| Czytelnia VIP

O psie, który uratował Anglikom mundial. Wabił się... Ogórek

Pickles bawiący się w ogrodzie (fot. Getty Images)
Pickles został niekwestionowanym bohaterem mundialu (fot. Getty Images)
Tomasz Sowa

58 lat temu świat żył poszukiwaniem Złotej Nike, skradzionej w ojczyźnie futbolu. Zginęła 20 marca i była afera... na sto fajerek!

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Fatalny los łyżwiarzy. Zbierali na bilet, a potem zginęli w katastrofie

Czytaj też

Ostatnie zdjęcie narodowej kadry łyżwiarzy figurowych USA z 1961 roku. Ich pamięć do dziś jest obecna, nie tylko w formie pomników (fot. Getty)

Fatalny los łyżwiarzy. Zbierali na bilet, a potem zginęli w katastrofie

Nie każdy bohater nosi pelerynę. Nawet taki z futbolowej krainy. W 2010 podczas piłkarskich mistrzostw świata w poczet narodowych herosów Hiszpanii zaliczono Andrésa Iniestę, bo strzelił Holendrom gola dającego im tytuł. Niewiele mniejszy udział w tym sukcesie miał bramkarz Casillas, który w cudowny sposób zatrzymał szarżującego Robbena. Ale wcześniej piłka nożna też miała bohaterów. I niekoniecznie byli nimi... zawodnicy. Wśród setek imion, nazwisk i pseudonimów znaleźć można jedno wyjątkowe. Bohater nazywał się Pickles, czyli Ogórek. Miał cztery łapy i biało-czarną sierść…

Spacer 

Był niedzielny wieczór, 27 marca 1966 roku. David Corbett, na co dzień przewoźnik na Tamizie, wyszedł z mieszkania w Norwood w południowym Londynie. Chciał zadzwonić z pobliskiej budki telefonicznej i przy okazji pospacerować z psem, Picklesem. Kundlem opiekował się od czterech lat. Dostał go od brata, który nie mógł już dłużej znosić obgryzania mebli przez szczenię. 

Początkowo przechadzka przebiegała zwyczajnie, jednak gdy pupil nowego pana doszedł do samochodu sąsiada, stało się coś niespodziewanego. Pies zerwał się i pobiegł w stronę krzaków rosnących obok zaparkowanego pojazdu. Pan Corbett ruszył w jego kierunku.

Już kiedy zakładałem mu smycz, to zauważyłem leżącą paczkę, owiniętą w gazetę i bardzo ciasno związaną sznurkiem. Oderwałem kawałek od spodu i zobaczyłem czystą tarczę, a później wydrukowane słowa: "Brazylia, Niemcy Zachodnie i Urugwaj". Oderwałem więc drugi koniec, a tam kobieta trzymająca nad głową bardzo płytkie naczynie. Widziałem zdjęcia Pucharu Świata w gazetach i telewizji, więc serce zaczęło mi bić mocniej – relacjonował później w BBC.

Pickles znalazł Puchar Rimeta, trofeum przyznawane triumfatorom piłkarskich MŚ. Najważniejszą i najbardziej pożądaną futbolową zdobycz. A tego pucharu przez tydzień szukała cała Wielka Brytania…

Kradzież

Historia tego wielkiego skandalu miała początek dwa miesiące wcześniej. Futbol wracał do domu, więc dumny naród za punkt honoru postawił sobie, by turniej zapamiętano jako najlepszy z dotychczasowych. 

Uruchomiono więc machinę reklamową. W styczniu 1966 do Londynu przywieziono Złotą Nike, najważniejsze piłkarskie trofeum globu. Wysyłano ją z Brazylii. A Stanley Rous, ówczesny szef FIFA, ubezpieczył ją nawet na 30 tysięcy funtów, choć warta była dziesięć razy mniej. Tak bardzo ten angielski działacz był przezorny? 

Anglicy trzymali tę cenną statuetkę w siedzibie federacji piłkarskiej, przy Lancaster Gate w stolicy. Tylko kilka razy zabierano ją stamtąd, zazwyczaj w celach promocyjnych. W drugiej połowie marca puchar wypożyczono po raz kolejny, tym razem na tradycyjną wystawę filatelistyczną Stampex. Tematyką wydarzenia był sport, a statuetka miała być główną atrakcją dla odwiedzających. 20 marca 1966 w Methodist Central Hall w Westminster doszło do kradzieży. Złota Nike, stojąca ledwie jeden dzień w szklanej gablocie, po prostu zniknęła! 

Niemal natychmiast telewizja przerwała nadawanie programu, by poinformować o tym przestępstwie. Rous, całe środowisko piłkarskie i toczący wyborczą kampanię politycy mieli problem. Przede wszystkim wizerunkowy… Trudno było bronić pracowników federacji, ochronę oraz organizatorów wystawy. Po prostu wszyscy go nie dopilnowali, a przecież Puchar Rimeta przetrwał nawet wojenną zawieruchę. Przeleżał ukryty pod łóżkiem Ottorino Barassiego, włoskiego delegata FIFA. 

