W poniedziałek Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) podjął decyzję o zdyskwalifikowaniu oskarżonej o stosowanie dopingu Kamiły Walijewej na cztery lata. Tylko czy to faktycznie ona jest winna całej sytuacji? U jej boku nie brakowało postaci, nad którymi unosi się dopingowa mgła...
Doping w szklance, lodach i herbacie. A może pomógł pies?
Przypomnijmy – młodziutka łyżwiarka uzyskała pozytywny wynik testu na obecność zakazanej trimetazydyny podczas mistrzostw Rosji w grudniu 2021 r. Wynik został ogłoszony dopiero 8 lutego 2022 roku, czyli dzień po tym, gdy Walijewa razem z kolegami cieszyła się ze złotego medali igrzysk w Pekinie w zawodach drużynowych. Solistka została dopuszczona do zmagań indywidualnych, bo z uwagi na młody wiek (podczas IO miała 15 lat), nie podlegała przepisom antydopingowym MKOl. Zamieszanie wpłynęło na nią jednak na tyle mocno, że uplasowała się na czwartym miejscu. A na igrzyska jechała jako wielka faworytka. Prowadziła zresztą po programie krótkim.
Po wpadce obrońcy Walijewej próbowali przekonywać środowisko, że zakazany środek znalazł się w jej organizmie przypadkowo. Rzekomo miała ona wypić wodę ze szklanki używanej wcześniej przez jej dziadka, który choruje na serce. W tak absurdalne tłumaczenia nie uwierzył w zasadzie nikt. Ponoć wcześniej w sztabie łyżwiarki pojawił się pomysł obmyślenia scenariusza, który pozwoliłby powiązać dopingową wpadkę z... psem Walijewej. Szczegółów tego misternego niestety nie znamy, bo (jak informuje w swoim podcaście Władysław Żukow) uznano, że nikt się na to nie nabierze. Już po igrzyskach jej trenerka, Eteri Tutberidze, winę próbowała zrzucić na osoby trzecie.
– Kamiła zawsze była niezwykle szczerym i uczciwym dzieckiem. Po tym, jak wykryto u niej niedozwolone substancje, zapytałam ją co wydarzyło się przed programem krótkim na mistrzostwach Rosji. Zaczęła opowiadać mi o wolontariuszce, która poczęstowała ją lodami. Masażystka miała z kolei dać jej herbatę Lipton. Nie mogłam uwierzyć, że wzięła te rzeczy. Cóż, musimy dalej uczyć zawodniczki, że nie wolno tego robić. Od tego momentu Kamiła przestała wierzyć ludziom – mówiła w wywiadzie udzielonym Leonidowi Słuckiemu.
W te tłumaczenia nie uwierzył też CAS, który w poniedziałek podjął decyzję o dyskwalifikacji łyżwiarki na cztery lata. Z kolei we wtorek Międzynarodowa Unia Łyżwiarska (ISU) pozbawiła Walijewą tytułu mistrzyni Europy 2022 oraz drużynowego złota z igrzysk w Pekinie. Rosyjski Komitet Olimpijski została w tej konkurencji przesunięty na trzecie miejsce.
"Przecież każdy musi przyjmować witaminy"
Choć dyskwalifikacja Walijewej jest krokiem słusznym, nie powinna być krokiem jedynym. Nikt nie ma chyba wątpliwości, że 15-latka sama nie załatwiła sobie niedozwolonych środków i nie przyjęła ich bez wiedzy sztabu. Nawet niektóre rosyjskie media nie wierzą, że młoda zawodniczka mogła bez pomocy dorosłych poprawiać swoje wyniki poprzez przyjmowanie substancji dopingujących. "Nie wydaje mi się, by 15-letnia Kamiła Walijewa sama poszła do apteki, kupiła tam nieszczęsną trymetazydynę i wypiła ją z własnej woli. Od dawna nie mam złudzeń, że rosyjscy sportowcy są niewinni w sprawach dotyczących naruszeń antydopingowych" – napisała autorka artykułu w serwisie championat.com.
