Piękna liczba. Grzegorz Lato obchodzi w poniedziałek 74. urodziny. Król strzelców mistrzostw świata 1974 przebywa obecnie na zasłużonej emeryturze i jako kibic szykuje się do Euro 2024.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Panie Grzegorzu, wszystkiego najlepszego. Jest 10 rano. Jestem pierwszy z życzeniami?
Grzegorz Lato: – Nie, spóźnił się pan. Jest pan numer 122. Do pierwszego to dużo panu brakuje.
– To o której były pierwsze życzenia?
– Przed siódmą już dzwonili.
– Czyli dziś wczesna pobudka.
– Człowiek ma swoje lata, to nie śpi przecież, nie? Tak o szóstej się budzi i potem dogorywa przez godzinę, a przed siódmą się wstaje. Bo to nie ma co leżeć, jak jest taka pogoda, a dzisiaj to jest coś pięknego.
– Jakieś ciekawe życzenia się już trafiły?
– Raczej standardowe. Niestandardowe zdarzają się moje odpowiedzi. Mówię np.: "Czekaj chwilę, bo mi pieluchy właśnie podają". No, to takie żarty oczywiście.
– Ważne, że człowiek umie się z siebie pośmiać. Trochę dystansu zawsze się przyda.
– Oczywiście, najtrudniej się z siebie pośmiać. Niektórzy tego nie potrafią. Znam takich paru, że z każdego by łacha pociągnęli, a jak jego się zaczepi to… obraza majestatu.
– Rozumiem, że z panem na temat Grzegorza Lato można pożartować.
– No, ja nie mam litości dla takich, jadę równo.
– A jak z panem ktoś jedzie, to co wtedy się dzieje?
– Śmieję się. Staram się mu odwdzięczyć ze śmiechem na ustach.
– Czyli cięta riposta. Panie Grzegorzu, kończy pan 74 lata. Mam pewne skojarzenie z tą liczbą…
– Tak, 1974 rok. Mistrzostwa świata w Niemczech. Trzecie miejsce reprezentacji Polski i osobiście mój największy sukces – król strzelców mistrzostw świata. I powiem panu tak. Czasem żartuję z pańskich kolegów, dziennikarzy. Mówię: "Słuchajcie, macie jednego króla, więc go szanujcie". Ani moje, ani wasze oczy więcej tego nie zobaczą.
– Zapewne ma pan niestety rację... W tym roku też czeka nas turniej w Niemczech, więc to kolejne skojarzenie z 1974.
– Wie pan, gramy tam z drużynami z czołówki światowej, powiem panu. W 1974 było podobnie. W grupie Włosi, Argentyna i chłopcy do bicia – my i Haiti. Po pierwszym meczu, gdy ograliśmy Argentynę 3:2, fachowcy nagle zmienili narrację w prasie. Nie tylko w niemieckiej, ale i w polskiej. Wcześniej wszyscy mówili, że nie mamy szans. Teraz też płaczą, że jest Holandia, Francja i Austria.
– Narracja jest podobna.
– A ja panu powiem, że nam z tymi lepszymi drużynami lepiej się gra. Zdecydowanie lepiej. Po wygranej nad Argentyną pisali, że Polacy to powiew świeżego futbolu. Od razu oceniono, że będziemy w pierwszej czwórce i to się sprawdziło. Mogliśmy też zagrać w finale…
– Ale mecz na wodzie.
– Przed meczem padło pytanie do naszych działaczy. Gramy czy nie gramy? Wystarczyło powiedzieć, że w tych warunkach nie ma takiej możliwości. Przecież wtedy co udało się ściągnąć trochę wody z murawy, zaraz przychodziło kolejne oberwanie chmury. Trzeba było powiedzieć: "Nie wychodzimy na boisko, bo nie nadaje się do dobrej gry".
– Zabrakło zdecydowanej postawy.
– Tym bardziej, że Niemcom wystarczał remis, a my musieliśmy wygrać. W takich warunkach bronić się jest znacznie łatwiej niż atakować. W związku z powyższym zawsze mówię, że inteligencja naszych działaczy no... powiem panu, wysoko postawli poprzeczkę. A potem rozpoczęło się gdybanie, jak by wyglądał ten mecz, gdyby boisko było suche...
– I tak trwa do dziś.
– Wynik jest taki, a nie inni. Nasi działacze zgodzili się na grę i to jest najgorsze.
– Mam wrażenie, że przed Euro jest pan dość optymistycznie nastawiony?
