| Motorowe / Żużel

"Kibice muszą mieć swoich herosów". Polski prezes odmienił zasłużony klub

Michał Drymajło (fot. archiwum prywatne)
Prezes Texom Stali Rzeszów Michał Drymajło (fot. 400 mm, archiwum prywatne Michała Drymajło)

Jako prezes i właściciel klubu wyciągnął rzeszowski żużel z niebytu. Po raz pierwszy od 2017 roku Stal wystąpi w nadchodzącym sezonie na zapleczu Ekstraligi. A to przecież zespół z ogromnymi tradycjami. Żurawie mają w swoim dorobku sześć medali mistrzostw Polski, w tym dwa złote. W rozmowie z TVPSPORT.PL Michał Drymajło opowiada o swoim pomyśle na zarządzanie klubem, duszy kibica, żużlowych herosach i kupowaniu potencjału.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
2024 rokiem żużla. Te imprezy zobaczymy w Polsce

Czytaj też

W Polsce odbędą się w 2024 roku cztery rundy Grand Prix i finał Mistrzostw Europy (fot. Getty/PAP)

2024 rokiem żużla. Te imprezy zobaczymy w Polsce

Frank Dzieniecki, TVPSPORT.PL: – Żużel jest sportem z ekstremalnie długą przerwą pomiędzy jednym sezonem a drugim. Jak wyglądają obowiązki prezesa klubu żużlowego w przerwie między rozgrywkami?
Michał Drymajło: – Zaczynamy sezon w kwietniu, musimy być gotowi do wyjazdu na tor już w marcu. Musimy mieć wszystko zorganizowane, musimy odnowić licencję toru. W sezonie dbamy o płynność finansową i wypłaty na czas, dzięki którym zawodnicy mogą dbać o swój sprzęt. Musimy również zadbać o odpowiednią frewkencję na stadionie, patrzeć na marketing i reagować na to, co się dzieje. Po sezonie nadchodzi czas na podsumowania, rozmowy ze sponsorami i rozmowy z zawodnikami. Generalnie jest to dwanaście miesięcy ciągłej pracy. Najluźniejszy jest listopad, firmy nie znają jeszcze wtedy budżetów reklamowych, a my jesteśmy po okresie transferowym. To trwa jednak tylko dwa-trzy tygodnie. Generalnie to jest praca non stop.

Do startu ligi pozostało około dwa miesiące. Pewnie musicie już mocniej "zakasać rękawy".
– U nas idzie wszystko zgodnie z planem. Mamy świetny sztab. Tor jest przygotowany. Wystarczy kilka dni dobrej pogody, żeby go osuszyć i jesteśmy gotowi do wyjazdu. Trzeba jeszcze zamontować bandy i wypłacić "kontraktówki" dla zawodników. Mamy na wypłacenie czas do końca marca, zrobimy to na pewno wcześniej. Naszym celem przy powstaniu spółki było zapewnienie maksymalnej płynności. To nam się udaje, płacimy po meczu bardzo szybko, a zawodnicy mają komfort przygotowań. Jeżeli aura będzie sprzyjająca, wyjedziemy na tor w Rzeszowie. Jeśli nie, to mamy inne opcje. Wyjedziemy albo na południe Europy, albo do Francji.

Trudno było odbudować zaufanie środowiska żużlowego, po tym jak w 2018 roku prezes Ireneusz Nawrocki doprowadził klub z Rzeszowa do bankructwa i wycofania z rozgrywek?
– Do poprzedników nie chcę wracać. To zamknięty etap. Patrzymy do przodu, nie do tyłu. Jest jeszcze pewna obawa. Bardzo dobre rzeszowskie firmy sponsorowały klub w tamtym okresie. Ja muszę ich teraz przekonać, że to wszystko idzie do przodu, że takiej wtopy już nie będzie. My się bronimy ciężką pracą i potrzebujemy czasu. To jest proces. Z każdym rokiem będzie łatwiej. Stawiamy na ilość partnerów, ich jakość i na relacje z nimi. Trzeba odwracać ten trend po poprzednikach. Chcemy pokazać, że żużel jest sportem rodzinnym. Będziemy starać się zapełnić stadion, pełny stadion przyciągnie sponsorów, którzy zobaczą, że to jest sport "lifestylowy".

