Reprezentacja Polski zgodnie z planem pokonała Estonię i awansowała do finału baraży Euro 2024. Postawę piłkarzy drużyny narodowej ocenił Paweł Kryszałowicz. Jego zdaniem Robert Lewandowski ciężko pracował na rzecz zespołu. – Robert miał mało miejsca, ale żywo uczestniczył w grze. Rozgrywał i dowodził. Wywiązał się ze swojej roli – kapitana i lidera – przyznał w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Adrian Janiuk, TVPSPORT.PL: – Reprezentacja Polski spełniła pańskie oczekiwania w meczu z Estonią?
Paweł Kryszałowicz (były reprezentant Polski): – Przede wszystkim piłkarze zrobili to co do nich należy, czyli pewnie wygrali i awansowali. Wyraźne zwycięstwo było jednak do przewidzenia, choć rzeczywiście nastała pewnego rodzaju trauma po myśli portugalskiej, którą wprowadził Fernando Santos. Gubiliśmy punkty na potęgę z zespołami, które nigdy nie sprawiały nam trudności. Nastały takie czasy, że zaczęliśmy się bać, że nie wygramy z Estonią. Jest to związane z wpadkami w spotkaniach z Mołdawią czy Albanią. Środowisko popadło w małą paranoję, ale na szczęście tym razem biało-czerwoni zagrali zgodnie z planem i zaprezentowali się na miarę oczekiwań. Nasi piłkarze mieli pełną kontrolę nad meczem. Estończycy nie byli w stanie nic nam zrobić. Dopiero przy 5:0 przeprowadzili akcję, po której strzelili nam gola. Wynikało to jednak z rozprężenia naszych reprezentantów. Do tego momentu nie byli w stanie nam zagrozić.
– Pewna wygrana z Estonią (5:1) wlała w Polaków optymizm przed rywalizacją z Walią?
– Cieszę się, że nasi zawodnicy nabrali pewności siebie. Ten mecz był nam potrzebny po ostatnich niepowodzeniach. Był to w zasadzie wymarzony rywal do tego, żeby podbudować się po fatalnych eliminacjach. Z drugiej strony pamiętajmy, że była to tylko Estonia. Gdyby przeciwko niej zagrali zawodnicy, którzy siedzieli na ławce, rezultat pewnie byłby taki sam. Nie potrafiłem zrozumieć poruszenia przed meczem, bo graliśmy tylko z Estończykami, z całym szacunkiem do tego narodu. Owszem, stawka tych baraży jest ogromna, ale poziom rywala wszyscy widzieliśmy. Prawdziwym sprawdzianem będzie Walia.
– Fakt, że reprezentacja Polski straciła gola z grającą w osłabieniu Estonią jest powodem do wstydu?
– Oczywiście, chluby nam nie przynosi, ale nie mówiłbym jednak o wstydzie. Prowadziliśmy 5:0 i nastąpiło rozluźnienie. Nie takie zespoły jak reprezentacja Polski dostają bramkę przy wysokim prowadzeniu. Bardzo często zawodnicy się rozprężają w takich momentach. Należy odbierać to w kategoriach nauczki przed meczem w Cardiff. Trzeba zachować koncentrację do końca. Nasi piłkarze złapali po prostu pełen luz i wydarzyło się jak się wydarzyło. Rywale grali w osłabieniu, a biało-czerwoni szukali kolejnych goli i nadziali się na jedną akcję przeciwników. Błędu nie popełnił tylko Jan Bednarek, którego jak słyszę obwinia się o straconego gola. Tam była cała sekwencja pomyłek, ale mimo wszystko można przymknąć na tę akcję oko. Po prostu trzeba pamiętać, że gra się do końca i należy zachować skupienie. Trener Michał Probierz na pewno będzie wbijał to zawodnikom do głowy.
– Mimo wszystko nie ma co szukać dziury w całym?
– My Polacy jesteśmy tacy, że nie cieszymy się ze zwycięstwa 5:1, tylko doszukujemy się błędów, które możemy później wytykać. Jesteśmy takim narodem. Trzeba jednak pamiętać, że mieliśmy masę sytuacji i mogliśmy wygrać zdecydowanie wyżej. Po przerwie zagraliśmy widowiskowo i należy się cieszyć, że zespół był ofensywnie usposobiony.
– Wojciech Szczęsny mocno się zdenerwował...
– Jemu akurat się nie dziwię. Liczył, że zwłaszcza w takim meczu zachowa czyste konto. Przez całe spotkanie był bezrobotny. Szczęsny gra w wielkim klubie i zdarzają się takie mecze, że czasami ma jedną sytuację, w której musi się wykazać. Jest do tego przyzwyczajony. Tak też było z Estonią. Ma prawo być zły, bo przeciwnik oddał jedno uderzenie, które wpadło. Obrona się nie popisała i nasz bramkarz mógł się zdenerwować.
– Zauważył pan, że mieliśmy wiele sytuacji, ale Robert Lewandowski zakończył mecz bez gola. Na krytykę jednak nie zasłużył. Zgodzi się pan z tym?
