Przejdź do pełnej wersji artykułu

Chcą być jak… Puszcza. "Dla kibiców to byłby szok"

/ Piłkarze Raduni Stężyca (fot. 400mm.pl/Piotr Kucza) Piłkarze Raduni Stężyca (fot. 400mm.pl/Piotr Kucza)

Radunia Stężyca w piątek wróci do rywalizacji w 2. lidze. Drużyna z Kaszub zajmuje 4. miejsce w tabeli i wiosną zamierza powalczyć o pierwszy w historii klubu awans na drugi szczebel rozgrywkowy w kraju. – Nie wiem, czy kiedyś ktokolwiek wyobrażał sobie, że w Ekstraklasie będzie występowała Puszcza Niepołomice, dlatego nasza gra w pierwszej lidze również nie jest czymś niemożliwym – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL Kacper Tułowiecki, bramkarz i kapitan zespołu. Transmisja spotkania Polonia Bytom – Radunia w TVP.

👉 Wraca 2. liga. Zobacz terminarz i plan transmisji 21. kolejki

Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – W Raduni występujesz od lipca 2018 roku. Przez ten czas nie miałeś możliwości, by sprawdzić się w innym klubie?
Kacper Tułowiecki:
– Nigdy nie było atrakcyjnej oferty. Poza tym, mam już 34 lata i rodzinę. Nie wiem, jaką propozycję musiałbym dostać, żeby spakować rodzinę i pojechać na drugi koniec kraju. Na razie najdalej byłem poza granicą… województwa (śmiech). Mam na myśli występy w barwach Olimpii Elbląg. Co do Raduni, to nie ma tu na co narzekać. Gram w stabilnym klubie, który występuje na szczeblu centralnym. Mamy bardzo dobre warunki do treningu i nie ma zawirowań finansowych, co w przypadku innych klubów nie jest tak oczywiste.

– Radunia występująca w pierwszej lidze. Wyobrażasz to sobie?
– Kilka lat temu mało kto brał pod uwagę, że Radunia będzie rywalizować w drugiej lidze, a my zdążyliśmy już zadomowić się w tych rozgrywkach. Nie wiem, czy kiedyś ktokolwiek wyobrażał sobie, że w Ekstraklasie będzie występowała Puszcza Niepołomice albo Bruk-Bet Termalica Nieciecza, dlatego nasz awans do pierwszej ligi nie jest niemożliwy. Pewnie dla kibiców z innych części Polski początkowo byłby to szok, gdyby zobaczyli nasz obiekt, który jest dość specyficzny i stworzony na miarę naszych potrzeb. Jeśli jednak zasłużymy na to sportowo, to nie widzę żadnych przeciwwskazań.

Czytaj też:

Piłkarze Kotwicy Kołobrzeg (fot. 400mm.pl)

Protest piłkarzy Kotwicy Kołobrzeg. Domagają się zaległych pensji

– W ubiegłym sezonie do końca drżeliście o utrzymanie, a teraz walczycie o awans. Jak to wytłumaczyć?
– Tamten sezon był zdecydowanie poniżej oczekiwań. Walka o utrzymanie była pewnym fundamentem pod to, co robimy teraz. Na trzy kolejki przed końcem przejął nas Szymon Hartman, który wydatnie przyczynił się do tego, że pozostaliśmy w rozgrywkach. Trener od razu położył nacisk na dobrą organizację gry i defensywę. Przyniosło to efekty i wszyscy zobaczyli, że warto iść tą drogą. Teraz kontynuujemy ten plan. Wspomnieć trzeba też o dużych zmianach kadrowych i transferach, które okazały się trafione. Umiejętności piłkarskie to jedno, a druga kwestia to to, że nowi piłkarze okazali się po prostu świetnymi ludźmi i zostali odpowiednio dobrani pod względem charakterologicznym. Zdecydowanie lepiej jest przebywać na boisku z zawodnikami, którzy lubią spędzać ze sobą czas także poza murawą.

– W końcówce rundy przegraliście dwa spotkania. Coś się popsuło?
– Wiadomo, że idealnie byłoby zakończyć rundę w innym stylu, ale nie ma co płakać nad dwoma meczami. Graliśmy z wymagającymi rywalami, a druga liga jest bardzo wyrównana. Dalej jesteśmy w dobrej sytuacji. Zajmujemy czwarte miejsce z trzema punktami straty do wicelidera. Teraz z niecierpliwością oczekujemy na wznowienie sezonu. Chcemy zweryfikować na tle przeciwnika to, co wypracowaliśmy w trakcie przygotowań.

– Doświadczenie jest waszą największą siłą? W kadrze nie brakuje zawodników z ekstraklasową przeszłością.
– Doświadczenie to jedna kwestia, ale jeszcze ważniejsza jest jakość. Uważam, że mamy szeroką kadrę, gdy wypada jeden zawodnik, pojawia się inny, który prezentuje odpowiedni poziom. Wiosną to również będzie miało wielkie znaczenie.



