| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Legię Warszawa czekają trzy mecze w siedem dni. Od dłuższego czasu Kosta Runjaic zapowiadał rotację w składzie. Czy w niedzielnym starciu z Ruchem Chorzów nadszedł moment, w którym rezerwowi otrzymają swoją szansę?
Na Legię po raz pierwszy w tym sezonie czekają trzy spotkania, które zostaną rozegrane w trakcie tygodnia. Wojskowi mają za sobą awans do trzeciej rundy eliminacji Ligi Konferencji z Ordabasami Szymkent. W niedzielę stołeczna drużyna podejmie Ruch w PKO Ekstraklasie. W czwartek (10.08) zaś ekipa Kosty Runjaica zmierzy się z Austrią Wiedeń w europejskich pucharach. Przy Łazienkowskiej można spodziewać się rotacji w składzie gospodarzy.
Legia chce wyciągać wnioski
Łączenie gry w europejskich pucharach oraz w lidze ma w polskiej lidze długą historię. W poprzednim sezonie duże kłopoty na początku rozgrywek miał Lech Poznań. Arena międzynarodowa była też jednym z powodów olbrzymich problemów Legii w 2021 roku.
Z jednej strony Wojskowi awansowali do Ligi Europy, pokonali między innymi Spartak Moskwa czy Leicester City. Na drugim biegunie była ekstraklasowa zapaść i miejsce w strefie spadkowej, a także ratowanie ligowego bytu przez Aleksandara Vukovicia.
W przeszłości Legia doskonale poznała smak kłopotów na etapie gry w eliminacjach europejskich pucharów. Pomysły na łączenie dwóch frontów były różne. Henning Berg stał się synonimem rotacji. Za jego kadencji dochodziło do meczów, w których szanse dostawali debiutanci i gracze z głębokich rezerw.
Swego rodzaju symbolem stał się mecz o superpuchar z 2014 roku. Berg w konfrontacji z Zawiszą postawił na zaskakujący skład. O trofeum walczyli między innymi Robert Bartczak, Adam Ryczkowski czy Bartłomiej Kalinkowski, a z czasem na boisku meldowali się Łukasz Moneta, Kamil Kurowski oraz Mateusz Hołownia. Mowa o piłkarzach, którzy nie odcisnęli większego piętna na historii Legii. To wszystko miało dawać pewność, że na arenie międzynarodowej nie zabraknie sił liderom.
Efekty rotacji w składzie Legii były w trakcie ostatniej dekady różne. Tak samo można powiedzieć o łączeniu frontu europejskiego z krajowym. W 2016 roku Wojskowi bardzo słabo rozpoczęli zmagania w PKO Ekstraklasie, za to awansowali do Ligi Mistrzów po 20 latach przerwy. Finalnie udało się kończyć rozgrywki z podniesioną głową, choć po drodze Besnika Hasiego zastąpił Jacek Magiera.
Jak połączyć grę na dwóch frontach?
Ostatnie dwa-trzy sezony pozwalały na obserwację problemów Legii i Lecha. Z czasem walka o pogodzenie gry na dwóch frontach zaowocowała też znajdowaniem rozwiązań. Recepta? Szeroka kadra i grono zawodników, którzy mogą ze sobą rywalizować na wysokim poziomie.
Legia zakończyła poprzedni sezon i… od razu rozpoczęła przygotowania do nowych rozgrywek. Kluczem było ukształtowanie kadry. Liczono się z pożegnaniem Filipa Mladenovicia, a do tego założono stratę jednego zawodnika z okolic podstawowego składu. Padło na Maika Nawrockiego, który został sprzedany za ponad pięć milionów euro i zadebiutował już w barwach Celtic FC.
Istotne było także szybkie pozyskanie nowych zawodników. Jeszcze przed końcem poprzedniego sezonu ogłoszono pozyskanie kontraktów z Patrykiem Kunem i Markiem Gualem. Potem ściągnięto Radovana Pankova, a w trakcie zgrupowania do drużyny dołączył Juergen Elitim. Wszystko wskazuje na to, że to nie koniec transferów. Trwają rozmowy z potencjalnymi następcami Nawrockiego. W kontekście Legii wciąż przewija się także temat wahadłowego, który wzmocniłby pole manewru Runjaica.
Runjaic postawi na rotacje?
Legia na początku sezonu miała dość spokojny kalendarz. Pomiędzy meczami z Ordabasami Szymkent Wojskowi nie musieli rozgrywać spotkania w lidze, bo konfrontacja z Cracovią została przełożona. Teraz ekipa Runjaica musi wystąpić trzykrotnie w trakcie siedmiu dni, choć terminarz ułożył się o tyle korzystnie, że warszawianie nie będą musieli ruszać się z Łazienkowskiej.
Jednocześnie mecz z Ruchem, a potem także z Puszczą, jawią się jako okazje do pierwszego oszczędzenia niektórych zawodników, a także danie szansy innym. Runjaic jeszcze przed startem rozgrywek zapowiadał rotacje.
– Wierzę, że w nadchodzącym sezonie rozegramy wiele meczów. Jeśli pójdzie nam idealnie, to może być ich nawet 61. Musimy stawiać na rotacje i będzie to częstsze niż w poprzednich rozgrywkach. Potrzebna nam do tego mocna ławka rezerwowych z jakością. Niezbędna jest poważna rywalizacja w środku grupy. Kiedy solidni piłkarze trafiają na Łazienkowską, wtedy podnoszony jest poziom zespołu. To dobra sytuacja dla wszystkich zawodników – podkreślał trener Legii po zakończeniu zgrupowania.
Zdanie Runjaica nie zmieniło się także w okolicach konfrontacji z Kazachami. – Od dawna powtarzam, że w tym sezonie będę korzystał z rotacji pomiędzy zawodnikami. Zarządzanie grupą nie jest najłatwiejsze. Czasami ktoś musi długo czekać na szansę. Naszym celem jest faza grupowa europejskich pucharów – twierdzi niemiecki szkoleniowiec.
W niedzielę Legia zagra z kolejnym beniaminkiem PKO Ekstraklasy, Ruchem Chorzów. W składzie Wojskowych nie należy spodziewać się rewolucji, ale możliwe są zmiany na konkretnych pozycjach. Kolejną szansę może otrzymać Pankov który solidnie zaprezentował się w 1. kolejce.
Na szanse czeka też Blaz Kramer, który w Kazachstanie zdobył bramkę na wagę remisu. Podobnie jest z Gualem, który dawał dobre zmiany. Jedno z wahadeł może zostać za to zastąpione przez Makanę Baku. Nie należy się jednak spodziewać roszady pomiędzy słupkami, gdzie powinien pojawić się Kacper Tobiasz. Golkiper realizuje też kwestię występu młodzieżowca.
Mecz Legii z Ruchem rozpocznie się w niedzielę (06.08) o godzinie 20:00. Cztery dni później Wojskowi skonfrontują się na własnym stadionie z Austrią Wiedeń. Transmisja w TVP.