Reprezentacja Polski zagra w przyszłorocznych MŚ Elity, a największa w tym zasługa selekcjonera Roberta Kalabera. – Każdy nasz gracz doskonale wiedział, jak ma się zachowywać w danej minucie w danym miejscu – mówi TVPSPORT.PL Słowak. Transmisje meczów MŚ Elity 2023 od piątku w TVP Sport!
Marcin Iwankiewicz (TVP Sport): – Trzy lata temu udzielił mi pan swojego pierwszego wywiadu po nominacji na selekcjonera. Pytałem wtedy, czy z naszą kadrą może być lepiej, a pan mnie wtedy poprawił, że nie może, tylko musi.
Robert Kalaber (trener reprezentacji Polski): – No i miałem rację. Gra w Dywizji 1B była zdecydowanie poniżej naszych możliwości.
– "Wielu ludzi przestało się interesować z braku sukcesów" – mówił pan wtedy. Zauważa pan już wzrost zainteresowania?
– Tak, na pewno. Widzę znaczne zainteresowanie kibiców, telewizji, innych mediów. To samo mówili zawodnicy przyjeżdżający na kadrę. A myślę, że po tym sukcesie będzie jeszcze dużo, dużo lepiej.
– To już jest taka kadra, jaką chciałby pan widzieć, czy jest to zespół wciąż w budowie?
– Nie, to jest zespół cały czas w budowie. Byli zawodnicy kontuzjowani, którzy nie mogli dostać powołania. Wybierałem spośród tych zdrowych, więc kadra była najmocniejsza jaka mogła być.
– Dla takich zawodników jak Aron Chmielewski czy Damian Kapica miejsce w reprezentacji nadal jest?
– Na pewno jest. W następnym sezonie będzie nowe rozdanie. Nowe turnieje, każdy z nich i nie tylko dostanie zaproszenie na nie, ale każdy musi dostosować się do drużyny. Teraz jeszcze kontuzjowany był choćby Maciek Urbanowicz...
– Nie miałem wątpliwości, że pan o nim nie zapomniał, w końcu to kapitan pana JKH GKS-u...
– Maćka bardzo cenię, ale ogólnie liczę na każdego chłopaka, który będzie w odpowiedniej formie.
– Czyli wraz z syreną kończącą mecz z Rumunią przestało mieć znaczenie, kto wywalczył awans?
– Odpowiem panu tak: w zeszłym roku Filip Komorski pomógł nam wywalczyć awans (w czterech meczach MŚ Dywizji 1B miał cztery bramki i dwie asysty – przyp. red.), wcześniej zdobył też bramkę z Białorusią (jedyną w sensacyjnie wygranym 1:0 meczu w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk w Pekinie – przyp. red.), a teraz nie dostał się do kadry. Nowy sezon to nowe rozdanie, będziemy zmierzać ku następnym celom. Każdy z tych zawodników będzie miał możliwość pokazania się w kadrze i powalczenia, by utrzymać się w niej.
– To grono niewątpliwie świetnie zgrało się ze sobą, o czym świadczy gra w przewagach w MŚ 1A. Skuteczność na poziomie 65 proc. była kosmiczna. Zaskoczyło pana, że "power playe" wychodziły aż tak świetnie?
– Nie. Dużo trenowaliśmy grę w przewagach. Tu trzeba podkreślić, że zawodnicy mieli w dużej mierze wolną rękę w tym elemencie. Wiedzieliśmy, jak zawodnicy prezentowali się w PHL, jakie mają umiejętności i jaka jest między nimi chemia. Ze sztabem trenerskim poskładaliśmy to, ale ta chemia i duża improwizacja to zasługa tych chłopaków.
– A propos improwizacji. Pan chyba daje wolną rękę tym najbardziej technicznym zawodnikom? W grze przykładowo Alana Łyszczarczyka czy Kamila Wałęgi widać było momentami taki element pozytywnego szaleństwa.
– To nie jest do końca tak. Wszystko musi być zawsze dostosowane do drużyny. Ona jest na miejscu pierwszym, drugim i trzecim. Zawodnicy wiedzą, kiedy mogą improwizować i wymyślać coś swojego na poczekaniu, a kiedy muszą stosować się do ustawień zespołowych. Każdy nasz gracz doskonale wiedział, jak ma się zachowywać w danej minucie w danym miejscu.
– Trochę gorzej w osłabieniach. W sumie mieliście ich w turnieju dziesięć i straciliście trzy gole.
– Ale wszystkie w jednym meczu – z Wielką Brytanią. To nie były jakieś gole wynikające z błędów systemowych, tylko indywidualnych. Na pewno przewagi wychodzą nam lepiej niż osłabienia, ale trzeba też podkreślić, że w dwóch ostatnich meczach nie mieliśmy żadnego. Chłopaki dostosowali się z dyscypliną do poziomu sędziowania turnieju, za to brawa.
– A nie brakuje panu trochę w kadrze obrońcy grającego prawym uchwytem kija? Bo wszystkich ośmiu, którzy pojechali na turniej, gra lewym.
– Czy brakuje? Heh, no fajnie by było mieć takiego, ale przecież nie będę powoływał kogoś tylko dlatego, że gra prawym uchwytem, choć jest bez formy. Nie wyrzucę z formy zawodnika w formie tylko dlatego, że uderza krążek z danej strony.
