Przejdź do pełnej wersji artykułu

Jakob Ingebrigtsen mógł nie wystartować po rekord świata. Akcja ratunkowa, a potem słynny SMS

/ Jakob Ingebrigtsen poprawił w Polsce rekord świata (fot. Getty) Jakob Ingebrigtsen poprawił w Polsce rekord świata (fot. Getty)

W treningach nie umiem dać stu procent, więc wynik jest zaskoczeniem. W końcu mam bieg, po którym jestem w pełni dumny. Trzy na dziesięć z głowy – powiedział w niedzielę w Chorzowie Jakob Ingebrigtsen, nowy rekordzista świata w biegu na 3000 metrów. Poprzedziła go wieczorna akcja ratunkowa. – Przyszli o 21 w sobotę i powiedzieli: pękły mu buty. Poruszyłem niebo. Były jedne w Polsce – opowiada Marcin Lewandowski.

Czytaj też:

Armand Duplantis znów zaszokował świat sportu (fot. inf. prasowa)

Rekordziści zachwyceni po mityngu w Chorzowie. "Jesteś niemożliwa, Polsko"

Gorzkie słowa Ewy Swobody po zakończeniu sezonu

Opada kurz po Diamentowej Lidze na Stadionie Śląskim. Organizatorzy już chwalili się 42-tysięczną frekwencją, największą w Polsce na lekkoatletyce w erze numerowanych siedzeń na stadionach. Teraz pochwalili się rankingiem World Athletics. Punktacja, którą wylicza światowa federacja, mówi, że nigdy nigdzie na świecie nie odbył się tak jakościowy pod względem obsady i rezultatów mityng lekkoatletyczny. Padły dwa rekordy świata, a w sumie wszystkich – aż 30. I najlepsze, że to dopiero początek wyliczanki.

Jakob Ingebrigtsen z najlepszym biegiem w historii lekkoatletyki. W Polsce

Ekipa Memoriału Kamili Skolimowskiej w 15 lat przeszła drogę z podwórkowej zabawy do wydarzenia, o którym rozpisuje się świat. To na nim w niedzielę – pierwszy raz w historii – aż trzech tyczkarzy w jednym konkursie pokonało granicę 6 metrów, z czego jeden jest nowym rekordem świata. To na nim Jakob Ingebrigtsen zdemolował rekord na 3000 metrów Daniela Komena, z którym nie poradził sobie nikt od 28 lat. Sam Jakob zresztą nie ma prawa tego pamiętać. Urodził się pięć lat później. Może nie wiedzieć nawet, że Komen – świadomy, jak bardzo uciekł światu własnym osiągnięciem – po latach zaczął nawet obiecywać młodszym zawodnikom, że jeśli którykolwiek go prześcignie, ten otrzyma od niego kluczyki do jego własnego mercedesa.

Aż do niedzieli do Komena nie udało się zbliżyć nikomu na mniej niż choćby dwie sekundy.

Ja przez całą karierę mówiłem: to jest rekord trudniejszy nawet od tego na 1500 m. Że w naszym świecie nie ma nic trudniejszego. Jakob, to było dzikie – komplementował Norwega słynny Bernard Lagat.

Co ciekawe, po odprawie technicznej pierwotnie pacemakerzy nie byli ustawieni na rekordowe tempo. Wniosek o zmianę przyszedł już w dniu mityngu. Pomimo ponad 30-stopniowego upału.

7:17.55? To niebywałe. Wiedziałem, że głównym celem na ten bieg będzie atak na rekord świata, ale nie miałem prawa sądzić, że poprawię go aż o trzy sekundy. Wyszło doskonale. I dziękuję Polakom, że mi to umożliwili. Niewiarygodne, że współuczestniczył w tym Marcin Lewandowski – mój były rywal, a teraz człowiek, bez którego wynik być może nie byłby możliwy – opowiadał Ingebrigtsen przed kamerą TVP Sport.

Informacja, że może nie pobiec, przyszła w sobotę o godz. 21. Pękły buty

Lewandowski miał w niedzielę podwójną rolę. To on zorganizował akcję załatwiania dla Jakoba nowych kolców, gdy dzień wcześniej o godzinie 21 dowiedział się, że te należące do zawodnika pękły na ostatnim treningu.