Fatalny los łyżwiarzy. Zbierali na bilet, a potem zginęli w katastrofie

Czytaj też

Ostatnie zdjęcie narodowej kadry łyżwiarzy figurowych USA z 1961 roku. Ich pamięć do dziś jest obecna, nie tylko w formie pomników (fot. Getty)

Fatalny los łyżwiarzy. Zbierali na bilet, a potem zginęli w katastrofie

Jordan trochę mniej znany. "Była chłodna niedziela, 17 lutego 1963..."

Czytaj też

Michael Jordan (fot. Getty Images)

Jordan trochę mniej znany. "Była chłodna niedziela, 17 lutego 1963..."

Okoliczności

Leszek Jarosz, zmarły niedawno i nieodżałowany autor "Historii mundiali", tak pisał w pierwszym tomie książki:

"Puchar zniknął prawdopodobnie wtedy, gdy w innej części budynku trwała niedzielna msza metodystów. Stało się to w biały dzień, pomiędzy 11.00 a 12.00. Sprawa była tajemnicza, bo trofeum ponoć non stop pilnowali ochroniarze z firmy Alsa-Guard. Nie zniknęły znaczki, których łączna wartość wynosiła trzy miliony funtów".

Zacznijmy od ochrony. Doglądaniem trofeum miało zajmować się pięciu strażników. W niedzielę stróż stojący bezpośrednio przy gablocie miał jednak dzień wolny. W momencie kradzieży pozostali zapewne pili kawę albo "dotleniali się" na świeżym powietrzu. A jeden z tych ochroniarzy miał 74 lata… Momentu kradzieży nie widział nikt. Odkrył ją dopiero niejaki  George Franklin. Jako pierwszy doszedł też do wniosku, że złodzieje (lub złodziej) włamali się tylnymi drzwiami.

Scotland Yard działał szybko. Od razu przesłuchano strażników, obsługę techniczną i uczestników nabożeństwa metodystów, które było w budynku. Pierwsze tropy prowadziły do tajemniczego mężczyzny, który miał być widziany na korytarzach Methodist Central Hall.

Kroki mające na celu wyjaśnienie skandalu podjęli też ludzie ze związku piłkarskiego. Ale nie, nie szukali sprawcy, a szybkiego wyjścia z kryzysu i sposobu przypudrowania trupa. Jakiego? Zanim sprawę nagłośniono, sekretarz FA Denis Follows odwiedził złotnika George'a Birda. Po grzecznościowym powitaniu poprosił go o szybkie zrobienie repliki pucharu. Miała być idealna, z tego samego czystego złota, co oryginał. Follows poproszony został także o milczenie, bo o tym wiedziało tylko kilka osób. Rzemieślnik robotę wykonał i ta "zastępcza" statuetka służyła piłkarstwu do 1970 roku. Potem… zniknęła. Mało kto mógł ją oglądać, aż do 1997 roku, kiedy to została sprzedana na jednej z aukcji. Nabywca – FIFA – zapłacił za nią 254 500 funtów!

Gdy wiadomość o tamtej zuchwałej kradzieży trafiła do opinii publicznej Scotland Yard wyznaczył nagrodę dla tego, kto znajdzie puchar. Funkcjonariusze odbierali więc niezliczone informacje od osób, które "coś tam widziały", albo miały swoje teorie o wydarzeniu.  Część z nich zgłaszała się w dobrej wierze, a część tylko po to, by dostać obiecaną dużą nagrodę. Po trzech dniach nastąpił pewien zwrot. I tu znów trzeba sięgnąć do dzieła Leszka Jarosza i otworzyć "Historię mundiali":

"Szef angielskiej federacji Joe Mears odebrał list z żądaniem okupu w wysokości 15 tysięcy funtów. Dwa dni później, w piątek 25 marca, policja zastawiła pułapkę na domniemanego złodzieja – spotkał się z nim nie Mears, a inspektor Len Buggy. Po próbie ucieczki aresztowany został 47-letni były robotnik portowy Edward Betchley. Twierdził jednak, że ktoś go tylko wynajął za 500 funtów do przejęcia pieniędzy – nie wskazał, kto konkretnie, podobno ów osobnik przedstawiał się jako "The Pole", czyli Polak".

Cała akcja była skrupulatnie przygotowana przez najlepszych detektywów z Flying Squad. Te "pieniądze" w walizce w rzeczywistości były stertą bezwartościowej makulatury. Za inspektorem Buggy'm podążała policyjna obstawa, a i tak niewiele zabrakło, by funkcjonariusze mieli wpadkę. Zatrzymany Betchley został oficjalnie oskarżony o kradzież trofeum, choć łupu nadal nigdzie nie było. I gdy już wszyscy tracili nadzieję, to wtedy do akcji wkroczył pies-bohater.

Jordan trochę mniej znany. "Była chłodna niedziela, 17 lutego 1963..."

Czytaj też

Michael Jordan (fot. Getty Images)

Jordan trochę mniej znany. "Była chłodna niedziela, 17 lutego 1963..."