Co w ciągu ostatniego roku uległo największej poprawie w strukturach rzeszowskiego klubu?
– Ja jestem wychowany na zarządzaniu projektami. Żużel nie może być prowadzony jako firma, tylko jako projekt. Jest osadzony w czasie i ma konkretny cel. Każdy kto pracuje ze mną ma tego coraz większą świadomość. Wcześniej były to stowarzyszenia, ludzie traktowali żużel w sposób chaotyczny, a trzeba mieć świadomość, że na żużlu się nie zarobi, można jak najmniej dopłacić. Teraz mamy nastawienie na cel. Stawiamy drużynie cele sportowe, jak utrzymanie w lidze i awans do play-offów, a my mamy swoje cele: marketingowe, poprawa cateringu, poprawa entertainmentu na stadionie. Wyścigi żużlowe podczas meczu trwają łącznie 15 minut, a my musimy zagospodarować uwagę ludzi przez 2-3 godziny. Na tym się najbardziej skupiam. Wszyscy patrzą na wynik, a my patrzymy na dużo innych aspektów, żeby ten żużel się ludziom podobał. Chcę pokazać żużel ludziom, którzy jeszcze na nim nie byli. Jesteśmy odpowiedzialni za wychowanie nowego pokolenia kibiców, bo inaczej z biegiem czasu stadion opustoszeje. Niedługo ogłosimy pewne rzeczy związane z uatrakcyjnieniem meczów.

Nie było u pana chwili zwątpienia po słabym sezonie 2022? Nie udało się wtedy wejść nawet do play-offów w drugiej lidze.
– Ani przez sekundę. Każdy kto mnie zna i ze mną pracował wie, że jestem uzależniony od wygrywania. Każda porażka motywuje mnie stukrotnie. Należy pamiętać jednak, że sportowa porażka ma wpływ na inne aspekty. Klub składa się z kilku fundamentów. Musi być sukces sportowy, finansowy i marketingowy. To są trzy silniki. Zawsze porównuję klub sportowy do Jumbo Jeta, który ma cztery silniki, tu wymieniliśmy trzy. Czwarty silnik, bez którego Jumbo Jet nie poleci, to kibice. O to się najbardziej bałem. Żeby kibice nie odwrócili się od nas! Jeżeli będziemy mieć ich na stadionie, wszystko będzie się kręcić. Będzie dobra drużyna, będą sponsorzy, będzie wszystko poukładane. Musimy zadbać o zapełnienie stadionu i to jest mój cel na najbliższe lata.

Można było zatem odczuć satysfakcję po tym, jak na finał drugiej ligi ze Startem Gniezno stadion przy Hetmańskiej wypełnił się w całości?
– To był dla nas mecz przełomowy. Pierwszy mecz o taką stawkę od kilku dobrych lat. Widać było, że jest zapotrzebowanie na żużel. Przejmując klub w 2022 roku postanowiliśmy z przewodniczącym rady nadzorczej Krystianem Wosiem, że musimy sprowadzić imprezę dużego kalibru do Rzeszowa. I tak zrobiliśmy, odbyły się w finały IMP. Musieliśmy sprawdzić czy jest sens to robić. Na finale W 2022 roku było 12 000 osób, ani jednego miejsca wolnego. Popatrzyliśmy wtedy na siebie z Krystianem i powiedzieliśmy "dobra, robimy to". To był również przełomowy moment. Zrozumieliśmy, że jest zapotrzebowanie na dobry żużel. Wypełnienie trybun to jednak kwestia wyższej ligi i lepszych nazwisk. Kibice przychodzą na wynik, taka jest nasza mentalność, a ja chciałbym doprowadzić do sytuacji, w której kibice będą lojalni drużynie, niezależnie od wyników, jak chociażby w NBA.