Zamarłem i zacząłem dzwonić. W Polsce były trzy takie pary, ale te w jego rozmiarze – jedne. Bo to nie są byle trampki na spacer, tylko strasznie drogie i bardzo specjalistyczne obuwie. Poruszyłem niebo, żeby na koniec okazało się, że ma je sklep biegacza w Katowicach. Byłem tam o 8 rano. Gdyby nie ten fart, on mógłby nawet nie pobiec – opowiada TVPSPORT.PL Lewy.

Później, już w trakcie biegu, nasz medalista MŚ 2019 stał przy finiszu ze stoperem. I co okrążenie wykrzykiwał Jakobowi, w jakim tempie pokonuje kolejne odcinki. Marcin był też pierwszym, w którego objęciach padł Ingebrigtsen – już potrójny rekordzista świata, choć na razie wyłącznie na nieolimpijskich dystansach.

No, trzy na dziesięć z głowy – miał później powiedzieć reporterom na Śląskim.

Jakby dwa biegi w jednym, każdy solo daje sławę. Zebrane razem: legendę

Przeliczając wynik Ingebrigtsena na punkty World Athletics, okazuje się, że niedzielny rekord świata jest najlepszym średnio i długodystansowym biegiem w historii. Jest wart 1320 pkt, podczas gdy np. rekord świata Hichama El Guerrouja na 1500 m (3:26.00) – 1302 pkt. Nie mieści się też w głowie, że po drodze do niego Jakob pokonał obydwa "półtoraki" w średnio 3:38.7. Przy czym ten drugi podobno był szybszy. Dla kontekstu: w Polsce taki czas na 1500 m dałby czwarte miejsce na listach sezonu. A Ingebrigtsen pobiegł tak dwa razy, bez zatrzymywania się.

Stadion Śląski zobaczył przejaw geniuszu.

I wtedy do organizatorów ze Śląska przyszedł SMS. Nadawca: Havard Tjorhom, trener Jakoba. Treść: "World’s best organizers deserve world record! Dziękuję! Perfect".


Czytaj też:

Mistrz olimpijski z Paryża Rai Benjamin chciałby podpisać kontrakt z drużyną NFL

Jeszcze siedem rekordów świata. Po co? Dla zainteresowania dyscypliną

Ingebrigtsena – jeśli dobrze czytamy jego słowa o "odhaczaniu celów na liście zadań" – interesują wszystkie rekordy w jego obszarze specjalizacji. Mając ledwie 23 lata, już sięgnął po te na 2000 m, 2 mile i 3000 m. Chce jeszcze mieć te na 1500 m, na milę, 5000 m, 10000 m, na 3000 m z przeszkodami, w półmaratonie i w maratonie.

Warto zaznaczyć, że na 1500 m Jakob już w ubiegłym roku wskoczył na doskonałe, czwarte miejsce na listach all-time. Tego zresztą też dokonał na Stadionie Śląskim, a tego lata w Monako jeszcze zbił własny rekord Europy – do 3:26.73. Lagat, który tak w niedzielę pochwalił młodszego kolegę po fachu, wciąż jest do przeskoczenia. Jemu do El Guerrouja zabrakło tylko 34 setnych. To w przeliczeniu 2,47 metra.

Jakobowi do napisania historii na tym najbardziej prestiżowym średnim dystansie brakuje na bieżni nieco ponad pięć metrów. A co istotne, w finale w Paryżu okazało się, że do takiego ataku wcale nie potrzebuje pacemakera. Na Stade de France sam nim był. Przegrał wtedy medal, ale i tak uzyskał doskonały wynik. Z pomocą innych jest jednak prościej. To dlatego w Chorzowie wykorzystał wsparcie aż dwóch takich biegaczy.

Wszystko, co robię, jest podporządkowane jednej tylko sprawie: przesuwania granic. Wydaje mi się, że takie nastawienie jest dobre i dla mnie, i dla całego zainteresowania naszą dyscypliną – powiedział.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także