Yuki Ishikawa to międzynarodowa gwiazda. Siatkarz od dziesięciu lat klubowo gra we Włoszech, obecnie w Sir Susa Vim Perugia z Kamilem Semeniukiem. W TVPSPORT.PL mówi o swoich początkach ze sportem, zdradza, czego uczył go tata, a także opowiada o... figurze woskowej z jego podobizną, która jest w Tokio.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Masz starszą i młodszą siostrę. Czułeś za nie odpowiedzialność w dzieciństwie?
Yuki Ishikawa: – Kiedy byłem młodszy, mój tata nie żył razem z nami. Pracował w innym miejscu, mieszkał nieco dalej. Żyłem więc z mamą, młodszą i starszą siostrą.
– Byłeś więc jedynym mężczyzną w domu, tak?
– Tak. W kulturze japońskiej pozycja mężczyzny w "domu" jest silna i ważna. Kiedy byłem dużo młodszy nie czułem jednak większej odpowiedzialności przez to, że jako jedyny byłem chłopakiem. Przyszło to dopiero z czasem. Zacząłem pomagać mamie w codziennych obowiązkach. Nie pamiętam z tego czasu wiele, ale wiem na pewno, że dużo czasu spędzałem z młodszą siostrą. Starałem się zająć jej czas grami video, głównie Nintendo.
– Twoi rodzice mieli sporo wspólnego ze sportem. Tata biegał, prawda?
– Tak, był sprinterem. Pamiętam, że za punkt honoru przyjął sobie nauczenie mnie biegania. Choć naprawdę ogromnie się starał i włożył w to wiele sił, ta aktywność fizyczna nie okazała się niestety moją ulubioną (śmiech). Nie byłem też zbyt szybki. Moje siostry były w tym aspekcie ode mnie lepsze. Dorastałem w dość sportowym domu, ponieważ również moja mama uprawiała jedną z dyscyplin. Była to koszykówka. Nie oglądałem jej meczów, gdy grała profesjonalnie. Dopiero później, kiedy zakończyła karierę, grywała z koleżankami, czemu się przyglądałem. Czasami też się dołączałem.
To moja starsza siostra jako pierwsza chciała zacząć grać w siatkówkę. Moi rodzice znaleźli jej klub, do którego dołączyła.
– Czy przed siatkówką był sport, który faktycznie cię zafascynował?
– Powiedziałem mojej mamie, że chciałbym się zająć piłką nożną, ale niestety nie było drużyny w Okazaki. Dlatego właśnie przez rok zajmowałem się baseballem. To bardzo popularny sport w Japonii, chyba nawet najpopularniejszy w naszym kraju. Nie kontynuowałem jednak gry, ponieważ pewnego razu udałem się z moją siostrą na trening siatkówki, by go obejrzeć, i... zakochałem się w tym sporcie. Trener powiedział mi, że mogę spróbować zagrać. Tak to się zaczęło.
– Trudno było pogodzić treningi ze szkołą? Słyszałam, że japoński system edukacyjny jest wymagający.
– Nie było to łatwe. Musiałem jednak to ze sobą pogodzić. Siatkówka zrobiła się dla mnie ogromnie ważna, a chciałem się w niej poprawiać. Kiedy zacząłem moją przygodę z tym sportem, miałem bardzo wymagającego trenera. Każdego dnia trenowaliśmy trzy lub cztery godziny po szkole. W soboty i w niedziele zazwyczaj graliśmy mecze towarzyskie z innymi drużynami. Czasu na inne rzeczy praktycznie nie było. Szkoła kończyła się około 16:00, później miałem trzy godziny treningu, a następnie wracałem do domu i się uczyłem. Czasami miałem też dodatkowe lekcje po treningu.
– Miałeś jako dzieciak czas dla siebie?
– Nie, nie miałem. Siatkówka pochłaniała mnie na tyle, że nie miałem nawet momentu, by spotkać się z kolegami. Wcześniej tak nie było. Mogłem wtedy grać w gry video z siostrą, spędzać czas ze znajomymi. Podjęcie się zobowiązania, jakim była gra w siatkówkę, spowodowało, że wolnego czasu nie było. Dziś w ramach wolnego czasu oglądam Netflixa, anime – szczególnie lubię Dragon Balla – ale tak naprawdę wszystko. Poza tym przepadam za zakupami. Głównie spędzam jednak czas w domu.
