W listopadzie 2014 roku w Krakowie Artur Szpilka pokonał na punkty Tomasza Adamka, wywalczył tytuł IBF International w wadze ciężkiej i otworzył sobie drzwi do wielkich walk w Stanach Zjednoczonych. Gala była ogromnym wyzwaniem dla organizatorów, którzy przed wydarzeniem otrzymali informacje, że kibole zasadzają się na "Szpilę". Były pięściarz ujawnił nieznane kulisy pojedynku w biografii "Zawsze ten sam".
Obaj byli po przejściach – Szpilka po pierwszej porażce w karierze z Bryantem Jenningsem, z kolei Adamek przegrał poprzednią walkę z Wiaczesławem Głazkowem. Jednak ich starcie cieszyło się olbrzymim zainteresowaniem, podobnie jak wydarzenia towarzyszące gali, takie jak konferencje prasowe i treningi medialne. Jak się okazuje po latach, było to też nie lada wyzwanie dla organizatorów, bo była to gala podwyższonego ryzyka.
W książce "Zawsze ten sam" napisanej z Hubertem Kęską Szpilka ujawnia nieznane kulisy krakowskiej gali, która przez wielu uważana jest za najlepszą w historii polskiego boksu zawodowego.
Fragment pochodzi z rozdziału "Chwila prawdy":
***
Na salę Fiodora Łapina wrócił chłopak, który zmądrzał. Po krytyce, jaka wylała się na Artura i Kamilę, Szpilka był zmęczony internetem. Deklarował, że odciął się od niepotrzebnych bodźców, że z tego wyrósł. Dojrzał, żeby odłożyć na bok ego i skupić się na pracy u podstaw. Przypomniał sobie, że trafił do KnockOutu jako zawodnik techniczny, a nie bijok. Po wyjściu z puchy wmówił sobie, że będzie się bił, napierniczał. Ale był najlepszy, kiedy bazował na oszukiwaniu rywali, timingu, kontrach. Te obserwacje były zbieżne ze spostrzeżeniami Fiodora Łapina.
Tomasz Adamek słynął z szybkości i wydłużania serii ciosów. Zanim sędzia zakończył jego emocjonujące starcie z Travisem Walkerem, Adamek wyprowadził 30 uderzeń z rzędu. "Jak będę szybki, to wygram z każdym" – zwykł mówić. Miał jednak na myśli szybkość rąk, a nie nóg. Nogi Tomasza Adamka z wiekiem zwalniały. Tu Artur Szpilka chciał mieć przewagę. Miał być jak woda, nieuchwytny dla uwielbiającego składać kombinacje "Górala".
Przed pierwszym pojedynkiem po wyjściu z zakładu karnego "Szpila" wniósł na wagę 110 kilogramów. Z Bryantem Jenningsem ważył 101,4 – o cztery-pięć kilogramów mniej niż w dwóch poprzednich walkach. Szpilka czuł w ringu, że odstaje fizycznie od Amerykanina. Ale według Fiodora Łapina 101-102 kilogramy to była jego waga. Artur musiał się tylko z nią oswoić. Trener życzył sobie, żeby w niej okrzepł.
Tym razem mieli dużo czasu na przygotowania. Artur wrócił na salę w przyzwoitym stanie, nie zdążył się spaść. Obiecali sobie z trenerem, że zrobią wszystko profesjonalnie. Pilnowanie szamy, psycholog, taktyka. Artur jadł na śniadanie jajecznicę z samych białek. Przed treningiem wchodził na kilka minut do kriokomory, a po nim na kilkanaście do wody z lodem. Zrzucał tłuszcz, pozbywał się zalegającej w organizmie wody. Na jego brzuchu formował się kaloryfer. Te mięśnie od lat tam były, ale dopiero teraz zaczynały być tak wyraźnie widoczne.
"Adamek? Dawać go – myślał Artur, kiedy wbiegał na Kasprowy Wierch. – W walce to ty będziesz za mną biegał, zobaczysz". Szpilka chciał być w najlepszej formie i zwracał uwagę na najdrobniejsze szczegóły. "Czy w tym jest alkohol? Jeśli tak, to nie biorę tego" – mówił, gdy podano mu lecytynę. "Jeżeli przegram, nie mam czego szukać w boksie" – budował napięcie w głowie.
Od dawna uważał, że ma szanse z Adamkiem. Mieli walczyć w listopadzie. Był lipiec, a Artur Szpilka już się do niego szykował. Wyjechał na obóz jeszcze przed właściwymi przygotowaniami. Zakontraktowanie walki się przedłużało. Artur z trenerem chcieli testów olimpijskich. "Możecie se zrobić testy paraolimpijskie" – burknął Adamek. A Szpilka, wkurzony, zabrał się do roboty.
(...)
– Tempo za wolny jesteś! – pokrzykiwał do Szpilki trener, gdy ten sparował z Łukaszem Janikiem.