– Tak czy inaczej nowe twarze w najbliższych latach będą musiały się pojawić. Nikomu nic nie ujmując, patrzę na kadrę z Birmingham i tak: Marcin Kolusz to rocznik 1985, Grzegorz Pasiut 1987, Krystian Dziubiński 1988, Maciej Kruczek 1988, Patryk Wajda 1988, Paweł Dronia 1989, Oskar Jaśkiewicz 1989. Mieliśmy drugi najstarszy zespół.
– A pan ma poczucie, że nie dajemy szans młodym zawodnikom?
– Nie, wręcz przeciwnie. Po prostu chciałem nawiązać do tematu młodzieży, w końcu od lat jest pan specjalistą od pracy z nią.
– Dlatego powoływałem jej tak dużo na turnieje przygotowawcze. Już po sparingach z Łotwą miałem problem z decyzją. Zagrała tam bardzo młoda drużyna, w niej m.in. Florczak, Bilas, Macias. Następna generacja zaprezentowała się bardzo dobrze i zajmie miejsce po tych starszych facetach. Tyle że na razie ci starsi faceci pokazują, że się nadają. Tak jak pan mówi – mieliśmy drugi najstarszy zespół i... to te dwa najstarsze awansowały do Elity.
– Jasne, to nie mistrzostwa U20 żeby ktoś grał za metrykę, lepszy starszy dobry niż młodszy słaby. Ale skoro przy tym jesteśmy, to jak układa się pana współpraca ze Szkołą Mistrzostwa Sportowego PZHL w Katowicach? To także część pana pracy dla związku.
– Z mojej strony wydaje mi się, że jest OK. Ale też trudno powiedzieć jakiemuś trenerowi, by grał tak, jak dorosła kadra. Ci zawodnicy są na innym poziomie, mają inne umiejętności od moich. Ja mam duże wymagania, ale bo i zawodnicy prezentują odpowiedni poziom techniczny i kondycyjny. Także SMS czy kadra U20 nie może grać w tym stylu. Ale współpracujemy, komunikujemy się, razem ćwiczymy, ale później trenerzy muszą to wszystko dostosować do swoich drużyn.
– A znalazł pan już jakąś receptę, jak połączyć pracę w kadrze i klubie? W pierwszym sezonie pracy z reprezentacją zdobył pan historyczne mistrzostwo Polski z JKH GKS, ale też nie było MŚ Dywizji 1B. W zeszłym już "tylko" brązowe medale, w tym odpadliście w pierwszej rundzie play-offów.
– Ale odpadliśmy z drużyną, która została mistrzem. Myślę, że nasza rywalizacja z GKS-em Katowice była na wyższym poziomie niż ta finałowa.
– No zdecydowanie, wy odpadliście po siedmiu meczach, a finałową serię Katowice wygrały do zera.
– Zadecydowały detale. Katowice były w nich lepsze, a później zasłużenie obroniły tytuł. Byliśmy blisko podwyższenia w meczu nr 4, dosłownie kilka centymetrów i prowadzilibyśmy 2:0. Po wygranej byłoby w serii 3-1, a tak zrobiło się 2-2.
– Zawaliliście trochę meczów sezonu zasadniczego, przez co skończyliście na piątym miejscu. A wiadomo, że u nas pierwsza trójka daje niemal pewny półfinał play-offów, podczas gdy czwarty i piąty zespół już w pierwszej rundzie czeka starcie z kimś z "wielkiej piątki".
– Cały czas wywieraliśmy presję z Leszkiem Laszkiewiczem (menedżer JKH GKS i reprezentacji, legenda polskiego hokeja – przyp. red.) na drużynie tłumacząc, że zespół z szóstego miejsca już nie będzie taki mocny. No cóż, nie udało się. Ale Katowice pokazały, że i z czwartego miejsca można wygrać mistrzostwo.
– Mniejsza już o to, porozmawiajmy o tym, co teraz przed nami. Rozumiem, że od piątku będzie pan oglądał mistrzostwa świata Elity?
– Na pewno, co roku oglądam.
– Nie pytam komu pan kibicuje, ponieważ domyślam się, że Słowacji. Ale rozumiem, że też Węgrom?
– Nie, dlaczego?
– No bo broni w nich zawodnik pana JKH GKS Bence Balizs!
– Nie, Węgrom nie kibicujemy. Bence życzę jak najlepiej, ale nie mam powodu, by kibicować Węgrom. Jestem tylko za Słowacją. Mam swojego faworyta, ale zobaczymy, jak to będzie w praniu.
– Czyli nie podzieli się pan z nami typami na medalistów i spadkowiczów?
– Nie, to byłoby za bardzo w ciemno. Myślę, że spadną Węgry, a w tej drugiej grupie są trzy zespoły do walki o utrzymanie. Szwedzi, Czesi, Kanada zajdą daleko, ale zobaczymy jak to będzie.
– A za rok to my będziemy w tym gronie. Gratuluję jeszcze raz i, przede wszystkim, dziękuję panu bardzo za to! Wie pan, gdy po raz ostatni graliśmy w Elicie, to... szedłem do "ogólniaka".
– Mam nadzieję, że w przyszłym roku sprawimy panu i kibicom jeszcze większą radość. Reprezentacja cały czas zmierza w dobrym kierunku.