| Czytelnia VIP

ME 2009. Reprezentacja Polski siatkarzy zdobyła historyczne złoto

Reprezentacja Polski ze złotymi medalami ME 2009 (fot. PAP/REPA)
Reprezentacja Polski siatkarzy ze złotymi medalami ME 2009 (fot. PAP/EPA)
Tomasz Sowa

Do Turcji lecieli jako wicemistrzowie świata, ale nie faworyci. Na stronach sportowych krajowych dzienników określano ich raczej mianem "czarnego konia" turnieju. Potem, z meczu na mecz, apetyty rosły, bo i dania – właściwie to mecze – jakie serwowali kibicom, wyglądały coraz smaczniej. 13 września 2009 roku zostali mistrzami Europy w siatkówce. Pierwszy raz w historii...

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Przepraszamy za pomyłkę!

Przełom października i listopada roku 1967. W Turcji rozpoczynają się siatkarskie mistrzostwa Starego Kontynentu. Grają i panie, i panowie. Wyrusza też delegacja z Polski, a nadzieje wobec niej są wielkie. Szczególnie względem kobiet. Mężczyźni są wówczas w ich cieniu. Serwują, blokują, bronią i atakują tak, jak potrafią najlepiej. Ale nasza siatkówka lat 60. jest kobietą. 

Turecki czempionat to potwierdza. Siatkarki przegrywają jednak mecz z ZSRR. Ten decydujący o tytule. Rywalki są poza zasięgiem kogokolwiek, bo w turnieju nie straciły nawet seta! Ale nasze trzeba chwalić. Bo tak przegrać, to nie wstyd! Wicemistrzostwo Europy to wielki sukces. W gazetach pojawiają się relacje. Dość obszerne i szczegółowe. Choćby w "Gazecie Krakowskiej", której redaktor bardzo docenia postawę pań.

Gdzieś w ostatnim akapicie artykułu wspomina też o siatkarzach, którzy mają szansę na brązowy medal. Muszą tylko pokonać NRD… Tyle że Polacy ze wschodnimi Niemcami przegrywają. "Trybuna Robotnicza" krótko informuje: "W ostatnim meczu finałowym na mistrzostwach Europy w siatkówce mężczyzn reprezentacja Polski przegrała z NRD 1:3 (9:15, 15:5, 5:15, 15:17), plasując się ostatecznie na czwartym miejscu".

Od jednej kamery do Pay-Per-View. 90 lat boksu w telewizji

Czytaj też

Pierwsze transmisje boksu (L). Z prawej Muhammad Ali, Giennadij Gołowkin i Michael Buffer (fot. Getty)

Od jednej kamery do Pay-Per-View. 90 lat boksu w telewizji

Nazajutrz, w równie lakonicznej wiadomości, redaktorzy przepraszają za pomyłkę. Bo Polacy nie zajmują czwartego miejsca. Są na trzecim! Zdobywają brązowy medal mistrzostw Europy. Pierwszy w historii! Dziś trudno uwierzyć w taki informacyjny chaos. Bo przecież jest Internet. Wiadomości wysyła się w sekundę. A i odbijanie piłki ponad siatką, to dziś nasz sport narodowy. Niezwykle medialny. Dający sukcesy. Jednoczący kibiców…

Zmiana warty. Wiecznie drudzy?

Sytuacja naszej męskiej siatkówki zmieniła się w latach 70. Legendarny trener Hubert Wagner zrobił z grupy utalentowanych zawodników maszynkę do wygrywania. "Kat" do obowiązków podchodził analitycznie. A do siatkarzy miał twardą rękę. Nie bał się eksperymentować. Bo jak inaczej nazwać zmiany, których dokonał przed europejskim czempionatem w 1975 roku? Polacy, wówczas mistrzowie świata, pojechali do Jugosławii bez Edwarda Skorka i Aleksandra Skiby.

