Sposób, w jaki zdemolowano od środka kadrę skoczków, zrujnował PR tej dyscypliny. A zawodnicy, którzy zwolnili Alexandra Stoeckla, stali się narzędziem w rękach klubów. Niegodne – mówi TVPSPORT.PL Audun Hoisaether, szef stowarzyszenia Skigrasrota. Norwega nazywają hejterem, czasami oszołomem, ale przekonuje, że jemu tylko leży na sercu dobro skoków. Puchar Świata 2024/25 ruszył w kraju, gdzie skoki – uważa aktywista – znalazły się w stanie rozkładu. – I cholernego zadłużenia – dodaje.
KORESPONDENCJA Z LILLEHAMMER
Norweskie skoki na rok przed domowymi mistrzostwami świata przeszły spory lifting. Do najważniejszej dla tej reprezentacji zimy od sezonu 2010/11 (wtedy też MŚ odbywały się w Norwegii – w Oslo) przystąpili bez dotychczasowego kierownika drużyny Clasa Brede Brathena, bez trenera Alexandra Stoeckla, bez znakomitego Daniela Andre Tande i wciąż bez głównego sponsora na kask (firma Nammo, która się tam pojawiła, dostała informację, że to rozwiązanie tymczasowe – aż pojawi się ktoś inny). A co gorsza, z odchudzoną listą specjalistów w sztabie. Sytuacja finansowa Norges Skiforbundet jest przeciętna, bo o finanse poważnie martwią się nawet biegacze narciarscy – wieloletni koń napędowy organizacji. Gwiazdy zespołu, który po Stoecklu przejął Magnus Brevig, przygotowywały się, licząc każdą złotówkę, a w pewnym momencie istniało zagrożenie, że nawet trochę będą musiały dokładać od siebie.
Halvor Egner Granerud, Marius Lindvik, Johann Andre Forfang i inni trenują ze świadomością, że czasami w ośrodku Olympiatoppen muszą wziąć nie jedynki, lecz trzyosobowy pokój. I że jazda samochodem zamiast lotów też ma sens, jeśli skoki chcą zbić ponad wielomilionowe (w koronach) zadłużenie względem Skiforbundet. Zamiast sushi pojawiła się owsianka. Godzą się na to, bo mają wciąż gigantyczny sportowy potencjał. I cel: żeby na przełomie lutego i marca ostatecznie pozamykać usta tym, którzy się od nich odwrócili. Bo wyniki telewizyjnej oglądalności, jak wynika z raportu Nielsena dla FIS, poleciały u nich na łeb na szyję.
Norweskie skoki przed PŚ. Kryzys na poważnie zaczął się trzy lata temu
Przypomnijmy, że napięcia wokół Norwegów trwają już dobre kilka lat. W największym możliwym skrócie, zaczęło się od tego, że z powodu wojenki o budżet w 2021 roku centrala narciarska chciała zwolnić Brathena – człowieka oddanego skokom, ale mniej swoim zwierzchnikom, który sugerował w federacji, aby dla dobra opiekowanej przez siebie dyscypliny odłączyć finanse skoków i kombinacji od pozostałej grupy sportów narciarskich. Słysząc o tych zamierzeniach, środowisko mocno wstawiło się za cenionym fachowcem. A jedna z grup wsparcia dla "CBB" (konkretnie ta pod nazwą "Støtte for CBB") zyskała na Facebooku przeszło 50 tys. członków, nosząc nawet okolicznościowe czapki z inicjałami Brathena. Jako że jej twórca zaczął skutecznie grzebać w dokumentach i mocno pomógł działaczowi, zbierając nawet środki na prawnika do jego ochrony, zyskał sporą sympatię. Clas, który walczył m.in. o lepszą dystrybucję środków ze sprzedaży praw telewizyjnych wewnątrz Skiforbundet, został ostatecznie na stanowisku. Niestety, wskutek zgnilizny, jaka zapanowała, kadra niedługo potem straciła partnerów marketingowych, w tym firmę LO – tę, której logo zawodnicy i sztab prezentowali na nakryciach głowy.
