{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Polak błyszczy w rewelacji Serie A. Niebawem trafi do kadry Probierza? [WYWIAD]
Jakub Kłyszejko /Młodzieżowy reprezentant Polski w ostatnim czasie jest podstawowym zawodnikiem Bolonii. Kacper Urbański znakomicie radzi sobie w zespole rewelacji Serie A. – Chcę jeszcze więcej. Zawsze wierzyłem w swoje umiejętności i wiedziałem, że jak dostanę szansę, to będę w stanie ją wykorzystać – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Pierwszy taki wywiad. "Jest najlepszym trenerem w historii"
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – W 2021 roku zostałeś najmłodszym Polakiem, który zadebiutował w Serie A. Po nieco ponad dwóch latach zacząłeś grać regularnie. Jak zmieniłeś się piłkarsko w tym czasie?
Kacper Urbański, piłkarz Bolonii, młodzieżowy reprezentant Polski: – Czuję, że się rozwinąłem i zrobiłem duży postęp. Myślę, że teraz zbieram tego owoce. Złapałem rytm meczowy, dostaję coraz więcej minut i mam nadzieję, że będzie ich jeszcze więcej.
– Przeprowadzka do Włoch w tak młodym wieku była prawdziwą "szkołą życia"?
– Na pewno tak. Zmiana klimatu, kraju, języka, otoczenia… Nie miałem jednak problemu, żeby się zaaklimatyzować. Przyjechałem tutaj z rodziną i było mi dużo łatwiej. Jestem im za to bardzo wdzięczny. Rodzicom, bratu, a teraz siostrzyczce, która urodziła się już we Włoszech. Dziękuję im, że są tu przy mnie. Gdybym przyjechał tu sam, to pod wieloma względami byłoby znacznie trudniej. Oczywiście rodzice mogli zostać w Polsce. Mieli tam dobrą pracę. Powiedzieli jednak, że chcą być ze mną.
– Ile czasu potrzebowałeś na odnalezienie się w nowym miejscu? Jak było ze szkołą i językiem?
– Jeżeli chodzi o szkołę, to skończyłem ją jeszcze w Polsce. Miałem indywidualny tok nauczania. Rok temu zdałem maturę. Na początku było sporo do załatwienia, jeżeli chodzi o bieżące sprawy, ale dzięki pomocy rodziny, szybko się przystosowaliśmy.
– Jechałeś do Włoch z dobrym angielskim? Znałeś podstawy włoskiego czy uczyłeś się dopiero na miejscu?
– Wiedziałem, że we Włoszech wiele osób nie mówi po angielsku. Ja komunikuję się nieźle w tym języku. Zdawałem sobie sprawę, że kluczem będzie znajomość włoskiego. Chciałem od razu mieć kontakt z chłopakami w szatni. Temat Bolonii pojawił się cztery miesiące przed wyjazdem. Zdecydowałem, że jeszcze w Polsce złapię podstawy włoskiego. Zacząłem uczyć się sam. Miałem też lekcje z nauczycielem. Kiedy przyjechałem, to było z górki. Rozmawiałem z kolegami i było mi dużo łatwiej.
– Teraz, po ponad dwóch latach mówisz już dobrze?
– Tak. Pisałem nawet maturę z włoskiego. Wszystko rozumiem, normalnie się komunikuję i nie mam z niczym problemu. Myślę, że jestem na poziomie zaawansowanym.
– Gdybyś miał doradzić kolegom, powiedziałbyś, że znajomość przynajmniej jednego języka jest podstawą?
– Tak, zdecydowanie. Dzięki temu można złapać znajomości w szatni, od razu zacząć rozmawiać z kolegami. To normalne, że pozostali w szatni też chcą złapać z tobą kontakt. Jak nie znasz języka, to jest dużo trudniej. Znajomość języka to podstawa, kiedy wyjeżdżasz za granicę.
– Włochy są miejscem do życia i grania w piłkę, które ci pasuje? Nie każdy dobrze czuje się w tym kraju.
– Czuję się tu bardzo dobrze. Jestem tu od 16. roku życia. Pasuje mi życie, liga, mentalność. Pozytywnie mogę mówić o jedzeniu, pogodzie i wszystkich innych rzeczach. Dostaję coraz więcej minut i jestem szczęśliwy. Nie miałbym żadnego problemu, gdybym występował w Serie A przez całą karierę. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość, bo nie mogę też zamykać się na inne kierunki.
– Co siedzi w głowie nastolatka, który wchodzi do szatni pełnej gwiazd, reprezentantów? Jak zostałeś przyjęty?
– Mocno pomógł mi Łukasz Skorupski. Dzięki temu łatwiej było mi złapać kontakt z innymi zawodnikami. Jestem osobą, która lubi nawiązywać nowe znajomości. Nie miałem problemu z wejściem do szatni. Obojętnie, czy ktoś jest dwa, czy dziesięć lat starszy, staram się każdego traktować na równi.
– Można powiedzieć, że wszystko przyszło naturalnie? Wszedłeś z pewnością siebie i umiarkowanym respektem do kolegów?
– Zgadza się. Jestem otwartą osobą i wiem, że trzeba wejść do szatni z pewnością siebie. Musisz pokazać, że się nie boisz. Nie miałem problemu z językiem i to też mocno pomogło. Do tego od początku czułem wsparcie Łukasza. Sam próbowałem łapać kontakt ze starszymi. Myślę, że jestem lubianą osobą w drużynie.
