chcę go tylko pobić - planuję go zawstydzić na oczach całego świata. Jemu się wydaje, że jest kimś znanym, ale nie lubi go nikt na Wyspach Brytyjskich i w Chorwacji. (...) Wychowała mnie ulica, gdzie nauczyłem się sporo o szacunku. Hrgović jest zwykłym ignorantem, który z nikim jeszcze nie wygrał, a i tak znalazł się w miejscu, gdzie jest o krok od wielkich walk – komentował Babić.
Geneza konfliktu nigdy nie została do końca wyjaśniona. Ewentualny pojedynek na zawodowstwie nie stał się realną perspektywą. Hrgović to zawodnik notowany w TOP 10 wagi ciężkiej przez magazyn "The Ring" i obowiązkowy pretendent federacji IBF. Babić przez większość kariery był zawieszony między kategorią ciężką a wagą cruiser (limit: 90,7 kg). W 2022 roku nieoczekiwanie postanowił sprawdzić się w nowej wadze – bridger (limit: 101,6 kg).
Poza kolejką
W maju 2022 roku "Dzikus" po raz pierwszy znalazł się na deskach – i to już na początku walki. Potem Adam Balski (16-1) sprawdził go na głębokich wodach – w dziewiątej rundzie mocno zranił Babicia ciosem wyprowadzonym tuż po gongu. – To był mój błąd, nie jego. Jak usłyszałem gong to opuściłem ręce. To samo zdarzało mi się już w czasach amatorskich. Byłem głupi, nie winię za to Balskiego – komentował po wszystkim Chorwat. Pierwszy raz przeboksował pełen dystans dziesięciu rund – wygrał na punkty i zdobył rankingowy pas WBC Silver.
Po tej walce pojawiły się spekulacje o mistrzowskiej walce. Babić dość nieoczekiwanie został numerem jeden w rankingu, a promotor Eddie Hearn jesienią 2022 roku przekonywał, że w kolejnej walce jego rywalem zostanie wciąż panujący mistrz – Oscar Rivas (28-1). Ostatecznie Kolumbijczyk miał jednak spotkać się z Różańskim, z kolei Chorwat został wyznaczony do oficjalnego eliminatora z Ryadem Merhym (31-1, 26 KO).
Sytuację dodatkowo skomplikowała jednak decyzja Rivasa o bokserskiej emeryturze. Federacja przyznała mu tytuł "champion emeritus" – w praktyce oznacza to, że w każdej chwili może wrócić do boksu i z miejsca stanie się głównym kandydatem do walki o pas, wyprzedzając całą kolejkę chętnych z rankingu. W takich okolicznościach to Babić i Różański zostali wyznaczeni do walki o odebrany Kolumbijczykowi tytuł mistrzowski.
Chorwat między kolejnymi nokautami stał się postacią budzącą szerokie zainteresowanie jak na cudzoziemca w obcym kraju, który posługuje się prostym językiem angielskim. W wywiadach kreował się zresztą na kogoś, kto walczy dla ludzi. Często przedstawiał się jako "average Joe" (w wolnym tłumaczeniu "przeciętny Kowalski" – przyp. red.) i chciał zostać walczącym rzecznikiem klasy pracowniczej. – Walka o mistrzostwo świata byłaby spełnieniem marzeń – podkreślał.
W pojedynku z Różańskim najbardziej zaskoczyło go to, że gospodarzem wydarzenia nie została Wielka Brytania. Po przegranym przez Eddiego Hearna przetargu opowiadał, że czuje się zdradzony, a boks nazwał nawet "brudnym biznesem". Z czasem pogodził się z okolicznościami. Jedno jest pewne – 22 kwietnia po raz pierwszy wyjdzie do ringu wcale nie jako faworyt publiczności.
Uwolnić „Dzikusa”
W kreowaniu medialnego wizerunku Babiciowi pomaga... alter ego. "Dzikus" przejmuje kontrolę tuż przed wyjściem do ringu. Pięściarz zaczyna mówić o sobie wtedy w trzeciej osobie. – Brakowało mi "Dzikusa", on chce widzieć tylko krew. To szaleniec, nie jest normalny – komentował Babić przed walką z Niallem Kennedym (13-1-1). – Cokolwiek się wydarzy pozostanę wdzięczny Dillianowi Whyte'owi, bo to on stworzył "Dzikusa" i sprawił, że pojawił się w moim życiu – dodał.
Przed starciem z Różańskim "Dzikus" trzyma jednak emocje na wodzy. Nie zabrakło zmian – najważniejsza dotyczyła sztabu szkoleniowego. Pięściarz rozstał się z Leonardem Pijetrajem, swoim bokserskim wychowawcą z Zagrzebia. Nowym trenerem został Anthony Wilson, który chwali się pracą z 21 mistrzami świata. Czy to zapowiedź zmiany stylu?
– Będę próbował boksować. Jestem dużo lepszy boksersko od Różańskiego – mam na myśli moje doświadczenie z boksu amatorskiego. Byłem na mistrzostwach Europy, stoczyłem wiele międzynarodowych pojedynków. Mogę z nim spokojnie boksować, ale jeden cios może wszystko zmienić – zapowiadał Babić. Polak podkreślił, że kompletnie nie wierzy w takie deklaracje i spodziewa się ringowej wojny od pierwszej minuty.
Starcie o mistrzowski tytuł w kategorii bridger jest przedstawiane jako walka "50/50". U bukmacherów minimalnym faworytem jest Babić. – Obaj mają podobne style – dużo lepiej czują się w ofensywnym boksie, nie są wirtuozami obrony. Ten pojedynek nie powinien potrwać zbyt długo – ocenił Barry Jones, były mistrz świata, a obecnie analityk telewizji Sky Sports.
Boks, gala KnockOut Boxing Night 27 [szczegóły transmisji na żywo]
Kiedy gala: sobota, 22 kwietnia
Gdzie obejrzeć transmisję: od 19:20 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV, HbbTV
Kto skomentuje: Piotr Jagiełło, Janusz Pindera
Prowadząca studio: Sylwia Dekiert
Reporterzy: Aleksandra Pika, Maciej Barszczak
Goście/eksperci: Maciej Miszkiń
Karta walk:
Ada Jędrzejczyk (debiut) vs. Monika Lis (debiut)
Tobias Zarzeczny (2-0) vs. Andrija Kuzman (debiut)
Piotr Łącz (5-0, 5 KO) vs. Milos Budincić (2-4-1)
Laura Grzyb (8-0, 3 KO) vs. Maria Cecchi (8-1, 2 KO)
Jeamie "TKV" Tshikeva (4-0, 2 KO) vs. Michał Bołoz (5-4-2, 5 KO)
Steed Woodall (17-1-1, 11 KO) vs. Boris Crighton (10-2, 7 KO)
Michał Cieślak (23-2, 2 KO) vs. Dylan Bregeon (12-2-1, 3 KO)
Martin Bakole (18-1, 13 KO) vs. Igor "Hulk" Szewadzucki (10-0, 8 KO)
Łukasz Różański (14-0, 13 KO) vs. Alen Babić (11-0, 10 KO)