Zamiast nich po parkiecie biegali Łasko i Kustra. Zabieg był celowy, bo ci nieobecni mieli przygotować formę na igrzyska olimpijskie, a nieopierzona młodzież – zebrać cenne doświadczenia. I w Jugosławii ta odmłodzona kadra zdobyła srebrne medale. Rozpoczęła też niebywałą serię...

Od jednej kamery do Pay-Per-View. 90 lat boksu w telewizji

Czytaj też

Pierwsze transmisje boksu (L). Z prawej Muhammad Ali, Giennadij Gołowkin i Michael Buffer (fot. Getty)

Od jednej kamery do Pay-Per-View. 90 lat boksu w telewizji

Bartosz Kurek podczas ME 2009 (fot. PAP/EPA)
Bartosz Kurek podczas ME 2009 (fot. PAP/EPA)

Puzzle Daniela

W styczniu 2009 roku, Argentyńczyk Daniel Jorge Castellani został trenerem siatkarzy. Trudną powierzono mu rolę. Nad Wisłą był siatkarski boom. Po wicemistrzostwie świata w 2006 kibice marzyli o kolejnych sukcesach. W trakcie meczów reprezentacji trybuny pękały w szwach. Ba, ubranych w narodowe stroje, śpiewających i bawiących się Polaków określano mianem najlepszej publiki świata. Na początku XXI wieku siatkówka stała się jednym z najpopularniejszych sportów w kraju. 

Argentyńczyk uchodził za trenera szalenie utalentowanego. Miał tak nowoczesny warsztat, że zawodnicy nie raz i nie dwa chwalili go w mediach. Kibiców zjednał sobie łatwo. W jednym z wywiadów powiedział:

"Słyszałem już wiele hymnów narodowych, ale prawda jest taka, że tym, który najbardziej mi się podoba, jest hymn Polski. Przede wszystkim z powodu takiej małej rzeczy. Wydaje mi się, że muzyka, dźwięk jest bardzo piękny. Najważniejsze jednak jest to, że kiedy jest odśpiewany a capella, ta energia, pasja, którą wszyscy wkładają w jego śpiewanie jest niesamowita. Za każdym razem gdy go słyszę, mam gęsią skórkę".

Argentyńczyk miał wielką umiejętność zjednywania sobie ludzi. Był ciepłym i otwartym człowiekiem. Nikogo nie skreślał. Rozmawiał. Tłumaczył decyzje. I miał to, co w sporcie bezcenne – intuicję.

Daniel Castellani i zawodnicy dobrze wiedzieli, jakie są nadzieje i oczekiwania. Zbliżały się mistrzostwa Europy w Turcji. Biało-Czerwoni uznawani byli znów za "czarnego konia" turnieju. Dlaczego nie faworyta? Przez kłopoty kadrowe. Jeszcze przed turniejem Michał Winiarski, Sebastian Świderski i Mariusz Wlazły doznali kontuzji. Tak poważnych, że nie mogli wziąć udziału w Euro. Z zespołu wypadli więc liderzy. Gracze kluczowi. Na gwałt szukano następców. Grzegorz Szymański też leczył uraz. Odmówił. Dawid Murek czuł, że nie da reprezentacji tyle, ile dawał wcześniej. Rozum podpowiadał, że te wyrwy personalne będą za duże. Że układanka się rozsypała. Serce kazało jednak wierzyć, że zastępcy podołają. A ten argentyński optymista u sterów znajdzie rozwiązanie. I zdarzył się cud...

Urodziny ciborskiego Neymara. "Ludzie potrafią być ohydni"

Czytaj też

Informacja w gazecie o narodzinach Neymara Smolińskiego (L), a po prawo jego brazylijski imiennik

Urodziny ciborskiego Neymara. "Ludzie potrafią być ohydni"

W czasie przygotowań trener wysłał powołania doświadczonym. Reprezentacyjne trykoty ponownie włożyli: Paweł Zagumny, Daniel Pliński i Piotr Gruszka. Okazało się, że ich powrót dał kolegom "kopa". Mieszanka beztroskiej młodości z doświadczeniem okazała się wybuchowa – w dobrym tego słowa znaczeniu. A szkoleniowiec w jednym z wywiadów mówił:

"O wielkości "Gumy" nawet nie ma co dyskutować. Ma bardzo dobry wpływ na drużynę, a ponadto gra zyskała na jakości. Młodzi czują się przy nim zdecydowanie pewniej".

