Decyzje sędziowskie w meczu Alaves – Barcelona, czyli jedna żółta kartka dla Vitora Roque co najmniej kontrowersyjna i jedna ewidentnie niesłuszna – obie skutkujące niezasłużoną czerwoną kartką, to mocny dowód, że propozycje zmian w "Protokole VAR", zgłoszone przez nas do The IFAB, są potrzebne nie tylko w polskiej Ekstraklasie.
Trudno stwierdzić, czy sędziowie hiszpańscy swoimi błędami bardziej szkodzą Realowi Madryt, Barcelonie czy może innemu klubowi. Trudno też stwierdzić, który klub najwięcej razy na pomyłkach arbitrów skorzystał. Za to pewne jest, że z sędziowaniem w Hiszpanii, która przez długie dziesięciolecia słynęła ze znakomitych sędziów, dzieje się coś złego i bardzo niepokojącego. Nic dziwnego, że huczy tam od podejrzeń, plotek i wzajemnych oskarżeń, zarówno pod adresem klubów, władz piłkarskich, jak i samych sędziów.
W 67. minucie meczu Alaves – Barcelona Vitor Roque spodziewał się podania od Julesa Kounde. Ruszył z lewego skrzydła w kierunku środkowej części boiska i starał się minąć Facundo Tenaglię, żeby wybiec na wolną pozycję. Wtedy obrońca Alaves, próbując powstrzymać napastnika Barcelony, najpierw zbliżył się, wchodząc mu w tor biegu i atakując go ciałem, a następnie podstawił mu nogę. Można dyskutować, kto tu kogo faulował – albo inaczej: można dyskutować, kto ewentualnie kogo pierwszy sfaulował. Tenaglia bowiem zaatakował Roque prawie w tej samej chwili, w której on trafił rywala ręką, pomagając sobie w wywalczeniu pozycji. Natomiast jest jasne, iż podstawienie nogi przez Tenaglię, zresztą nieskuteczne – Roque pokonał tę przeszkodę i biegł dalej, nastąpiło już po ruchu ręką Roque. Tak czy inaczej, trudno tu dostrzec jakikolwiek ewidentny i niepodważalny powód do pokazania żółtej kartki jednemu czy drugiemu zawodnikowi.
Powagi ewentualnego faulu Tenaglii nie ma sensu rozpatrywać, bo to w kontekście najważniejszych wydarzeń tego meczu jest zupełnie nieistotne. Natomiast ewentualny faul Roque można byłoby uznać za nieostrożny, ale chyba raczej nie za nierozważny. Nieostrożne faule nie są karane żadną kartką, jeśli nie są jednocześnie SPA (to przerwanie akcji korzystnej = żółta kartka) albo DOGSO (to pozbawienie oczywistej okazji do zdobycia bramki = czerwona kartka). Za nierozważny faul należy się żółta kartka (o ile faul nie jest jednocześnie DOGSO).
Moim zdaniem Roque nie zasłużył w tej sytuacji na żółtą kartkę, ale jednocześnie jest dla mnie jasne, że to zdarzenie może wzbudzać kontrowersje i zdania sędziów czy ekspertów mogą być podzielone. Skoro tak, to raczej trudno arbitrowi zarzucić tak zwany jasny i oczywisty błąd.
Gwoli ścisłości należy wyjaśnić, że sędzia główny Juan Martinez Munuera nie widział tej sytuacji. Decyzję podjął na podstawie informacji od sędziego asystenta Diego Barbero Sevilli.
W 72. minucie arbiter pokazał Vitorowi Roque drugą żółtą kartkę i w efekcie czerwoną. Ta decyzja była ewidentnie błędna. Piłka toczyła się w podobnej odległości od zawodnika Barcelony i Rafa Marina z Alaves, który zaatakował ją w sposób niebezpieczny dla zbliżającego się Roque – wyprostowaną nogą z korkami wycelowanymi w kierunku piłki i w kierunku rywala. Zawodnik Barcelony, widząc zagrożenie, podskoczył "uciekając z nogami". Wówczas prawdopodobnie trafił Marina korkiem w nogę, ale w takich sytuacjach kluczowa jest kolejność zdarzeń. Sędzia powinien przerwać grę i podyktować rzut wolny dla Barcelony. Niestety, zamiast tego, przyznał rzut wolny dla Alaves i wykluczył Roque.
W ten sposób arbiter wypaczył przebieg meczu, choć na szczęście jego błędna decyzja nie doprowadziła do wypaczenia wyniku meczu. Grające w komplecie Alaves przegrało z osłabioną Barceloną 1:3.
Bulwersująca sytuacja w meczu Alaves – Barcelona to kolejny odcinek serialu z częstymi, poważnymi i wyraźnymi wpadkami arbitrów La Ligi. Poziom sędziowania niestety systematycznie tam się obniża. To jest największy lub przynajmniej najwyraźniejszy i najgłośniejszy kryzys sędziowski w historii tych rozgrywek.
Skandal w Alaves to mocny dowód, że „Protokół VAR” warto zmienić, aby sędziowie wideo mogli interweniować w przypadku błędu sędziego głównego w ocenie sytuacji na potencjalną żółtą kartkę – błędu skutkującego niesłuszną czerwoną kartką albo niesłusznym brakiem czerwonej kartki.
Konkretne propozycje zmian w "Przepisach gry", w tym zmian w „Protokole VAR” w kwestii żółtych kartek w kontekście kartki czerwonej, The IFAB otrzymał od nas w październiku ubiegłego roku. Lukas Brud, CEO i sekretarz The IFAB, był wówczas bardzo sceptyczny wobec propozycji wykorzystywania systemu VAR w najważniejszych sytuacjach dotyczących żółtych kartek. Jednak po zapoznaniu się z naszym obszernym uzasadnieniem zaczął zmieniać zdanie.
– Teraz wydaje mi się, że jednak będziemy musieli zająć się tą sprawą ponownie. Szczególnie żółtymi kartkami pokazanymi niesłusznie, bo jeśli to prowadzi do niesłusznej czerwonej, to tak być z pewnością nie powinno. Czerwona kartka to czerwona kartka. Ma lub może mieć duży wpływ na przebieg meczu – powiedział nam wtedy pracownik The IFAB po zapoznaniu się z naszymi propozycjami zmian.
CZYTAJ TEŻ: Polscy sędziowie będą biegać z kamerami? Szef The IFAB: "Jest taka opcja"
25 stycznia rozmawialiśmy z Brudem ponownie. Powiedział nam wtedy, że w temacie "drugich żółtych kartek" The IFAB jeszcze nie podjął żadnych oficjalnych kroków. Ze źródeł zbliżonych do władz FIFA i władz sędziowskich UEFA wiemy, że temat ewentualnej zmiany w „Przepisach gry” w piłkę nożną poruszany był między innymi przez członków władz sędziowskich z Włoch, Hiszpanii oraz z Argentyny i Brazylii.