| Piłka nożna / Betclic 1 Liga

Feio rozlicza się z przeszłością. "Napisano wiele nieprawdy"

Trener Goncalo Feio (fot. 400mm.pl).
Trener Goncalo Feio (fot. 400mm.pl).

Motor Lublin jest rewelacją rozgrywek Fortuna 1.Ligi. Beniaminek wiosną chce włączyć się do walki o awans. Trener Goncalo Feio w dużej rozmowie z TVPSPORT.PL opowiedział o kwestiach sportowych, ale też trudnych momentach sprzed kilku miesięcy. Wokół Portugalczyka działo się wiele, niekoniecznie dobrego. – Po prostu popełniłem błąd. Po nim przyszły konsekwencje. Zostałem ukarany i wziąłem to na klatę. Nie czułem się dobrze ze sobą, choć wiem, że napisano wiele nieprawdy – przyznał.

Zasłużony klub zawiedziony rundą. Idealny świat i "trójpodział władzy"

Czytaj też

Rafał Smalec, trener Polonii Warszawa (fot.

Zasłużony klub zawiedziony rundą. Idealny świat i "trójpodział władzy"

Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Czego nauczył pana piłkarsko i życiowo 2023 rok?
Goncalo Feio, trener Motoru Lublin: – Nie wystarczyłoby nam czasu, żeby o wszystkim powiedzieć. Niektórych rzeczy się nauczyłem, inne utwierdziły mnie w przekonaniu, w jakim kierunku powinniśmy iść. Nauczyliśmy się wygrywać, ale też radzić sobie z trudniejszym momentem wynikowo. Wydarzyło się bardzo dużo.

To był najtrudniejszy czas w trenera karierze?
– Nie, myślę, że najpiękniejszy. Przeżyliśmy świetną historię i awansowaliśmy do pierwszej ligi. Tam co tydzień, kiedy wychodzimy na mecz, przypominamy sobie, że niedawno było to sferą marzeń. Chcemy spełniać marzenia i walczyć o kolejne. Za mną fantastyczny rok. Z ludźmi, których mam dookoła, nawiązaliśmy wyjątkowe relacje. W trudnych momentach przetrwały, ale też wzmocniły nas. Widziałem drużynę, która się rozwija. Widziałem piłkarzy, którzy są lepsi z każdym kolejnym treningiem. Również społeczeństwo Motoru jest coraz większe i to mnie bardzo cieszy. Za mną najpiękniejszy rok w karierze.

– Co pana najbardziej wyprowadza z równowagi?
– Bałagan, brak organizacji i bylejakość pod każdym względem. Jeszcze bardziej pewne cechy ludzkie, ale teraz nie mam do czynienia z cechami, które mnie denerwują. W klubie nie ma fałszywych ludzi. Nie ma takich, którzy kombinują i kłamią.

– Atmosfera w klubie się oczyściła?
– Jest tak, jak powinno być. Wszyscy idą w tę samą stronę i ciągną jeden wózek. Każdy jest gotowy poświęcać się dla klubu. Punktem pierwszym jest wykonanie swoich obowiązków, ale drużyny, które chcą osiągnąć coś więcej, muszą dać od siebie więcej. Mam takie szczęście, że piłkarze myślą tak samo. Dlatego drużyna jest gotowa robić wyjątkowe rzeczy.

– W jednym z wywiadów powiedział pan, że zawód piłkarza jest poniekąd etatem, a praca nie kończy się na treningu i meczu. To odpowiednia droga do sukcesu?
– Zawodnicy w to wierzą. Piłkarze mają namacalne dowody w postaci swojej gry i rozwoju. W pierwszym dniu pracy powiedziałem, że to nie jest moja drużyna, tylko nasza drużyna. Piłka nożna jest sportem zespołowym i to, co dzieje się na boisku, wynika z wartości, ale też tego, co piłkarze wykonują na boisku i poza nim. Wszyscy musimy pilnować zespołowego DNA. W tej chwili mamy wypracowany etos pracy na bardzo wysokich standardach. Pewnych rzeczy nie trzeba nawet pilnować. Każdy chce być najlepszą wersją siebie i wie, że musi poświęcić czas na siłownię, regenerację, odpoczynek, zabiegi, odpowiednie jedzenie, sen. Wiem, że zawodnicy to robią. Klub i właściciel zapewniają świetne warunki pracy. W każdej dziedzinie wszystko wygląda lepiej, ale za tym idą też moje wymagania. Musimy być świadomi, że ciągle jest co rozwijać, jak stawać się lepszym.