Ale największym odkryciem tamtych przygotowań został 21-latek z Wałbrzycha. Nazywał się Bartosz Kurek. Grał na pozycji przyjmującego i w tym trudnym czasie wziął na barki atak. Kilka lat później zostanie kapitanem drużyny, mistrzem świata, a z powodu fryzury Kurka kibice żartobliwie nazwą kadrę "Gangiem Łysego". Z drugiego skrzydła mocno ścinał Piotr Gruszka, przemianowany na atakującego. A w środku mieliśmy wysokiego Marcina Możdżonka, który dbał o blok. Do tego dochodzili inni, jak choćby Michał Bąkiewicz, który zachwycał spokojem w przyjęciu. Trybiki zaczynały zaskakiwać. 

Zbigniew Zarzycki, mistrz świata i mistrz olimpijski, przestrzegał przed hurraoptymizmem, ale nie odbierał nam nadziei: "Chłopaków stać na pierwszą czwórkę, a jak już zajdą tak wysoko, może zdarzyć się wszystko, łącznie ze złotym medalem.".

Podobnych głosów pojawiało się coraz więcej. Bo siatkarze dawali podstawy, by w nich uwierzyć. Przed wylotem do Turcji triumfowali w jedenastu meczach z rzędu. Pokonali Bułgarię, Czechów, Słowaków, Słoweńców, Francuzów, Hiszpanów, Chińczyków i Włochów, wygrywając najpierw gdyński turniej eliminacyjny do mistrzostw świata, a później towarzyski, ale mocno obsadzony, Memoriał Wagnera w Łodzi. Z meczu na mecz nadzieje były większe. I nieśmiało przebijało się pytanie: a może by tak złoto?

Urodziny ciborskiego Neymara. "Ludzie potrafią być ohydni"

Czytaj też

Informacja w gazecie o narodzinach Neymara Smolińskiego (L), a po prawo jego brazylijski imiennik

Urodziny ciborskiego Neymara. "Ludzie potrafią być ohydni"

Daniel Castellani po finale ME 2009 (fot. PAP/EPA)
Selekcjoner reprezentacji Polski, Daniel Castellani, po finale ME 2009 (fot. PAP/EPA)

Liderów dwóch...

Biało-czerwoni razem z Francuzami, Niemcami i Turkami trafili do grupy A. Eksperci przewidywali, że najważniejsze będą dwa pierwsze spotkania. Ewentualna wygrana z Trójkolorowymi i Niemcami mogła sprawić, że drabinka będzie łaskawa. Przegrane oznaczały udrękę lub powrót do domów. 

Mecz z Francją zagraliśmy w Izmirze, 3 września. I już pierwszy set pokazał, że rywale pamiętali o powodach ostatniej porażki z nami. Utrudniali ataki, blokowali – choćby Stephane Antiga, grający wtedy w Skrze Bełchatów, który w pojedynkę blokował Gruszkę. Seta przegraliśmy do 17. Źle to się zaczęło…

Daniel Castellani miał niewiele czasu na reakcję. W kilka minut musiał naoliwić maszynę. Okazał się świetnym mechanikiem. Od drugiej partii rządzili Polacy. No, może poza trzecią odsłoną, w której Francja jeszcze próbowała zmienić losy spotkania, grając punkt za punkt. Skończyło się 3:1 dla biało-czerwonych.

