{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Powódź zalała obiekty Chrobrego Nowogrodziec kilka miesięcy po budowie
Przemysław Chlebicki /
Pod koniec marca Chrobry Nowogrodziec otworzył obiekty. Pół roku później stadion oraz klubowy budynek nawiedziła powódź. – Woda otoczyła wały tak, że pozostały one nienaruszone. Ale rozlewisko przyszło z drugiej strony, z pól. Było to spowodowane dużym zrzutem na zaporze w Złotnikach i Leśnej. Takiej wody nie było u nas od wielu lat – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL prezes klubu występującego w piłkarskiej klasie okręgowej, Edward Widuch.
Piękna postawa klubu. Na boisku gromadzą dary dla powodzian
Czytaj też:

Wsparcie finansowe dla klubów piłkarskich poszkodowanych przez powódź. Prezes PZPN ujawnił kwotę
Chrobry Nowogrodziec ucierpiał w wyniku powodzi
Pod koniec marca w Nowogrodźcu odbyło się piłkarskie święto. Uroczyście otwarto wielofunkcyjny budynek sportowy. Przecięcie wstęgi, poświęcenie obiektu, mecz otwarcia (Chrobry Nowogrodziec zagrał ze Slogą Srbac, drużyną z Bośni i Hercegowiny), pokaz sztucznych ogni... Przez ostatnie miesiące klub korzystał z nowych obiektów, a pierwsza drużyna, która występuje w jeleniogórskiej klasie okręgowej, przegrała u siebie tylko jedno spotkanie.
Wszelkie aktywności klubu pokrzyżowała jednak klęska żywiołowa. 14 września władze Miasta Nowogrodziec ogłosiły stan alarmowy w związku z powodzią. Rzeka Kwisa wylała na tereny zamieszkane i drogę wojewódzką.
Szerokim echem w lokalnych mediach odbiła się także sytuacja Chrobrego. Zdjęcia zalanych obiektów wstrząsnęły piłkarskim środowiskiem na Dolnym Śląsku.
– Ręce mi opadły i łza się zakręciła w oku, gdy to zobaczyłem. Bałem się najbardziej, że rzeka zrobi sobie u nas koryto i wyrwie nam całą płytę boiska – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL prezes klubu, Edward Widuch.
– Nasz obiekt znajduje się w pobliżu mostu i wału. W 1981 roku rzeka zrobiła lej i od tamtej pory zdarzały się drobne podtopienia, ale nigdy na taką skalę jak teraz. Nikt się nie spodziewał, że zaleje nas w takim stopniu – dodał nasz rozmówca.

"Braliśmy pod uwagę, że woda osiągnie wysokość pół metra. A tutaj metr osiemdziesiąt!"
Jak słyszymy, obiekty zostały wcześniej zabezpieczone na wypadek nadmiaru wody. – Nasze wielofunkcyjne obiekty, szatnie i biura zostały oddane do użytku w marcu. Mieliśmy solidne fundamenty przeciwpowodziowe. Budynek był zabezpieczony do wysokości metra, żeby woda nie dostawała się do szatni. Niżej było tylko pomieszczenie garażowe, gdzie woda mogłaby wejść bez żadnych szkód dla fundamentów i ścian. Podtopienia wydawały nam się niestraszne – zdradza prezes Chrobrego Nowogrodziec.
W jaki sposób powódź przedostała się na obiekty klubu? – Woda otoczyła wały tak, że pozostały one nienaruszone. Ale rozlewisko przyszło z drugiej strony, z pól. Było to spowodowane dużym zrzutem na zaporze w Złotnikach i Leśnej – przyznaje Edward Widuch. – Braliśmy pod uwagę, że jeśli woda wpłynie na stadion, to na wysokość pół metra. A tutaj metr osiemdziesiąt! – dodaje.
Stan zalanego boiska przeraził prezesa. – To wyglądało strasznie. Gdy to zobaczyłem, poczułem straszną niemoc, bezsilność. Worek albo dwa piasku nic nie dają przy takiej ilości wody. Ktoś krzyknął, że będziemy pompować. Pompy mają jednak wydajność tysiąca litrów na godzinę. To tak jakby wybierać kieliszkiem wodę ze stawu – podkreśla nasz rozmówca.