To nie przeszkodziło działać tej sportowej maszynie. I chociaż statystyki dot. stanu skoków w Norwegii nie przestały spadać (mowa głównie o małej liczbie adeptów i wciąż kolejnych zamykających się ośrodkach dla juniorów we wsiach i miasteczkach), to w elicie kadra Stoeckla radziła sobie świetnie. Granerud wygrywał kryształowe kule, Lindvik w Pekinie został mistrzem olimpijskim, z sukcesami występowali również w MŚ. Ale to nie oznaczało, że w środku ekipy nie ma napięć. Gdy w styczniu 2024 na Kulm Norwegia z hukiem przegrała zawody drużynowe w lotach, skoczkowie formalnie wystąpili przeciwko Stoecklowi. Szkoleniowiec przestał jeździć na konkursy, a gdy nawet jeździł, to nie machał flagą w gnieździe i niemalże nie miał wstępu do szatni.
Cud frekwencji nie nastanie. A Polonusi już tak nie ratują
To, że wiosną ostatecznie rozwiązano z nim umowę i zastąpiono Brevigiem, nie było wcale finałem sprawy.
– Niestety, minęły miesiące, a w przestrzeni publicznej nadal wokół naszych skoków jest dużo negatywnej energii i uwagi. Na tematycznych grupach na Facebooku czy w komentarzach pod artykułami roi się od krytyki zawodników i wręcz hejtu na tę reprezentację – przyznaje Petter Tenstad, komentator norweskiego oddziału telewizji Viaplay.
W piątek zawodnicy, których część grała pierwsze skrzypce przy zwalnianiu Stoeckla, pierwszy raz skoczą w PŚ we własnym kraju już z oficjalnie nowym sztabem. Wejście w sezon, gdy za pasem są domowe MŚ, ale z poczuciem, że ściany przestały sprzyjać gospodarzom, nie może być łatwe.
– Tak, mamy jeszcze w sprzedaży mnóstwo wolnych biletów na weekend – potwierdzają organizatorzy zawodów na Lysgardsbakken.
W Lillehammer w weekend nikt nie oczekiwał cudu.
– Frekwencję w Norwegii od dawna wzmagają Polonusi, którzy tutaj mieszkają. Wielokrotnie do nich kierowano kampanie reklamowe. Jednak to nie załatwia kłopotu, to o naszych fanów należy się postarać, tymczasem federacja narciarska, w moim odczuciu, nie jest w tej kwestii zbyt aktywna – martwi się Jan Petter Saltvedt, komentator NRK.
Wypełniona po brzegi skocznia olimpijska była widziana ostatnio w 1994 – podczas igrzysk, jeszcze w innych realiach. Teraz o to można by się postarać, tylko gdyby do miasta nagle zjechały nadmiarowe tysiące Polonusów. Problem w tym, że po minionej, kryzysowej zimie fani biało-czerwonych też nie są teraz w szampańskich nastrojach. To już nie czasy małyszomanii, gdy za idolem jeździło się zawsze i wszędzie.
Graneruda chwalili za gest ws. paralimpijczyków. A i tak piszą: i dobrze wam tak
Norwegowie do pustek na trybunach niestety dawno przywykli. Ale nad masową krytyką w Internecie trudno przejść do porządku dziennego. Gdy awantura wokół Stoeckla przybierała w lutym na sile, zawodnicy bronili nawzajem swoich decyzji. A Granerud nawet publicznie zaapelował, aby nie linczować Forfanga, który stał się rzecznikiem grupy skoczków. Teraz nikt już o nic nie apeluje, bo sprawy się ułożyły i zamiast wojenek zajęto się treningiem. Wrócił zawieszony na jakiś czas Hoppcast (podkast, który tworzy m.in. Forfang, gdzie wraz z gośćmi opowiada o wydarzeniach z PŚ oraz ich kadrze), a pojedyncze aktywności zawodników spotykają się z pochlebnymi komentarzami opinii publicznej. Przykładowo, gdy Granerud ogłosił, że z chęci pomocy niepełnosprawnym sportowcom odda na ich rzecz jedno z przysługujących mu na stroju miejsc na logo sponsora, dostał publiczne pochwały, a temat udało się rozlać poza skokową bańkę. A kiedy o skutkach ciężkiego upadku z grudnia opowiedział Sondre Ringen, kibice przysyłali mu słowa wsparcia i wyrazy współczucia.