Kolejne starcie, to z Niemcami, miało kilka smaczków. Wiadomo, Niemcy to Niemcy. Granie z nimi w piłkę nożną, koszykówkę, siatkówkę, szczypiorniaka czy w cokolwiek innego zawsze oznacza dodatkowe emocje. Ale w tamtej grze chodziło o kogoś jeszcze. O trenera sąsiadów, Raula Lozano, który przecież prowadził wcześniej Polaków. Zdobył z nimi wicemistrzostwo świata i… zarekomendował Castellaniego bełchatowskiej Skrze, która w 2006 roku szukała trenera. Obawiano się, że bezwzględnie wykorzysta wiedzę o Polakach i doprowadzi Niemców do wygranej. A dlaczego miałby tego nie zrobić? To sport. Zwyciężyć chce każdy.

Lozano nie przewidział jednego – eksplozji talentu Bartosza Kurka. Mecz z Niemcami był pokazem jego umiejętności. W czwartym secie chłopak, który większość sezonu klubowego spędził na ławce rezerwowych, atakował, blokował i zagrywał tak, że ręce same składały się do oklasków. Biało-czerwoni wygrali 3:1 i byli pewni gry w kolejnej rundzie. Po meczu Raul Lozano powiedział tylko: "Nie umieliśmy zatrzymać Kurka. Nic nie mogliśmy poradzić na jego grę".

Przyjmujący stał się kluczową postacią tamtej reprezentacji. Ale wszyscy wydawali się być w świetnej formie, choć tylko o jednym mówiono, że w Turcji przeżywał drugą młodość. Był nim 32-letni Piotr Gruszka, z konieczności atakujący, zastępujący Mariusza Wlazłego. Notabene ten ruch to był kolejny dobry pomysł trenera Castellaniego i dowód niezwykłej intuicji. Co prawda z Francją Piotr miał przeciętny występ, ale już kolejne wręcz znakomite. Z Turkami zdobył 15 punktów, walnie przyczyniając się do wygranej 3:0. Trener tak o nim mówił:

"Wiedziałem, że to bardzo dobry zawodnik, ale nie spodziewałem się, że tak wystrzeli w Turcji. Był bardzo ważnym ogniwem, zarówno na boisku, jak i poza nim".

Po fazie grupowej, którą nasi przeszli bez porażki, przyszedł czas na drugą rundę. A w niej czekali Hiszpanie, ale także Słowacy i Grecy. I pytanie: a może faktycznie złoto?

Lang: chcesz wygrać TdP? Musisz cierpieć [WYWIAD]

Czytaj też

Belgijski kolarz Tim Wellens oraz Czesław Lang, dyrektor Tour de Pologne (fot. Getty Images)

Lang: chcesz wygrać TdP? Musisz cierpieć [WYWIAD]

Polska ściana

Hiszpanie, bronili tytułu, tyle że byli już cieniem drużyny sprzed dwóch lat. Słowacja to przy Polakach był ubogi krewny. A Grecy, choć objawianie turnieju, nie mogli sprawić naszym większych problemów. A jednak! Mecze drugiej rundy były trudniejsze i niesamowicie emocjonujące.

Zaczęliśmy z aktualnymi mistrzami Europy. Hiszpanie zagrali bardzo dobrze. Wygrali pierwszego seta. Potem przegrali dwa, by w czwartej części znów zwyciężyć. Tie-break. A w nim ci z Półwyspu Iberyjskiego jako pierwsi mieli meczbola. Ba, przy stanie 14:13 Piotr Gruszka (kolejny kapitalny mecz!) zaatakował mocno, ale rywale piłkę podbili piłkę i wyprowadzili kontratak. Szansę na zakończenie meczu miał Israel Rodriguez. Przed Hiszpanem wyrósł jednak blok. Ściana. Najwyższa z możliwych. Możdżonek, Zagumny i Gruszka – wszyscy ponad dwa metry wzrostu – zatrzymali rywala. A potem wspólnymi siłami doprowadzili do wygranej. 

Ze Słowacją kibice mieli rollercoaster. Pierwszy set znów przegrany. W dwóch kolejnych rozbiliśmy sąsiadów z południa do 15 i 10. Wówczas chyba nikt o zdrowych zmysłach nie przypuszczał, że coś może się zepsuć. Nikt, oprócz Słowaków. W czwartej odsłonie to oni nas rozbili! Po meczu Paweł Zagumny stwierdził: "Za szybko uwierzyliśmy, że będzie łatwo".

