| Piłka nożna / Betclic 1 Liga

Bramkarz Wisły: czekałem 15 godzin na granicy, by wjechać do Polski

Anton Cziczkan
Anton Cziczkan w meczu z Zagłębiem Sosnowiec (fot. 400mm.pl/Karol Słomka)

Początki Antona Cziczkana w Wiśle Kraków przypadły na burzliwe czasy. W drugim występie zdobył Fortuna Puchar Polski. A w czwartym puścił cztery bramki i Wisła mocno skomplikowała sobie kwestię awansu do PKO BP Ekstraklasy. – Koledzy żartowali, że po dwóch meczach już mam złoto. Ale teraz musimy się skoncentrować na najważniejszym celu – mówi w rozmowie z TVSPORT.PL.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Lechia w euforii po awansie! "Czapki z głów"

Czytaj też

Dawid Szot (P) i Jakub Sypek (L) z Lechii Gdańsk (fot. PAP/Łukasz Gągulski)

Lechia w euforii po awansie! "Czapki z głów"

Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Musimy zacząć od meczu z Lechią. Co się stało w tym spotkaniu? Rywal wyglądał na znacznie lepszego od Wisły.
Anton Cziczkan: – Nie chcę komentować gry Lechii. Przez cały sezon byli zdecydowanie bardziej konsekwentni, dlatego wywalczyli bezpośredni awans. Oczywiście, po meczu wszyscy byliśmy bardzo rozczarowani, ale teraz musimy przeanalizować, co się stało i co należy poprawić. Mieliśmy w tym meczu fajne momenty, szczególnie w pierwszej połowie. Mieliśmy okazje, by zdobyć więcej bramek. Niestety, słabo zaczęliśmy drugą połowę, a czerwona kartka sprawiła, że dalsza gra w tym samym stylu była znacznie trudniejsza. Zachowaliśmy jednak strukturę, naciskaliśmy rywala, stwarzaliśmy okazje i jedną wykorzystaliśmy. Do samego końca walczyliśmy choćby o remis.

– Wierzysz jeszcze w awans do baraży?
– Oczywiście musimy wierzyć i kontynuować naszą pracę. Mamy tydzień na przygotowania do kolejnego meczu. Będziemy walczyć do ostatniej kolejki. Mamy dobry zespół i wszystko jest możliwe. Wszystko w naszych rękach, umysłach i nogach. Wiem, że stać nas na to i jestem przekonany, że trenerzy przygotują nas odpowiednio pod względem taktycznym.

– Wróćmy do nieco milszych chwil. Byłeś zaskoczony, że zagrałeś w finale Pucharu Polski?
– W ogóle nie. Jestem częścią zespołu od co najmniej dwóch i pół miesiąca. Nie mogłem grać w meczach o punkty, ale ciężko przez ten czas pracowałem. Wiem, czego chce sztab trenerski i czego od nas wymaga. Wiem, jaki futbol gramy i znam założenia. Uznałem więc, że ten występ to nagroda za ciężką pracę. Wcześniej zagrałem w jednym meczu ligowym. W głębi duszy wierzyłem więc, że zagram i w finale. I to była decyzja trenera i sztabu szkoleniowego. Wygraliśmy, a to oznacza, że trener dokonał właściwych wyborów.

– W drugim występie w Polsce wywalczyłeś trofeum. Niezła statystyka.
– Tak, to trochę zabawne. Zaraz po meczu niektórzy koledzy żartowali na ten temat. "Dwa mecze i już złoty medal na szyi". To było trochę zabawne, ale takie jest życie. Dokonaliśmy czegoś wielkiego. A co najważniejsze, zasłużyliśmy na tę wygraną

– Pokazałeś wielkie doświadczenie podczas tego finału. Dałeś drużynie coś, czego ten zespół bardzo potrzebuje: spokój.
– Nie wiem, jak to wyglądało z telewizji lub z poziomu trybun. Po prostu wykonuję swoją pracę. Jestem piłkarzem. Muszę dobrze trenować, aby pokazać swoje umiejętności. Jeśli tak mówisz, bardzo się cieszę, że tak to wyglądało.