Jednak pomimo że Forfang po czasie wyszedł na publiczną spowiedź ws. Stoeckla do mediów, znów naraził się na lincz. A kiedy na zewnątrz szatni wyszła historyjka o obozie, który z oszczędności kadrowicze spędzili, śpiąc nie w hotelu, lecz u Andersa Fannemela w domu (obecnie trener w klubie w Lillehammer, dawniej m.in. rekordzista świata w długości lotu), to najwięksi krytycy potrafili napisać: i dobrze wam tak, nie zasługujecie na nic.
Pożegnanie Stoeckla gwoździem (jeszcze nie) do trumny. Objawił się naczelny hejter
Nic dziwnego, że Tenstad – który poza pracą w redakcji sam ma przeszłość skokową – martwi się takim postrzeganiem obecnej kadry. Mówi skądinąd słusznie, że dziś – gdy jest nowy trener, a poprzedni poszedł na kontrakt do PZN – taka krytyka już niczego nie naprawi.
– Oczywiście, że można mieć do federacji czy zawodników zastrzeżenia co do stylu, w jakim zwolniono z pracy Alexa. Jednak zwolnienia chyba nigdy nie przebiegają lekko i przyjemnie – rozkłada ręce.
– Ci kibice, którzy hejtują skoczków, motywują się właśnie historią pożegnania Stoeckla? – dopytaliśmy.
Komentator w odpowiedzi przesłał nam link do strony Skigrasrota. To tam, jak zrozumieliśmy, należy szukać głównego źródła krytyki pod adresem zawodników, tak chętnie rozprowadzanej dalej w sieci. Na Facebooku powstałą dwa lata temu organizację śledzi ok. 1,5 tys. ludzi. Tyle tylko, że tak naprawdę nie chodzi o Skigrasrotę, bo ta na sztandarach ma "dbałość o narciarstwo powszechne i czystość tego wyczynowego". Ludzie, którzy tam wchodzą, robią to głównie dla wpisów Auduna Hoisaethera – tego samego człowieka, który wcześniej stanął za Brathenem, a ostatnio wziął w obronę Stoeckla.
Poradzili: raczej się nie kontaktujcie. Oczywiście, że zrobiliśmy odwrotnie
Wpisy Hoisaethera są długie. Ale też zbyt kontekstowe, żeby – bez dokładnego studiowania gałęzi problemów norweskich skoków – odpowiednio je tu streścić. Istotne jednak, że są zarazem mocne – podobnie jak w przypadku konfliktu federacja-Brathen. Pod postami, które są tam publikowane z dużą regularnością, wywiązują się niekiedy poważne dyskusje. Większość łączy jeden wątek: krytyka tego, jak postępuje Skiforbundet, czyli kontynuacja tematyki, która wcześniej Audunowi przyniosła spory środowiskowy rozgłos. Autor (za młodu sam był skoczkiem) ma grupkę oddanych fanów, zresztą po ostatnich wyborach w federacji nowe władze na chwilę przyjęły go jako wartościowego konsultanta i stronę w debacie. Był na spotkaniu z samym prezesem. Równocześnie jednak z Hoisaetherem jest pewien kłopot. Ci, którzy patrzą przez palce na jego aktywność lub nazywają "zacietrzewionym oszołomem", wskazują, że w przeciwieństwie do akcji z Brathenem, teraz poza "nieoficjalnymi, własnymi źródłami" nie ma do pokazania żadnych konkretów, żadnych dokumentów ani innych dowodów na to, że skoczkowie faktycznie w sporze ze Stoecklem byli jednoznacznie źli. Ani tym bardziej, że nadal – skoro minęło sporo czasu – jednoznacznie zasługują na potępienie.
Chcąc skontaktować się z przedstawicielem Skigrasrota, zrobiliśmy wstępne rozeznanie. Usłyszeliśmy, że dawanie mu głosu nie jest najlepszym pomysłem.
