Przejdź do pełnej wersji artykułu

Tyczkarz Robert Sobera został okradziony. "Wynieśli cały sprzęt, pamiątki. Nie kupujcie"

/ Robert Sobera to trzykrotny polski olimpijczyk (fot. Getty) Robert Sobera to trzykrotny polski olimpijczyk (fot. PAP)

Sezon kończy się dla mnie tak, jaki cały był: czyli przykro. Tuż przed ostatnimi zawodami zobaczyłem wyłamane drzwi do komórki. Miałem w niej cały olimpijski sprzęt sportowy – mówi TVPSPORT.PL Robert Sobera, mistrz Europy w skoku o tyczce. Wrocławianin odbił się od drzwi Policji, więc apeluje: – pal sześć wartość pieniężną, chodzi o sentyment. Jeśli zobaczycie to na aukcjach, nie kupujcie.

Natalia Kaczmarek: ten rok jest dla mnie spełnieniem marzeń

Robert Sobera ma za sobą niełatwy sezon. Zimą z powodu choroby wycofał się z występu w halowych mistrzostwach świata w Glasgow, a później komplikacje zdrowotne przeciągnęły się o kilka miesięcy i zakończyły rozczarowaniem na igrzyskach w Paryżu. W niedzielę w Olsztynie 33-latek zakończył okres startowy, niestety zanim pojechał na Memoriał Ludwichowskiego, odkrył, że został okradziony.

Czytaj też:

Wiktoria Gadajska sięgnęła po srebrny medal MŚ do lat 20 (fot. PZLA).

Wiktoria Gadajska ze srebrnym medalem i juniorskim rekordem Polski w biegu na 400 metrów podczas MŚ do lat 20

Robert Sobera okradziony z olimpijskiego sprzętu. Policja kazała przyjść później

Wróciłem w piątek z treningu i zorientowałem się, że moja komórka lokatorska w budynku ma wyłamane drzwi i rozwalony zamek. Z wnętrza o dziwo nie zniknęły m.in. rakieta do tenisa, zimowe opony czy bagażnik na dach samochodu – rzeczy, które z pewnością mają jakąś wartość rynkową. Nie tknięto też rzeczy, które zostały po remoncie, ale to akurat zrozumiałe. Dużo gorzej, że straciłem torby i wszelkiego sprzętu z igrzysk olimpijskich z Tokio ani Paryża. W pomieszczeniu znajdowały się całe kolekcje, jakie PKOl przekazywał nam przed tymi zawodami. Kilkadziesiąt elementów garderoby, włącznie z dresami, butami, strojami wyjściowymi itd. Zabrano mi pamiątki z najważniejszych imprez, w jakich brałem udział jako lekkoatleta – opowiada TVPSPORT.PL wrocławianin.

Robert ironizuje, że dwie puste torby olimpijskie przetrwały, tylko dlatego że akurat pożyczył je na wakacje rodzicom.

Tylko że najcenniejsze było to, co w ich środku. Nie wiem, jaką wartość mają te rzeczy na rynku: może kilka tysięcy, może kilkanaście. Ale pal sześć te wszystkie pieniądze. To dla mnie naprawdę są istotne pamiątki – podkreśla.

Sobera nie ma wielkich nadziei na odzyskanie sprzętu, niemniej i tak zamierza zgłosić sprawę na Policję, bo – zaznacza – tak trzeba. Choćby z uwagi na, jak sam twierdzi, postawę obywatelską.

Nie tylko moja komórka została ograbiona. Mieszkam w takiej okolicy, że włamania niestety nie są czymś nadzwyczajnym. To ma znaczenie o tyle, że nie jest trudno sprawdzić, kiedy nie ma mnie w mieszkaniu, zwłaszcza w sezonie startowym. Nie mam pojęcia, co dalej taki złodziej robi z tego typu rzeczami. Zapewne będzie próbował je sprzedawać. Stąd moja prośba: jeżeli ktokolwiek zobaczy, że w Internecie można kupić coś z olimpijskich kolekcji, odezwijcie się. Może chociaż tak uda się namierzyć sprawców.

Ten sezon miał być inny. Zamiast walczyć o rekord, Sobera walczył o zdrowie

W Olsztynie Sobera pokonał poprzeczkę na wysokości 5,50 metra. Wcześniej w tym sezonie najwyżej udało mu się skoczyć 5,72 m. Aspiracje, jak sam podkreśla, były dużo wyższe.

Powiedzieć, że to było gorzkie lato, to jak nic nie powiedzieć. Ale nie chcę się już denerwować – mówi.

Mistrz Europy z Amsterdamu 2016 liczył przede wszystkim, że w Paryżu awansuje do finału. A wcześniej, że uda mu się pokonać 5,82 m, co zresztą byłoby jego rekordem życiowym. Dużo pracował nad techniką i rytmem skoku, wypracował powtarzalność ruchową. Zaliczył obiecujący okres przygotowawczy, przyłożył się do diety, suplementacji, pracował w spokoju, z zapałem i przy niezłym zdrowiu. Niestety, ostatnie opuściło go w marcu.

Przed Glasgow złapała mnie kolejna infekcja i przez nią musiałem się wycofać z HMŚ. Niestety, diagnozy nie postawiono aż do czerwca. To długo. Wreszcie po wielu tygodniach wyszło na to, że zaraziłem się paciorkowcem. A wcześniej walczyłem do tego z półpaścem. Po każdym treningu miałem bóle głowy, mięśni, ścięgien, byłem sztywny. I tyle zostało z mojego nastawienia do bicia życiówki, że ciężko było w ogóle wstać z łóżka – opisuje lekkoatleta.

Kiedy sezon trwał w pełni, a okres na wypełnienie twardego minimum na Paryż dobiegał końca, Sobera występował w zawodach, jednocześnie kurując się antybiotykami. To nie mogło skończyć się dobrze na igrzyskach i zgodnie z przewidywaniami nie skończyło. W tym kontekście skoki na 5,72 m i tak brzmią jak sukces.

Czytaj też:

Pia Skrzyszowska: wystawiam sobie ocenę 5+ za cały sezon

Siły na życiówkę jeszcze są. Po wakacjach wróci ochota, żeby to udowodnić

Sobera, który jako junior był ścisłą światową czołówką i jednym z najbardziej obiecujących polskich lekkoatletów ze swojego pokolenia, wrócił na niezły poziom po szeregu problemów. Wśród nich było kilka pęknięć tyczek i mniej lub bardziej uciążliwych kontuzji. To m.in. dlatego jego rekord życiowy – 5,81 m z Berlina – w lutym może obchodzić okrągłe dziesięciolecie.

Nie młodnieję, to jasne, bo czuję, że to lato przeorało mnie do granic. Chwilowo mam w sobie sporo żalu, ale może odpoczynek od treningów dobrze mi zrobi. Zwykle tak było. Czuję, że mam jeszcze w sobie motywację i potencjał, aby rozprawić się z tamtą życiówką. Tak wynikało z treningów, jeszcze tych sprzed zakażenia. Mając 33 lata, da się jeszcze być w pełni sił i formy. Mam nadzieję, że w sezonie 2025 to wszystko pokażę na skoczni.

Jedynym polskim tyczkarzem, który tego lata wzbił się na ponad 5,80 m, był Piotr Lisek. Wysokość 5,50 m oprócz nich pokonał jeszcze tylko Paweł Wojciechowski, który zakończył już sportową karierę. Na poziomie 5 m dotąd w tym roku mamy w sumie ośmiu zawodników. To mało.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także