– Czekałeś na rzuty karne?
– Nie. Oczywiście, ćwiczyliśmy je, ale najpierw chcieliśmy rozstrzygnąć mecz w 90 minut. Doszło jednak do dogrywki, a wydaje mi się, że wszyscy, a szczególnie nasi kibice, byli pewni, że to my wygramy. Graliśmy znacznie lepiej od rywala. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że przeciwnik jest słabszą drużyną, ale tego dnia zagraliśmy znacznie lepiej i naprawdę zasłużyliśmy na triumf.

– Na Białorusi dwukrotnie wygrałeś Puchar. Białorusi Można to jakoś porównać do tego, co wydarzyło się w czwartek?
– Nie, choć zdarzały się w mojej karierze mecze o podobnie dramatycznym przebiegu. Nie jestem jednak w stanie porównać tych trzech finałów – jednego z Wisłą i dwóch z BATE. Każdy był inny. Ten na Stadionie Narodowym był jednym z moich najlepszych meczów w karierze.

– No i potem feta w Krakowie. To też pewnie moment do zapamiętania.
– Oczywiście. Wielu, wielu moich znajomych, przyjaciół widziało filmiki ze Stadionu Narodowego i Rynku Głównego. Byli naprawdę zszokowani. Mówili, że to wyglądało jak w Bundeslidze. Jako Wisła mamy naprawdę ogromną rzeszę fanów. I bardzo się cieszę, że za każdym razem nas wspierają, bez względu na wyniki.

Lechia w euforii po awansie! "Czapki z głów"

Czytaj też

Dawid Szot (P) i Jakub Sypek (L) z Lechii Gdańsk (fot. PAP/Łukasz Gągulski)

Lechia w euforii po awansie! "Czapki z głów"

Piłkarze
Piłkarze Wisły z trofeum za zwycięstwo w Pucharze Polski (fot. PAP)
Maturzysta odkryciem 1. Ligi. Niedawno zadebiutował w kadrze

Czytaj też

Szymon Bartlewicz (fot. Marcin Solarz/400mm.pl)

Maturzysta odkryciem 1. Ligi. Niedawno zadebiutował w kadrze

– W meczu z Lechią puściłeś aż cztery gole, ale w poprzednich spotkaniach ligowych po jednym. W meczach z Podbeskidziem i z Zagłębiem Sosnowiec straciłeś bramki, przy których nie mogłeś wiele zrobić. Zgadzasz się?
– Jeden z moich poprzednich trenerów bramkarzy mówił tak: "nawet jeśli na twoją bramkę będzie szło dziesięciu rywali, zawsze możesz coś zrobić, by uratować tę sytuację". A co do tych bramek. Pierwsza wynikła z niedokładnego podania. Mogłem próbować to przewidzieć, ale było już za późno. Byłem za daleko od bramki, by skutecznie interweniować. Choć oczywiście, zawsze można zrobić więcej… Gol w meczu z Zagłębiem to był świetny strzał z dystansu. Prawdziwa rakieta. Ale znów – nie uważam, że to był strzał, który należało obronić, ale można było spróbować coś zmienić. Dwa, trzy szybkie kroki… Wszystko działo się bardzo dynamicznie, więc nie było to proste. Ale jest to przypomnienie, że trzeba być w pełni skoncentrowanym w każdej chwili. I próbować przewidywać, co się może wydarzyć.

– Bardzo długo czekałeś na debiut w Wiśle z powodu formalności. Byłeś zły, że tak długo to trwało?
– Nie. Byłem spokojny, choć faktycznie trwało to bardzo długo. Cieszę się, że to już koniec i jestem dostępny do gry. I mam nadzieję, że osiągniemy nasz główny cel, którym jest awans do Ekstraklasy. Od początku sezonu to był cel numer jeden.