– Pan wyniósł te wzorce jeszcze z Portugalii, czy nauczył się ich też w poprzednich miejscach pracy?
– Wszystko razem. Wczesne lata spędziłem w klubie, który corocznie gra w Lidze Mistrzów. Ma sześć milionów kibiców i jedną z najlepszych akademii w Europie. Potem wyjechałem do Anglii, Włoch i chciałem nauczyć się kolejnych rzeczy. Miałem szczęście, że w Polsce byłem w Legii za trenera Henninga Berga, który jest bardzo zorganizowany. Kiko Ramirez teraz jest dyrektorem sportowym, ale wcześniej, jeszcze jako trener mocno cenił sprawy międzyludzkie. U niego indywidualne traktowanie piłkarzy miało bardzo duże znaczenie. W Grecji zdobyłem kolejne doświadczenie. Z trenerem Markiem Papszunem dyskutowaliśmy przez wiele godzin. Potrafiliśmy rozmawiać do późnych godzin. Uważam, że od każdego można wyciągnąć coś dla siebie. Tak robiłem i będę robić. Niezależnie, jak jest dobrze, to zawsze trzeba się rozwijać. Trener musi być pierwszym, który pokazuje, że idzie do przodu. Musi być przykładem.

Zasłużony klub zawiedziony rundą. Idealny świat i "trójpodział władzy"

Czytaj też

Rafał Smalec, trener Polonii Warszawa (fot.

Zasłużony klub zawiedziony rundą. Idealny świat i "trójpodział władzy"

Goncalo Feio podczas pracy w Motorze Lublin (fot. PAP).
Goncalo Feio podczas pracy w Motorze Lublin (fot. 400mm.pl).
19-letni Polak błyszczy w Serie A. Czy to już czas na kadrę Probierza? [WYWIAD]

Czytaj też

Kacper Urbański w meczu z Interem Mediolan (fot. Getty).

19-letni Polak błyszczy w Serie A. Czy to już czas na kadrę Probierza? [WYWIAD]

– W szatni trener powinien być surowym nauczycielem, czy bardziej "przyjacielem" zawodników. Jak jest w pana przypadku?
– Ani jedno ani drugie. Każdy piłkarz ma inny charakter. Dla mnie wymiar ludzki jest najistotniejszy. Każdy ma swój zawód i jest trenerem, piłkarzem, dziennikarzem, lekarzem, kelnerem… Przed tym jednak jesteśmy ludźmi. Do każdego człowieka należy podchodzić z należytym szacunkiem i empatią. Trzeba postarać się kogoś zrozumieć niezależnie od poglądów, wyznania, koloru skóry. Nie można podchodzić do każdego tak samo. Jeden potrzebuje "bata" nad sobą, bo inaczej się rozluźni, choć jak mam być szczery, to w Motorze nie ma takich zawodników. Drugi liczy na większe wsparcie. Zawsze przed rozpoczęciem współpracy z piłkarzem, czy członkiem sztabu, mamy wiele rozmów o oczekiwaniach z jednej i drugiej strony. Trener ma wymagania wobec zawodnika, ale piłkarz też może mieć oczekiwania wobec trenera. W naszym środowisku są pewne zasady, które funkcjonują. Ustalamy, jak trenujemy, jak chcemy grać, co mamy robić. Piłkarze wiedzą, dlaczego ktoś gra, a kto nie. Wszystko jest oparte na jasnych zasadach. Dla mnie najważniejszą rzeczą w drużynie jest poczucie sprawiedliwości. Czasami piłkarzom ciężko jest być na ławce lub poza kadrą, ale jak wie, że trener jest sprawiedliwy, to wszystko wygląda inaczej. Praca się opłaca. Jeżeli dany zawodnik nie gra, to ma zrobić wszystko, żeby za jakiś czas być w jeszcze lepszej formie. To zostanie dostrzeżone.

