| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
W końcówce poprzedniego sezonu przejął Bruk-Bet Termalikę Nieciecza, która niespodziewanie musiała drżeć o pozostanie w Betclic 1 Lidze. Teraz drużyna jest pierwszym miejscu (bez choćby jednej porażki!). – Jeśli utrzymamy rozwój naszego klubu, to najlepsze przed nami – mówi Marcin Brosz w obszernej rozmowie z TVPSPORT.PL.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Słyszałem, że bardzo szybko zadomowił się pan w Niecieczy. Cisza, spokój, polska wieś. Odpowiada panu taki klimat?
Marcin Brosz: – Odpowiada, bo przy okazji pracy w Górniku czy reprezentacji przebywałem w dużych aglomeracjach. Nieciecza daje mi taką możliwość, by nawet w trakcie dnia pracy spędzić trochę czasu w spokoju. Tu wszędzie dookoła są lasy i można więc na chwilę uciec, będąc jednocześnie blisko klubu. Jest tu też wiele śladów historycznych, szczególnie związanych z I wojną światową. W Niecieczy mam szansę, by docenić te rzeczy, które uciekają nam w dzisiejszym szybkim świecie.
– Natura daje panu wytchnienie?
– Lubię wyjść na spacer, pojeździć na rowerze. Polecam wszystkim te okolicę, ścieżkę rowerową Velo nad Dunajcem. To fantastyczna rzecz. Szukamy czasem atrakcji daleko poza krajem, a mamy tu tak ciekawe miejsca. Ostatnio jeździliśmy z żoną rowerami nad jeziorem Czorsztyńskim. Bardzo polecam. To świetna forma spędzania wolnego czasu.
– Taka odskocznia pozwala panu spojrzeć na piłkę z innej strony albo wymyślić coś ciekawego? Michał Probierz podczas Euro chadzał na treningi przez hanowerski las.
– Dystans zawsze jest dobry. Pracujemy w mikrocyklu tygodniowym – mecz, szybka analiza i przygotowanie do kolejnego. Cały czas jesteśmy ukierunkowane na kolejne spotkanie. Szare komórki muszą więc sprawnie pracować, musimy dokonać wielu wyborów, a podczas takiego spaceru możemy przemyśleć czy omówić pewne rzeczy.
– A odpowiada panu charakterystyka klubu? W Piaście, Górniku budował pan wszystko niemal od zera. W Koronie też łatwo nie było. Tu struktury są skromne, ale nie trzeba było budować klubu od nowa. A już na pewno nie infrastruktury.
– Musimy spojrzeć na to szerzej. Mówimy o miejscowości, w której mieszka niecałe 700 osób. To nie jest milionowe miasto. A mimo to mamy tu wszystko – i stadion i infrastrukturę.
– Takiego komfortu chyba nie miał pan w żadnym wcześniejszym klubie.
– Spokojnie, w Polsce mamy coraz lepsze warunki do pracy. Od czasu, gdy zacząłem pracę w roli trenera, Polska niesamowicie się rozwinęła. Pod każdym względem, sportowym także. Zawsze chce się więcej, ale trzeba ogromnie szanować i docenić to, co mamy. Bez dwóch zdań. A wracając do pytania, my tutaj wszystko mamy. Mamy możliwości, infrastukturę, jest rywalizacja, jasno określony cel i proste zasady. I mamy to robić najlepiej jak potrafimy. Mamy tu akademię ze złotą gwiazdką PZPN. Sam też prowadzę akademię i wiem, jak trudno pozyskiwać trenerów i zawodników. A tu tym bardziej trzeba walczyć o każdego dzieciaka. Rozmawiam czasem z rodzicami i wiem, że niektórzy przyjeżdżają z niemałych odległości. Pytam, dlaczego przyjeżdżają akurat tu? Jakość treningów, fachowość trenerów, pewność, że trening się odbędzie i bardzo dobra infrastruktura. A ktoś to musiał stworzyć. Wiemy, że tu jest jeszcze wiele możliwości, ale przez wiele lat Termalica napisała swoją historię.
– Wspomniał pan, że długo już pracuje w zawodzie...
– Za długo...
– Za długo?
– Nie no, żartuję. To fantastyczny zawód, który codziennie dostarcza ogromną ilość emocji. Nidy nie spodziewałem się, że będę mógł w taki sposób pożytkować wiedzę z czasów gry w piłkę. Bardzo to doceniam.