– Musiałeś wrócić na Białoruś, aby zdobyć dodatkowe dokumenty, tak?
– Tak. Do Polski trafiłem najpierw na wizie turystycznej. Szybko zamknęliśmy temat i wszystko było w porządku. Podczas kilku meczów siedziałem na ławce, a potem coś się stało. Usłyszałem, że muszę wyrobić wizę pracowniczą typu D. I właśnie z tego powodu musiałem wrócić na Białoruś. Mogłem ja wyrobić tylko tam. Wróciłem, wyrobiłem wizę, co teraz nie jest zbyt łatwe dla Białorusinów. Dużo osób w klubie pracowało nad sprawą, bo wiedzieli, że trzeba to jak najszybciej rozwiązać. Robiłem więc swoje i czekałem, aż wszystko się wyjaśni. Oczywiście, nie jest miło, gdy musisz oglądać mecze z wysokości trybun, ale wierzyłem, że w końcu znajdziemy rozwiązanie. Świetnie, że udało się, ze wsparciem ludzi z klubu.

– Jak wyglądały podróże na Białoruś? Wiem, że można utknąć na granicy.
– Wyobraź sobie, że za pierwszym razem 700-kilometrowa podróż z Mińska do Krakowa zajęła mi 24 godziny. To niesamowite. Około 15 godzin spędziłem na granicy. Wiele zależy od sytuacji na przejściu. Oczywiście, można byłoby polecieć samolotem, ale Białoruś ma obecnie tylko połączenia lotnicze z Turcją czy Dubajem. Musiałbym lecieć najpierw tam i dopiero później się przesiadać. To też byłaby niezła podróż. Dlatego wybieram połączenia samochodowe. Czasem uda się pokonać granicę w dwie, trzy godziny.

– Można byłoby zażartować, że skoro podpisałeś z Wisłą kontrakt na cztery miesiące, wiza turystyczna mogłaby wystarczyć.
– Haha. Wiza turystyczna pozawala tylko na trzymiesięczny pobyt, więc nie wystarczyłaby.

– No to trochę by brakło.
– Trafiłem do Krakowa na podstawie wizy turystycznej, bo Białoruś nie należy do Unii Europejskiej. Po przyjeździe podpisałem kontrakt. Myślałem, że w tym czasie zamkniemy całą tę papierkową robotę, a potem okazało się, że potrzebuje innej wizy, by tu pracować.

– A poza tym w twoim kontrakcie jest klauzula umożliwiająca wydłużenie współpracy. Jak to wygląda? Do kogo należy decyzja? Do ciebie, klubu czy jest uzależniona od liczby występów?
– To jest kwestią decyzji, ale też osiągniętych warunków. Nie mogę powiedzieć więcej. Oczywiście, zawsze możemy zacząć negocjować. Dla mnie to nie problem, a reszta zależy od klubu. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, dojdziemy do porozumienia, a sprawa okaże się tylko formalnością.

– Myślę, że bardzo dobrze odnajdujesz się w drużynie i w Krakowie.
– Tak. Czuję się tu świetnie. Jestem otwarty na nowe sytuacje. Mówię trochę po polsku. Rozumiem z 80 procent tego, co się do mnie mówi. Poza tym ciągle się uczę. Biorę lekcje, czytam sporo książek. Gdy któryś z kolegów w szatni zagaduje do mnie po angielsku, proszę, by mówił po polsku. Uważam, że jeśli przenosisz się do nowego kraju, powinieneś poznać lokalny język. To kwestia szacunku dla rodowitych mieszkańców. Poza tym, znajomość języka pomoże ci w szatni. Dzięki temu będziesz w stanie zaangażować się w więcej spraw. Oczywiście, mamy w szatni wielu obcokrajowców i możemy mówić po angielsku. Nasz trener i sztab, wszyscy w naszym klubie mówią po angielsku. Dlatego już teraz staram się mówić po polsku, nawet jeśli popełniam błędy. W taki sposób nauczę się najszybciej. A co więcej, poznam żywy język, łącznie ze slangiem i potocznymi strukturami. Interesują mnie te sprawy.

– A Kraków?
– To fantastyczne miasto i jedno z najpiękniejszych w Polsce. Byłem w wielu polskich miastach, ale w Krakowie nigdy wcześniej. Moja teściowa od sześciu lat mieszka w Poznaniu, więc dużo podróżujemy waszym kraju i sporo wiemy. Nie czujemy się tu obco. Niemal cała rodzina mojej żony mieszka i pracuje w Polsce. Dlatego przenosiny tu są dla nas wspaniałą okazją. Możemy żyć tak, jak lubimy.