W szatni dbam o każdego człowieka tak samo. Obojętnie, czy jest to podstawowy zawodnik, rezerwowy, czy ktoś poza kadrą. Poświęcamy im tyle samo czasu, dbamy w ten sam sposób pod kątem odprawy, treningu, wsparcia. Mamy dobrą drużynę piłkarską, ale kapitalną grupę ludzi. To jest mocno związane ze sobą.

– Wspomniał pan o sprawiedliwości. Krytyka, która spadła na trenera, jak bardzo była zasłużona, a na ile przesadzona?
– W życiu ludzie popełniają błędy. Najważniejsze nie są bodźce zewnętrzne, lecz to, czy błędy czegoś nas nauczą. Ważne, żeby potem być lepszym człowiekiem. Każdy z nas musi wiedzieć, jaki jest. Trzeba analizować swoje zachowanie, rozwijać się i robić wszystko, żeby być lepszym. Jeżeli chcesz osiągnąć sukces w życiu, to nie mogą motywować cię bodźce zewnętrzne czy opinia publiczna. Musisz mieć samodyscyplinę i chęci. Wiem, że prawda zawsze wychodzi, a uczciwość i ciężka praca zostaną nagrodzone. Wiedziałem, że środowisko zobaczy prawdę i skupiałem się na najważniejszych rzeczach. Ludzie, z którymi pracuję, cały czas widzieli, jaki jestem. Jakiś czas temu odciąłem się od mediów społecznościowych. Nie tracę na to energii.

– Stwierdził pan, że lepiej się odciąć i nie zwracać uwagi na to, co się mówi i pisze?
– Tak. Skupiłem się na ludziach, na których mam wpływ i są dla mnie ważni. Wiele osób zabierało głos, a nie miało pojęcia, co się wydarzyło. Padło wiele kłamstw. Pisano wiele bzdur. Najważniejsze jest to, jak sami czujemy się ze sobą i co czują ludzie, z którymi na co dzień przebywam. Oni od samego początku okazywali mi bardzo duże wsparcie i to było najważniejsze.

CZYTAJ TEŻ: Zbigniew Jakubas: trener Feio jest emocjonalny, ale trzyma się swoich zasad i nie idzie na skróty

– Pan w tej całej sytuacji czuł się ze sobą dobrze?
– Nie wiem, czy słowo dobrze jest odpowiednim podsumowaniem tej sytuacji. Jestem osobą inteligentną, która uważa, że nie ma znaczenia, czy została sprowokowana. Po prostu popełniłem błąd. Po nim przyszły konsekwencje. Zostałem ukarany i wziąłem to na klatę. Nie czułem się dobrze ze sobą, choć wiem, że napisano wiele nieprawdy.

– Jakie było największe kłamstwo?
– Pojawiło się tyle historii, że aż ciężko wymieniać. Ja się od tego odciąłem, ale najgorsze jest to, kiedy cała sytuacja ma wpływ na najbliższych. Mam córkę, która umie czytać. To było najgorsze. Ogólnie na mnie ciężko jest mieć wpływ. Nie jestem podatny na presję ani na inne bodźce.

– Prezes Zbigniew Jakubas niedawno powiedział mi, że traktuje pana jak swojego przyjaciela. Wasze relacje cały czas były tak samo dobre?
– Czułem duże wsparcia i wiarę w moją pracę, ale nie tylko na boisku, lecz i poza nim. Ściśle współpracujemy z prezesem. Wszystkie najważniejsze decyzje, jeżeli chodzi o pion sportowy, są podjęte przeze mnie we współpracy z właścicielem. Rozmawiamy codziennie, często bardzo długo. Czuję, że prezes coraz bardziej mi ufa, a ja ufam mu. W drużynie mamy zasadę, że nawet najgorsza prawda jest lepsza niż kłamstwo. Jesteśmy ze sobą szczerzy. Jak mamy odmienne zdanie, to przedstawiamy je dla dobra klubu. W tej chwili nasza współpraca rozwinęła się do takiego poziomu, że każdemu trenerowi życzyłbym mieć takiego prezesa.