– Wracając do trenera Hartmana. Jak go oceniasz?
– Przede wszystkim to trener, który jest pragmatyczny i myśli racjonalnie. Postawił na prosty, ale skuteczny sposób gry i daje on wyniki. Wcześniej nie miał doświadczenia w seniorskiej piłce i można powiedzieć, że wszedł do dorosłego futbolu razem z drzwiami. Trener zmienił mentalność drużyny i zmusił wszystkich do ciężkiej pracy. W przeszłości Radunia może i grała ładniej, ale nie zawsze dawało to rezultaty. Przyczyną było to, że nie wszyscy pracowali na boisku tak samo mocno.

– Byliście już blisko awansu na koniec sezonu 2021/2022. Wówczas, w półfinale baraży, przegraliście po dogrywce z Ruchem Chorzów. To mogło jakkolwiek wpłynąć na morale przed kolejnym, znacznie słabszym sezonem?
– Takie niepowodzenie siedzi w głowie, ale absolutnie nie mówiłbym o tym, że rozczarowanie tą porażką było aż tak ogromne. Byliśmy wówczas beniaminkiem i już sam awans do baraży był wielkim sukcesem. Ubiegły sezon był po prostu anomalią. Teraz wszystko wróciło do normalności.

Czytaj też:

Lech Poznań rozstanie się z trenerem. Jest oficjalny komunikat

– W klubie czuć, że presja oczekiwań związanych z awansem wzrasta?
– Nie ulega wątpliwości, że chcielibyśmy to zrobić, bo jesteśmy ambitnymi sportowcami. Tym bardziej, że władze również przekonują, że klub jest na to gotowy pod względem organizacyjnym. Wydaje mi się jednak, że znowu to inni są faworytami, ale my też narzucamy sobie sportową presję. Nie mam wątpliwości, że stać nas na osiągnięcie tego historycznego sukcesu.

– Jak scharakteryzowałbyś klimat panujący wokół klubu?
– To bardzo specyficzny klub, bo będąc jego zawodnikiem poznajesz nie tylko pracowników, ale także kibiców. Mówimy o wiosce, na meczach pojawia się grupa osób, z którymi po pewnym czasie już się znasz. Na spotkania przychodzą ci sami ludzie. Atmosfera na obiekcie też jest specyficzna i trudno to wytłumaczyć. Każdy, kto chce to zrozumieć, powinien tu przyjechać i zobaczyć. Podoba mi się to, że wokół pracują ludzie z tej miejscowości, związani z klubem od dawna. Na przykład prezes jest byłym zawodnikiem.

– W drugiej lidze występowałeś już kilka lat temu jako gracz Olimpii Elbląg. Jak zmieniły się te rozgrywki na przestrzeni lat?
– W tamtym czasie w lidze były trzy-cztery drużyny, które zdecydowanie przewyższały resztę. Dzisiaj tej różnicy już nie ma. Mecze są bardzo wyrównane. Zazwyczaj, gdy ostatni zespół pokona wicelidera, mówi się o sensacji. Gdy jednak widzę taki rezultat w drugiej lidze, to nie jestem zaskoczony, bo takie wyniki przytrafiają się tutaj co tydzień. W tabeli panuje wielki ścisk.

– Rozumiem więc, że nie namówię cię do wytypowania kandydatów do awansu.
– Obecnie bardzo trudno to zrobić, bo może zmienić się jeszcze mnóstwo rzeczy. Mógłbym wymienić pięć-sześć zespołów, ale nie mam pojęcia, kto wywalczy bezpośredni awans. Faworytem jest Kotwica, w grze będą Pogoń Siedlce i KKS Kalisz. Myślę, że zobaczymy też ciekawe oblicze Chojniczanki Chojnice. My także jesteśmy gotowi do gry o awans.

– Ewentualny awans do pierwszej ligi byłby twoim największym sukcesem w przygodzie z piłką. Często o tym myślisz?
– Oczywiście zdaję sobie z tego sprawę, ale staram się nie analizować tego zbyt przesadnie. Trzeba skupić się na pracy, bo przed nami wciąż daleka droga. Osiągnięcie tego byłoby wielkim sukcesem, ale nie chcę nakładać na siebie przesadnej presji, bo to nie ma sensu.

– Na koniec przedstaw argumenty, którymi przekonałbyś kibiców, że Radunia zasługuje na awans. 
– Jesteśmy po prostu silną drużyną, która ma fundament w postaci dobrej gry w defensywie. Naszymi atutami jest też stabilność klubu i jego wysoki poziom organizacyjny. To elementy, które mogą wpłynąć na końcowy sukces. 

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także