Piąta odsłona też była trudna, bo rywal momentami prowadził. Koniec końców nasi wygrali mecz i po dwudziestu sześciu latach znaleźli się w strefie medalowej mistrzostw Europy. W ostatnim spotkaniu grupowym nie daliśmy bowiem szans Grekom (3:0). Medal był na wyciągnięcie ręki. Może nawet i złoty?

Lang: chcesz wygrać TdP? Musisz cierpieć [WYWIAD]

Czytaj też

Belgijski kolarz Tim Wellens oraz Czesław Lang, dyrektor Tour de Pologne (fot. Getty Images)

Lang: chcesz wygrać TdP? Musisz cierpieć [WYWIAD]

Reprezentacja Polski podczas ME 2009 (fot. PAP/EPA)
Reprezentacja Polski podczas ME 2009 (fot. PAP/EPA)

Ten pierwszy raz… 

Bój o finał mieliśmy z Bułgarami, prowadzonymi przez Silvano Prandiego – starego lisa. W Serie A, uważanej wówczas za najlepszą ligę świata, pracował nieprzerwanie od 1976. Zagumny i Gruszka mieli po dwa lata, gdy w 1979 zdobywał swoje pierwsze mistrzostwo. Udało mu się potem utemperować nawet Bułgarów. Sprawił, że zaczęli tworzyć kolektyw. Kazał im mocno serwować w polu zagrywki.

I w Turcji te metody zaczęły przynosić efekty. Do półfinału rywale Polaków przegrali tylko raz. Z Rosją. Ale to ten mecz pokazał, że można ich drażnić. Daniel Castellani rozłożył spotkanie na czynniki pierwsze. I znalazł słabe punkty rywali. Gra rozpoczęła się już na konferencji prasowej. Gra psychologiczna. Jeden z Bułgarów stwierdził, że nasza drabinka była słabsza. Polacy zapowiedzieli więc, że pokażą mu, jak bardzo się myli. I zrobili to!

Do finału awansowaliśmy po trzech setach. Rywale nie mieli na nas pomysłu. 

"Byłem hazardzistą, a zrobili ze mnie alkoholika" [WYWIAD]

Czytaj też

A

"Byłem hazardzistą, a zrobili ze mnie alkoholika" [WYWIAD]

Paweł Zagumny: "Z Bułgarią zaprezentowaliśmy się naprawdę dobrze, ale jeżeli chcemy zwyciężyć w finale, musimy zagrać jeszcze lepiej. Jestem przekonany o tym, że jesteśmy w stanie to zrobić".

A Piotr Gacek dodawał: "Myślę, że zaprocentuje teraz doświadczenie z finału mundialu przeciwko Brazylii. Nie zadowolimy się srebrem".

O pierwszy w historii tytuł mistrzów Starego Kontynentu przyszło walczyć z dobrym znajomym, Francją. W 2009 spotykaliśmy się z nimi nader często. I co ważne, wygrywaliśmy! Ale tamten bój o złoto nie miał w sobie nic z poprzednich spotkań. 13 września 2009 sety były wyrównane, a dwa (pierwszy i czwarty) były na przewagi. Francuzi wygrali trzecią odsłonę, jasno dając nam do zrozumienia, że łatwo nie będzie. Ale to Polacy zwyciężyli, a mecz zakończył ten, którego wybrano potem MVP turnieju, Piotr Gruszka

3:1 dla nas i pierwszy w historii tytuł mistrzów Europy! Jakaż to była radość! Wybrańcy Castellaniego wpadali sobie w ramiona. Uśmiechy, krzyki, łzy. Turcja okazała się szczęśliwa...

