Przed reprezentacją Polski siatkarek najważniejszy sezon kadrowy od lat. Przez dwuletni okres pracy z zespołem Stefano Lavarini zdołał zbudować jego szkielet, który jednak nienaruszony nie pozostaje. I trener będzie musiał sobie zadać kluczowe pytanie – czy w układance jest miejsce na nowe twarze? A może być musi?
Siatkarki reprezentacji Polski po raz pierwszy od 2008 roku zagrają na igrzyskach olimpijskich. Wywalczony przed rokiem w wielkim stylu awans to nagroda za lata posuchy i oczekiwania na moment zwrotny. Ten nadszedł wraz z przyjściem do kadry Stefano Lavariniego.
Włoch skrupulatną pracą wykrzesywał maksimum z pełnej potencjału kadry. Prawdziwym sprawdzianem ma być jednak ten rok. W nim rzecz jasna głównym celem jest impreza w Paryżu.
A wzięcie w niej udziału to wyróżnienie dla sportowca wyjątkowe. W przypadku siatkarskiej kadry kobiet z dużą dozą prawdopodobieństwa można by zakładać, że trener postawi na sprawdzone postaci, bo na przestrzeni dwóch lat pracy korzystał głównie z tych samych zawodniczek. Tyle tylko, że okoliczności i sytuacje poszczególnych siatkarek zmieniły się względem zeszłego roku. A to już znacząco może wpłynąć na selekcje. Selekcje, w której i nowe twarze mogą liczyć na szansę.
We wszystkich turniejach w ostatnich latach w ataku trzeba było polegać na Magdalenie Stysiak. To właśnie mierząca ponad dwa metry siatkarka była naszą liderką i antidotum na kłopoty w ofensywie. I tak bez dwóch zdań zostanie.
Pozostaje jednak pytanie o jej substytut. Do tej pory za kadencji trenera Lavariniego "dwójką" w ataku była Monika Gałkowska. Ale niespecjalnie były nawet brane pod uwagę inne warianty. Przez ostatni rok na dobrą sprawę jednak nowe alternatywy się nie pojawiły. Nowe w znaczeniu siatkarek, które do tej pory na liście włoskiego trenera jeszcze się nie znalazły.
Największą potencjalną wartością dodaną wydaje się być Malwina Smarzek. 27-latka rozegrała świetny sezon we włoskiej Serie A, gdzie była jedną z najskuteczniejszych zawodniczek ligi. Biorąc pod uwagę jedynie aspekt sportowy, można uznać ją za obecnie drugą najlepszą polską atakującą. Tyle że Lavarini nie miał okazji jej sprawdzić w meczach o stawkę. Istotnym poligonem doświadczalnym może okazać się Liga Narodów.
Nieoczywistym wyborem (choć była też na liście selekcjonera w szerokiej kadrze) może być Julia Szczurowska. W fazie zasadniczej Tauron Ligi była drugą najlepiej punktującą atakującą. Biorąc jednak pod uwagę efektywność ataku wypadała już znacznie gorzej mając jeden z najgorszych wyników w lidze i znacznie ustępując czołówce. Potencjał drzemie w niej jednak duży. Pytanie, czy jest czas na jego oszlifowanie.
Duży ból głowy trener Lavarini będzie miał z obsadzeniem pozycji przyjmującej. Kluby przed sezonem zmieniły Olivia Różański i Martyna Czyrniańska i szczególnie ta druga miała problemy z regularnym graniem. Selekcjoner spokojny może być za to o duet z Chemika Police – Martyna Łukasik i Monika Fedusio. Obie są w gazie, w zasadzie pewne powołania.
Wydaje się, że wreszcie poważniejszą szansę powinna otrzymać Paulina Damaske, która rozgrywa świetny sezon w BKS-ie BOSTIK ZGO Bielsko-Biała. Dotychczas rzecz jasna nie była dla trenera postacią anonimową, bo w szerokiej kadrze miejsce dla niej się znajdowało. Na tym jednak do tej pory się kończyło. Warto w końcu na nią postawić, bo może okazać się, że alternatyw wcale tak dużo nie będzie.