– Starsza siostra uczyła cię siatkówki? A może ty uczyłeś młodszą?
– To starsza głównie uczyła młodszą. Mama zawsze mi powtarzała, że muszę uczyć młodszą siostrę, ale ona miała swoją drogę. Teraz gra w Novarze, ale nie rozmawiamy wiele o siatkówce.
– Marzyłeś o tym, by zagrać za granicą?
– Kiedy skończyłem 18 lat, dostałem szansę przyjazdu do Włoch. Pomyślałem wtedy, że chcę grać za granicą. Zanim pojawiła się ta okazja, nie przeszło mi to poprzez głowę. Chciałem występować w Japonii.
– W Japonii wtedy siatkówka była popularna w wydaniu męskim?
– W tamtym momencie mówiono głównie o żeńskiej drużynie, męska się nie wyróżniała. Co ciekawe, już wtedy miałem jednak swoich fanów w Japonii.
– Miałeś swojego idola?
– Nie, ponieważ nie oglądałem wielu meczów – jak już ustaliliśmy, nie miałem na to czasu (śmiech).
– Jak to się stało, że twój wyjazd do Modeny w ogóle okazał się możliwy?
– Modena szukała japońskich zawodników. Wydaje mi się, że dzwoniła po takich klubach jak Suntory, Panasonic Panthers. Nikt jednak nie chciał wysłać do niej swoich graczy. Dlatego też włoski klub zaczął rozglądać się po młodych siatkarzach z mojego kraju, studentach uniwersytetów. Do mnie zadzwoniono jako do pierwszego. Mój trener zapytał mnie, czy chcę wyjechać. Bez najmniejszego wahania odpowiedziałem, że tak. Byłem bardzo zainteresowany. Nie wiedziałem wtedy wiele o siatkówce, nie oglądałem ligi włoskiej czy polskiej, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że Modena to bardzo silna drużyna, w której będę mógł się wiele nauczyć. Nie byłem w ogóle tym zdenerwowany.
– Jak zareagowali twoi rodzice?
– "Ok" (śmiech).
– Naprawdę?
– Tak. Najpierw to ja podjąłem decyzję, a następnie poinformowałem o tym rodziców.
– Jakie były twoje pierwsze wrażenia z Europy? Nie znałeś przecież języka, kultury. To nie mogło być łatwe.
– (śmiech). Tak, to było trudne. Wtedy klubie był jednak Bruno, Earvin Ngapeth, Uros Kovacević. To byli gracze! Mogłem z nimi występować i się od nich uczyć. Dzięki temu nie czułem "dystansu". Od tego momentu wiedziałem, że chcę grać we Włoszech. Kontrakt obowiązywał jednak tylko przez trzy miesiące, był krótki.
– Europejska kultura wprawiała cię w zakłopotanie?
– Momentami. W japońskich teamach pracuje się niezwykle ciężko. Trening jest na pierwszym miejscu i to od szkoły podstawowej. Na uniwersytecie było trochę lżej. Kiedy przyjechałem do Włoch, poziom trudności był podobny, każdy chciał mnie czegoś nauczyć, ale... wszyscy mówili po włosku. To było niezwykłe.
– Jak się dogadywałeś?
– Nie miałem tłumacza. Niektórzy gracze mówili do mnie po angielsku. W czasie dojazdów na mecze chłopaki uczyli mnie włoskich słów. Nie wszystkie były "ładne", ale na pewno sprawiało im to wiele radości (śmiech). Poza tym robiłem wszystko, by jak najszybciej opanować język i stale robiłem postępy.
– Często czujesz się samotny we Włoszech?
– Tak, zazwyczaj przebywam sam. Czasami jednak spotykamy się z kolegami z drużyny i moimi kolegami z Japonii, którzy odwiedzają mnie we Włoszech.
– Lubisz być sam?
– Lubię spędzać czas z bliskimi ludźmi, grać z nimi, oglądać różne rzeczy. Samotność nie jest jednak dla mnie straszna; wręcz po prawie dziesięciu latach we Włoszech stała się dla mnie normalnością.
– Co najbardziej lubisz we Włoszech?
– Przede wszystkim siatkówkę. Jest ona tutaj na niesamowitym poziomie. Jestem we Włoszech po to, by poprawiać się w tej dyscyplinie. Poza tym życie w Italii nie jest złe. Jedzenie jest niesamowite (śmiech). To jeden z moich ulubionych aspektów (śmiech).