2024 rokiem żużla. Te imprezy zobaczymy w Polsce

Czytaj też

W Polsce odbędą się w 2024 roku cztery rundy Grand Prix i finał Mistrzostw Europy (fot. Getty/PAP)

2024 rokiem żużla. Te imprezy zobaczymy w Polsce

Aukcja Zmarzlika rozbiła bank podczas finału WOŚP!

Czytaj też

Bartosz Zmarzlik (fot. PAP)

Aukcja Zmarzlika rozbiła bank podczas finału WOŚP!

Da się odczuć w Rzeszowie, że miasto żyje żużlem?
– Tak, odczułem to nawet sam kilka razy. Ludzie zaczepiają mnie na stacji benzynowej, w sklepie spożywczym. Życzą powodzenia przed wyjazdem na mecz. Miasto zaczyna żyć żużlem. Jak osiągniemy nasz kolejny cel, rozpisany na najbliższe lata, nie na rok, czyli awans do Ekstraligi, żużel będzie jeszcze popularniejszy. Wszystko jednak na spokojnie, krok po kroku i z głową. Nie możemy się porwać na najwyższą ligę w Polsce bez marketingu, ludzi na trybunach i pieniędzy.

Czy przykładaliście dużą wagę w ostatnich dwóch latach do zmiany nawierzchni rzeszowskiego toru? Była opinia, że w Rzeszowie jeździ się tylko "gęsiego". Teraz to uległo poprawie.
– To był taki konik Pawła Piskorza (menadżera drużyny przyp.red.). W Rzeszowie była jazda, nie było ścigania. Ja sam wcześniej oglądałem rundy Grand Prix na żywo, a w Rzeszowie byłem na jednym meczu w sezonie. Tylko po to, żeby zobaczyć dlaczego nie chodzę. To nie było w ogóle atrakcyjne dla oka. Wtedy patrzyłem na to jako kibic. Teraz jako osoba zarządzająca tym biznesem widzę, co trzeba zrobić, żeby kibic miał atrakcyjny produkt. Paweł Piskorz i Jacek Trojanowski (dyrektor sportowy przyp.red.) bardzo mocno pracowali nad tym z naszymi toromistrzami. Udało im się to zrobić. Pewne pomysły nie mogły jednak wejść w życie, ze względu na komisarzy toru. Kibicom wydaje się, że tor zmienił się dopiero w 2023 roku, a my uatrakcyjniliśmy ściganie już rok wcześniej, w sezonie 2022. Było to już widać na meczach z Unią Tarnów i Kolejarzem Rawicz.. Wszystko zależy jednak od tego jak będzie zachowywała się nawierzchnia pod wpływem warunków atmosferycznych. Czasami nawet najlepszy toromistrz nic nie wyczaruje z danej nawierzchni i geometrii toru. My musimy zrobić wszystko, żeby nie mieć sobie później nic do zarzucenia.

Mówi pan o meczach Stali na żywo, o rundach Grand Prix na żywo. Skąd wzięło się u pana zamiłowanie do żużla? Pamięta pan swój pierwszy mecz na żywo?
– Pewnie. 19 maja 1996 rok, trzynasty sektor, pełne trybuny. Włókniarz Częstochowa, który wtedy został mistrzem Polski, przyjechał do nas i zlał nas 50:40. Co ciekawe, wtedy trenerem Stali był Stanisław Kępowicz, który uratował wtedy Stal przed spadkiem. Dzisiaj jest w klubie trenerem młodzieży, co mnie niezmiernie cieszy.