– Kiedy zobaczył pan maila z informacją o planowanym zwolnieniu, to zaufanie nie zostało trochę nadszarpnięte?
– Zrobiłem to, co zawsze, czyli skupiłem się na pracy. Wiedziałem, że piłkarze dalej chcą, żebym był ich trenerem. Wszystko było szokiem, ale z perspektywy czasu każdy ma swoje emocje. Większe lub mniejsze. Pewne rzeczy się wtedy nawarstwiały i doprowadziły do nagłej decyzji, choć w sumie nie była to ostateczna decyzja, bo nic się nie wydarzyło. Ostatecznie przedłużyłem kontrakt i w tej chwili rozmawiamy z prezesem o nowej umowie. Z jednej i drugiej strony pojawiła się deklaracja chęci dalszej współpracy. 

19-letni Polak błyszczy w Serie A. Czy to już czas na kadrę Probierza? [WYWIAD]

Czytaj też

Kacper Urbański w meczu z Interem Mediolan (fot. Getty).

19-letni Polak błyszczy w Serie A. Czy to już czas na kadrę Probierza? [WYWIAD]

Goncalo Feio (fot. PAP).
Goncalo Feio (fot. 400mm.pl).
Ciemna strona pracy trenera. "Czasami można się w tym zatracić"

Czytaj też

Trener Patryk Czubak z synkiem i na trenerskiej ławce (fot. mat. prywatne).

Ciemna strona pracy trenera. "Czasami można się w tym zatracić"

– Miejsce na podium pierwszej ligi odzwierciedla potencjał tego zespołu, czy jest on jeszcze większy?
– Możliwości są jeszcze większe. Drużyna pracuje dużo, dobrze i mądrze. Piłkarze są głodni i chcą od życia czegoś więcej. Nikt nie zadowala się tym, co jest. Mamy wielu młodych zawodników i jedną z najniższych średnich wiekowych w lidze. Nawet najbardziej doświadczeni gracze widzą, że można tu osiągnąć coś więcej. Głód i ambicje są bardzo duże. Dlatego ta drużyna wierzy w siebie i tak dobrze się ze sobą czuje.

– Jakie cele stawialiście sobie przed rozpoczęciem sezonu? Były one tak samo ambitne, jak teraz?
– Nigdy nie rozmawialiśmy o celach. Jako trener planuję przyszłość mikrocykli, rundy, itp., ale jako drużyna żyjemy nie tyle z meczu na mecz, lecz nawet z dnia na dzień. Skupiamy się na tym, żeby z każdego dnia wyciskać maksa. Są trening, regeneracja, odprawy, rozmowy międzyludzkie. Wiem, że cele i ambicje to tylko filozofia i często same rozmowy. W życiu trzeba skupić się na czynach. Piękne rzeczy, które mamy za sobą, są już historią. Nikt nam tego nie zabierze. Nigdy o tym nie zapomnimy, ale życie toczy się dalej. Mamy wpływ na to, co przed nami. Żeby dalej tak było, to musimy dzisiaj działać. Zawsze na święta, czy w Nowy Rok życzę ludziom przede wszystkim zdrowia. Jeżeli jesteśmy zdrowi, wszystko zależy od nas. Zarówno w życiu, jak i na boisku. Kiedy w jakiejkolwiek sytuacji nie musimy liczyć na czyjąś pomoc, lecz wszystko zależy od nas, to jesteśmy w dobrym położeniu.