– Jako sportowiec korzystasz z rad swoich powierników, a w tym przypadku to sztab trenerski i medyczny. Odpowiedzialnych za to dorosłych powinno się wyłączyć ze sportu na zawsze. To, co mogli jej podpowiedzieć, to bestialstwo i sprawia, że moje sportowe serce płacze. Swoimi poczwórnymi skokami przyprawiła o zawrót głowy i zasługuje na absolutne uznanie. Ten skandal jest dramatycznym punktem zwrotnym w jej krótkiej i obiecującej karierze – grzmiała z kolei tuż po igrzyskach Katarina Witt, dwukrotna mistrzyni olimpijska.
Sprawa od początku ma drugie dno. Nie chodzi nawet o kraj z którego Walijewa pochodzi – skandale dopingowe od lat wstrząsają rosyjskim sportem. Wątpliwości budzą przede wszystkim ludzie, którymi otacza się rekordzistka świata. Tutberidze to trenerka znana z rygorystycznych metod. Jej zawodniczki – choć zdecydowanie najlepsze na świecie – bardzo szybko kończą kariery ze względu na urazy czy wypalenie. Zajęcia w jej grupie trwają niekiedy 12 godzin dziennie. I co z tego, że zwane "fasolkami" solistki zachwycają później na tafli poczwórnymi skokami, skoro po zaledwie 2-3 sezonach nie są w stanie nie tyle jeździć na łyżwach, co nawet normalnie chodzić czy podnieść się z łóżka. – W wieku 22 lat mam chroniczny ból kręgosłupa. Zrobienie skrętu w lewo czy prawo sprawia mi ogromny problem – opowiadała Jewgienija Miedwiediewa, dwukrotna mistrzyni świata i Europy.
Dopingowe opary pojawiły się wokół Tutberidze już kilka lat temu, za sprawą Anastazji Szabotowej. Ta podczas transmisji na Instagramie stwierdziła, że łyżwiarze trenujący na lodowisku Chrustalnyj stosują niedozwolone środki. – Jak osiągać stabilne wyniki? Bierz dużo prochów. To wszystko. Trzeba znaleźć ten właściwy środek, który pozwoli ci startować na wysokim poziomie – mówiła. Zarzuty te nigdy nie zostały potwierdzone, a słowa zawodniczki tłumaczono "nerwami związanymi z porażką w ostatnich zawodach". Sama Tutberidze bez ogródek przyznawała z kolei, że nie widzi niczego złego w zażywaniu meldonium, za stosowanie którego ukarana została m.in. Maria Szarapowa.
– To lek, który po prostu pomaga wrócić do formy. Pojawił się w naszym kraju, a później Amerykanie i inne nacje zaczęli pisać, że to doping. Ale to nieprawda, ponieważ te środki nie pomagają skakać wyżej, być silniejszym czy szybszym, a ułatwiają regenerację mięśnia sercowego. Gdy meldonium zostało zakazane, musieliśmy znaleźć coś innego. Przecież sportowcy muszą przyjmować jakieś witaminy redukujące zmęczenie – opowiadała dla "MK-Sport".
Meldonium, które przez niektórych lekarzy określane jest jako kuzyn trimetazydyny, było zatem przez Tutberidze traktowane jako witamy. A może sama Walijewa nie raz słyszała od swojej trenerki: "weź witaminy, poczujesz się lepiej po treningu"...
Lekarz Walijewej oskarża niemieckiego dziennikarza
Kwestię tajemniczych witamin już kilka lat temu poruszył Hajo Seppelt, niemiecki dziennikarz, którego kojarzyć można z reportażami odkrywającymi system dopingu w Rosji. Jak udało mu się dowiedzieć w źródłach bliskich rosyjskiej federacji łyżwiarskiej, zawodnicy prowadzeni przez Tutberidze otrzymywali od szkoleniowców pudełka z pigułkami. "Rzekomo były to suplementy witaminowe, jednak sportowcom nie mówiono dokładnie, jakie leki przyjmują. Podobnie działo się kiedyś we Wschodnich Niemczech. Dopiero po latach wyszło na jaw, że łyżwiarzom podawano sterydy anaboliczne" – pisał Seppelt w sportschau.de.