I po tym spotkaniu od razu pojawiła się u pana sympatia do czarnego sportu?
– Żużlem interesowałem się już 1-1,5 roku wcześniej. To były jednak takie czasy, że nie było tak łatwo dostać się na stadion. Nie było pieniędzy, nie było Internetu. Pierwszy raz wybrałem się wtedy w maju i w każdym kolejnym roku opuszczałem maksymalnie jeden lub dwa mecze domowe w sezonie. Trochę moją miłość do żużla zatrzymał śmiertelny wypadek Krystiana Rempały w 2016 roku. To była niesamowita tragedia i wtedy trochę mi się tego żużla odechciało. Przez dwa lata nie jeździłem na Grand Prix, sponsorowałem dalej zawodników, ale nie czułem takiego funu z żużla. Dopiero ktoś mnie namówił po jakimś czasie, żeby pójść na żużel na Hetmańską i wszystko wróciło.

Aukcja Zmarzlika rozbiła bank podczas finału WOŚP!

Czytaj też

Bartosz Zmarzlik (fot. PAP)

Aukcja Zmarzlika rozbiła bank podczas finału WOŚP!

Przejmujące słowa legendy. "Boli nawet dotyk pościeli"

Czytaj też

Tomasz Gollob i trener Marek Cieślak (fot. PAP).

Przejmujące słowa legendy. "Boli nawet dotyk pościeli"

– Jakby się pan określił jako prezesa, jako działacza? Jakim prezesem jest Michał Drymajło?
– Naprawdę ciężkie pytanie. Normalnie znam odpowiedź na każde pytanie, a tutaj mam lekki problem. Przede wszystkim jestem kibicem. Wiem, co chciałbym zobaczyć na tym stadionie. Wiem, co bym chciał, żeby ta drużyna osiągała. Zawsze mnie bolało, że Rzeszów wygrywa minimalnie u siebie i przegrywa wysoko na wyjazdach. Powiedziałem Pawłowi Piskorzowi: "musimy zrobić taką drużynę, która na wyjeździe będzie robić minimum 42-43 punkty, żeby nie było wstydu". Od początku chcieliśmy mieć tak mocną drużynę, żeby w play-offach nie pozostawić złudzeń i wygrać wszystko. Paweł i Jacek się z tego zadania wywiązali.

Jakim jestem prezesem? Na wszystko muszę mieć kasę. Nie podpisze czegoś, na co nas nie stać. Za moim zarządzaniem na pewno stoi excel. W klubie nie będzie życia ponad stan. Jestem prezesem i większościowym właścicielem, więc jeżeli coś przeszacujemy, to oprócz sponsoringu będę musiał dopłacić ze swoich. Nie wydajemy pieniędzy, których jeszcze nie mamy. Jeżeli zaczniemy przepłacać danych zawodników, to opinia pójdzie w świat i w kolejnych sezonach będzie ciężko coś zbudować. Jesteśmy solidnym płatnikiem, a kontrakty mamy praktycznie najniższe w lidze. Stawiamy sprawę uczciwie. Zawodnicy wybierają nas, mimo niewysokich "punktówek", bo parę dni po meczu pieniądze zawsze lądują na ich kontach bankowych.

A dobra fama w środowisku żużlowym się niesie...
– Na dobrą famę się pracuje bardzo długo, a bardzo szybko można ją stracić. Ja bardzo uważnie patrzę z kim współpracujemy, z jakimi zawodnikami. Kibice chcieliby kupować sukcesy, ja mam trochę inne podejście. My musimy kupować potencjał. Gdybyśmy chcieli kupować sukcesy, to kupilibyśmy Iversena, Klindta i Kasprzaka, tak jak zrobiło to Wybrzeże Gdańsk. Oni poszli takim polskim tokiem myślenia, zobaczymy gdzie to ich zaprowadzi, ja nie mówię, że to jest złe. Ale ja bym chciał wprowadzić coś świeżego do Rzeszowa. Chciałbym kupować potencjał. Dlatego mamy teraz młodego Jespera Knudsena i Mateusza Świdnickiego, rok temu mieliśmy Philipa Hellstroem-Baengsa. Mamy młodych Anze Grmeka, Jakuba Pocztę i Wiktora Rafalskiego. Absolutny potencjał widzę natomiast w Krystianie Pieszczku i Marcinie Nowaku, a wydaje mi się, że objawieniem ligi może być Jacob Thorssell, który przez przypadek znalazł się w drugiej lidze i się w niej zasiedział. Był drugim najlepszym zawodnikiem Vastervik w finale szwedzkiej ekstraklasy w sezonie 2023. Czego mu brakuje do tego, żeby być świetnym zawodnikiem w naszej pierwszej lidze?

