| Piłka nożna / Liga Konferencji
Trzy poważne kontrowersje zdarzyły się podczas wyjazdowego meczu Legii Warszawa z kazachskim zespołem Ordabasy Szymkent w drugiej rundzie kwalifikacji do Ligi Konferencji. Dwie z nich sędzia Helgi Mikael Jonasson z Islandii rozstrzygnął na korzyść Legii, w tym uznając gola na 2:2, jedną – na korzyść gospodarzy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Legia blisko kompromitacji w Szymkencie. Uratował ją... sędzia
Największe wątpliwości budzi sytuacja z 85. minuty poprzedzająca zdobycia przez Legię gola dającego remis 2:2. – Powiem uczciwie, że z VAR-em by to nie przeszło – powiedział komentujący ten mecz w TVP Sport Jacek Laskowski. Chyba miał rację, ponieważ w momencie, w którym Paweł Wszołek dośrodkował piłkę z prawego skrzydła, Blaż Kramer, który po chwili strzelił gola, prawdopodobnie był na pozycji spalonej. Przynajmniej kolanem. Nie można tego stwierdzić jednoznacznie, ponieważ kamera pokazująca powtórkę tej sytuacji, nie była ustawiona w linii spalonego, lecz pod kątem uniemożliwiającym prawidłową weryfikację decyzji sędziowskiej.
Co ciekawe, tej sytuacji nie widział dobrze żaden z sędziów, ponieważ główny biegł za akcją i również miał zły kąt widzenia, a sędzia asystent numer 2 Johann Gunnar Gudmundsson został za akcją blisko pięć metrów (sic!) i też nie mógł być pewien, czy Kramer spalił. O ile brak pewności u arbitra głównego jest w tej sytuacji naturalny i całkowicie zrozumiały, o tyle nie ma żadnego usprawiedliwienia dla sędziego z chorągiewką.
Gdy linia spalonego "przesunęła się" z przedostatniego zawodnika drużyny broniącej, którym był Siergiej Mały, na piłkę, którą prowadził Wszołek biegnący prawym skrzydłem, Gudmundsson powinien biec sprintem, aby cały czas być w linii spalonego. Niestety Islandczyk biegł zdumiewająco wolno – strata kilku metrów do Wszołka na tak krótkim odcinku może świadczyć o tym, że sędzia asystent zlekceważył sytuację, albo o tym, że sędziował z urazem uniemożliwiającym sprinty, albo o tym, że jest w formie biegowej absolutnie nieodpowiedniej do sędziowania meczów międzynarodowych.
Chwilę później, w 89. minucie, duży błąd popełnił sędzia Jonasson. W ogóle nie gwizdnął, gdy Rafał Augustyniak wyraźnie sfaulował Bobira Abdiksolikowa. Kontrowersja polegała na tym, czy faul nastąpił tuż przed linią pola karnego, czy już na linii, co ewentualnie powinno oznaczać rzut karny dla gospodarzy. Jakość powtórek telewizyjnych z tego meczu była tak niska, że również tej sytuacji nie da się zweryfikować jednoznacznie.
Abdiksolikow otrzymał podanie od Aschata Tagybiergena i chciał z nią wbiec w pole karne. Gdy przyjmował piłkę tuż przed linią pola karnego, od tyłu zaatakował go Augustyniak. Polak podstawił mu prawą nogę i ewidentnie spowodował w ten sposób upadek rywala przerywając jego akcję. Legionista trafił rywala od tyłu w łydkę tuż pod kolanem.
Jeżeli faul nastąpił przed polem karnym, to sędzia powinien podyktować rzut wolny i pokazać Augustyniakowi czerwoną kartkę, ponieważ – gdyby nie faul – Abdiksolikow byłby w sytuacji sam na sam z Kacperem Tobiaszem. Jeżeli faul był popełniony na linii pola karnego albo również na linii pola karnego (to zastrzeżenie dotyczy sytuacji, gdy faul jest popełniony zarówno przed polem karnym, jak i w polu karnym), to arbiter powinien podyktować rzut karny i pokazać Augustyniakowi tylko żółtą kartkę (to wynika z tak zwanego unikania podwójnego karania w sytuacjach, gdy faulujący próbował zagrać piłkę).
Najpoważniejsza kontrowersja rozstrzygnięta przez arbitra w sposób niekorzystny dla Legii miała miejsce w 14. minucie. Tomasz Pekhart był na linii łuku pola karnego i biegł za piłką, która była dwa metry przed nim. Sergiej Mały najpierw wystawił nogę, jakby chciał zagrać piłkę, ale opuścił ją na ziemię jak tylko zorientował się, że piłka już jest poza jego zasięgiem. Wtedy spróbował zatrzymał Pekharta rękami. Prawą ręką próbował zasłonić legioniście tor biegu, a lewą próbował go złapać, zatrzymać go lub co najmniej utrudnić mu bieg. Wtedy Pekhart się przewrócił, ale gwizdek Islandczyka milczał. Być może uznał, że ruchy rękami wykonywane przez obrońcę nie mogły spowodować upadku napastnika i że ten tylko próbuje wykorzystać niewielki kontakt jako pretekst do upadku, aby spróbować wymusić na arbitrze rzut karny. Faktem jest, że Mały w tej sytuacji pracował rękami w sposób niedozwolony.
– Jeśli to nie jest faul, to nie wiem, co jest faulem – powiedział Robert Podoliński komentujący ten mecz razem z Laskowskim.
Gdyby arbiter gwizdnął, musiałby ocenić, czy Pekhart był już w sytuacji korzystnej do zdobycia gola i należy się czerwona kartka, czy było to tylko przerwanie akcji korzystnej i wystarczy kartka żółta. W rzeczywistości była to sytuacja z pogranicza i każda z tych kartek byłaby uzasadniona.
Następne
1 - 4
Chelsea Londyn
2 - 3
Real Betis
1 - 0
Djurgardens IF
2 - 1
ACF Fiorentina
1 - 4
Chelsea Londyn
1 - 6
Djurgardens IF
2 - 2
NK Celje