– Teraz macie mecz mniej i dwa punkty straty do miejsca, które daje awans. Można pracować tak samo, kiedy wiesz, że za kilka miesięcy może wydarzyć się coś wielkiego?
– Jesteśmy ambitni, ale mamy wielu piłkarzy, którzy nigdy nie grali w Ekstraklasie. Wiedzą, że jest to ich życiowa szansa. Niektórzy byli na najwyższym poziomie i chcieliby tam jak najszybciej wrócić. W życiu cele i marzenia dają nam wiele motywacji. Jednak w codziennych działaniach nie rozmawiamy o tym. Jesteśmy skupieni na swoich zadaniach. Końcówki meczów pokazują, że Motor w kluczowych momentach zawsze da radę. Piłkarze mają dużą siłę mentalną. Skupiamy się na tym, co możemy robić najlepiej. Każdy zna swoją rolę. Wie, że musi się poświęcić i wykonać swoje obowiązki. Zarówno w sporcie, jak i życiu, kiedy dobrze skupisz się na zadaniach, poziom emocjonalny się zmniejszy. Możesz mieć większą kontrolę, bo skupiasz się na zadaniach.

– Świadomie lub mniej świadomie wysyłacie rywalom sygnały, że chcecie bić się o najwyższe cele. Pokazują to między innymi ostatnie transfery.
– Życie jest za krótkie, żeby zmarnować rok, pół roku, nawet dzień. Motor chce się rozwijać. Pracujemy nad tym każdego dnia. Jeżeli chodzi o nowych zawodników, to żeby być w Motorze, trzeba zasłużyć na to, będąc człowiekiem. Nowi piłkarze pasują w stu procentach do zespołu. Są pracowici, uczciwi, stawiają na ciężką pracę, chcą się rozwijać i są głodni. Dla nich, jak i dla pozostałych, DRUŻYNA jest najważniejsza. Nawet wtedy, gdy zejdą z Ekstraklasy.

– Przed panem w Motorze było wielu mniej głodnych, doświadczonych zawodników i tamten pomysł nie wypalił.
– Nie chcę komentować tego, co było przede mną. Wiem, że zarówno Paweł, jak i "Kruczek" mają wiele przed sobą. Czują, że mają potencjał, który mogą uwolnić. Wiedzą, że nasza drużyna im pomoże. Pasują do zespołu pod wieloma względami. To szybcy, silni, zwrotni piłkarze. Fizycznie i motorycznie powinni się idealnie wpasować. Mamy swój dokładny klucz, pod który dobieramy zawodników. Wiem, że oni chcą osiągnąć więcej i są z Polski. Tutaj odchodzi nam jeszcze proces adaptacji. Uznaliśmy, że będą to odpowiedni zawodnicy, którzy pomogą nam zwiększyć rywalizację.

– Kiedyś wspomniał pan, że piłkarze w Polsce mają problem ze świadomością taktyczną. Z upływem czasu to się zmienia?
– Na pewno. W wielu przypadkach nie jest to wina piłkarzy, ale całego środowiska. Rozwój polskiej piłki w ostatnich dziesięciu latach jest niesamowity. Rozmawiam z piłkarzami i widzę, że oni patrzą na piłkę w zupełnie inny sposób. Często mówią: trenerze, teraz nie możemy już normalnie obejrzeć meczu, bo patrzymy na zupełnie inne rzeczy. To cieszy. Wiem, że mam w szatni zawodników, którzy mają charyzmę i za jakiś czas będą pewnie trenerami. Chciałbym, żeby okres pracy w Motorze był dla nich ważny.

– Podobno przychodzi pan do klubu o 6:00 rano i wtedy zaczyna się pana praca. Każdy dzień jest tak samo mocno wypełniony futbolem?
– Tak, ale nie tylko ja. Często o 6:00 rano przychodzi ze mną trener Stolarski. Zresztą cały sztab jest zawsze odpowiednio wcześniej niż piłkarze, by zdążyć w danym dniu wszystko przygotować i omówić szczegóły. Na boisku każdy piłkarz musi być w odpowiednim momencie i miejscu. Nie może być kilka sekund spóźniony, dwa metry za daleko. Poza boiskiem jest to samo.