W otoczeniu Walijewej jest jeszcze jedna mroczna postać. To doktor Filipp Szwecki, którego Seppelt nazwał niegdyś "Doktor Doping" (panowie po tych słowach spotkali się nawet w sądzie). Szwecki "zasłynął", gdy będąca pod jego opieką drużyna rosyjskich wioślarzy wpadła na dopingu podczas przygotowań do letnich igrzysk w Pekinie. Jak poinformowała później światowa federacja – chodziło o niedozwolone wlewy dożylne. Szwecki twierdził, że wziął winę na siebie, by chronić zawodników, a dowody znalezione w koszu na śmieci przez obywatela Szwajcarii zostały przypisane Rosjanom bez większej analizy i śledztwa. Po odbyciu kary Szwecki został skazany, a po odbyciu kary zatrudniono go w reprezentacji łyżwiarzy figurowych. I tam nie obyło się bez skandalu.
W 2016 roku meldonium wykryto u Jekatieriny Bobrowej, multimedalistki imprez najwyższej rangi w konkurencji par tanecznych. Sama zawodniczka później zaczęła zastanawiać się, czy Szwecki nie maczał w tym palców. – Na mistrzostwa Europy zabrałam ze sobą leki od mojego doktora. W Bratysławie opiekowała się nami inna osoba, pan Szwecki. Zazwyczaj otwierał ampułki z zastrzykiem przy mnie, ale jednego dnia strzykawki były już napełnione. Nie zwróciłam wtedy na to uwagi – chciałam wcześnie iść spać przed moim startem, a lekarz musiał wracać do hali, gdzie wciąż trwały zawody. I mnie i jemu zależało na czasie. To możliwe, że wstrzyknął mi wtedy zakazany środek. Przecież jego reputacja została już kiedyś nadszarpnięta… – opowiadała w wywiadzie udzielonym sport-express.ru.
Według Żukowa, który omawiał sprawę Walijewej w podcaście "Po moyey infe", to właśnie Szwecki miał zasugerować, że niedozwolone środki dostały się do krwi łyżwiarki po użyciu szklanki dziadka. Doktor trzymał się tej wersji jeszcze kilka tygodni temu, zapewniając, że "jest to teza oparta na faktach". – Całkowite usunięcie tego leku z organizmu trwa od 24 do 72 godzin. Dla mnie od razu stało się jasne, że doszło do przypadkowego spożycia. Szklanka jako pierwsza przyszła mi do głowy – przyznał w rozmowie z Rosyjską Agencją Informacyjną TASS.
W tym samym wywiadzie (w którym Szwecki tłumaczy ponadto sprawę wioślarzy i Bobrowej – całość TUTAJ) pada także teza, że wpadka Walijewej nie była dziełem przypadku. – Dla mnie to nie do pomyślenia, że dwie godziny po złocie drużynowym pojawia się informacja o dopingu. Kiedy 9 lutego ogłoszono, że chodzi o Kamiłę, od razu powiedziałem: jeśli moje nazwisko zostanie połączone z tą sprawą, to będzie jasne, że jest to ustawka. I pojawiłem się, 11 lutego. Od razu w Niemczech wyemitowano materiał o mnie, zaczęli go udostępniać niektórzy nasi posłowie. Stworzenie takiego filmu, w krótkim czasie, jest bardzo trudne. W całej tej sytuacji Kamila i ja staliśmy się instrumentami do uruchomienia pewnego, zaplanowanego z góry mechanizmu – opowiadał.
Zdaniem Żukowa podczas przesłuchań w CAS Szwecki został poddany badaniom na wykrywaczu kłamstw. Miał zaprzeczyć, gdy został zapytany o to, czy jest w jakikolwiek sposób zamieszany w sprawę Walijewej. Wykrywacz uznał, że nie kłamał.
Trenerka w reality-show o odchudzaniu. Jej zawodniczki nie mogły jeść
Tutberidze mimo zamieszania w dopingową sprawę Walijewej i kontrowersyjnych metodach treningowych, o których cały świat rozpisywał się w czasie igrzysk w Pekinie, wciąż jest w Rosji traktowana z wielką estymą. Ostatnio zatrudniono ją nawet w roli mentorki w programie "Big Girls". To reality-show, w którym młode dziewczyny będą zbijać wagę na oczach kamer – zwyciężczyni całego projektu ma otrzymać milion rubli nagrody.
– Moim zadaniem będzie pomóc tym dziewczynom wyrwać się ze stanu, w którym są nieszczęśliwe. Będą starać się osiągnąć ciało, które chcą oglądać w lustrze. Pracując z bohaterkami starałam się im przekazać, że muszą zacząć od siebie, zamiast obwiniać innych za swoje problemy. Nie możemy kontrolować wszystkiego w naszym życiu, ale waga jest całkowicie w naszych rękach. Wszyscy rodzimy się z takimi samymi ciałami, a żyjemy później w takich, na jakie zapracowaliśmy i zasłużyliśmy – mówiła trenerka o swoim udziale w show.
