To było oczywiste, że w tym roku IFFHS nie przyzna Szymonowi Marciniakowi tytułu najlepszego arbitra na świecie. Historycy i statystycy oceniają formalne osiągnięcia w danym roku, a nie formę i umiejętności sędziów czy ich decyzje podjęte w czasie meczów. Dlatego detronizacja Szymona Marciniaka przez IFFHS była niemalże pewna i oczekiwana.
Sędziowskie rankingi IFFHS, czyli Międzynarodowej Federacji Historyków i Statystyków Futbolu, warto rozumieć i umieć odpowiednio zważyć. Zarówno w poprzednich latach, w których na pierwszym miejscu był w nich Szymon Marciniak, jak i w tym roku, gdy polski sędzia został umieszczony dopiero na siódmym miejscu, rankingi nie świadczą o tym, kto naprawdę był czy jest najlepszy, lecz tylko o tym, kto był albo jest "najlepszy" według historyków i statystyków – i to tylko tych, którzy są zrzeszeni w IFFHS.
Prestiżowy, bo... nie ma bardziej prestiżowego
Tytuł "The World’s Best Referee" przyznawany przez IFFHS cieszy się takim prestiżem tylko dlatego, że nie ma bardziej popularnego rankingu czy plebiscytu organizowanego przez jakąś organizację światową, na przykład zrzeszającą ekspertów sędziowskich czy ogólnie ekspertów piłkarskich.
W rzeczywistości historycy i statystycy nie mają kompetencji i narzędzi do oceny, kto był czy jest "najlepszym sędzią", ale oczywiście mają prawo głosu, wyrażania opinii i zabawy w organizowanie takiego plebiscytu. Mogą więc – i to właśnie robią głosując w tym rankingu – opierać się na decyzjach organizacji piłkarskich, które wyznaczają sędziów do prowadzenia bardziej lub mniej prestiżowych meczów.
Rankingiem IFFHS rządzą nominacje...
Rankingiem sędziowskim IFFHS w praktyce rządzi więc zasada: sędzia, który prowadził finał mistrzostw świata, jest pierwszy w rankingu w danym roku i często "jadąc na opinii" jest pierwszy również w roku następnym.
Gdy w 1987 ranking zorganizowano po raz pierwszy, historycy i statystycy głosowali w większości na Romualda Filho z Brazylii, który w 1986 roku prowadził finał mundialu w Meksyku. Bo jak inaczej mogliby wybrać "najlepszego sędziego", skoro przecież nie mieli innej skali porównawczej niż tylko fakty ogólnie znane, czyli decyzje obsadowe podjęte przez FIFA i ogłoszone przez nią nominacje na najbardziej prestiżowe mecze?...
Podobnie było również po finale mistrzostw świata w latach 1994, 2002, 2006, 2010, 2014, 2018 i 2022. Pierwsze miejsce w rankingu IFFHS przyznawała wówczas odpowiednio: Sandorowi Puhlowi z Węgier, Pierluigiemu Collinie z Włoch, Horacio Elizondo z Argentyny, Howardowi Webbowi z Anglii, Nicoli Rizzoliemu z Włoch, Nestorowi Pitanie z Argentyny i Szymonowi Marciniakowi – to właśnie oni sędziowali pojedynki o mistrzostwo świata. Z góry i z klucza zostali więc uznani za najlepszych.
… i rządzą też głośne kontrowersje lub skandale
Wyjątkowo inaczej głosowanie historyków i statystyków zakończyło się w latach 1990 i 1998. W pierwszym przypadku dlatego, że sędziowanie finału mundialu we Włoszech wzbudziło wiele kontrowersji. Arbiter Edgardo Codesal Mendez z Meksyku podyktował rzut karny, po którym Andreas Brehme strzelił Argentynie gola dającego Niemcom zwycięstwo i tytuł mistrzowski. Ta decyzja Meksykanina wywołała liczne pretensje, protesty i spowodowała kartki dla Argentyńczyków. Mecz zakończył się w atmosferze skandalu, który wielu historyków i statystyków zniechęcił do głosowania na arbitra finału mundialu.
W 1998 roku finał mundialu we Francji prowadził "arbiter jednego meczu", jak nazwano wówczas Saida Belqolę z Maroka. Kandydatów do prowadzenia finału Francji z Brazylią (3:0) było kilku, ale ówczesny prezydent FIFA Sepp Blatter uparł się, żeby tym razem, po raz pierwszy w historii, finał mistrzostw świata sędziował "ktoś z Afryki". Najlepiej prezentował się wówczas właśnie Said Belqola. W tym samym turnieju prowadził wcześniej mecze Niemcy – USA (2:0) i Argentyna – Chorwacja (1:0), ale przez historyków i statystyków, którzy wcześniej o nim nie słyszeli, postrzegany był jako "arbiter jednego meczu", więc większość wołała zagłosować na bardziej znanego Pierluigiego Collinę.
Nie ma mundialu, więc trzeba zważyć inne finały
W latach, w których mistrzostwa świata nie są rozgrywane, historycy i statystycy biorą pod uwagę przede wszystkim nominacje UEFA i CONMEBOL do prowadzenia finałów najbardziej prestiżowych rozgrywek kontynentalnych. W Europie – mistrzostw kontynentu i Ligi Mistrzów, w Ameryce Południowej – Copa America i Copa Libertadores.
W praktyce uczestnicy głosowania muszą więc zważyć, które nominacje dla sędziów cenią sobie wyżej i właśnie na tych arbitrów głosują. W tym roku widać to bardzo wyraźnie, że historycy i statystycy podążają za decyzjami UEFA, CONMEBOL czy FIFA zupełnie bezkrytycznie. Nigdy w rankingu IFFHS nie wygrał arbiter z Afryki czy Azji, nawet w roku 1998...
Francois Letexier nie jest lepszy niż Szymon Marciniak
W 2024 roku sędzia Francois Letexier z Francji zwyciężył zapewne tylko dlatego, że prowadził finał mistrzostw Europy w Niemczech. Problem w tym, że trudno w historii znaleźć arbitra, który w jednym roku osiągnąłby taki czy podobny sukces i w tym samym roku w innych prestiżowych meczach podjąłby tak wiele kontrowersyjnych i błędnych decyzji co właśnie Letexier… Nawet on sam doskonale wie, że to nie był jego najlepszy rok, choć z pewnością osiągnął w nim swój największy sukces.
Ranking IFFHS może więc świadczyć o tym, kto w danym roku jest najwybitniejszym arbitrem na świecie, kto osiągnął największy sukces, czyli kto został wyznaczony do sędziowania najważniejszego meczu, ale z pewnością nie świadczy o tym, kto był czy jest – dosłownie – najlepszy. Z pewnością Francois Letexier nie był i póki co nie jest lepszym sędzią niż na przykład Szymon Marciniak.
Kto w takim razie był naprawdę najlepszym sędzią roku 2024? To już osobna historia na inną okazję.