– W przyszłym roku minie panu w zawodzie, w roli pierwszego trenera, 20 lat. Dobrze mówię?
– Musiałbym policzyć. Muszę przyznać, że rzadko tak szczegółowo grzebię w swojej przeszłości.
– Zaczęło się od Polonii Bytom w roku 2005.
– Zrobiliśmy awans. Fantastyczny to był czas.
– Wspomniał pan o tym, jak się zmieniła Polska przez ten czas, a jak w tym czasie zmienił się piłkarz?
– Bardzo. Pierwsza rzecz to świadomość. Pod tym względem mojego pokolenia i tego obecnego nie da się porównać, a i czasy były zupełnie inne. Okres transformacji nie był prosty dla mojego pokolenia. Dziś jak zawodnik chce to może zdobyć każdą informację. Obejrzeć najlepszą ligę na świecie. Zadzwonić do kolegi, który gra w Milanie czy Bolonii i zapytać, co dziś robili na treningu. Spytać, w jaki sposób klub go rozwija. Łatwość w przepływie informacji bardzo zmieniła życie piłkarza. Co dziś jest trudniejsze? Tworzenie grupy. Tworzenie relacji międzyludzkich. Mamy zawodników różnych nacji, różnych kultur, inaczej szkolonych, a my to musimy w bardzo krótkim czasie scalić. To dziś wyzwanie dla całego klubu, nie tylko dla trenera. Patrzymy na zawodnika nie tylko pod kątem umiejętności, profilu. Ale także, a szczególnie tutaj w Niecieczy, czyli miejscowości mającej swoją charakterystykę, zwracamy uwagę na to, czy dany zawodnik będzie się tu dobrze czuł.
– Nie każdy się tu odnajdzie.
– Niekiedy wydaje nam się, że to genialny zawodnik ale niekoniecznie do Termaliki.
– Były takie przykłady, że zrezygnowaliście z kogoś, bo uznaliście, że tu się nie odnajdzie?
– Nie, ale wszystkie aspekty bierzemy pod uwagę.
– Lukas Podolski chyba źle by się tu czuł.
– Za to mamy Lukasa Spendlhofera, który był kapitanem Sturmu Graz i dobrze się tu czuje. Dziś piłkarze są świadomi i planują swoją karierę. Chcą wiedzieć, co da im Termalica, czego od nich oczekujemy, jak planujemy ich przeszłość. A z drugiej strony szukają przedszkola dla dziecka czy pracy dla żony. Transfer to zmiana trybu życia najczęściej całej rodziny.
– Pan swojej rodziny raczej nie ciąga za sobą.
– Jest tu ze mną rodzina, ale dzieci już mają swoje plany. Najstarszy zaczyna pracę, drugi studia, a najmłodsza idzie do szkoły. Do domu mogę z Niecieczy dojechać w dwie godziny, więc widujemy się jak najczęściej. Dla trenerów w tygodniu najważniejszy jest trening regeneracyjny, a nie ma lepszej regeneracji niż czas spędzony z rodziną. Zwróćmy uwagę na jedną rzecz. Nauczyłem się tego w Liverpoolu. Jeśli wrzucimy w trening zawodnika z niewypoczętą głową, sprawimy jedynie, że zmęczenie będzie narastało. Zawodnik na początku tygodnia musi być wypoczęty. Ci chłopcy muszą być świadomi, że mecz nie jest końcem mikrocyklu. Zakończeniem jest odnowa głowy i ciała. I dopiero wtedy można zacząć kolejny. To oni muszą być dla siebie trenerami, bo sami znają się najlepiej. My dajemy pewne wzorce, jak powinni się zachowywać, ale każdy organizm jest inny. Stwarzamy im warunki, ale oni sami muszą znać się najlepiej i wiedzieć, jak szybko się zregenerować. Jeśli nie jest świadomy to trudno będzie coś osiągnąć, bo sytuacji w meczu jest tyle, że piłkarz samodzielnie musi podejmować decyzje.
– Pański najstarszy syn, Paweł, przebił się ostatnio do internetowych wiadomości, bo był członkiem reprezentacji lekarzy, która w Australii zdobyła brązowe medale mistrzostw świata. A przy okazji meczu z Meksykiem na boisku doszło do niemałej awantury.
