W oficjalnych wypowiedziach dla prasy Michał Probierz rzadko nazywa rzeczy po imieniu, a często zupełnie odbiega od tematu. A już na pewno nigdy nie przyzna się, że planuje rewolucję. Nawet jeśli w kieszeni ma kartkę ze składem, a tam niespodzianka za niespodzianką.
Gdy 20 września Cezary Kulesza prezentował Michała Probierza w roli selekcjonera reprezentacji Polski ten ostatni zapowiedział, że nie chce wszystkiego wywracać. W ostatnim czasie nie brakowało osób, które sugerowały, że to czas byśmy zrezygnowali z Roberta Lewandowskiego. Bo ich zdaniem sieje w zespole narodowym złą karmę. Inni sugerowali, by na początek odebrać mu opaskę kapitańską. Zdegradować, strącić z pomnika. Zasugerować, że nie jest nietykalny.
Od tego Probierz szybko się odciął. – Nie będzie rewolucji. Nie chcemy burzyć wszystkiego – powiedział. Ktoś mógłby odebrać te słowa jako zapowiedź polityki kadrowej poprzednich selekcjonerów, ale padły wtedy też słowa o zmianie pokoleniowej. I zostały powtórzone także na starcie pierwszego zgrupowania z Probierzem za sterami.
– Zmiana pokoleniowa musi nastąpić i to jest normalne. To istotny element. A rolą liderów jest teraz umiejętne wprowadzenie do drużyny nowych twarzy – powiedział Probierz.
Podkreślił, całkiem słusznie, że rok 2016 już minął, a liczba Polaków regularnie grających w naprawdę silnych klubach jest nieco mniejsza. A poza tym – minęło przecież siedem lat, a czas z każdym z nas obchodzi się bardzo podobnie. Czyli bez większych skrupułów.
Probierz odżegnywał się więc od rewolucji, ale po cichu już ją planował. Przy kawie – niczym francuscy rewolucjoniści szepczący przy stoliku w najdalszym kącie kawiarni. W takiej sytuacji dobrze na dzień dobry zasiać ferment i tym razem padło na Jana Bednarka.
Piłkarz Southampton zapewne otrzymałby powołanie od każdego selekcjonera, ale Probierz wybrał inaczej. Selekcjoner podkreśla, że to żaden kozioł ofiarny, a po prostu nie spasował bo koncepcji. Jakby nie było – ziarno niepokoju wśród stałych bywalców zgrupowań zostało zasiane.
Chyba najlepsze wytłumaczenie tej decyzji przytoczył na łamach "Meczyków" asystent Probierza, Sebastian Mila. Nie odnosząc się do sprawy Bednarka wprost, a jednie tłumacząc szerszą politykę nowego selekcjonera zacytował Alberta Einsteina: "Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów".
Zasiej ferment, zamieszaj w kotle i obserwuj, co się będzie działo. A przecież Bednarek to nie wszystko. W kadrze nie ma też Kamila Glika, co jest całkowicie zrozumiałe, on musi się najpierw odbudować, by w ogóle marzyć o powrocie do kadry. Nie ma też Grzegorza Krychowiaka, który zapewne z reprezentacji by nie zrezygnował, gdyby wyczuł, że Probierza ma go jeszcze w swoich planach.
No i wreszcie, z powodu urazu na tym zgrupowaniu brakuje też Roberta Lewandowskiego. Jest więc zupełnie inaczej. Zupełnie. Jest dziś mnóstwo miejsca dla ludzi, którzy nagle poczują się na siłach, by dźwignąć rolę lidera.
I tak działa Probierz. W Cracovii na dzień dobry odstrzelił Mateusza Cetnarskiego, który był motorem napędowym drużyny zbudowanej przez Jacka Zielińskiego. W ślad za nim pożegnano się połową podstawowego składu. Probierz trafił w szatni na układ, który mu się nie spodobał i który z marszu postanowił rozbić.
Nie ma sensu nazywać rewolucji rewolucją, bo to kojarzy się negatywnie, a w świecie piłki może doprowadzić do utraty szatni. A rewolucja, jak to rewolucja, zawsze gotowa na koniec pożreć swoje dzieci.
Oczywiście, trudno wrzucić wszystkich piłkarzy do jednego worku, ale wielu z nich dało się Probierzowi kupić. Selekcjoner zdobył kilka punktów luzem i swobodnym stylem bycia, co szczególnie na tle pomnikowego Fernando Santosa jest miłą odmianą.
Probierz jest człowiekiem szatni. Człowiekiem dialogu, kuksańca, lekkiej szydery. Zawsze chętnym do rozmowy. I co więcej, a co być może najważniejsze – potrafiącym słuchać.
Fakt, że potrafi się zapętlić i swoje racje powtarzać przy każdej nadarzającej się okazji. Ale jest też człowiekiem, który w ostatnim czasie nabrał do siebie dystansu. Musiało kosztować go to sporo pracy, ale efekty są widoczne gołym okiem. Bezpośredniość w kontaktach z piłkarzami może być kluczem do sukcesu, przynajmniej w początkowym etapie współpracy.
Co jeszcze ważniejsze, podczas długiej pracy w Cracovii Probierz miotał się od jednego pomysłu do drugiego, a im dłużej budował ten zespół – tym wyglądało to gorzej. Dziś selekcjoner wygląda na człowieka, który znacznie lepiej wie, czego chce i systematycznie idzie w tym kierunku.
W czwartek wieczorem, przy okazji meczu z Wyspami Owczymi (transmisja w TVP), przekonamy się, jak bardzo rewolucyjna jest ta wizja. Jeśli w debiucie faktycznie wystawi na środku obrony piłkarza z trzeciej ligi, trzeba będzie przyznać, że jest jednym z odważniejszych ludzi w polskiej piłce.
Wiadomo bowiem, jak kończą wizjonerzy, którzy się pomylili. Tego jednak Probierzowi nie życzymy. Niech czwartkowe spotkanie będzie początkiem czegoś nowego. Początek spotkania o godzinie 20:45. Transmisja w TVP 1, a także na TVPSPORT.PL, w aplikacji mobilnej oraz poprzez Smart TV.
Czytaj także:
Probierz odkrył karty. Wiemy, kto nie zagra z Wyspami Owczymi
"Najlepsi w lidze". Polaków dobrze zapamiętano na Wyspach Owczych
PZPN obniża ceny! Bilety na kadrę o połowę tańsze
Debiutant blisko podstawowego składu. "Nie jadę zobaczyć, jak grają"
***
Kiedy mecz: czwartek, 12 października, godzina 20:45
Gdzie i o której transmisja: studio od 19:00 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV oraz HbbTV; w TVP 1 od 20:20
Kto skomentuje: Jacek Laskowski, Marcin Żewłakow
Prowadzący studio: Mateusz Borek (Warszawa), Patryk Ganiek (Wyspy Owcze)
Reporterzy: Kacper Tomczyk (Warszawa), Hubert Bugaj, Jacek Kurowski (Wyspy Owcze)
Goście/eksperci: Jakub Wawrzyniak, Jerzy Brzęczek, Mariusz Lewandowski, Robert Podoliński (analiza), Marcin Żewłakow (Wyspy Owcze).
0 - 2
Holandia
0 - 0
Litwa
16:00
Litwa
18:45
Holandia