Krzysztof Włodarczyk (64-4-1, 44 KO) – podczas sobotniej gali KnockOut Boxing Night 33 w Białymstoku – stoczy jubileuszowy, 70. pojedynek w karierze, a jego przeciwnikiem będzie Argentyńczyk Pablo Cesar Villanueva (12-4-1, 0 KO). "Diablo", który we wrześniu skończy 43 lata, wciąż liczy na jeszcze jedną mistrzowską szansę. Okazuje się, że wcale nie jest to wykluczone. Gala KBN 33 w TVP Sport.
– Mam wrażenie, że od kilku lat oglądam tę samą walkę Krzysztofa Włodarczyka. Tak samo dobierani rywale, najczęściej z Ameryki Południowej, o dmuchanych rekordach. Te pojedynki nic nie wnoszą. Tak naprawdę nie wiem, co Włodarczyk chce jeszcze w boksie osiągnąć – powiedział w magazynie Ring TVP Sport redaktor Kacper Bartosiak.
Postanowiliśmy pójść tym tropem i sprawdziliśmy u źródeł, czyli u samego zawodnika i jego promotora Andrzeja Wasilewskiego.
Najpierw jednak warto przypomnieć sobie ostatnich pięciu rywali "Diablo". Byli to kolejno:
– Argentyńczyk Maximiliano Jorge Gomez (29-5, 13 KO),
– Argentyńczyk Cesar Hernan Reynoso (17-17-4, 8 KO),
– Kanadyjczyk Sylvera Louis (9-8, 4 KO),
– Brazylijczyk Fabio Maldonado (29-7, 28 KO)
– Kolumbijczyk Edwin Mosquera (10-2-2, 6 KO).
Wyniki walk:
– TKO w 4. rundzie,
– TKO w 6. rundzie,
– KO w 7. rundzie,
– TKO w 7. rundzie
– KO w 1. rundzie.
Efekt:
Dwukrotny mistrz świata wagi junior ciężkiej konsekwentnie pnie się w górę światowych rankingów. W federacji WBC jest na 12. miejscu, w WBO – na 6., w IBF – na 14. Z kolei w rankingu Europejskiej Unii Boksu, czyli EBU, "Diablo" zajmuje 4. miejsce.
"Diablo" znów powalczy o pas mistrza świata?
To wariant najbardziej optymistyczny, ale też jak się okazuje, nie jest zupełnie odrealniony. Mistrzem federacji WBC jest Noel Mikaeljan (27-2, 12 KO), znany w Polsce bardziej pod nazwiskiem Gevor. W 2017 roku "Diablo" pokonał go niejednogłośnie na punkty.
W IBF jest obecnie bezkrólewie, ale o pas tej federacji w maju w Rijadzie będą się bić Jai Opetaia (24-0, 19 KO) i Mairis Briedis (28-2, 20 KO). Z kolei w WBO mistrzem jest Chris Billam-Smith (19-1, 13 KO). Brytyjczyk w drugiej obronie pasa wiosną ma walczyć z rodakiem Richardem Riakporhe'em (17-0, 13 KO).
– Na pewno liczę na to, że ten rok będzie zupełnie inny niż 2023. Że będzie bardziej konkretnie i będziemy przygotowywać się do czegoś większego. Chciałbym walczyć o coś, co przybliży mnie do jakiegokolwiek paska, nawet przysłowiowego paska od spodni, ale bardziej firmowego i lepszego. Wydaje mi się, że po to idziemy tą ścieżką – powiedział nam Krzysztof Włodarczyk.
– Nie jest żadną tajemnicą, że powoli zbliżamy się do końca kariery "Diablo". Krzysiek powiedział mi, że chciałby na zakończenie kariery stoczyć jeszcze jedną, dużą walkę i w tym kierunku konsekwentnie zmierzamy – tłumaczy Andrzej Wasilewski.
Krok po kroku przeanalizowaliśmy szanse walki Włodarczyka o mistrzostwo świata.
WBC:
Krzysztof Włodarczyk: – W WBC wcześniej byłem na 13. miejscu, teraz jest awans. Jeśli będę miał taką przyjemność boksowania o pas mistrza świata, to jak najbardziej jestem chętny, by gdzieś pojechać i go wyrwać.
Andrzej Wasilewski: – Gdyby była szansa walczyć o pas jutro, to Krzysztof automatycznie przeskoczy wiele pozycji. Jego nazwisko w WBC jest wyjątkowe, federacja wiele razy go doceniała, bo nigdy nie odmawiał walk, jeździł po świecie. Federacje najbardziej szanują takich zawodników. Jednak w federacji WBC pierwszy w kolejce z Polaków jest Michał Cieślak, który jest na 2. miejscu.
WBO:
Andrzej Wasilewski: – Wydaje się, że coś ciekawego może się tutaj wydarzyć. Jest tam kilka możliwych scenariuszy i przynajmniej jeden czy dwa są dla nas ciekawe. Stąd tak wysoka pozycja "Diablo" w rankingu.
IBF:
Włodarczyk był mistrzem tej organizacji w 2006 roku, ale raczej trudno liczyć na spektakularny powrót na tron. Przede wszystkim, trzeba czekać na rozstrzygnięcie rywalizacji pomiędzy Opetaią i Briedisem. Poza tym, podobnie jak w WBC, wyżej od niego jest Cieślak (na 6. miejscu).
IBO:
Krzysztof Włodarczyk: – Mogę walczyć o pas nawet tej federacji, uznawanej za najsłabszą – IBO, jeśli ktoś będzie miał chęć sprawdzenia się (Polak aktualnie jest na 21. miejscu, mistrzem jest belgijski pięściarz Yves Ngabu).