40 minut w potrzasku. Rocznica śmierci polskiego rajdowca

Czytaj też

Marian Bublewicz (fot. PAP)

40 minut w potrzasku. Rocznica śmierci polskiego rajdowca

Gwiazda

David Corbett zabrał ze sobą feralną paczkę. Najpierw pobiegł do domu, do żony. Następnie udał się na posterunek. Stając przed policjantami z miejsca stał się podejrzanym numer jeden! Przesłuchiwany przez kilka godzin dzielnie się bronił. Pies nie szczekał, bo pozostał w domu. A pan miał na szczęście alibi.

Do domu wrócił o drugiej w nocy. Nadal czekali na niego dziennikarze. Zaskoczony nie powiedział im nic sensownego. A cztery godziny później zjawił się w miejscu pracy. W tym samym czasie w punktach dystrybucji pojawiły się świeże gazety, które – z wielką ulgą – pisały o odnalezieniu Złotej Nike. W kolejnych dniach czytano wszędzie nagłówki: "Pickles – bohater".

Anglia odetchnęła!

Następne tygodnie to było "10 minut sławy" psa i jego właściciela. David Corbett otrzymał pokaźną nagrodę pieniężną, tak dużą, że z rodziną i jej wiernym towarzyszem przeniósł się nawet do nowego domu. Pickles nie musiał martwić się już o karmę, bo dostał jej spory zapas. Został też pupilem mediów. Wystąpił potem z Erikiem Sykesem w filmie "Szpieg o zimnym nosie". Pojechał też na wycieczkę do Blue Peter, a właściciele nowopowstałych restauracji zapraszali go na każde otwarcie. Czworonożny angielski bohater uwielbiał pozować do fotografii. Ustawiał się lepszym profilem. A po finale mundialu 1966, tak dla Anglii szczęśliwego, pies i jego pan celebrowali zwycięstwo wspólnie z reprezentacją.

Mimo niewątpliwych zasług dla historii futbolu i popularności miał Pickles jedną słabość. Taką, która odrywała go nawet od fleszów i kamer. A były nią… koty. Ganiał za nimi bez opamiętania. W 1967 w trakcie kolejnej takiej szaleńczej pogoni wspiął się na drzewo tak niefortunnie, że obroża zahaczyła o gałąź. Pan Corbett odnalazł go martwego.

Bohater Anglii i niezapomnianego mundialu spoczął w ogródku właściciela. Pozostały pamiątkowe tablice. A słynną i feralną niestety obrożę mogą oglądać zwiedzający National Football Museum w Manchesterze.

Nie każdy bohater nosi więc pelerynę. Bywają też tacy z... obrożą.

Tomasz Sowa

40 minut w potrzasku. Rocznica śmierci polskiego rajdowca

Czytaj też

Marian Bublewicz (fot. PAP)

40 minut w potrzasku. Rocznica śmierci polskiego rajdowca

Najnowsze
Utrzymuje się strata Realu do Barcelony. Zobacz aktualną tabelę La Liga
Utrzymuje się strata Realu do Barcelony. Zobacz aktualną tabelę La Liga
| Piłka nożna / Hiszpania 
Tabela La Liga 2024/25. Na którym miejscu FC Barcelona Roberta Lewandowskiego i Wojciecha Szczęsnego? [AKTUALIZACJA]
Real nie odpuszcza! Gol z dystansu na wagę trzech punktów [WIDEO]
Real Madryt ograł w środę Getafe 1:0 (fot. Getty Images)
Real nie odpuszcza! Gol z dystansu na wagę trzech punktów [WIDEO]
| Piłka nożna / Hiszpania 
Polak stanie do walki o tytuł mistrza świata!
Michał Cieślak stanie do walki o tytuł mistrza świata WBC Interim (fot. Getty Images)
Polak stanie do walki o tytuł mistrza świata!
(fot. własne)
Maciej Wojs
Co za czas Kiwiora! Gol Polaka w meczu Premier League [WIDEO]
Na głównym planie: Jakub Kiwior (fot. Getty Images)
Co za czas Kiwiora! Gol Polaka w meczu Premier League [WIDEO]
FOTO
Wojciech Papuga
Inter rozbity w półfinale Coppa Italia! Nie pomogło wejście Zalewskiego [WIDEO]
Nicola Zalewski w starciu z rywalami z czerwono-czarnej części Mediolanu (fot. Getty Images)
Inter rozbity w półfinale Coppa Italia! Nie pomogło wejście Zalewskiego [WIDEO]
| Piłka nożna / Włochy 
Mistrzowie nadal w grze! Uratowali się w Lublinie
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla (fot. PAP/Wojtek Jargiło)
Mistrzowie nadal w grze! Uratowali się w Lublinie
fot. Facebook
Sara Kalisz
Iga Świątek w obliczu wyzwań: czy uda jej się obronić tytuły? [WIDEO]
Iga Świątek (fot. Getty Images)
Iga Świątek w obliczu wyzwań: czy uda jej się obronić tytuły? [WIDEO]
| Tenis / WTA (kobiety) 
Do góry