Maturzysta odkryciem 1. Ligi. Niedawno zadebiutował w kadrze

Czytaj też

Szymon Bartlewicz (fot. Marcin Solarz/400mm.pl)

Maturzysta odkryciem 1. Ligi. Niedawno zadebiutował w kadrze

Anton Cziczkan w meczu Wisły Kraków (fot. 400mm.pl/
Anton Cziczkan w meczu Wisły Kraków (fot. 400mm.pl/Jacek Stanisławek)
Rozstanie po trzech latach. Klub 1. ligi pożegnał trenera

Czytaj też

Piłkarze Znicza Pruszków (fot. 400mm/pl)

Rozstanie po trzech latach. Klub 1. ligi pożegnał trenera

– Zdobyłeś z BATE dwa tytuły mistrzowskie i dwa Puchary Białorusi?
– Nie, ligę wygrywaliśmy pięciokrotnie. To był okres, gdy BATE zdobywało 11 tytułów mistrzowskich z rzędu.

– To chyba jest nudne?
– Nie. Dla piłkarza to fantastyczna sprawa. Każdy chce coś wygrać. To naprawdę niesamowite być tak długo na szczycie. Ale to też nie jest proste. W każdej sekundzie musisz udowadniać, że należy ci się to miejsce. Że nie jesteś tutaj tylko za piękne oczy.

– Jak oceniasz obecne życie na Białorusi? Z Aleksandrem Łukaszenką w roli prezydenta. Rozważasz powrót do ojczyzny czy chciałbyś zostać za granicą?
– Powrót do kraju nie byłby dla mnie problemem, ale przyszłość wiążę z europejskimi krajami. Bardzo podoba mi się życie w Europie. Oczywiście, kocham Białoruś i naszych dobrych ludzi.

– Po wyjeździe z Białorusi pół roku spędziłeś w rosyjski FK Ufa.
– Wybrałem Ufę, bo myślałem, że to dobry kierunek i początkowo tak było. Po kilku miesiącach zrozumiałe, że to nie jest miejsce dla mnie. Po sezonie rozwiązaliśmy więc kontrakt. Zrobiliśmy to bardzo spokojnie. Dziękuję dyrektorom, że pozwolili mi odejść. W ten sposób trafiłem do Gruzji, do Dynamo Tbilisi. Gdy tam przyszedłem, mieliśmy dziewięć punktów straty do Dynamo Batumi, a jednak zakończyliśmy sezon z mistrzostwem. Po sezonie trener powiedział mi, że chętnie mnie zostawi, nie może mi zagwarantować gry w pierwszym składzie, bo chcą stawiać na zawodników z akademii. Postanowiłem więc odejść. Trafiłem do Batumi i z nimi zdobyłem kolejny tytuł

– Gdzie nie pójdziesz, tam zdobywają trofeum.
– Ty to powiedziałeś. W Wiśle wciąż mam do zdobycia najważniejszy cel.

– Jak to się stało, że Wisła cię znalazła?
– Mój kontrakt z Dynamem Batumi skończył się pod koniec sezonu, 31. grudnia i byłem wolnym agentem. Zacząłem trenować z jedną lokalną drużyną na Białorusi, aby się do kolejnych wyzwań. Minął miesiąc i zadzwoniła Wisła. To była dla mnie naprawdę łatwa decyzja, ponieważ wiem jak dużym klubem jest Wisła. Wiem, co osiągała w historii. Bardzo się cieszę, że tu trafiłem. Podpisanie kontraktu z tym klubem było najłatwiejszą decyzją w mojej piłkarskiej karierze.