Janik dobrze radził sobie z mańkutami. Za Adamkiem ciągnęła się opinia, że ma z nimi problem. "Góral" nie przejmował się Arturem Szpilką. Miał na koncie trzy razy tyle zawodowych pojedynków co młokos, był nieporównywalnie bardziej utytułowany. Kiedy Artur dbał o dietę i chodził do kriokomory, Tomek trenował na sali gimnastycznej w szkole. Na czas przygotowań do Szpilki Adamek przeprowadził się do rodzinnego domu w Gilowicach. Tam gotowała mu mama. "Domowe jedzenie jest najlepsze" – mówił dziennikarzom.
– Tomek, Artur haruje na treningach jak nigdy – zwrócił mu uwagę jeden z nich. – Opowiada, że pokaże ci parę myczków.
– Przestań… Zbiję chłopczyka – machnął ręką Adamek.
Łapin ze Szpilką realizowali tymczasem bardzo konsekwentny plan, wszystko mieli dopięte na ostatni guzik. To była sumienna praca fizyczna, higiena życia i długie odprawy taktyczne. Fiodor Łapin rozpoczął je od opisu problemów pięściarza.
– Nie nastawiaj się na jeden cios, jedną akcję – przestrzegał go.
– Potem, jak ci to nie wejdzie, nie wiesz, co się dzieje i tracisz całą koncepcję na walkę. Tak było z Jenningsem.
Trener kazał Arturowi wizualizować sobie następujące kolejno zdarzenia.
– Myśl o tym, co będzie, jeśli przestrzelisz. Jeżeli ktoś cię wyczuje, skontruje. Jeżeli coś pójdzie nie tak.
Wcześniej Artur wyobrażał sobie jedynie pomyślny scenariusz. Wchodzi, bije lewy sierpowy i jest po walce. Tak się zdarzało. Ale nie zawsze. To byłoby zbyt piękne. Teraz szykował się na najlepszego Tomasza Adamka. Inaczej nie mógłby pracować.
Adamek trzymał jedną taktykę. Tak samo zaczynał, tak samo prowadził pojedynki. Mniej więcej wiadomo było, czego można się po nim spodziewać. Potrafi walczyć, jest bitny, odporny, łapie flow i jak już się rozhula, jak już kogoś napocznie, to robi z nim co chce. To, czy wyglądał lepiej czy gorzej w poszczególnych walkach, zależało od jego indywidualnej dyspozycji i – uwaga – od charakterystyki rywala.
Fiodor Łapin podsyłał Arturowi różne pojedynki "Górala". Jeden Szpilka zna na pamięć. Trener cały czas pokazywał mu walkę Tomasza Adamka z Chadem Dawsonem – jedyną, po której pięściarz z Gilowic stracił mistrzowski pas. Adamek tłumaczył się jelitówką, lecz zdaniem trenera Łapina nie było w tej porażce przypadku. Dawson zrobił z Adamka dzieciaka. Artur tyle razy oglądał to starcie…
– Masz boksować jak on – słyszał od trenera.
Dawson też był mańkutem. Podobnie jak Artur odchylał się, chodził na nogach. Łapin nie próbował zmienić stylu Artura. Czasami podnosił mu ręce, ale generalnie widział, w czym jego zawodnik czuje się najlepiej. Przyruchy, kiwka – ćwiczyli to. Fiodor Łapin szlifował naturalne skłonności pięściarzy i dobierał do nich potrzebne elementy.
Pokazywał Szpilce Dawsona, pokazywał mu też Pernella Whitakera – mistrza obrony, również mańkuta. Whitaker ruszał tułowiem na lewo, na prawo. Trener nakazał Arturowi kręcić się na sparingach z prawą nogą, z prawym sierpowym. Prawy, prawy, prawy. I cyk, Artur się skręcał. Prawy, prawy. Szpilka robił kółka. Kręcił się z ciosami, jakby narysował wcześniej w ringu okrąg cyrklem.
Artur czuł narastające napięcie. To nie było kibolskie "ani kroku wstecz", lecz ekscytacja wynikająca z tego, że odrobił lekcję. Im bliżej było walki, tym bardziej chciał pochwalić się tym, czego się nauczył. Przesiąkał atmosferą gali. Na Tauron Arenie widniały wielkie postacie: jego i spoglądającego z uniesionym palcem Tomasza Adamka.
To był wspaniały medialny spektakl, który zaczął się długo przed ósmym listopada. Pięściarze mieli rozpisany cały fightweek. Otwarte dla publiczności treningi pokazowe, konferencja prasowa, ważenie. Wszystkie wydarzenia miały odbyć się w Krakowie.
Artur lubił to miasto. Jednak po awanturze z Wisłą ilekroć był w Krakowie, myślał o tym, żeby jak najszybciej stamtąd wyjechać. Gdyby został w Małopolsce, mógłby nigdy nie zawalczyć z dwukrotnym mistrzem świata. Prawdopodobieństwo, że trafi na niego ktoś z ekipy "Miśka", byłoby dużo większe, niż gdy mieszkał w Warszawie. Kamila bała się, kiedy znajdowali się w zaludnionych miejscach.