Kibiców na pewno cieszy fakt, że drużyna po awansie nie została całkowicie zmieniona. Większość zawodników pozostała w klubie na kolejny sezon.
– Zamysł jest bardzo prosty. My nie mamy w składzie wychowanków, oprócz Bartka Curzytka. Jaki miałoby sens, nie mając wychowanków, wymieniać cały czas całą drużynę? Z kim kibice mieliby się utożsamiać? Sport to są emocje, a kibice muszą mieć swoich herosów, swoich idoli. Stąd też transfer Nickiego Pedersena, który jest w Rzeszowie kochany. Dlaczego Nicki nie poszedł do Poznania? Bo wie, że w Poznaniu będzie anonimowy. Tam jest wielki klub piłkarski Lech Poznań, tam piłkarze to są bożyszcza. W Rzeszowie na każdej stacji benzynowej, kawiarni czy na deptaku ludzie stają i robią sobie z nim zdjęcia. To jest ten mikroklimat mniejszych miast, które żyją żużlem. Dlatego ta dyscyplina nie wychodzi w wielkich miastach, jak Warszawa czy Kraków.

Jakie są pana cele na ten rok? Abstrahując zupełnie od celów sportowych drużyny.
– Najważniejsze jest to, żeby zawodnicy byli zdrowi. W zeszłym roku się to udało. Poza jedną kontuzją Mateusza Majchera wszyscy byli zdrowi, to najbardziej cieszy zawsze. Chciałbym, żeby był sukces finansowy, żebyśmy to spięli wszystko klamrą. Jesteśmy blisko dopięcia budżetu. Chcę pozyskać nowych sponsorów. Rozmawiamy zarówno z potężnymi, jak i z małymi firmami. A dla mnie najważniejszym celem, to będę powtarzać jak mantrę, jest przyciągnięcie ludzi na stadion, żeby pokazać im piękno żużla. Ludzie interesują się żużlem, ale zwlekają z przyjściem na stadion do awansu do Ekstraligi. Ja mówię: to jest ten moment, przyjdźcie teraz, wypełnijmy stadion, będziemy mieć kasę na Ekstraligę. To jest prosty deal. 

Przejmujące słowa legendy. "Boli nawet dotyk pościeli"

Czytaj też

Tomasz Gollob i trener Marek Cieślak (fot. PAP).

Przejmujące słowa legendy. "Boli nawet dotyk pościeli"

Zobacz też
Są powołania! Znamy skład reprezentacji Polski na kolejny mecz
Trener Rafał Dobrucki i reprezentanci Polski (fot. Getty).

Są powołania! Znamy skład reprezentacji Polski na kolejny mecz

| Motorowe / Żużel 
Koszmarny wypadek na Narodowym. Są nowe wieści
Jason Doyle (fot. Instagram/PAP)

Koszmarny wypadek na Narodowym. Są nowe wieści

| Motorowe / Żużel 
Czego zabrakło Polakom? Zadecydowało kilka czynników...
Patryk Dudek i Dominik Kubera za plecami Brady'ego Kurtza (fot. Getty).
tylko u nas

Czego zabrakło Polakom? Zadecydowało kilka czynników...