– Tu bardziej chodzi o to, że gdy piłkarz widzi trenera, który tak mocno angażuje się w swoją pracę, to sam chce dawać jeszcze więcej?
– Tak jest. Dokładnie o to chodzi. My nie przychodzimy tu pokazać, że wcześnie wstajemy i późno idziemy do domu. Nie o to chodzi. Jeżeli nie mamy nic do zrobienia, to nie przychodzimy. Chętnie czasami dłużej bym się wyspał, ale wiem, że jak nie przyjdę odpowiednio wcześnie, to pewne rzeczy nie zostaną zrobione. Na to nie pozwolę. Może dojdzie do takiego momentu, że struktura klubu rozwinie się tak mocno i będziemy mieć mniej obowiązków. Trzeba do tego dążyć, ale jeżeli należy się poświęcić, to musimy to robić. Skoro sam wymagam tyle od zawodników oraz sztabu, to muszę jeszcze więcej wymagać od siebie. Każdy chce osiągać sukces, ale nie każdy jest w stanie się na tyle poświęcić, żeby to mu się udało. Czasami ciężka praca nie gwarantuje sukcesu, ale bardzo mocno w tym pomaga.

– Istnieje u pana jakiekolwiek życie prywatne?
– Pod tym kątem nie jestem dobrym przykładem. Uważam, że powinna być równowaga, ale u mnie ona nie istnieje. Nie mówię o tym z dumą, lecz ze świadomością, że powinno być inaczej. Wiem, że to może nie być droga do szczęścia. Zawód trenera jest dosyć samotny.

– Wiemy, jak często w Polsce dochodzi do zmian trenerów. Pan czuje, że Lublin może być miejscem pracy na dłużej?
– Oczywiście. To nie jest tak, że po tylu latach pracy w Ekstraklasie musiałem zejść do drugiej ligi. Pojawiły się tematy z Ekstraklasy i pierwszej ligi. Zdecydowałem się wybrać ostatni zespół tabeli z drugiej, bo wiedziałem, jaki to jest projekt. Zdawałem sobie sprawę, jaki tu jest potencjał kibicowski, organizacyjny. Prezes klubu w tym momencie jest niesamowicie zaangażowany. W Motorze kiedyś pewnych rzeczy nie było, ale to czasami jest plus, bo możesz od nowa po swojemu zbudować. Mam w sobie wiele motywacji, a kiedy mi jej zabraknie, to przestanę pracować w piłce. Tutaj w wielu obszarach mogłem robić pewne rzeczy niemalże od zera. Klub ma ogromne możliwości ku temu, żeby z powrotem znaleźć się w elicie. Widzę, jak urosły warunki do treningu, regeneracji, finanse i możliwości dla piłkarzy. To całkowicie inny świat.

Bez właściciela nie byłoby to możliwe. Motor prawie w stu procentach jest finansowany przez pana Jakubasa. Z drugiej strony duży wpływ miały też wyniki piłkarzy, a te rzeczy zawsze idą w parze. Coś dajesz, coś dostajesz. Wiem, że się nie pomyliłem. Ludzie zawsze chcą czegoś, czego nie mają. Ja bardzo doceniam to, gdzie jestem. Czułem wsparcie w najtrudniejszych momentach. Teraz drużyna czuje zaufanie u środowiska, ale sama na nie zapracowała. Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby być gdzieś indziej. Cieszy mnie droga, którą pokonujemy. Chcę to robić dalej. Jestem świadomy, że jest zainteresowanie moją osobą. Pojawiają się propozycje, ale tak jest w trenerskim życiu. Kiedy wygrywasz, to jest zainteresowanie. Najważniejsze, żeby pozostać sobą. Zarówno w momencie powodzenia, jak i trudnych chwilach. Ciężka praca zawsze się obroni.

Patrząc na pana ambicje, ewentualny brak awansu uzna pan za osobistą porażkę?
– Nigdy nie myślę o niepowodzeniach. Myślę tylko o wygrywaniu. 

Ciemna strona pracy trenera. "Czasami można się w tym zatracić"

Czytaj też

Trener Patryk Czubak z synkiem i na trenerskiej ławce (fot. mat. prywatne).