– Paweł właśnie rozpoczął pracę jako lekarz, jest tuż po studiach. Był najmłodszym uczestnikiem tych mistrzostw, a został wybrany najlepszym zawodnikiem. Jest to ogromne wyróżnienie dla całej rodziny na czele z obiema babciami i dziadkiem. Paweł odnalazł się w medycynie. Robi to co kocha, ale sport ciągle jest z nim, a kadra dała mu możliwość rywalizacji. Pokazał, że można nauczyć naukę ze sportem.
– Lepszy z niego piłkarz od taty?
– Na pewno. Kacper też. Obaj bez dwóch zdań są lepsi ode mnie, ale cieszę się, że nie widzą tylko piłki ale też inne możliwości i potrafią dokonywać w życiu dobrych wyborów. To jest najważniejsze. My z żoną stoimy z tyłu i bardzo się cieszymy z ich sukcesów życiowych.
– Mówiliśmy o tym, że piłkarze przez te 20 lat się zmienili, więc trenerzy siłą rzeczy też trochę musieli zmienić swoje podejście do zawodu. Co pan musiał zmienić, bo uznał, że w taki sposób to już nie zadziała?
– Jak zaczynałem to brakowało informacji. Chciałem przestawić zespół na grę czwórką z tyłu. Dziś włączasz Google i masz wszystkie informacje, jak powinni zachowywać się dani zawodnicy. Ja wtedy musiałem sam myśleć, kombinować. To odległe czasy…
– To raptem 20 lat, ale faktycznie wiele się zmieniło.
– Dziś wszystko jest dostępne, ale trzeba chcieć z tego czerpać. My musieliśmy szukać tej wiedzy. Pamiętam setki rozmów z Jurkiem Dudkiem, który wtedy wygrywał Ligę Mistrzów. Jurek był zawsze otwarty, zawsze chętny do rozmów. Dowiadywaliśmy się od innych piłkarzy, wymienialiśmy informacje, czerpaliśmy z obserwacji. Musiałem się bardzo mocno dokształcać, poświęcałem na to dużo czasu, więc siłą rzeczy mniej czasu poświęcałem zespołowi. Dziś to by się nie udało, bo trzeba intensywniej pracować nad relacjami. Czas jest też dziś bardzo ważny. Tego nauczyła mnie praca w reprezentacji. Szanowania czasu i wykorzystywania go na maksa – to jest kolejny etap.
– W klubie czasu jest zdecydowanie więcej.
– Trochę więcej. W reprezentacji musisz zarządzać czasem na znacznie wyższym poziomie. W kadrze, na dziesięć rzeczy, które chciałem wprowadzić, musiałem wybrać jedną. I wybierz akurat tą, która da ci zwycięstwo w najbliższym meczu. Bo tylko to się liczy. Upraszczając, w klubie mogę wybrać trzy modyfikacje. Ale mam też więcej czasu dla zespołu i ludzi wokół klubu, bo oni są równie ważni. Boisko mamy przygotowane, linie wymalowane, w klubie jest ciepło, sprzęt wyprany...
– Pan to potrafi docenić jako człowiek, który zaczynał 20 lat temu.
– Dokładnie. Pamiętam czasy w Ekstraklasie, gdy samemu trzeba było sobie prać sprzęt.
– Dziś 20-letni piłkarz nie doceni, bo dla niego to normalne, że w klubie jest ciepło.
– Miałem szczęście pracować z reprezentacją U-19 i wiem, że to dobrzy, świadomi chłopcy. Wiadomo, że postrzegają pewne rzeczy inaczej. Ja czytałem książki i dalej lubię. Dziś wchodzi się na Onet, Interię…
– TVP Sport.
– TVP Sport. I tam, w internecie szuka się informacji. Ale to nic złego.
– Telefon w szatni panu nie przeszkadza.
– Nie, bo mam dzieci i wiem jak to funkcjonuje.
– Nie da się od tego uciec.
