| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
Sobota 20 maja będzie świętem polskiej siatkówki. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zagra z Jastrzębskim Węglem w finale Ligi Mistrzów. W TVPSPORT.PL Tomasz Fornal, Maksymilian Granieczny, Norbert Huber i Łukasz Kaczmarek wspominają czasy, kiedy siadali przed telewizorami i śledzili siatkarskich idoli rywalizujących o medale europejskich pucharów. Dziś są jak oni.
Łukasz Kaczmarek ma doświadczenie w grze w finałach Ligi Mistrzów. Atakujący Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w tym roku po raz trzeci zagra o złoty medal tej imprezy. Zanim jednak doszedł do tego miejsca, jako młody chłopak siadał przed telewizorem i w europejskich pucharach podziwiał przede wszystkim jednego zawodnika.
– Dla mnie bohaterem od zawsze był Mariusz Wlazły. Był moim idolem i zawodnikiem, na którym się wzorowałem. Obserwowałem rozwój jego kariery i starałem się go naśladować. Rozegrał jeden finał Ligi Mistrzów. Do złota brakło wtedy bardzo niewiele – wspomina atakujący. Rzecz jasna chodzi mu o pamiętną walkę bełchatowian o złoto w 2012 roku. Rywalem był Zenit Kazań, który wygrał 3:2. W tie-breaku zadecydowały dwa punkty (16:14).
– Niesamowicie przeżywałem ten finał. Byłem bardzo zły i smutny, kiedy PGE Skra Bełchatów przegrała w tie-breaku na przewagi. Nie mogłem się pogodzić z tą porażką. Teraz jako siatkarz szybciej przechodzę do porządku dziennego z przegranymi niż wtedy, kiedy byłem dzieckiem oglądającym swoich idoli (śmiech) – dodaje Kaczmarek.
Włazły nie był jednak jedynym siatkarzem, którego w tamtych czasach doceniał Kaczmarek. – Ponadto, zawsze z wielkim podziwem patrzyłem na Osmany'ego Juantorenę. Wygrał dużo, grał w wielu finałach LM i był siatkarzem, który robił na mnie niesamowite wrażenie – podkreśla zawodnik ZAKSY.
We współczesnej historii Ligi Mistrzów tylko dwóm zespołom udało się wygrać te rozgrywki trzy razy z rzędu. Było to Itas Trentino i Zenit Kazań. Nic więc dziwnego, że włoska drużyna znalazła się na liście tych, które zawodnik oglądał ze szczególną przyjemnością. – Był to skład pełen najważniejszych graczy na świecie. Występował tam Nikola Grbić, wspomniany Juantorena, Łukasz Żygadło, Michał Winiarski... Poza tym w pewnym momencie dominował Zenit Kazań z Wilfredo Leonem, Matthew Andersonem czy Maksimem Michajłowem. Regularnie grali w finałach i w nich wygrywali. To były niezapomniane dla mnie mecze – zaznacza Kaczmarek.
– Oglądając tych wszystkich siatkarzy, nie spodziewałem się, że sam będę mógł napisać tak piękną historię. Stanę przed szansą wygrania trzeciego finału Ligi Mistrzów z rzędu. To uczucie jest nie do opisania – kończy zawodnik ZAKSY.
Wspomnienia związane z PGE Skrą Bełchatów ma również inny polski zawodnik, Tomasz Fornal. Przyjmujący Jastrzębskiego Węgla nie ukrywa, że finał Ligi Mistrzów z udziałem polskiego zespołu został mu w pamięci. – Pamiętam finał Ligi Mistrzów, w którym grała PGE Skra Bełchatów i kontrowersyjną akcję. Chodziło o "obcierkę" bloku. Wzbudziło to we mnie wiele emocji – wspomina siatkarz.