– Od momentu przeprowadzki czułeś, że przed tobą wielka szansa i musisz ją wykorzystać?
– Znam swoją wartość i jestem pewny siebie. Wiedziałem, że mi się uda i nie wrócę do Polski z podkulonym ogonem. Od razu byłem świadomy tego, co chcę zrobić.
– Co było momentem przełomowym? Przyjście trenera Thiago Motty?
– Ten sezon jest przełomowy. Zacząłem grać regularnie w seniorskiej piłce. Miałem kilka meczów w Ekstraklasie, mając 15 lat, ale teraz występuje w jednej z najlepszych europejskich lig. Myślę, że to przełomowy czas. Trener Motta przyszedł rok wcześniej, kiedy kończył mi się kontrakt i grałem w Primaverze. Zdecydowałem się na przedłużenie umowy i bardzo się cieszę z tej decyzji.
– Szansa w Serie A pojawiła się po dobrych występach w Primaverze?
– Na początku, jak przyjechałem, to miałem grać w Primaverze i trenować z pierwszą drużyną. Tak też było. W poprzednim sezonie pokazałem się tam z dobrej strony i teraz stałem się pełnoprawnym zawodnikiem pierwszego zespołu.
– Kiedy poczułeś, że trener chce na ciebie mocniej stawiać?
– Nie mieliśmy rozmowy. Przedłużyłem kontrakt, byłem zawodnikiem pierwszego zespołu i czułem na treningach, że jestem brany pod uwagę. Czułem i dalej czuję się dobrze na treningu. Wydawało mi się, że mam szanse na minuty.
– W którym sektorze boiska najlepiej się czujesz? Występowałeś już na różnych pozycjach?
– Najlepiej na pozycji ofensywnego pomocnika, klasycznej "dziesiątki". Teraz w moim wieku fajne jest to, że występuje na różnych pozycjach. Mogę nauczyć się różnych rzeczy. Trener Thiago Motta ceni sobie uniwersalność. Ja nie mam problemu i zagram tam, gdzie trener sobie życzy.
– Na co trener zwraca największą uwagę w twojej grze?
– Od każdego wymaga jakości w przyjęciu, podaniu piłki, a także zaangażowania. Nawet, jak stracisz piłkę, to od razu masz zrobić doskok. To są podstawowe rzeczy: jakość i agresywność. Zawsze trzeba być "pod prądem".
– Wspomniałeś o zaangażowaniu. Jeżeli chodzi o różnice między Polską a Włochami, to jedną z kluczowych jest właśnie ten moment po stracie lub odbiorze piłki?
– Moim zdaniem jakość napędza intensywność. To największa różnica. W Polsce grałem w wieku 15 lat, teraz mam 19 i występuję w Serie A. Czuję się lepszym i bardziej rozwiniętym zawodnikiem. Fizycznie, piłkarsko, mentalnie i technicznie. Ciężko to porównać, ale największa różnica jest w jakości, a także agresywności w graniu.
– Skąd wzięła się u ciebie pozytywna pewność siebie?
– Od rodziców. Zawsze mi wpajali, że muszę czuć się pewny siebie i mam patrzeć się na siebie. Dodatkowo sam musiałem popracować nad niektórymi sprawami, też mentalnymi. Najważniejsza była tu pomoc najbliższych.
– Również rodzicom zawdzięczasz to, że w wieku 16-17 lat, mówiąc wprost, nie odbiło ci? Często młodzi piłkarze na początku kariery mają z tym problem.
– Wkład rodziców w moją karierę jest bardzo duży. Musiałem też dać sporo od siebie, ale mogę powiedzieć, że skupiam się tylko na piłce. Nie liczy się nic innego. Dzieje się tak, bo najbliżsi są przy mnie i nie muszę myśleć o innych rzeczach. Bardzo się z tego cieszę.
– Kiedyś powiedziałeś, że jedziesz do Włoch, żeby spełniać marzenia? Piłkarski grudzień był właśnie czymś takim?
– Tak. Zagrałem osiem meczów z rzędu w Serie A. To było zrealizowanie celu, jaki sobie postawiłem przy wyjeździe do Włoch. Na tym się nie zatrzymuję i patrzę do przodu. Myślę o teraźniejszości. Chcę jeszcze więcej. Zawsze wierzyłem w swoje umiejętności i wiedziałem, że jak dostanę szansę, to będę w stanie ją wykorzystać.
– Kilka miesięcy temu Dawid Drachal wspomniał, że chciałby kiedyś zdobyć Złotą Piłkę. Jakie jest twoje największe piłkarskie marzenie?
– Debiut w reprezentacji Polski. Jeżeli chodzi o indywidualne osiągnięcia, to Złota Piłka jest szczytem marzeń. Zawsze dążyło się do tego. Nie wiem, skąd wzięło się takie zdziwienie po słowach Dawida. Gra się po to, żeby zdobywać trofea. Chcę wygrać jak najwięcej.
– Gdybyś miał wybrać reprezentacyjną ścieżkę, to wybrałbyś młodzieżową, czy nie obraziłbyś się na szybszy telefon od trenera Michała Probierza?
– Reprezentowanie kraju jest dla mnie jedną z ważniejszych rzeczy w karierze. Na pewno bym się nie obraził, gdyby zadzwonił do mnie trener Probierz. Nie byłbym smutny, gdybym musiał przeskoczyć U21. Jeżeli otrzymałbym powołanie do młodzieżówki, to oczywiście też będę szczęśliwy. Wiem jednak, że jestem gotowy na grę w seniorskiej kadrze.