05 gru 2024 | Piłka nożna / Puchar Polski

Goncalo Feio: Legia jest w żałobie. To nie moment, by cokolwiek świętować

Legia Warszawa upamiętniła Lucjana Brychczego, który zmarł w poniedziałek (fot: P. Kucza/400mm.pl)

Legia Warszawa wygrała 3:0 z Łódzkim Klubem Sportowym i awansowała do 1/4 finału Pucharu Polski. – To nie jest czas, w którym możemy coś świętować. Klub jest w żałobie po śmierci pana Lucjana Brychczego. W rodzinie jednego zawodnika także doszło do podobnej tragedii – stwierdził Goncalo Feio, szkoleniowiec Wojskowych.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Nieznane oblicze legendy Legii Warszawa. "Wyciągał koniaczek i..."

– Zależało nam na lepszym zarządzaniu meczem niż ostatnio. Momentami nam się to udało. Robiliśmy to, po co przyjechaliśmy do Łodzi. Chcieliśmy awansować i to nam się udało. Cieszymy się też z hat-tricka Marka Guala. Mamy wiele meczów w nogach, a do tego nieco utrudnioną sytuację – stwierdził Goncalo Feio, szkoleniowiec warszawskiej drużyny.

W czwartek zamiast kontuzjowanego Steve'a Kapuadiego w gronie defensorów Legii pojawił się Sergio Barcia. – Przez długi czas nie grał, bo sporo czasu stracił na leczenie urazu po spotkaniu z Rakowem. Potem wrócił do drużyny, która dobrze grała i punktowała. Wrócił do zespołu w dynamice dziesięciu wygranych w dwunastu meczach, a do tego po zmianie systemu. Do tego dyspozycja Kapuadiego czy Pankowa sprawiły, że rywalizacja była bardzo duża. Hiszpan musiał poczekać na swoje minuty. Ma wybitne wyprowadzenie piłki. Chciałem, by pokazał, że wykorzystał czas, w którym czekał na szansę. O sile drużyny świadczy to, jak wyglądają zawodnicy, którzy w danym momencie nie grali – dodał Feio.

Marc Gual nie wiedział ile goli strzelił! [WIDEO]

Marc Gual nie wiedział ile goli strzelił! [WIDEO]

Legia upamiętniła legendę. Wyjątkowa oprawa meczu

Czytaj też

Piłkarze Legii Warszawa wybiegli na mecz Pucharu Polski w specjalnych koszulkach z portretem Lucjana Brychczego (fot: 400mm.pl)

Legia upamiętniła legendę. Wyjątkowa oprawa meczu

Portugalski trener wypowiedział się też o zdobywcy trzech bramek dla Legii. – Marc Gual jest piłkarzem, który może robić wyjątkowe rzeczy. To nie ulega wątpliwości. Czasami traci piłkę w momentach, w których nie powinien tego robić. Momentami chce pomóc, więc ryzykuje. To zawodnik ciągle pokazujący się do gry. Nie jest istotne, jaka to chwila w meczu, ale zawsze jest dostępny. Ludzi interesują gole napastników, ale warunki ku temu musi stworzyć też drużyna. W drugiej połowie w Łodzi dostał szanse wykazania się w finalizacji i zaprezentował dużą skuteczność – powiedział Feio.

– Wiele osób w ostatnich dniach krytykowało Gabriela Kobylaka. Dziś swoją interwencją utrzymał nas przy wyniku 0:0. To był kluczowy moment, bo gdyby rywale wyszli na prowadzenie, to sprawy mogłyby się skomplikować – dodał trener Wojskowych.

– Momentami w pierwszej połowie byliśmy lepsi od Legii. W takich momentach trzeba wykorzystać swoje sytuacje, a w przerwie poprawić to, co nie do końca działało. Bramka strzelona przez rywali mocno utrudniła nam płynną grę. Nie byliśmy już wtedy na tyle dobrzy. Widoczna była duża jakość u graczy ze stolicy. To spowodowało, że straciliśmy kolejne gole. Postawa moich piłkarzy i ich nastawienie było jednak bardzo dobre. Chciałbym, by ten dzień był dobrą lekcją – podkreślił Jakub Dziółka, szkoleniowiec ŁKS-u.

– Chciałbym docenić także ŁKS, bo ich poziom determinacji i dyscypliny był ogromny. Dodatkowo nie zrezygnowali ze swojej tożsamości. Do meczu z Legią podeszli tak samo, jak do innych spotkań. Byli konsekwentni, choć wiedzieliśmy jak się temu przeciwstawić. To spowodowało także dodatkowe kilometry przebiegane przez rywali – podkreślił trener Legii.

Legia w żałobie

W poniedziałek zmarł Lucjan Brychczy, były piłkarz i trener Legii. Stołeczny klub oraz kibice uczcili pamięć legendarnego zawodnika. Feio na konferencji po meczu pojawił się w specjalnej koszulce z hasłem "Żegnaj legendo".

– To nie będzie mecz czy tydzień, w którym możemy cokolwiek świętować. Cały klub jest w żałobie po śmierci pana Lucjana Brychczego. Chcieliśmy wygrać dla niego i całej rodziny. Także po to, by wszystkim nieco ulżyć ten trudny czas. Mam nadzieję, że w niedzielę będzie podobnie – powiedział Feio.

– Nie tylko pan Lucjan opuścił nas w ostatnich dniach. W rodzinie pewnego piłkarza także doszło do podobnej tragedii. Nie chcę jednak mówić o nazwiskach. To małe, ale wielkie rzeczy, bo chciał być z nami i grać. To wiele także mówi o tym, jaką mamy drużynę – zakończył szkoleniowiec Wojskowych.

Legia upamiętniła legendę. Wyjątkowa oprawa meczu