Wojciech Szczęsny, jeden z najlepszych bramkarzy w historii polskiego futbolu, poinformował o zakończeniu kariery. Zdaniem legendarnego golkipera reprezentacji Polski Jana Tomaszewskiego Szczęsny jest bezkonkurencyjny, jeśli chodzi o tę pozycję w dziejach naszej kadry. – Każda epoka miała swojego bohatera w bramce, ale najlepszy jest Wojtek – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Adrian Janiuk, TVPSPORT.PL: – Wojciech Szczęsny we wtorek 27 sierpnia ogłosił zakończenie kariery sportowej. 34-latek niewątpliwie jest legendą polskiego futbolu. Na którym miejscu umiejscowiłby pan Szczęsnego jeśli chodzi hierarchię najlepszych naszych bramkarzy w historii?
Jan Tomaszewski (m.in. brązowy medalista MŚ 1974 i wicemistrz olimpijski 1976): – Muszę przyznać, że decyzja Szczęsnego nie jest dla mnie zaskoczeniem. Wojtek zapowiadał, że w niedalekiej przyszłości może przejść na sportową emeryturę. Wiele osiągnął, bardzo dużo zarobił, więc nie miał już ciśnienia, żeby wbrew sobie przedłużać za wszelką cenę swoją karierę. Jak sam podkreślił, ogromne znaczenie ma dla niego rodzina i trzeba uszanować jego decyzję. Należy zorganizować mu wspaniałe pożegnanie z reprezentacją, ponieważ na to zasłużył. Co do tego, kto był najlepszym bramkarzem w historii naszej drużyny narodowej, dla mnie wybór jest oczywisty.
– Kto zatem jest dla pana numerem jeden?
– Każda epoka miała swojego bohatera w bramce, ale najlepszy jest Wojciech Szczęsny. Miałem swój gwiezdny czas w drużynie narodowej, miał go też Józef Młynarczyk oraz Artur Boruc. Najlepszy jest jednak Wojtek.
– Pańskie sukcesy z reprezentacją Polski robią jednak nieporównywalnie większe wrażenie.
– Zdaję sobie z tego sprawę. Miałem to szczęście, że grałem we wspaniałym zespole. Jeśli rozmawiamy o umiejętnościach czysto bramkarskich, to Szczęsny jest najlepszy. Do tego bardzo ważny jest fakt, że za moich czasów grało się "normalną" piłką, która leciała około 100 km/h, a obecne futbolówki szybują z szybkością ok. 150 km/h. Dzisiejsze piłki są "francowate" i bardzo często płatają figle. Kiedyś strzały z okolicy 20 metrów łapało się w "zęby". Obecnie, gdy zawodnik "huknie" nawet z 30 metrów, bramkarz ma bardzo trudne zadanie. W moim odczuciu Wojtek jest najlepszym bramkarzem w dziejach naszej reprezentacji, koniec i kropka! Świat się zmienia, pędzi do przodu i przy tych nowinkach technologicznych Szczęsny miał utrudnione zadanie. W mojej epoce broniło się jednak łatwiej, ale mimo to Wojtek zapracował na miano najlepszego bramkarza w historii polskiej piłki nożnej.
– Z czego najbardziej zapamięta pan Wojciecha Szczęsnego?
– Z ostatniego mundialu w Katarze. Może to dziwnie zabrzmi, ale życzyłem mu, żeby w meczu 1/8 finału z Francją sędzia odgwizdał trzeci rzut karny dla naszych rywali na tym turnieju. Bronił w takim transie, że byłby w stanie obronić trzecią jedenastkę podczas tych mistrzostw. Wówczas byłby pierwszym bramkarzem, który wybronił trzy rzuty karne na mistrzostwach świata. Wyrównał moje osiągnięcie, ale jestem pewien, że gdyby miał szansę wykazać się przy trzecim karnym, to znowu by sobie poradził.
– Mundial w Katarze to bez wątpienia szczególny czas dla Szczęsnego.
– Mało tego, dzięki niemu reprezentacja Polski wyszła z grupy! Bez Wojtka w takiej formie niczego byśmy nie osiągnęli. Dzięki niemu weszliśmy na ten turniej, a później on sprawił, że zakwalifikowaliśmy się na Euro 2024. Wiele wspaniałych chwil Szczęsny dał nam, kibicom reprezentacji. Prawie dekadę temu z nim w bramce pokonaliśmy w meczu o stawkę ówczesnych mistrzów świata Niemców. Cała drużyna zagrała wspaniale, ale bez Szczęsnego w takiej formie nie bylibyśmy w stanie ich pokonać. Wówczas to osiągnięcie niebywale dowartościowało naszą drużynę.
– Klubowa kariera Szczęsnego również robi wielkie wrażenie. Jeśli wierzyć doniesieniom medialnym, kilka wielkich klubów namawiało go na kontynuowanie gry.
– I nic dziwnego, bo Szczęsny odchodzi z futbolu będąc u szczytu formy. To naprawdę rzadkość, szczególnie w dzisiejszych czasach. Zapisał piękną kartę, grał w topowych klubach, odnosił sukcesy. Kapitalnie spisywał się zwłaszcza w Juventusie, ale nie byłoby transferu do tego klubu, gdyby wcześniej jako gracz Arsenalu i Romy nie dał się poznać jako świetny fachowiec.
– Szczęsny kończy z futbolem jako 34-latek, ale przez połowę swojego życia był w seniorskim futbolu. Jako 17-latek wchodził do pierwszego zespołu Arsenalu.
– W futbolu osiągnął niemal pełnoletność. To szmat czasu i miał prawo stracić serce do sportu, jak sam to określił. Już jako młody chłopak, nastolatek, był bardzo odważny. Mając niespełna 16 lat wyjechał do Londynu, żeby szkolić się w Arsenalu. Sądzę, że wtedy duży wpływ na tę decyzję miał jego ojciec Maciej. Okazało się, że podjęli znakomitą decyzję wyjeżdżając do Anglii, by tam doskonalił swój fach.
– Polska szkoła bramkarska nie ma się czego wstydzić.
– Owszem, to prawda, jesteśmy w ścisłej europejskiej czołówce. W Anglii jednak przygotowuje się bramkarza nie tylko stricte jako zawodnika na tę pozycję, ale szkoli się golkipera jako ważną część drużyny. To zaowocowało tym, że w trwającej epoce był jednym z najlepszych bramkarzy w Europie.