Mimo wszystko postanowiliśmy spróbować.
Hejter ma jedną radę do Norwegów: przestańcie chować głowy w piasek
Na e-mail, który przesłaliśmy z kilkoma pytaniami, odpowiada błyskawicznie. W nim od razu wspomina własną karierę zawodniczą i dokonania z 2021 – czasu konfliktu Brathena z federacją.
– Najpierw chcieli pozbyć się jego, bo był niewygodny. Udało się go obronić, natomiast w kwestii wydawania pieniędzy przez Skiforbundet niewiele się od tamtej pory zmieniło. Pieniądze, zamiast na sport, idą na kwestie administracyjne i na to nie ma mojej zgody. To dlatego założyłem Skigrasrota i jako jej przedstawiciel próbuję wymusić jakieś zmiany. Próbuję dbać, żeby działali zgodnie z wartościami i w ramach prawa, a nie je depcząc – tłumaczy Hoisaether.
Aktywista, podobnie jak w publikowanych wpisach, i w naszej korespondencji brzmi na zgorzkniałego obecną sytuacją w Norwegii. Wprost mówi, że Skiforbundet jest zepsuta i zrujnowana PR-owo. A to wpływa na sporty, którymi zarządza. Oraz na budżet.
– Tej organizacji zagląda w oczy bankructwo – uważa.
Nas jednak najmocniej interesuje, dlaczego w jego działalności jest miejsce na tak dużą krytykę kadry skoczków.
– To są naczynia połączone. Skoczkowie wywołali konflikt ze Stoecklem, mimo że on nigdy nie był źródłem problemu. Jeszcze na miesiąc przed awanturą był gościem w Hoppcast, gdzie był komplementowany. Nagle stał się zły? Niestety Stine Korsen, liderka komitetu skoków, musiała go jakoś zakończyć, aby w czerwcu otrzymać reelekcję na stanowisko. A skoro wśród wybierających są największe kluby, które chciały mieć większy wpływ na poczynania i kształt kadry narodowej niż dotychczas, to dla zyskania ich uznania poświęcono głowę trenera. Bo on wcześniej próbował ograniczać zapędy klubów – snuje swój punkt widzenia twórca Skigrasrota.
Audun dodaje, że o takich historiach nie można ot tak zapomnieć.
– Mam żal do zawodników za to, jak to rozwiązali. I co napędzili. Działali za plecami Clasa i Alexa, przekonując, że chcą mieć lepszy team na MŚ u siebie. A wyszło, że mają taki sam, tylko odchudzony. Oczywistym beneficjentem sytuacji stał się Brevig – wskazuje i uzupełnia: – niestety Brevig, choć zyskał stanowisko, zaczął kierować grupą, która straciła wizerunek. To nie jest kwestia tego, co ja czuję, bo ja nie nazwałbym tego wprost złością na nich. Lecz rozczarowaniem ich nieetycznym, niegodnym postępowaniem, które przyniosło takie konsekwencje. Długi i skromny sztab będą długo odbijały się czkawką. A dług ciężko zasypać, mając kiepski PR. Sponsorom to nie ułatwia podjęcia decyzji o wejściu w ich świat.
– Co powinni zrobić skoczkowie, żeby spróbować odbudować wizerunek? – pytamy Hoisaethera.
– Przestać chować głowy w piasek, tylko wyjść do ludzi i wykazać się cywilną odwagą. Przeprosić i wytłumaczyć, że nie zdawali sobie sprawy z konsekwencji, jakie przyniesie ich wolta. Ale to mało prawdopodobne, to pokazałoby, że mieli kiepskiego lidera. Niestety, dziś ich relacje z kibicami są bardzo zaburzone. To nie przypadek, że ludzie w sieci piszą o marzeniu, by w ich miejsce przyszła już nowa generacja zawodników. Taka nieskażona. Cisza, jaka płynie teraz z obozu kadry ws. tego, co zaszło ze Stoecklem, niczemu nie służy. A na pewno nie im i norweskim skokom – kończy.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (991 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.