– Możemy próbować walczyć, ale może słuszniej będzie nauczyć się z tego korzystać? W klubie mamy piłkarzy na co dzień, ale w reprezentacji telefony były dla nas przydatne. Piłkarze już w drodze na zgrupowanie dostawali powiadomienie na temat najbliższego treningu. Co się na nim wydarzy i czego będziemy oczekiwać. Chodziło o to, by w głowie odstawił już klub, a skupił się na reprezentacji. Mam wrażenie, że rośnie bardzo świadome, mądre pokolenie. Jeden z piłkarzy dał mi fajny przykład. Spytałem go, co chce osiągnąć. Odpowiedział: "Trenerze, znam pięć języków, chcę nauczyć się szóstego". A za moich czasów? Było dobrze, jak ktoś "gawarił pa ruski". Dziś młodzi ludzie korzystają z otwartości, który daje im świat. I to jest super.
– Odmłodziła pana praca z kadrą?
– Bardzo się rozwinąłem. Przed tą pracą myślałem, że mam ogromne doświadczenie, a wiele tam się nauczyłem. Na pewno brakowało mi tak skrupulatnego zarządzania czasem. A do tego doświadczenie, które mogłem zdobywać dzięki wizytom w największych klubach Europy. Byłem na oprawach, widziałem jak planują kariery – na tydzień, miesiąc, na lata. Byłem na mistrzostwach świata w Katarze i wszystko widziałem od środka.
– Chciał pan spędzić z tą kadrą więcej czasu, bo aż do igrzysk olimpijskich 2028. Tęskni pan za tymi chłopakami?
– Tworzyliśmy tę reprezentację od podstaw. Kacper Urbański w Bolonii bierze już rzuty rożne. Max Oyadele z powołaniem do reprezentacji. Kowal, Mateusz Kowalski był już w Broendby, dziś obija się o reprezentację. Do tego Oliwier Zych, Miłosz Matysik, który moim zdaniem jest niesamowicie uzdolnionym chłopakiem. Na mistrzostwach Europy U-19 zajęliśmy piąte miejsce, a do kraju wracaliśmy z niedosytem
– O jedną bramkę się rozbiło.
– A mieliśmy dwie świetne sytuacje bramkowe. Ale tak to jest… A dziś to doświadczenie procentuje u tych chłopaków. Jan Żuberek to fantastyczny zawodnik, niestety dopadła go kontuzja. Tomek Pieńko, Antoni Kozubal i zaraz kolejni… A z czego to się bierze? Szkolenie a do tego granie na największych imprezach. Na wspomnianych mistrzostwach grało tylko osiem najlepszych zespołów. Już sam awans był niesamowita sprawą. Po drodze musieliśmy wyeliminować wicemistrzów Europy. Graliśmy z najlepszymi. Chłopcy z tego rocznika teraz zaczynają, za dwa, trzy lata będą decydować o obliczu piłki europejskiej. Gdzie się uczyć jak nie tam.
– Tylko co dalej, bo wiele chłopaków tracimy na styku piłki juniorskiej i seniorów.
– Ja mogę powiedzieć na przykładzie rocznika, z którymi pracowałem. Oni idą dobrze! Kolejni otrzymują powołania do reprezentacji, gdzie mają szansę trenować z najlepszymi zawodnikami w Europie. A za chwilę to oni będą siłą tej kadry.
– Max Oyadele może tej reprezentacji dać coś już teraz? W Ekstraklasie w zasadzie jakoś bardzo jeszcze nie zaistniał. Czy jedzie po naukę?
– Myślę, że wszystko. Pamięta pan jak Kacper Urbański wchodził, wielu kręciło nosami. A ci chłopcy już są gotowi! Kończąc temat młodych. Przed mistrzostwami Europy zapytano Garetha Southate’a, czy mają szansę na mistrzostwo. Odpowiedział, że tak, bo ci młodzi chłopcy, którzy już są ważnymi częściami reprezentacji, wcześniej we wszystkich kategoriach wiekowych zdobywali złoto lub byli blisko. Więc są gotowi. I tak to jest. Masz podwaliny to walcz o najwyższe cele. Wicemistrzami już są, już niedługo być może kolejny krok.
– No zobaczymy, ostatnio często są blisko złota, ale…
– Chciałbym być tak blisko!
– Wróćmy do pańskiej kariery. Która decyzja w trakcie tych 20 lat była najbardziej ryzykowna?
– Nie patrzę na to. Każdą starałem się przemyśleć. Jeśli odhaczyłem wszystkie wątpliwości to potem nie oceniam wstecz podjętej decyzji. Patrzę w przód, na to co przede mną.