Ucierpiał nie tylko stadion (który może pomieścić dwa tysiące widzów), ale także niedawno oddana do użytku siedziba klubu oraz szatnie. – Woda weszła do budynku, nasiąknęła ściany, które wymagają teraz osuszenia. Uszkodzone zostały też meble i sprzęt sportowy. Stroje nasiąknęły brudną wodą i wymagały większego prania – wymienia prezes Chrobrego.
Mimo to, zniszczenia okazały się znacznie mniejsze niż się spodziewano, gdy powódź zalała stadion. – Uratowało nas to, że woda schodziła od góry wału. Dzięki temu, że nie było przepływu od spodu, powódź nie uszkodziła nam murawy i bezkolizyjnie spłynęła nam z boiska – mówi Widuch. – Infrastruktura należy do miasta i to ono poniesie największe koszty – w postaci odbudowy wału i ponownego zabezpieczenia. Osuszanie leży po stronie zarządcy. My mamy straty w sprzęcie, ale w porównaniu z innymi szkodami – jesteśmy najmniej dotknięci – dodaje.
"Gdy zobaczyłem zieloną trawę, uśmiech pojawił mi się na twarzy"
Klub Chrobry Nowogrodziec oraz zarządca obiektu – Gminne Centrum Kultury i Sportu w Nowogrodźcu szybko podjęli działania w celu ratowania uszkodzonych obiektów. – Najpierw pozbyliśmy się wody z budynku. Gdy woda już opadła, wybieraliśmy wszystko łopatami z szatni, wyjmowaliśmy wszystko, co brudne. Pranie, sprzątanie, dezynfekcja. W przyszłym tygodniu jeszcze jest zaplanowane ozonowanie budynku szatniowego, żeby pozabijać drobnoustroje. Teraz mamy jeden osuszacz, zobaczymy czy nie będzie trzeba jeszcze pozbyć się wody z pomieszczeń i ścian – przyznaje prezes Chrobrego.
Pozyskano już także część potrzebnych akcesoriów potrzebnych do treningów. Co więcej, zawodnicy już wrócili do zajęć. – Część sprzętu już pozyskaliśmy, dzięki ludziom dobrej woli. Trudno mi na razie prorokować, jak dalej będzie wyglądać sytuacja. Ale myślę, że damy radę. Najważniejsze, żeby przywrócić rozgrywki u nas na miejscu. Pierwsze treningi po powodzi odbyły się na orliku przy szkole, a w czwartek mieliśmy już zajęcia na naszym boisku bocznym, które było trochę podmoknięte, ale już z jego fragmentu możemy korzystać – zdradza nasz rozmówca.
Na razie jednak Chrobry nie może rozgrywać meczów u siebie, gdyż nadal murawa nie jest gotowa i wymaga dokładniejszego sprawdzenia. – Musimy jakoś rozgrywać mecze. W najbliższym czasie będziemy korzystać z uprzejmości sąsiedniego klubu KS-u Milików, gdzie w niedzielę rozegramy mecz ligowy seniorów – mówi Edward Widuch.
W jakim stanie jest stadion w Nowogrodźcu kilka dni po apogeum klęski żywiołowej? – Teraz na całej płycie stadionu jest już zielono. Potrzeba jeszcze sprawdzić czy na pewno nic się nie zapadło i nie ma pustych przestrzeni – oznajmia prezes.
W najbliższym czasie mają się rozpocząć także prace nad dezynfekcją trybun. – Wspólnymi siłami, z Gminnym Centrum Kultury i Sportu pracujemy, żeby doprowadzić wszystko do stanu sprzed powodzi. W przyszłym tygodniu będziemy jeszcze czyścić i odkażać trybuny, żeby po powrocie piłkarzy i kibiców było w pełni bezpiecznie – słyszymy.
Edward Widuch jest jednak dobrej myśli, spoglądając na przyszłość klubu – Gdy zobaczyłem zieloną trawę na płycie głównej, uśmiech pojawił mi się na twarzy. Nie było żadnych rowów i wyrw. Mogę powiedzieć, że w tej chwili wychodzimy już na prostą – zapewnia.