– Wiadomo, że patrzą na nas inaczej niż na Francję czy Holandię. Holendrzy mają nauczkę i zdają sobie sprawę, że to nie będzie łatwa sprawa z tymi Polakami. Oni cały czas nie mogą sobie darować, że dostali 1:4 na Śląskim.
– Ma pan zamiar wybrać się do Niemiec na mistrzostwa?
– Nie. Wie pan, w moim wieku to ja sobie siądę, wie pan, przed supertelewizorem. Elegancko, postawie sobie wodę mineralną niegazowaną i obejrzę mecz z powtórkami. Choć powiem panu, że całkiem inna atmosfera jest na boisku niż przed telewizorem. Nie ukrywam, że atmosfera na stadionie jest zupełnie inna.
– Zdecydowanie tak.
– Naoglądałem się tych meczów... Gdzie ja tam w moim wieku będę pałętał się po Berlinach i... gdzie my tam gramy jeszcze?
– W Hamburgu i Dortmundzie.
– No właśnie. To ode mnie z Bieszczad jest prawie 2 tysiące kilometrów.
– W jakim towarzystwie będzie pan oglądać te mecze?
– A mam swoich przyjaciół, którzy się już zapowiadają na mecze Polaków, Wpadną, oczywiście z wodą mineralną niegazowaną, posiedzimy i spokojnie podyskutujemy, zobaczymy, jak to wygląda.
– A jakiś koniaczek też wjedzie, czy jednak przy tej wodzie pozostaniecie?
– Woda, niegazowana... Myślałem, że dziennikarze potrafią czytać między wierszami.
– Ups, już wszystko jasne. Nie trafiłem z kolorem trunku.
– I na tym zostawmy tę wodę.
– Przyjrzymy się reprezentacji Polski. Dużo mówi się o Janie Bednarku. Jest pan na tak czy trzeba szukać kogoś innego?
– To nie jest do mnie pytanie.
– Na pewno ma pan zdanie na ten temat.
– To skomplikowana sprawa, a decyzja należy do trenera. Ja sobie przypominam 1974 rok, gdy parą stoperów byli Jerzy Gorgoń i Mirosław Bulzacki. I przed mistrzostwami świata Kaziu Górski wymienił młodego Bulzackiego na jeszcze młodszego Władka Żmudę. Teraz też trzeba będzie poczekać do końca, by zobaczyć, co trener wymyśli. Nie skreślam żadnego zawodnika powołanego przez selekcjonera. W końcu mamy jakiś, powiem panu, porządek w tej kadrze. Wcześniej mieliśmy dwóch Portugalczyków. Jeden uciekł za dwa dolary więcej do Brazylii, po trzech miesiącach wrócił, bo go wyrzucili stamtąd. A drugi stał jak mumia przy linii, ani be, ani me, ani kukuryku, powiem panu.
– Nie były to dobre wybory, szczególnie ten drugi.
– Mówmy sobie uczciwie. Ja zawsze byłem, jestem i będę za polskimi trenerami. Oni najlepiej znają mentalność naszych piłkarzy. Widzą, jak to wygląda. Żyją na tej ławie, reagują jak należy. A nie tak, że ani me, ani be, a kasa za awans i tak się należy. Jeszcze teraz mamy chyba zapłacić Santosowi za wejście do mistrzostw Europy. Podobno 700 tysięcy złotych, tak?
– Takie są nieoficjalne informacje. Średnio się należy, ale umowa to umowa.
– No ja wiem, że umowa to umowa, ale ona powinna być inaczej sformułowana. Premia powinna się należeć tylko wtedy, jeśli pozostałby na stanowisku do końca kwalifikacji i wychodzimy w pierwszej dwójce. A tak to za co ta nagroda? Nawet za awans po barażach się nie należy, powiem panu.
– Wróćmy do zawodników. W Cardiff przed "jedenastkami" Wojciech Szczęsny schował się do szatni i tam, przy papierosie, przeanalizował rzuty karne. A potem został bohaterem.
– Ja coś panu powiem, u was w redakcjach to prawie wszyscy palą. Rzucić nie jest tak łatwo. Ja tego bólu nie znam, bo nigdy nie paliłem. No jednego wypaliłem na złość kiedyś mojej żonie.
– Dlaczego chciał pan wkurzyć żonę?
– Bo ona paliła i chciałem sprawić, by rzuciła. Więc zapaliłem i cały pokój dymu był… W końcu przestała palić.