Rozstanie po trzech latach. Klub 1. ligi pożegnał trenera

Czytaj też

Piłkarze Znicza Pruszków (fot. 400mm/pl)

Rozstanie po trzech latach. Klub 1. ligi pożegnał trenera

Tak Lechia Gdańsk wraca do Ekstraklasy! Odwiedziliśmy klub [WIDEO]
(fot. 400mm)
Tak Lechia Gdańsk wraca do Ekstraklasy! Odwiedziliśmy klub [WIDEO]

Zobacz też
Remis lidera. Sprawdź tabelę Betclic 1 Ligi
Tabela Betclic 1 ligi 2024/25 [aktualizacja 23.04.2025]

Remis lidera. Sprawdź tabelę Betclic 1 Ligi

| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Trwa 30. kolejka Betclic 1 Ligi. Sprawdź wyniki, terminarz i plan transmisji
Sprawdź terminarz i plan transmisji 30. kolejki Betclic 1 Ligi (fot. Getty)

Trwa 30. kolejka Betclic 1 Ligi. Sprawdź wyniki, terminarz i plan transmisji

| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Wpadka Arki! Beniaminek postawił się liderowi
Piłkarze Arki Gdynia nie wywalczyli kompletu punktów w Siedlcach (fot. Getty Images)

Wpadka Arki! Beniaminek postawił się liderowi

| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Rewelacja wiosny nie wykorzystała szansy. Remis w hicie
(fot. Getty Images)

Rewelacja wiosny nie wykorzystała szansy. Remis w hicie

| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Niepowodzenie Warty. Pogrążył ją były trener
Filip Kozłowski był bohaterem Kotwicy w meczu z Wartą (fot. Getty Images)

Niepowodzenie Warty. Pogrążył ją były trener

| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
wyniki
terminarz
tabela
Wyniki
26 kwietnia 2025
25 kwietnia 2025
23 kwietnia 2025
Piłka nożna
22 kwietnia 2025
Piłka nożna
21 kwietnia 2025
Terminarz
dzisiaj
jutro
Piłka nożna
02 maja 2025
03 maja 2025
Tabela
Betclic 1. Liga
 
Drużyna
M
+/-
Pkt
1
30
36
65
3
29
17
54
4
30
23
53
5
30
10
52
6
29
17
52
7
29
14
48
8
30
11
48
9
29
1
40
10
29
0
39
11
30
2
38
12
29
-3
35
13
29
-28
26
14
29
-24
25
15
30
-24
25
16
30
-31
21
17
30
-21
20
18
30
-26
20
Rozwiń
Najnowsze
Odszedł z Lecha Poznań, by rozwinąć karierę. "Czułem, że..."
Odszedł z Lecha Poznań, by rozwinąć karierę. "Czułem, że..."
Robert Bońkowski
Robert Bońkowski
| Piłka nożna / Betclic 2 Liga 
Patryk Olejnik z Chojniczanki wierzy w awans (Fot. Pogoń Grodzisk Mazowiecki)
Atakował Świątek i Sinnera. Urodziny największego skandalisty w tenisie
Nick Kyrgios (fot. Getty)
Atakował Świątek i Sinnera. Urodziny największego skandalisty w tenisie
| Czytelnia VIP 
Reprezentant przed młodzieżowym Euro. "Celem jest awans"
Mariusz Fornalczyk (Fot. Getty Images)
Reprezentant przed młodzieżowym Euro. "Celem jest awans"
Robert Bońkowski
Robert Bońkowski
Eurobus Przemyśl – Piast Gliwice. FOGO Futsal Ekstraklasa [SKRÓT]
Eurobus Przemyśl – Piast Gliwice. FOGO Futsal Ekstraklasa [SKRÓT]
Eurobus Przemyśl – Piast Gliwice. FOGO Futsal Ekstraklasa [SKRÓT]
| Piłka nożna / Futsal 
PlusLiga: kiedy mecze play-off? Sprawdź terminarz finałów!
PlusLiga: kiedy mecze play-off? Sprawdź terminarz! (fot. Getty)
PlusLiga: kiedy mecze play-off? Sprawdź terminarz finałów!
| Siatkówka 
Szczere wyznanie Szpilki. "Miałem straszne tygodnie"
Artur Szpilka (fot. Getty Images)
tylko u nas
Szczere wyznanie Szpilki. "Miałem straszne tygodnie"
| Sporty walki / MMA 
Pobiegnie po kolejny rekord! Wyzwanie trzykrotnej mistrzyni IO
Faith Kipyegon (fot. Getty Images)
Pobiegnie po kolejny rekord! Wyzwanie trzykrotnej mistrzyni IO
| Lekkoatletyka 
Do góry