| Motorowe / Żużel 
Spokój mistrza świata. Wyjątkowa reakcja po słabszym starcie
Z przodu Brady Kurtz, za nim Bartosz Zmarzlik (fot. Getty).
polecamy

Spokój mistrza świata. Wyjątkowa reakcja po słabszym starcie

| Motorowe / Żużel 
Fatalny upadek w Warszawie. Były mistrz świata w szpitalu
Jason Doyle po upadku na PGE Narodowym w Warszawie (fot.PAP)

Fatalny upadek w Warszawie. Były mistrz świata w szpitalu

| Motorowe / Żużel 
Klątwa Narodowego trwa! Australijczycy ograli Polaków
Jack Holder (fot. PAP)

Klątwa Narodowego trwa! Australijczycy ograli Polaków

| Motorowe / Żużel 
Żaden Polak jeszcze nie wygrał na Narodowym. Legenda wskazała powód
Trener Marek Cieślak ocenił szanse Bartosza Zmarzlika (fot. Getty/PAP).
tylko u nas

Żaden Polak jeszcze nie wygrał na Narodowym. Legenda wskazała powód

| Motorowe / Żużel 
Ogromne kontrowersje na PGE Narodowym! Awantura z udziałem Zmarzlika
Bartosz Zmarzlik na czele (fot. Getty Images)

Ogromne kontrowersje na PGE Narodowym! Awantura z udziałem Zmarzlika

| Motorowe / Żużel 
Zmarzlikowi w zdobyciu tytułu MŚ chce przeszkodzić... klubowy kolega
Dwa lata temu Jack Holder i Bartosz Zmarzlik wspólnie stali na podium w Warszawie (fot. Getty).
tylko u nas

Zmarzlikowi w zdobyciu tytułu MŚ chce przeszkodzić... klubowy kolega

| Motorowe / Żużel 
Ten transfer może zmienić układ sił! Hit z udziałem reprezentanta Polski
Dominik Kubera (po lewej, fot. Getty Images)

Ten transfer może zmienić układ sił! Hit z udziałem reprezentanta Polski

| Motorowe / Żużel 
Najnowsze
Siatkarki i siatkarze wyróżnieni. Rozdano nagrody sezonu... i 25-lecia
Siatkarki i siatkarze wyróżnieni. Rozdano nagrody sezonu... i 25-lecia
| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Wilfredo Leon (fot. PAP)
Manchester pożegnał De Bruyne! Ostatni mecz na stadionie City [WIDEO]
Kevin De Bruyne (fot. Getty Images)
Manchester pożegnał De Bruyne! Ostatni mecz na stadionie City [WIDEO]
FOTO
Wojciech Papuga
Beniaminek Ekstraklasy straci trenera? Wiceprezes przekazał szczegóły
Marcin Brosz (fot. Getty)
tylko u nas
Beniaminek Ekstraklasy straci trenera? Wiceprezes przekazał szczegóły
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
LM znów bez United? To może być pierwszy przypadek od 30 lat!
Piłkarze Manchesteru United (fot. Getty Images)
LM znów bez United? To może być pierwszy przypadek od 30 lat!
FOTO
Wojciech Papuga
Kamil Stoch o końcu kariery: nie sądzę, że przeciągam czas [WYWIAD]
Kamil Stoch (fot. TVP)
tylko u nas
Kamil Stoch o końcu kariery: nie sądzę, że przeciągam czas [WYWIAD]
| Skoki 
Włosi bardzo dobrze rozpoczęli Euro!
Włochy – Czechy (fot. Getty Images)
Włosi bardzo dobrze rozpoczęli Euro!
| Piłka nożna 
Kamil Stoch o końcu kariery: nie sądzę, że przeciągam czas [WIDEO]
Kamil Stoch (fot. TVP)
Kamil Stoch o końcu kariery: nie sądzę, że przeciągam czas [WIDEO]
| Skoki 
Do góry