– Zarówno Włochy, jak i Japonia mają niesamowitych fanów siatkówki. Dziwi cię skala popularności twojej, Rana Takahashiego czy Yuji Nishidy?
– Jest to dla nas niezwykle miłe. W ostatnim czasie przekonujemy się, że mamy fanów w różnych miejscach – nie tylko w Japonii. To niesamowite! Wcześniej poza Japonią tak nie było. W tym momencie japońska drużyna wzbudza zainteresowanie.
– Ponoć byłeś pierwszym graczem siatkówki, który – w ramach docenienia osiągnięć – miał zrobioną swoją podobiznę w Muzeum Figur Woskowych Madame Tussauds w Tokio. Jak przyjąłeś to wyróżnienie?
– Tak. Wydarzyło się to kiedy miałem 18-19 lat po wyjeździe do Modeny. Porozmawiano wtedy ze mną i się zgodziłem. Miałem do wyboru dwie pozy. Twórca umieścił na moim ciele i twarzy "punkty", by jak najlepiej odwzorować moją osobę. To było niesamowite przeżycie – zupełnie inne od wszystkich dotychczasowych.
– To pokazuje skalę twojej popularności. Co było najbardziej szaloną sytuacją, jaką miałeś w Japonii z fanami?
– Kiedy chodzę do restauracji lub kupić różne rzeczy, fani patrzą na mnie lub proszą o zdjęcia oraz autografy. Kiedy jeżdżę pociągiem lub metrem sytuacja się powtarza – większość osób wie, kim jestem. To jest super. Trudno byłoby mi jednak być teraz anonimowym w Japonii.
– Najlepszy prezent od fana?
– Zdarzają się zegarki, kurtki... Często też dostaję karty podarunkowe Amazon czy do Starbucksa...
– Miło jest więc być siatkarzem.
– Tak (śmiech).
– Przechodząc do kadry, będziesz miał w niej nowego trenera – Laurenta Tillie. Co o tym myślisz?
– Myślę, że to dobry moment na Laurenta Tillie. Wygrał igrzyska olimpijskie w Tokio, więc wie, jak triumfować i w ogóle podchodzić do igrzysk. Pracuje też w Japonii od jakiegoś czasu. Zna więc japońską kulturę i naszych zawodników. To naprawdę może się udać. Jego przyjście to dla nas świetna sprawa.
– Słyszałam, że liga japońska daje teraz największe pieniądze graczom i też o wiele większe możliwości odkąd otworzyła się bardziej na zagranicznych zawodników. Nie myślałeś o powrocie?
– Według mnie w tym momencie liga włoska jest mocniejsza niż japońska. To dlatego chcę tu zostać. Myślałem o powrocie do Japonii i uzmysłowiłem sobie, że mogę to zrobić w dowolnym momencie. Na ten moment chcę jednak wykorzystać swoją szansę i grać w Europie póki mam taką możliwość. Liczę na zwycięstwo w lidze włoskiej i na ten moment to mój priorytet. To dlatego tu zostałem. Nie wykluczam jednak powrotu do Japonii.
– A Polska? Chciałbyś tu zagrać?
– Również jestem tym zainteresowany. Polska ma mocną, dobrą ligę, więc wyobrażam sobie, że mógłbym tam zagrać. Kiedy z kadrą przyjeżdżamy do Polski, to widownia zawsze jest niesamowita. To dobry kierunek do rozwoju siatkarskiego.
– Zapytałam chwilę temu Kamila Semeniuka o ciebie. Powiedział, że jesteś cichym i mocno skoncentrowanym na treningu chłopakiem. A jaki według ciebie jest Kamil?
– Również jest cichym i skupionym na treningu zawodnikiem (śmiech). Nie mówi wiele, choć zdarzają nam się okazje do żartowania. To świetny człowiek, który zawsze sprawa, że trening jest wartościowy. Dzięki takim ludziom nasz zespół w Perugii jest wyjątkowy.
Czytaj również:
– Będzie bomba transferowa? Drzyzga rozegra piłki... Ngapethowi
– Topowy kontrakt polskiej gwiazdy. Odsłaniamy kulisy
– Znamy terminarz reprezentacji Polski na mistrzostwach świata!
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.