Przed Letnim Grand Prix 2024 w skokach narciarskich w Wiśle obiekt na Malince kończy duże przeobrażenie. Po zimie założono wreszcie nowy igelit, a obok zdemontowano wyciąg krzesełkowy. – Tu stanie kolejka szynowa, taka jak na Bergisel. Do sierpnia i zawodów będziemy gotowi – zapewnia Tomasz Laszczak, dyrektor COS OPO Szczyrk. Dopiero latem na obiekt mają wrócić trenujący zawodnicy. – Mamy takie porozumienie z PZN.
👉 Dawid Kubacki o powrocie do treningów. "Wróciliśmy do podstaw"
Wiosenne sprzątanie w polskich skokach dobiega końca. Thomas Thurnbichler, tak jak zapowiadał, dokonał odświeżenia systemu szkolenia w kadrze narodowej. Kamil Stoch wreszcie potwierdził oficjalnie odejście do indywidualnego sztabu i powrót Michala Doleżala. Grupy są już po pierwszych zgrupowaniach, w tym po pierwszych próbach na skoczni.
W międzyczasie sporo dzieje się też na obiektach.
Skocznia w Wiśle od sierpnia znowu dla skoczków. Termin do Letniego Grand Prix
W Austrii w błyskawicznym tempie nowy igelit i podłoże zyskały słynna Bergisel w Innsbrucku oraz skocznia w Villach. W Polsce, po remoncie przeprowadzonym za własne środki COS OPO Szczyrk, do użytku została znów oddana 70-metrowa skocznia Skalite. Arena, która przez ostatnie półtorej dekady była najbardziej eksploatowaną treningowo w Polsce, czeka na gruntowną modernizację. Ta się zbliża, jednak oznaczałaby wyłączenie z użytku całego terenu – czyli trzech konstrukcji, w tym K95 – na mniej więcej rok. Na razie pod tą średnią wymieniono całe spróchniałe odeskowanie, z zachowaniem dotychczasowego profilu.
Dokładnie taki gruntowny remont, jakiego chcą w Szczyrku, nadal trwa w Wiśle-Malince.
– Zimą profil był gotowy na Puchar Świata, ale jeszcze bez igelitu – przypomina Tomasz Laszczak, dyrektor beskidzkiego OPO. – Teraz jesteśmy po ułożeniu nowych mat. One będą już wyglądały tak, jak teraz. Na samej skoczni do ukończenia zostaje przeciwstok, na którym zostanie posiana naturalna trawa – dodaje.
To zmiana planu względem pierwotnych zamiarów. Tamte mówiły o wyłożeniu terenu sztucznym materiałem, łatwiejszym w eksploatacji.
– Damy sobie z tym radę – przekonuje Laszczak. Zaznacza też, że względem pierwotnej wyceny koszt przebudowy nie musiał być korygowany. Całość zamknie się w 52,7 mln złotych.
Dla skoczków – nie tylko polskich – ukończenie prac na Malince to świetna informacja.
– Ze skoczni mało przyjaznej, trudnej i mało lotnej ta nowa wersja jest fantastyczna – podkreślał Andreas Wellinger, Niemiec, który w pierwszym PŚ na nowym profilu ustanowił spektakularny rekord, aż 144,5 m. A nasz Dawid Kubacki dodawał: – z takiej, której szczerze nie lubiłem stała się bardzo fajna. I już się z nią przeprosiłem, tu da się teraz pięknie odlatywać.
Nie ma już wyciągu na skocznię w Malince. Będzie kolejka na 40 osób
Kadry PZN, kluby i uczniowie szkoły sportowej czekają, aż po ponad roku będą mogli znów organizować na Malince zgrupowania. Termin powrotu, ustalony ze związkiem, wyznaczono na początek sierpnia. Wszystko z uwagi na prace przy wyciągu. A raczej kolejce, bo wyciąg wiosną w zasadzie przestał istnieć.
– Został zdemontowany – potwierdza Laszczak. – Teraz na górę da się dojechać autami, więc teoretycznie niedługo można by skakać. Jednak na Letnie Grand Prix (16-18 sierpnia) zostanie już uruchomiony wagonik szynowy, taki sam, jak m.in. na Bergisel.
Na ostatnich zdjęciach z budowy widać, że w miejscu słupów po wyciągu stoi już rynna, w której będzie poruszać się maszyna.
– Każdy kurs będzie zabierał nawet do 40 osób – informuje dyrektor.
To ta instalacja pochłonęła największą część środków z inwestycji. COS OPO, jak argumentowano dużo wcześniej, ma dzięki niej ułatwić życie turystom. Jak będzie z obsługą zawodników, trudno powiedzieć. Na Bergisel, a także m.in. w Ga-Pa czy Seefeld, gdzie też wjeżdża się podobnymi kolejkami, zdarzają się awarie czy zatory w przepustowości. I w efekcie podczas zawodów i tak należy używać samochodów jako zabezpieczenia. Ostatnio również, gdy Polacy trenowali w Innsbrucku, utknęli w wagoniku, który nagle się zatrzymał. Pozostaje liczyć, że u nas takich problemów uda się unikać.
Bystra się sypie. Dofinansowanie uratuje jeden projekt, ale wstrzyma inny
Niestety, z COS Szczyrk płyną też mniej optymistyczne informacje. Nadal w miejscu stoi projekt budowy przy Skalite dwóch najmniejszych skoczni – z przeznaczeniem do szkolenia dzieci – które miały stanąć po lewej stronie od K70. Z drugiej strony, to zbiega się z postępem w nieodległej Bystrej. Tamtejsze dwie skocznie – K18 i K29 – wymagały pilnego remontu, bo mając drewnianą konstrukcję, były już w rozsypce.
– To miejsce, przez które przechodzą wszyscy początkujący skoczkowie w regionie. Ale już się zużyło – wielokrotnie przypominał Zbigniew Banet, nieżyjący już prezes lokalnego klubu Klimczok. Tylko ostatnio na szerokie wody stamtąd wypłynęli Jan Habdas czy Kacper Tomasiak.
Teraz w Bystrej starają się o dofinansowanie z ministerstwa sportu. Według informacji TVPSPORT.PL jest coraz bliżej, aby projekt faktycznie udało się zrealizować.