Warto jeszcze dodać, że w przeciwieństwie do lat 70. i 80. ten złoty medal z 2009 roku był niespodziewany. Do Turcji jechała bowiem drużyna po przejściach, eksperymentalna, składana przez człowieka, którego wybór na selekcjonera kwestionowało na początku wielu. Okazał się być wytwornym taktykiem i wizjonerem, który otworzył drzwi do najważniejszej drużyny Kurkowi, Nowakowskiemu i Bartmanowi. Ta grupa przeszła turniej bez porażki. Osiem meczów, osiem zwycięstw. Czego więcej chcieć od mistrza?

***

Na Okęciu czekali kibice. Były zdjęcia, autografy. Świętowali, bo na to zasłużyli. Do dziś tamten tytuł jest jedynym, jaki siatkarze wywalczyli w mistrzostwach Europy. Kto wie, może w sobotnie wieczór następne pokolenie powtórzy ten wyczyn…


Mistrzostwa Europy siatkarzy 2023, mecz Polska – Włochy [szczegóły transmisji na żywo]

Kiedy mecz: sobota, 16 września, godzina 21:00
Gdzie i o której transmisja: studio od 20:00 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV oraz HbbTV, od 20:35 także w TVP 1
Kto skomentuje: Piotr Dębowski, Radosław Panas
Prowadzący studio: Marcin Rams, Krzysztof Ignaczak
Reporter: Filip Czyszanowski
Goście/eksperci: Zbigniew Bartman, Marcin Możdżonek


Mistrzostwa Europy w siatkówce mężczyzn: terminarz fazy pucharowej

17:30, o 3. miejsce: Francja – Słowenia
21:00, finał: Włochy – Polska


Skład reprezentacji Polski siatkarzy na mistrzostwa Europy 2023:

Atakujący: Bartosz Kurek, Łukasz Kaczmarek
Rozgrywający: Marcin Janusz, Grzegorz Łomacz
Przyjmujący: Wilfredo Leon, Aleksander Śliwka, Tomasz Fornal, Kamil Semeniuk, Bartosz Bednorz
Środkowi: Norbert Huber, Jakub Kochanowski, Karol Kłos
Libero: Paweł Zatorski, Jakub Popiwczak

"Byłem hazardzistą, a zrobili ze mnie alkoholika" [WYWIAD]

Czytaj też

A

"Byłem hazardzistą, a zrobili ze mnie alkoholika" [WYWIAD]

Najnowsze
Wielkie otwarcie sezonu żużlowego [WIDEO]
Wielkie otwarcie sezonu żużlowego [WIDEO]
| Motorowe / Żużel 
(fot. TVP Sport)
Nie było zaufania, nie było chemii. Podsumowanie sezonu w skokach [WIDEO]
(fot. TVP Sport)
Nie było zaufania, nie było chemii. Podsumowanie sezonu w skokach [WIDEO]
| Skoki narciarskie 
Ważne zwycięstwo Interu. Powrót Zalewskiego
Nicola Zalewski (fot. Getty Images)
Ważne zwycięstwo Interu. Powrót Zalewskiego
| Piłka nożna / Włochy 
Motocyklowe MŚ: trzecia runda dla Bagnaia. Jest nowy lider
Francesco Bagnaia (fot. Getty Images)
Motocyklowe MŚ: trzecia runda dla Bagnaia. Jest nowy lider
| Motorowe / Motocykle 
Arka Gdynia – Miedź Legnica. Betclic 1 Liga [SKRÓT]
Arka Gdynia – Miedź Legnica. Betclic 1 Liga, 25. kolejka (fot. TVP SPORT)
Arka Gdynia – Miedź Legnica. Betclic 1 Liga [SKRÓT]
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
GKS przywitał nowy stadion. "Musieliśmy trochę pocierpieć"
Piłkarze GKS-u Katowice po wygranym w dramatycznych okolicznościach meczu z G
tylko u nas
GKS przywitał nowy stadion. "Musieliśmy trochę pocierpieć"
Frank Dzieniecki
Frank Dzieniecki
Kuriozalny błąd kadrowicza w hicie kolejki! [WIDEO]
Bartłomiej Drągowski (fot. Getty)
Kuriozalny błąd kadrowicza w hicie kolejki! [WIDEO]
| Piłka nożna 
Do góry