Ciemna strona pracy trenera. "Czasami można się w tym zatracić"

Saganowski o końcu pracy w Płocku: ktoś podjął nerwowe ruchy [WIDEO]
 (fot. 400mm.pl/Jakub Ziemianin)
Saganowski o końcu pracy w Płocku: ktoś podjął nerwowe ruchy [WIDEO]

Zobacz też
Amerykański sen Wiktora Bogacza! Z Betclic 1 ligi do MLS [WIDEO]
Wiktor Bogacz (fot.Getty Images)

Amerykański sen Wiktora Bogacza! Z Betclic 1 ligi do MLS [WIDEO]

| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
1. liga: problemy w walce o utrzymanie. Klub nie może grać u siebie
Odra Opole nie może zagrać u siebie w pierwszych 3 meczach (fot. 400mm.pl)

1. liga: problemy w walce o utrzymanie. Klub nie może grać u siebie

| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Polak może grać dla trzech reprezentacji. "Chcę być jednym z najlepszych na świecie"
Marcel Łubik (fot. Getty Images)
tylko u nas

Polak może grać dla trzech reprezentacji. "Chcę być jednym z najlepszych na świecie"

| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Kapitan reprezentacji na celowniku klubów Ekstraklasy!
Michał Synoś (z lewej) (fot. 400mm.pl)

Kapitan reprezentacji na celowniku klubów Ekstraklasy!

| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Nie żyje polski piłkarz z 1. ligi. Miał 24 lata
Aleksander Biegański (fot. 400mm.pl)

Nie żyje polski piłkarz z 1. ligi. Miał 24 lata

| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
wyniki
terminarz
tabela
Wyniki
12 grudnia 2024
Piłka nożna
09 grudnia 2024
Piłka nożna
08 grudnia 2024
07 grudnia 2024
06 grudnia 2024
Piłka nożna
Terminarz
15 lutego 2025
Tabela
Betclic 1 Liga
 
Drużyna
M
+/-
Pkt
2
19
26
40
3
19
19
38
4
19
12
34
5
19
7
33
7
19
14
30
9
19
6
26
10
19
4
26
11
19
0
25
12
19
-4
20
13
19
-17
19
14
19
-23
18
15
19
-18
17
16
19
-20
16
17
19
-23
11
18
19
-18
9
Rozwiń
Najnowsze
Spadek "Lewego". Zobacz klasyfikację Złotego Buta
Spadek "Lewego". Zobacz klasyfikację Złotego Buta
| Piłka nożna 
Klasyfikacja Złotego Buta 2024/25. Na którym miejscu Robert Lewandowski? [TABELA]
Liga Mistrzów w TVP: sprawdź, jaki mecz pokażemy w 7. kolejce!
Vinicius Junior i Kylian Mbappe (fot. Getty Images)
Liga Mistrzów w TVP: sprawdź, jaki mecz pokażemy w 7. kolejce!
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Co za dzień... Polak dwa razy... odpadł z Australian Open
Jan Zieliński i Su-Wei Hsieh (fot. Getty)
pilne
Co za dzień... Polak dwa razy... odpadł z Australian Open
| Tenis / Wielki Szlem 
Młody polski piłkarz zagra w Madrycie!
Wiktor Głogowski zagra w Hiszpanii (fot. Wieczysta Kraków)
Młody polski piłkarz zagra w Madrycie!
| Piłka nożna / Hiszpania 
Trwają MŚ piłkarzy ręcznych. Zobacz terminarz, wyniki, tabele i plan transmisji
Mistrzostwa świata w piłce ręcznej 2025. Sprawdź terminarz, wyniki, tabele i plan transmisji MŚ piłkarzy ręcznych w TVP
Trwają MŚ piłkarzy ręcznych. Zobacz terminarz, wyniki, tabele i plan transmisji
| Piłka ręczna / MŚ 2025 
Odbił się od Ekstraklasy, został królem strzelców. Stanie przed... wyborem kadry
David Poręba podpisał zawodowy kontrakt z Chicago Fire (fot. Getty).
tylko u nas
Odbił się od Ekstraklasy, został królem strzelców. Stanie przed... wyborem kadry
Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko
Najlepszy biathlonista świata otrzymał propozycję z… klubu piłkarskiego
Johannes Thingnes Boe (fot. Getty Images)
Najlepszy biathlonista świata otrzymał propozycję z… klubu piłkarskiego
| Biathlon 
Do góry