A kto był idolem, którego podziwiał? Ten, z którym obecnie bardzo dobrze dogaduje się w reprezentacji Polski siatkarzy, czyli Bartosz Kurek. – Był siatkarzem, który w moich latach młodzieńczych wychodził na pierwszy plan. Poza tym takim bohaterem sprzed kilku lat jest na pewno Wilfredo Leon, który dominował z Zenitem Kazań, ale to są już czasy, kiedy grałem w lidze – dodaje.
Większość dzieci, które mają swoich sportowych idoli, marzy o tym, że pewnego dnia będą tacy jak oni. Jak jest w przypadku Tomasza Fornala? – Mam nadzieję, że dorosłem "do siatkarskiego ideału", choć nie mnie to oceniać – trzeba dopytać się o to Bartka (śmiech). Z drugiej strony wiele jeszcze przede mną – kończy przyjmujący.
Norbert Huber wrócił w tym sezonie po trwającej wiele miesięcy kontuzji. Zdobycie srebrnego medalu PlusLigi i możliwość gry w finale Ligi Mistrzów jest dla niego wielkim wyróżnieniem, choć zna już smak klubowego złota.
– Granie w finałach Ligi Mistrzów co roku robi wrażenie na mnie i na mojej drużynie. Za każdym razem wydaje się, że to może być ostatnia taka okazja w siatkarskiej karierze. To coś wyjątkowego i elitarnego. W europejskich pucharach niczego nie bierze się więc za pewnik. Przez to motywacja do pokazania się z jak najlepszej strony jest ogromna – zdradza siatkarz z Brzozowa.
Jeszcze nie tak dawno środkowy oglądał zmagania siatkarskich idoli na parkietach Ligi Mistrzów, a dziś sam jest wzorem dla młodych adeptów dyscypliny. – Jedynym siatkarzem, którego śledziłem był Luigi Mastrangelo. Grał na środku. W 2013 roku występował w finale Ligi Mistrzów, a jego Cuneo zdobyło wtedy srebrny medal – mówi Huber.
– Jeśli mówimy o ścieżce do takiego poziomu, to jestem dopiero na początku tej drogi. Z tego, co wiem, pan Luigi jest trzykrotnym medalistą olimpijskim, bardzo utytułowanym siatkarzem. Wszystko przede mną. Mam jeszcze 24 lata. Moim celem nie jest go dogonić. Z kolegami z drużyny narodowej czy klubowej chcę po prostu czerpać z siatkówki jak najwięcej – wyjaśnia siatkarz ZAKSY.
Najmłodszym siatkarzem w tym zestawieniu jest Maksymilian Granieczny, libero Jastrzębskiego Węgla. Ma za sobą dopiero pierwszy profesjonalny sezon w PlusLidze, a już może się cieszyć zdobytym mistrzostwem Polski.
18-latek nie ukrywa, że w ostatnich latach w Lidze Mistrzów imponowała mu drużyna, a nie pojedynczy siatkarz. – Jednego konkretnego bohatera nie mam. Oglądałem finały ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Niezwykle zaimponował mi cały ten zespół i droga, którą musiał przejść, by wygrać złoto. Przecież ta drużyna swego czasu grała same tie-breaki i "złote" sety! To było niezwykłe – zdradza zawodnik.
Historie tych siatkarzy pokazują, że marzenia z dzieciństwa mogą się spełnić. A kto w tym roku sięgnie po złoty medal Ligi Mistrzów siatkarzy? Przekonamy się już 20 maja podczas polskiego święta siatkówki w Turynie.
Czytaj również:
– Reprezentacja Polski siatkarzy zagra sparingi z Japończykami
– Malwina Smarzek zagra w reprezentacji Polski siatkarek. "Jestem gotowa na kadrę. Mam na to siły psychiczne i fizyczne"
– Martyna Grajber-Nowakowska dołączyła do ŁKS Łódź i zdobyła złoto, które zadedykowała zmarłemu Michałowi Cichemu. "Historia jedna na milion"