Same słowa Tutberidze wywołały sporą burzę, a wywołują jeszcze większe obrzydzenie, gdy przypomnimy sobie jakie podejście do zdrowia i diety ma twórczyni wielkich sukcesów rosyjskiego łyżwiarstwa. Szerzej pisaliśmy o tym w lutym 2022 roku w artykule "Rosyjska "produkcja" łyżwiarek figurowych. Brak miesiączki, anoreksja, depresja". Przytaczaliśmy w nim m.in. słowa Aliny Zagitowej, mistrzyni olimpijskiej z 2018 roku. – Podczas przygotowań do igrzysk mogłyśmy tylko przepłukać jamę ustną. Wszystko trzeba było później wypluć. Pojawił się też przykład Anny Szczerbakowej, która z stała się "gwiazdą" teamu z uwagi małą liczbę spożywanych posiłków. – Po zjedzeniu dwóch krewetek czuje się pełna i nie ma obsesji jedzenia – cieszył się choreograf Daniił Glejchiengauz.
Dziś takich przykładów jest więcej i dotyczą one nawet Walijewej. – Zaczęli mnie regularnie stawiać na wagę, gdy miałam osiem lat. Kontrolowali każdy gram. Teraz w grupie ważymy się codziennie. Oczywiście to rozumiem, bo w naszym sporcie jest to istotny czynnik. Ale z czasem to powinna być osobista sprawa każdego zawodnika. Trzeba zrozumieć, że każde dziecko rośnie i waga się zmienia. Nie można skupiać się na cyferkach, tylko na ogólnym obrazie. Ważne, by nie mieć obok siebie ludzi, którzy wytykają ci każde dodatkowe 200 gram – opowiadała dla RSport.
– Czasem przychodzi do mnie łyżwiarka, która nie chce wejść na wagę albo przytyła 1,5 kilograma. Jak to możliwe w jeden dzień? To musi być celowe działanie, może nawet przy wsparciu jej matki – przedstawiała swoje podejście Tutberidze. Według jednej z uczestniczek programu "Big Girls" trenerka jako flagowy przykład osoby, której udało się przezwyciężyć problemy z wagą podawała mistrzynię Europy z 2014 roku, Julię Lipnicką. Tę samą, którą – według doniesień rosyjskich mediów – miała zachęcać do spożywania wyłącznie odżywek w proszku. I tę samą, która przez lata zmagała się z anoreksją i zakończyła karierę jako 19-latka.
Pojechał do Rosji trenować. Grozi mu 2-letnie zawieszenie
Światowe łyżwiarstwo figurowe czekało dwa lata na wyjaśnienie sprawy Walijewej. Ciekawe ile przyjdzie czekać na wyrok w sprawie wicemistrza Europy, Daniela Grassla. Włoch przeniósł się do Moskwy, by trenować z Tutberidze już po wydarzeniach z Pekinu oraz po ataku rosyjskich wojsk na Ukrainę. Nie zabawił tam jednak długo i opuścił ośrodek po tym, jak ominął trzy testy dopingowe. Jak tak doświadczona trenerka, słynąca z perfekcjonizmu i zwracania uwagi na każdy detal, mogła na to pozwolić? Na to pytanie zapewne nigdy nie poznamy odpowiedzi. 21-latkowi według doniesień grozi dwuletnia dyskwalifikacja.
W sprawie Grassla jest jeszcze drugi wątek. Wielokrotny mistrz Włoch dołączając do teamu Tutberidze dał utytułowanej trenerce możliwość pokazania się na mistrzostwach świata i Europy. Bez niego nie było to możliwe, bo po wybuchu wojny ISU wykluczyła zawodników z Rosji z imprez międzynarodowych. 49-latka widziana była też na zawodach u boku Gruzinów, Morisi Kwitiełaszwiliego oraz Niki Egadze, ale to Grassl był w tamtym momencie jej największą gwiazdą. "Właśnie obserwowałam mężczyzn jeżdżących na łyżwach na mistrzostwach świata. Wyjaśnijcie mi, dlaczego rosyjscy łyżwiarze są zawieszeni, a rosyjscy trenerzy nie? Ludzie, którzy kwestionują rzeczywistość skandalu dopingowego, moim zdaniem, są po prostu szaleni, biorąc pod uwagę wszystkie informacje, które mamy…" – pytała na Twitterze Ashley Wagner, wicemistrzyni świata z 2016 roku.