"Może jakiś gaz bym nosiła?" – mówiła Arturowi. Poszła na kurs samoobrony, zastanawiała się nad pozwoleniem na broń.
"Z takimi po... nigdy nie wiadomo" – myślała, gdy przechodzili przez Galerię Krakowską.
Przed walką z Adamkiem kibole zasadzali się na Szpilkę. Informację o tym otrzymali organizatorzy gali. To dlatego treningi Adamka i Szpilki były rozdzielone, a na ostatnią konferencję prasową przed galą kibice nie mieli wstępu. To była gala podwyższonego ryzyka. Pojawiła się realna obawa o to, że w zalewie fanów znajdzie się jakiś żołnierzyk, który nie bacząc na nic wybiegnie z tłumu i ugodzi Artura Szpilkę nożem. Organizatorzy uznali, że w galeriach handlowych nie będą w stanie zapewnić zawodnikowi pełnego bezpieczeństwa. W efekcie trening medialny Artura Szpilki odbył się w klubie w Wieliczce, a nie w centrum handlowym Bonarka. Walkę z cieniem Tomasza Adamka obserwowało 2,5 tysiąca widzów, znakomitą większość obserwatorów treningu "Szpili" stanowili zaś członkowie jego rodziny, ziomki oraz dzieci.
Organizatorzy rozdawali zgromadzonym opaski, karteczki, a ochrona kontrolowała przybyłych. Podczas gdy kibice Cracovii i jej zgód wykupywali całe sektory, grupy z Wisły były rozrzucane po trybunach, a część chuliganów została zatrzymana przez policję w drodze na galę. Na hali ochroniarze starali się mieć oczy dookoła głowy. Artura Szpilkę przywitał wielki aplauz, ale i mnóstwo gwizdów.
Dla "Szpili" to wszystko miało drugorzędne znaczenie. Brał udział w wielkim wydarzeniu. Galą produkcyjnie zajęła się współpracująca z Polsatem federacja KSW i było to prawdziwe widowisko audiowizualne. Komplet widzów w Tauron Arenie, pierwszy raz wyprzedanej w całości. Bardzo głośny doping, zwroty akcji w walkach, niespodzianki. Dawid Kostecki przegrał sensacyjnie z Andrzejem Sołdrą. Grzegorz Proksa padł na twarz w siódmej rundzie po ciosie Macieja Sulęckiego. Andrzej Gmitruk triumfował. Fiodorowi Łapinowi został już tylko Artur Szpilka.
Przegrał Dawid, przegrał Grzesiek, z którym "Szpila" był w pokoju na obozie. Artur nie dopuszczał do siebie myśli o porażce. Stał w korytarzu gotowy do wyjścia. W chuście PDW, która zakrywała jego twarz, ale nie tłumiła głosu. "Zobaczysz, co się zaraz będzie działo" – powiedział Kamilowi Wolnickiemu. I ruszył do ringu.
Wiedział, po co wszedł między liny. Przybył tam z planem – Fiodor Łapin przygotował go idealnie. Miał boksować jak Dawson i to zdawało egzamin. Adamek wchodził, on puszczał go z prawym sierpem. Zamiast iść do przodu na ślepo, Szpilka potrafił się cofnąć. Ale zawsze robił to z ciosem. I krążył wokół Adamka, krążył. Chodził do przodu, do tyłu. Wciągał go na kontrę, rozrywał dystans. To Adamek wchodził na Szpilkę, a nie odwrotnie. Artur już w pierwszej rundzie znalazł na niego receptę. "Kontrolować dystans – to przede wszystkim. I odchodzić, gdy idzie z serią".
"Góral" miał problem z wyczuciem odległości do Szpilki. Jeżeli już go trafił, nie był w stanie się rozkręcić – Artur amortyzował te ciosy odchyleniem. Gdy opuścił rękę, dostał dwa razy na głowę. Ale to wszystko było bez depnięcia ze strony rywala, bez odpowiedniego rytmu. To Artur Szpilka był dyrygentem w tej walce. Kiedy Adamek uderzył go po komendzie, nie pozostał "Góralowi" dłużny. Parę razy chciał zerwać się ze smyczy. Ale trener przypominał mu: "Masz się cały czas ruszać, nie stać w miejscu".
Artur wytrzymał presję, utrzymał taktykę i potwierdził, że jest prawdziwym mężczyzną. Zachował chłodną głowę i wygrał – zdaniem dwóch sędziów dwiema, jednego czterema rundami. Może nie była to najbardziej efektowna walka dla kibiców, ale cel uświęca środki. Szpilka był w tym pojedynku kompletny, wiedział, co ma robić. Tomasz Adamek nie mógł się do niego dobrać.
Artur uniósł ręce wysoko w geście triumfu, zamknął oczy. Gdy ogłaszano werdykt, kamera pokazała jego mamę i brata. To była radość nie do opisania. Jakby wygrali bilet do lepszego świata.
Artur Szpilka zwyciężył w walce wieczoru na najlepszej gali w historii polskiego boksu.
Pierwszy raz w życiu popłakał się ze szczęścia.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.