– A co do kwestii przyszłości Wojtka? Namawiałby pan go, aby kontynuował grę w kadrze po Euro, czy mamy następców?
– Powiem panu tak: Wojtek ma 33 lata, tak? Znam bramkarzy, którzy świetnie radzili sobie do czterdziestki. Bramkarz nie musi biegać, a Wojtek wciąż ma świetny refleks i coraz większe doświadczenie. Zachował się rewelacyjnie przy tym ostatnim rzucie karnym. Złapał to w ręce.
– Namawiamy, by został?
– Jest w najlepszym wieku dla bramkarza… Ja miałem 32 lata, gdy podjąłem decyzję, że rezygnuję z kadry po mistrzostwach świata w 1982 roku. Oczywiście Piechniczek nie chciał się zgodzić. Ja mówię: "Panie trenerze, podpisałem kontrakt dla mnie życia w Meksyku i niestety różnica czasowa, doloty, wie pan, to się nie uda, trzeba postawić na młodszych". W szatni po meczu z Francją ogłosiłem to i mówię, no, niestety, mówię, chłopaki, jeszcze postawię po piwie i koniec. Choć skłamałem, zagrałem jeszcze z Belgią. Urządzili mi pożegnanie na stadionie Legii. Wspaniała sprawa. Do dziś mam łezkę w oku, gdy sobie to przypominam, jak mnie żegnali.
– Robert Lewandowski ma 35, a jeszcze nie nosi się z takimi planami. Jest dziś już lepszy od pana?
– Robert to nasz zdecydowanie najlepszy zawodnik. Światowa czołówka.
– Ucieka pan od porównania.
– Jest jedno "ale". Robert ma rewelacyjne wyniki w klubach – w Borussii, Bayernie i Barcelonie. A teraz życzę mu z całego serca, żeby osiągnął dobry wynik na mistrzostwach Europy lub świata, jeśli jeszcze pojedziemy.
– Wtedy będzie można powiedzieć, że pana pokonał?
– To są różne dekady...
– Oczywiście, to bardzo trudno porównać.
– Pamiętajmy, że kiedyś nie można było wyjechać za granicę w wieku Roberta Lewandowskiego. Za to z drugiej strony, najlepsi polscy zawodnicy grali w kraju i mieliśmy sukcesy klubowe w Europie. Dziś jest ciężko wejść do grupy.
– To może inaczej. Bierzemy Grzegorza Latę w sile wieku, bierzemy Roberta Lewandowskiego w sile wieku, stawiamy ich na boisku…
– Nie ma porównania, powiem panu.
– Stawiamy ich w polu karnym, organizujemy trening strzelecki. Kto lepiej wypadnie?
– Nie ma porównania, bo ja jestem o blisko 40 lat starszy! Jakbyśmy obaj mieli po 30 lat to byśmy mogli spróbować.
– O to mi chodziło. Jakby to mogło wypaść?
– Nie ma takiego porównania. Nie ma takiej możliwości.
– No rozumiem. A w obecnym wieku byłby pan odrobinkę słabszy, tak?
– To trochę jak w tym kawale:
Czy wygralibyście z obecną reprezentacją?
Tak, 1:0.
A dlaczego tak nisko?
Bo mamy po ponad 70 lat.
Dodam tylko, że jak mieliśmy po 40 lat to graliśmy w Orłach Górskiego. Graliśmy mecz z Widzewem Łódź i Andrzej Pawelec z Andrzejem Grajewskim to białej gorączki dostali. Ligowcy nie byli w stanie nas ograć – skończyło się bezbramkowym remisem.
– Zbigniew Boniek, Cezary Kulesza i Grzegorz Lato. Kto najsprawniejszym prezesem PZPN?
– Każdy jest inny. Trudno to porównać. Zbyszek Boniek miał dwie kadencje i zostawił PZPN w dobrej finansowej kondycji. Zresztą jak ja oddawałem mu władzę, to na koncie było 125 milionów złotych. On też zostawił kupę pieniędzy i z tego co wiem, nadal PZPN dobrze prosperuje.
– A na setkę jakbyście się ścigali, to kto by wygrał?
– Wie Pan, dał pan ciekawe pytanie. Trzy sekundy.
– No to pan tutaj jest, nie wiem, do pobicia.
– No bo pan pytał się na setkę…
– Oczywiście, to było dwuznaczne pytanie. To jakie plany na wieczór, na urodziny, jakieś konkretne wydarzenia?
– Przyjadą znajomi, jest rodzina, także nie ma sprawy.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (991 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.