W tym roku Tutberidze znów pojawiła się na mistrzostwach Europy, tym razem wspierając swoją córkę, Dianę Davis. Kolejna kontrowersja? Proszę bardzo. 21-letnia zawodniczka par tanecznych w marcu 2022 roku poślubiła swojego życiowego i sportowego partnera, Gleba Smołkina. Według dziennikarza Davida Lease'a, który kilka miesięcy później opublikował akt zawarcia małżeństwa w swoich mediach społecznościowych, ruch ten miał być załatwiony po cichu i ułatwić duetowi przejście do kadry USA. Davis urodziła się w Las Vegas i już wcześniej posiadała amerykańskie obywatelstwo. Zmiana reprezentacji pozwoliłaby im ominąć sankcje dla rosyjskich sportowców i nadal startować wśród najlepszych.
Para taneczna w wywiadach zdementowała doniesienia, twierdząc, że nigdy nie planowali reprezentować barw USA ani Izraela, o którym też wspominał m.in. Lease. "Dave, jesteś gównem. Nie masz ani sumienia, ani honoru. Nie szanujesz innych, bo sam niczego nigdy nie osiągnąłeś. Twoje wypowiedzi upokarzają ludzi. Powinieneś się wstydzić, jeśli wiesz, co znaczy wstyd" – napisała w mediach społecznościowych Tutberidze. Dziś Davis i Smołkin reprezentują Gruzję.
Czy Walijewa jeszcze wróci? Tak, jeśli Rosja będzie jej potrzebować
Walijewa na decyzję CAS zareagowała jedynie krótkim filmikiem w mediach społecznościowych, na którym widać ją w czasie wykonywania programu. Nagranie opatrzone jest piosenką zespołu Passmurny, pt. Serce. "Stłum mój ból i wybierz moje serce. Słońce się wypali, myśli zostały znokautowane" – słyszymy w tekście utworu. Według plotek zawodniczka przed ogłoszeniem wyroku zaczęła coraz bardziej zamykać się w sobie i przestała ufać osobom z jej otoczenia. Sporadycznie udzielała wywiadów w których opowiadała o wydarzeniach z Pekinu.
– Do dziś odbieram to jako największą niesprawiedliwość w moim życiu. Na początku było mi bardzo trudno. Podczas igrzysk powinnam usunąć wszystkie konta w mediach społecznościowych, a zamiast tego sprawdzałam, co się o mnie pisze. Dostawałam słowa wsparcia, ale hejt był dużo bardziej widoczny. Dopiero z czasem pojawiła się wewnętrzna siła, która pozwoliła mi to przetrwać, choć są jeszcze dni, gdy nie jest łatwo przestać myśleć o tej sprawie. Najtrudniejsze jest to ciągłe przekładanie przesłuchań i wyroków. Chcę znać już wynik, nie potrafię tkwić w niepewności. Nie wiem, jak będzie wyglądać moja przyszłość – opowiadała w rozmowie z sport.ru pod koniec 2023 roku.
W ostatnim czasie Walijewa wciąż jeździła, rywalizując m.in. w mistrzostwach kraju (zajęła trzecie miejsce), czy Pucharze Rosji. Choć nie jest nawet najlepsza wśród rodaczek, wciąż uzyskuje wyniki, które dałyby jej złoty medal ostatnich mistrzostw świata. Jej karencja skończy się kilka tygodni przed igrzyskami w Mediolanie. Sama przyznawała, że tuż po pekińskich igrzyskach zastanawiała się, czy jeszcze kiedykolwiek będzie w stanie wejść na lód. Później zmieniła nastawienie i postanowiła powalczyć o wyjazd na igrzyska. O ile oczywiście Rosjanie będą mogli w nich wystąpić.
Pytanie, czy ktokolwiek da jej taką szansę. Bo przecież w Rosji bez problemu znajdą sobie nową mistrzynię. Młodszą, lepszą, nie posiadającą w swoim życiorysie dopingowej plamy...
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (991 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.