– Czyli nie żałuje pan żadnej decyzji. Tak jest chyba najzdrowiej dla psychiki.
– Jak tu siedzimy to bardziej interesuje mnie Znicz Pruszków.
– Ile odrzucił pan propozycji przed przyjściem tutaj?
– Nie patrzymy wstecz.
– Dlaczego nie porozumiał się pan z Wisłą Kraków? Chodziło o szerokość sztabu, z tego co słyszałem.
– Nie patrzymy wstecz. Chętnie odpowiem na każde pytanie dotyczące przeszłości.
– Z tego co wiem, do Niecieczy trafił pan za trzecim podejściem.
– A to już właściciel wie.
– Na pewno rozmawialiście, gdy był pan już dogadany z PZPN. Ostatecznie postawiono na Michała Probierza, który nie wytrwał tu zbyt długo.
– Chcąc nie chcąc są to rzeczy nieuniknione. Środowisko nie jest wielkie, spotykamy się, rozmawiamy. A tyle lat już minęło…
– Z sentymentem powiedział pan te słowa.
– Doszło do mnie ile to lat. A jeszcze wczoraj grałem w piłkę. Nie wiedziałem, że to już 20 lat minęło.
– To przykre, gdy człowiek zauważa, że czas tak pędzi.
– W dzieciństwie oglądałem "Czterdziestolatka", więc miałem pewne wyobrażenie na temat ludzi w tym wieku. Dziś mam trochę więcej...
– Ten serial świetnie pokazuje, jak zmieniła się Polska i przeciętny Polak.
– Proszę zobaczyć. Trochę sentymentu.
– Krótki ten kontrakt tutaj. Czerwiec 2025. A pan lubi zakotwiczyć w danym porcie na dłużej. Z czego wynika ta data?
– To było najrozsądniejsze. Mieliśmy jakiś pomysł i on wpisywał się w ten plan. A ten okres daje właścicielowi czas, by właściwie ocenił naszą pracę. Bardzo często rozmawiam z państwem Witkowskimi. Osobiście zarządzają ponad 1500 ludźmi. Rozmowy z nimi to dla mnie wielkie doświadczenie. Od 40 lat tworzą wielką firmę, która ciągle świetnie sobie radzi.
– To jest kontrakt zadaniowy?
– Każdy sport jest zadaniem. Zadanie jest proste. Wygrać każdy najbliższy mecz, a w konsekwencji zrobić jak najwięcej punktów.
– I awansować do Ekstraklasy.
– Idąc do tego klubu to jest jasne i klarowne. Pewnych rzeczy nie trzeba mówić. Myślimy ″Nieciecza″ to widzimy te ambicje. Ktoś stworzył ten klub. Wybudował stadion, a wcześniej kupił ziemię. Zdaję sobie sprawę, czego się ode mnie oczekuje.
– Przyszedł pan tu pod koniec poprzedniego sezonu, gdy sytuacja w tabeli nie była wesoła. Od razu chciał pan wprowadzić zawodników na wyższy poziom intensywności treningowej, a w efekcie wyniki pierwszych meczów były kiepskie. Pojawiło się nawet zagrożenie, że zakręcicie się w walce o utrzymanie.
– Jakbyśmy tego nie wprowadzili, to byśmy mieli dużą szansę spaść. Bardzo dużą. Od samego początku nasz plan był prosty. W pierwszej kolejności utrzymać się.
– Ale już zacząć budowę na nowy sezon?
– Wiedzieliśmy, że ten cel krótkoterminowy może być trudny ze względu na to, o czym pan powiedział. Zmiana treningów, ustawienia, pozycji… Potrzebowaliśmy trochę czasu na zdiagnozowanie zespołu, ale wiedzieliśmy, że to da nam utrzymanie. A dziś widzimy efekty tamtej pracy. Tamta budowa była rozpoczęciem procesu.
– Ile dzisiaj mają wasi piłkarze sekund na zakończenie akcji strzałem po odbiorze piłki? Jest jakaś reguła?
– Jeżeli odbieramy blisko bramki przeciwnika to od 5 do 8 sekund.
– Pan gra na tercje czy kwarty?
– Ja gram na boisku. Pod tym względem jestem starodawny.