Duża niewiadoma to Zuzanna Górecka. Po poważnej kontuzji i prawie rocznej przerwie wróciła do grania, ale na razie jeszcze nie na pełnych obrotach. A na sezon olimpijski potrzeba zawodniczek pewnych, ogranych i grających bez hamulców. W tym przypadku trudno powiedzieć na ile kontuzja będzie miała jeszcze wpływ na psychikę 23-latki. Jeśli chodzi o sam element przyjęcia, to jest to zawodniczka, którą chciałby u siebie każdy zespół. Na wyjazd na igrzyska, jeszcze w obliczu wracania po kontuzji, to może być jednak za mało.
A jak już o grze defensywnej mowa. Za kadencji trenera Lavariniego duet libero tworzyły Maria Stenzel i Aleksandra Szczygłowska. Co do pierwszej z nich wątpliwości nie powinno być absolutnie żadnych. Gdy mówi się o "pewniakach" na wyjazd na igrzyska, to nazwisko "Stenzel" można śmiało wymieniać w pierwszej kolejności. Niekwestionowana numer jeden.
Być może jednak za jej plecami toczyć się będzie walka o miano drugiej w hierarchii. A szczególnie uważnie obserwowana powinna być Justyna Łysiak – także będąca dotychczas w szerokich kadrach, ale niemieszcząca się w składzie na turnieje. Teraz może być inaczej.
Bo przede wszystkim jej gra w obronie zasługuje na wielkie słowa uznania. W fazie zasadniczej Tauron Ligi daleko odstawiła konkurencję w tym elemencie. Łącznie 340 obron, średnia 4,36 obrony na set (dane za: Polskie Wykwalifikowane Siatkarskie Gremium). W statystyce efektywności przyjęcia ustępowała tylko Stenzel. Od dłuższego czasu regularnie trzyma wysoki poziom.
Na środku także nie brakuje siatkarek o ogromnym, ale jeszcze nie do końca sprawdzonym potencjale. Będzie w czym wybierać. Przed rokiem do kadry pierwszy raz trafiła Joanna Pacak i tym razem nie tylko wydaje się, że znów się w niej znajdzie, ale może też zacząć odgrywać istotniejszą rolę. 97 punktowych bloków w 26 meczach to wynik rewelacyjny, zdecydowanie najlepszy w Tauron Lidze.
Na szansę w większym wymiarze zasługuje także Aleksandra Gryka. Przez Lavariniego była już testowana, ale okazji do gry miała niewiele. No i omijała ważne turnieje. A to siatkarka dołoży zarówno w bloku, jak i w ataku.
Środkowych z potencjałem jest więcej: tu choćby spojrzenie na Weronikę Centkę czy Dominikę Pierzchałę. Klaudia Alagierska-Szczepaniak to z kolei casus Góreckiej. Wyhamowała ją kontuzja i czasu na nabranie rozpędu przed imprezą w Paryżu może nie być wystarczająco.
I pozostaje rozegranie, na którym sytuacja wyklarowała się samoistnie. Przed rokiem w szerokiej kadrze znalazły się Joanna Wołosz, Katarzyna Wenerska, Julia Nowicka, Marlena Kowalewska i Alicja Grabka. Jasne jest, że w tej grupie nie będzie tym razem kontuzjowanej Grabki. A reszta wymienionych rozgrywających to ścisły polski top. I być może ktoś do niego będzie pukać, ale szanse na to, że skutecznie są bardzo marne.
Z tej grupy tylko Kowalewska nie była sprawdzona przez Lavariniego w meczach o stawkę. Obaw być jednak nie powinno – w końcu rozgrywająca Chemika Police swoje boiskowe walory w narodowych barwach pokazywała już wielokrotnie. Nowicka wywalczyła przed rokiem z kadrą brąz Ligi Narodów. Pytanie jednak, czy i tak ktoś może zagrozić duetowi Wołosz – Wenerska.
0 - 3
USA
1 - 3
USA
0 - 3
Niemcy
2 - 3
Słowenia
3 - 0
Egipt
3 - 1
Argentyna