| Motorowe / Żużel / Grand Prix
W sobotę dowiemy się, kto zostanie indywidualnym mistrzem świata na żużlu. Przed ostatnimi zawodami cyklu Grand Prix Bartosz Zmarzlik ma sześć "oczek" więcej, niż drugi Fredrik Lindgren. – Kluczowy będzie spokój. Bartek potrafi wygrywać w Toruniu, świetnie zna ten tor, będzie dobrze przygotowany pod każdym względem – mówił nam Jacek Frątczak, były menedżer klubów z Zielonej Góry i Torunia, ekspert TVP Sport.
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Bartosz Zmarzlik przed ostatnimi zawodami cyklu Grand Prix ma sześć punktów więcej, niż Fredrik Lindgren. To duża przewaga?
Jacek Frątczak, były menedżer klubów z Zielonej Góry i Torunia, ekspert TVP Sport: – Jestem logikiem i matematykiem, dlatego odpowiem, że sześć punktów to wystarczająca przewaga, tylko kluczową kwestią jest to, po ilu turniejach. Przed ostatnimi zawodami nie jest to jednak wynik, z którego można się nadmiernie cieszyć. W sporcie mówi się, że najlepiej bronisz wtedy, kiedy atakujesz. Myślę, że zawodnik musi skupić się na sobie i tak samo pochodzić do każdego wyścigu. Założenie jest takie, aby wygrać zawody. Obojętnie, jaką ma się przewagę. Bartek z całą pewnością będzie liczył też na swój team. On będzie musiał w każdym momencie być ze wszystkim na bieżąco. Żużel łączy się z pewnym ryzykiem. Podjęcie ryzyka nie zawsze musi się opłacać.
– Jak mówiliśmy o matematyce, to Bartkowi wystarczy trzecie miejsce. Wtedy nie musi oglądać się na rywala.
– Pierwsza kwestia to moja znajomość toru w Toruniu. Mogę powiedzieć, że większość zawodników wypowiada się na jego temat dobrze. Z tym był zawsze ligowy problem, że wielu zarzucało prowadzącym drużynę z Torunia, że nie potrafią wypracować atutu własnego toru. Wielu żużlowców czuje się tam komfortowo i potrafi jechać szybko. Miejsce na podium nie jest tam wcale łatwe do osiągnięcia. Bartek miewał momenty, szczególnie w lidze, gdzie ten tor nie do końca mu sprzyjał. Poza tym w poprzednich latach wygrywało tam wielu żużlowców. To też świadczy o tym, że możemy być świadkami niespodzianki. Miejsce na podium nie jest tam w kategorii „tylko”, lecz „aż”. Zawodnik powinien myśleć o najwyższym celu, czyli zwycięstwie w zawodach. Zadaniem teamu jest regulacja pewnych rzeczy i obserwowanie najgroźniejszego rywala. Trzeba pilnować, żeby nie pojawiły się nerwy. To trudne zadanie, oczywiście przy założeniu, że Lindgren dotrze do finału i będzie bił się o zwycięstwo. Ostatnio pokazuje, że nie ma żartów…
– Przewagą Zmarzlika może być to, że Lindgren nigdy nie stanął na podium w toruńskim Grand Prix?
– To jest ciekawostka i pewien paradoks, jednak sezon sezonowi nierówny. Tor w Vojens jest tym, który Szwed raz kocha, raz nienawidzi. Mimo tego zdołał wykorzystać swoją szansę. Nie w stu procentach, ale 85. Pokazał żużel na bardzo wysokim poziomie. Motoarena to jeden z krótszych torów w Polsce, co prawda z najszerszymi łukami. Powinien stwarzać sporo możliwości do ścigania. Lindgren jest przedziwnym zawodnikiem. Może wyskoczyć, jak królik z kapelusza. Jest wychowany na torach krótszych, brytyjskich. To, że w Toruniu nie osiągał sukcesów, wcale nie oznacza, że będzie wolny. Z punktu widzenia teamu nie ma myślenia o takich argumentach.
– Myśli pan, że Zmarzlik będzie jeszcze bardziej podrażniony i zmotywowany po ostatnich pechowych wydarzeniach w Vojens?
– Odpowiem trochę przewrotnie. Mam nadzieję, że nie. W sytuacji, w której się znalazł, trzeba powiedzieć trochę oklepaną formułę o zachowaniu spokoju. Nie można wracać do tego, co było. Liczy się to, co przed nami. Trzeba skupić się na własnej pracy. Sprzętowo wszystko powinno fajnie zagrać. Kluczowy będzie spokój. Bartek potrafi wygrywać w Toruniu, świetnie zna ten tor, będzie dobrze przygotowany pod każdym względem. Oby o tym nie myślał, a wszystko będzie dobrze.
– Czego spodziewa się pan po występach Patryka Dudka i Dominika Kubery?
– W życiu mówimy, że kluczowe jest pierwsze wrażenie. Natomiast w żużlu najczęściej mówimy o ostatnim. Jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz, czy wyścig. Warto się dobrze pokazać, biorąc pod uwagę promotorów cyklu. Warto byłoby, aby Patryk wskoczył na podium. Nie ma nic do stracenia. Jest poza miejscem, które daje prawo startu w kolejnym sezonie. Jest pogodzony z losem i może skupić się na tym, żeby przejechać dobre zawody. To może mieć znaczenie pod kątem przyszłego sezonu. Jest to jego domowy tor i zasadniczo powinien się dobrze pokazać. W 2017 roku, kiedy zostawał wicemistrzem świata, to wygrywał na Motoarenie. Ma to już w swoim CV i jest w stanie triumfować w sobotę. U Dominika Kubery wszystko jest możliwe. Tor w Toruniu ma szybki start i stosunkowo krótki dojazd do pierwszego łuku. Dominik zwykle na takich torach czuje się bardzo dobrze. Trzymam za niego kciuki, bo wynik w tych zawodach w jego przypadku, może być jeszcze istotniejszy, niż u Patryka. Kubera jest wymieniany jako jeden z tych, którzy teoretycznie mogą zastąpić Dudka w przyszłym sezonie i ma duże szanse na "dziką kartę". Myślę, że to są dla niego ważne zawody. On o tym doskonale wie. Pomóc może mu to, że zakończył sezon ligowy mistrzostwem Polski i ma przed sobą ostatnie istotne zmagania. Stać go na to, żeby zakręcić się w okolicach podium. To może być przepustką do stałego ścigania w cyklu w sezonie 2024.
1
20
2
18
3
16
4
14
5
12
1
20
2
18
3
16
4
14
5
12
1
20
2
18
3
16
4
14
5
12
1
20
2
18
3
16
4
14
5
12
1
20
2
18
3
16
4
14
5
12
1
20
2
18
3
16
4
14
5
12
1
20
2
18
3
16
4
14
5
12
1
20
2
18
3
16
4
14
5
12
1
20
2
18
3
16
4
14
5
12
1
20
2
15
3
12
4
14
5
11