– Nawiązuję do wypowiedzi trenera Tomasza Tułacza, który pół-żartem oburzył się, że teraz na tercje wszyscy grają, a on gra na kwarty. Nie stosuje pan trenerskiej nowomowy?
– Mnie proszę wliczać do fanów Mikołaja Reja. Polacy nie gęsi i swój język mają. Chciałbym w tym miejscu pozdrowić moją fantastyczną polonistkę z pierwszego LO, które właśnie ma swoje święto. W polskim słowniku są określenia na wszystko i staram się umiejętnie z nich korzystać. Choć nie neguję ludzi, którzy używają nieco innego słownictwa, bo często mają sporo ciekawego do powiedzenia.
– Wspomniał pan wcześniej o akademii. Macie wychowanka w pierwszej drużynie, Daniela Cieślę, który wszedł w tym sezonie trzy razy z ławki. Kiedy akademia zacznie wypuszczać piłkarzy z pieczęcią Termaliki?
– Powiem panu, co widzę, a czego nie było, gdy tu przychodziłem. A widzę dzieciaki chodzące w koszulkach Termaliki nie tylko po gminie Żabno. Widzę rodziców, którzy przyjeżdżają wieczorami grać na Orliku. Bardzo szeroką grupę grających w piłkę dziewczynek. Tu dzieci nie siedzą na telefonach, tylko grają w piłkę, a dziewczyny z boku skaczą na gumie. A ze Śląska wiem, jakie to ciężkie. Widział pan taki widok ostatnio w Krakowie?
– Na moim osiedlu się zdarza.
– To się strasznie cieszę, bo to jest najlepsze co może być. Myślę, że jest to efekt naszych starań, by ludzie utożsamiali się z klubem. To jest proces. Za chwilę dzieciaki będą chciały być Andrzejem Trubehą, Kacprem Karaskiem, Kamilem Zapolnikiem, Miłoszem Mleczko itd. i to będzie miało bardzo pozytywny wpływ. A to pociągnie za sobą kolejne rzeczy. Staramy się dzielić naszą wiedzą. Stąd konferencja, którą planujemy na 40-lecie Bruk-Betu. Chcemy pokazać jak jest budowany ten klub, przekazać naszą wiedzę trenerom. Już teraz gorąco zapraszam. Bardzo podoba mi się, że na boisku wraz z dziećmi pojawiają się rodzice. To jest takie pozytywne, tak sport powinien działać. Żyjemy w szalonych czasach, wszędzie pędzimy, w jeden dzień załatwiamy tyle, co jeszcze niedawno w miesiąc. A na boisku możemy zwolnić, popatrzeć jak dzieci cieszą się taką prawdziwą piłką. Na tym Orliku jest więcej emocji niż na niejednym meczu ligowym. To coś niesamowitego.
– Chodzi pan czasem pograć z dzieciakami?
– Chodzę, ale już za mocno mnie kiwają. Niedawno taki mały założył mi siatę, strzelił bramkę… Nie było to przyjemne, ale z drugiej strony – bardzo fajne!
– Chciał pan pytanie o przyszłość. Co chciałby pan jeszcze osiągnąć. Praca w zagranicznym klubie? Reprezentacja?
– Życie mnie nauczyło stąpać twardo po ziemi i szanować to, co się ma. Wykonaliśmy tu wspólnie bardzo dużo pracy. Niedawno byliśmy na 13. miejscu i nasze mecze inaczej wyglądały. Dobre kluby budują się latami. Popatrzmy na Bayer Leverkusen. Ile im to zajęło? 9 – 10 lat. Arsenal. Dobrze pamiętam, jak Arsene Wenger budował ten klub krok po kroku. A my dziś mówimy o zmianie wizerunku pierwszego zespołu Termaliki w przeciągu kilku tygodni. To jest ogromna satysfakcja. Także to, gdy ludzie nie mówią o wyniku, ale o tym, że fajnie gramy. I mam satysfakcję, gdy słyszę, że chłopcy zrobili postęp. Ten zespół nie zmienił się diametralnie pod względem kadrowym, a paru ważnych ludzi odeszło. A ci co zostali poszli do przodu i udowodnili wszystkim, że potrafią. Jeśli utrzymamy rozwój naszego klubu to wszystko co najlepsze przed nami.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (982 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.