– Bez dwóch zdań. Obrońcy blokowali go na wszelkie możliwe sposoby. Rywale nie tylko go podwajali przy kryciu, ale często bywało tak, że miał przy sobie nawet trzech obrońców. Dzięki temu inni nasi zawodnicy mieli wiele sytuacji do strzelenia goli. Trzeba pamiętać, że oni praktycznie całym zespołem bronili się w polu karnym. Robert miał mało miejsca, ale żywo uczestniczył w grze. Rozgrywał i dowodził. W mojej ocenie wywiązał się ze swojej roli – kapitana i lidera. Fakt, że Lewandowski skupiał na sobie uwagę obrońców sprawił, że dużo miejsca mieli Nicola Zalewski i Przemysław Frankowski. Zwłaszcza Zalewski zrobił z tego użytek. Frankowski oczywiście też, ale Zalewski był naszym motorem napędowym. Z kolei w środku pola wyróżniał się Jakub Piotrowski.
– Wracając do Lewandowskiego, nie za często cofa się po piłkę? Przez to ma mniej okazji do zdobycia bramki.
– Przede wszystkim jest w dużo wyższej formie niż w ostatnich meczach. Pokazywał się do gry, był aktywny, ale nie zawsze strzela się gole. Robert nie chce tylko czekać na piłkę, zależy mu na czynnym braniu udziału w akcji. Jeśli czekałby na podanie to przez kilka dobrych minut mógł wcale nie dotknąć piłki. On chce stale uczestniczyć w akcjach ofensywnych, a to ważne, by miał czucie gry. Obecność "Lewego" na boisku jest bardzo ważna dla zespołu. Nie tylko skupia uwagę rywali, ale też daje większą pewność siebie naszym graczom.
– Mamy w zespole pechowca, bo tak należy nazwać Matty'ego Casha. Znowu rozpoczął mecz na ławce, a gdy już wszedł to po jedenastu minutach musiał zejść. Nie jest to wymarzona kariera reprezentacyjna...
– Cash na pewno liczył na więcej decydując się na grę dla biało-czerwonych. Przede wszystkim oczekiwał regularnie gry w naszej reprezentacji, a jednak częściej jest rezerwowym. Wejście do kadry miał imponujące, ale później nieco spuścił z tonu. W sporcie czasami tak bywa, że ma się pecha. Wielka szkoda, jeśli nie będzie mógł zagrać z Walią, bo z takim fizycznym rywalem bardzo by się przydał. Tym bardziej, że Przemysław Frankowski też złapał uraz.
– Walijczycy pokazali siłę w rywalizacji z Finlandią (4:1). Reprezentacja Polski ma kogo się bać?
– Wynik o tym świadczy, ale patrząc na statystyki ten mecz nie był jednostronny. Finowie byli zdecydowanie częściej przy piłce, wymienili znacznie więcej podań, ale oczywiście na końcu liczy się wynik. To pokazuje jednak, że Walijczycy nie są drużyną, która jest poza naszym zasięgiem. Uważam, że wyspiarze dadzą nam piłkę i będą grali z kontry. Wszyscy nasi piłkarze muszą zagrać na swoim poziomie i ważne będzie zachowanie koncentracji. Wtedy powinniśmy wygrać. Nie będzie to rzecz jasna spacerek jak potyczka z Estonią, ale nie możemy i nie powinniśmy się bać.
– Wspomniał pan, że przebywa w Bośni i Hercegowinie na turnieju II rundy eliminacji do mistrzostw Europy U17. Jest pan tam jako ambasador lub wysłannik z ramienia PZPN?
– Przyjechałem prywatnie, nas byłych piłkarzy Polski Związek Piłki Nożnej rzadko wykorzystuje do takich jakichkolwiek celów. Inna koncepcja panuje w federacji, ale nic na to nie mogę poradzić. Syn mojego przyjaciela gra w reprezentacji Polski U17 i m.in. dlatego tu jestem. W pierwszym meczu młodzi Polacy wygrali z gospodarzami 4:1, a syn mojego przyjaciela Jakub Adkonis, z którym tutaj przyjechaliśmy, strzelił dwa gole. Jego ojciec jest moim kompanem od czasów dzieciństwa. Kolejny mecz kadry U17 z Białorusią w sobotę. Co do Estonii, to mieliśmy drobne komplikacje, żeby obejrzeć to spotkanie, ale ostatecznie udało się.
– Mecz z Estonią udało się obejrzeć od pierwszej do ostatniej minuty?
– Tak, ale musieliśmy jechać do... Chorwacji. Jesteśmy jednak blisko granicy i mieliśmy do przejechania około 60 kilometrów. W Bośni nie działał sygnał z polski, ale zrobiliśmy sobie wycieczkę i spokojnie obejrzeliśmy spotkanie w jednym z chorwackich lokali na antenie Telewizji Polskiej. Poświęciliśmy godzinę w jedną stronę, bo tyle wynosił dojazd, ale czego nie robi się dla reprezentacji.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (971 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.