Andrzej Wasilewski: – Jeśli będzie mu na tym zależało, to mu to zrobimy, ale szczerze mówiąc, wolę mieć w głowie obraz Krzysia z pasami WBC i IBF i może jeszcze jakimś kolejnym, niż schodzić do federacji IBO. Nawet się do tego nie przymierzałem, bo w moich oczach, kto jak kto, ale Krzysztof Włodarczyk na pas IBO nawet nie powinien spoglądać.
Wymarzone mistrzostwo Europy
"Diablo" od trzech lat powtarza, że chciałby stanąć do walki o mistrzostwo Europy. W 2021 roku był bardzo wysoko, ale został wykreślony z rankingu, o czym dowiedział się od... nas. Po kilku latach wrócił, jest na 4. miejscu w rankingu wagi junior ciężkiej. Mistrzem jest... Michał Cieślak i wydaje się, że dopóki radomianin będzie dzierżył pas, walki Włodarczyka o zawodowe mistrzostwo Europy nie będzie.
Krzysztof Włodarczyk: – Ostatnim razem przypomnieliście mi, że wyleciałem z EBU, teraz jestem 4. Chciałbym przybliżyć się do pasa mistrza Europy, którego jeszcze w karierze nie miałem.
Andrzej Wasilewski: – Walka o zawodowe mistrzostwo Europy jest możliwa, ale raczej wtedy, gdy Michał odda pas. Staram się unikać bratobójczych walk na takim poziomie, bo w Polsce jest zaledwie kilku pięściarzy światowej klasy i bez sensu, żeby walczyli ze sobą. Może gdyby to była walka, która dawałaby przepustkę do pojedynku o mistrzostwo świata, to wtedy byłbym "za". Ale w walce o ME, albo bez tytułu, to raczej nie ma sensu.
Polsko-polskie starcie na horyzoncie?
Ostatnio głośno było o słowach Włodarczyka, który został zapytany o opinię na temat walki Mateusza Masternaka z Chrisem Billamem-Smithem o pas WBO (Polak z powodu kontuzji musiał wycofać się z pojedynku po 7. rundzie – red.). "Zabolał brzuch i może brakuje silnej woli? Trzeba się zapytać podświadomości Mateusza Masternaka co się stało i dlaczego nie wytrzymał tego, a wygrywał walkę" – powiedział w rozmowie z portalem Ringpolska.pl.
Masternak w zdecydowanych słowach odpowiedział mu w mediach społecznościowych, a dziennikarze i kibice zaczęli snuć wizje na temat ich ewentualnego starcia. Czy to w ogóle możliwe?
Mateusz Masternak (wypowiedź w magazynie Ring TVP Sport z dnia 8 lutego 2024 roku): – Krzysiu zachowuje się jak nauczyciel w szkole, który wywołuje ucznia do tablicy, zapomina zadawać mu pytań, po czym stawia "pałę". Uważam, że teraz jest bardzo dobry czas, by to zrobić. To byłby bardzo głośny pojedynek.
Krzysztof Włodarczyk: – Nie czuję żadnej urazy do Mateusza, życzę mu powodzenia, przystąpienia do walki o mistrzostwo świata i dążenia do spełnienia marzeń. Życzę mu tego z całego serca. To, że wypowiedziałem się w taki, a nie inny sposób... to co, miałem powiedzieć: kochany, przepraszamy cię bardzo. Będzie super. No nie... Tak to mogę podejść do mojej 4,5-letniej córki, gdy się uderzy i ją zaboli. Nie ubliżając nikomu i nie umniejszając, to wydaje mi się, że taka walka nie za bardzo by się sprzedała.
Andrzej Wasilewski: – Temat tej walki powstał trochę niechcący, po tym jak Krzysiek wyraził swoją opinię o przebiegu walki Mateusza. Swoim brakiem delikatności sprawił, że Mateusz podszedł do tego emocjonalnie. Nie dziwię się, bo walka z Billamem-Smithem była dla niego tragedią. Nie miałbym nic przeciwko walce Masternaka z "Diablo", ale czemu ona miałaby służyć? Gdyby była eliminatorem do walki o mistrzostwo świata, to można byłoby się zastanowić. Ale taka walka towarzyska to po co?
Romans "Diablo" z MMA
Nie jest tajemnicą, że Włodarczyk co jakiś czas jest kuszony przez przedstawicieli świata MMA do zmiany dyscypliny. Raz już nawet wydawało się, że jest blisko, a były dwukrotny mistrz świata w boksie został nawet ogłoszony jako zawodnik freakowej organizacji Fame MMA. "Diablo" ostatecznie z występu się wycofał, ale nie wyklucza całkowicie startu w nowej formule. Może nawet nie w organizacji freakowej.
Krzysztof Włodarczyk: – Romans z innymi dyscyplinami? Dobrze powiedziane. Tak, jak najbardziej wchodzi to w grę. Czas pokaże. Forma negocjacji też ma ogromne znaczenie. Wiemy, jaka walka by się sprzedała... Może kiedyś do tego dojdzie (chodzi o walkę z Arturem Szpilką – red.). Rocznikowo mam 43 lata, Tomek Adamek ma 47, a za chwilę będzie walczył z kolegą z innej branży. Wszystko jest możliwe.
Andrzej Wasilewski: – To jest oburzające, że jakaś przeciętna walka dwóch ludzi, którzy budzą zainteresowanie, bo bluzgają na konferencjach, generuje większe pieniądze, niż lokalna walka bokserska. Ale taki jest rynek. W związku z tym, te federacje polują na zawodników, którzy już skończyli karierę, albo są bliscy takiej decyzji. Jestem przekonany, że te freak-fighty za chwilę padną, albo przynajmniej nie będą w takim wymiarze, jak dotychczas. Na razie jest, jak jest.