| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Wiśle Kraków należał się rzut karny – można stwierdzić patrząc na to, co w 72. minucie meczu zrobił Paweł Moskwik ze Znicza Pruszków. Patrząc z kolei na to, jak w tej sytuacji przewrócił się Tamas Kiss, można zastanawiać się, w jakim stopniu jego upadek był winą rywala, a w jakim chęcią "dodania od siebie" dla uzyskania rzutu karnego. Najlepiej to zdarzenie pokazuje kamera ustawiona za bramką...
Gdy w 69. minucie piłka odbiła się od słupka bramki Znicza, jego zawodnik Paweł Moskwik próbował wykopać piłkę z pola karnego, ale zrobił to nieudanie. Wtedy dobiegł do niej Tamas Kiss z Wisły. Kiedy wykonał zwód i zagrał w prawo, żeby ominąć Moskwika, ten kopnął go lewym butem w lewą nogę w nogę na wysokości kości piszczelowej. Może nie było to kopnięcie mocne, może było to ledwie trącenie, ale mogło mieć wpływ na poruszanie się zawodnika Wisły i mogło mieć negatywny wpływ na jego możliwość zagrania piłki.
Skupiając się na tym, można dojść do konkluzji, że Wiśle Kraków należał się w tej sytuacji rzut karny. Jednak sędzia Mateusz Piszczelok nie podyktował rzutu karnego, a sędzia wideo Jacek Małyszek nie wezwał go do monitora. Czy słusznie? To zależy od oceny zdarzenia i filozofii korzystania z systemu VAR.
Kiss nie przewrócił się od razu, lecz zrobił jeszcze krok i dopiero wtedy upadł. Mogło to wynikać zarówno z naturalnej po kopnięciu utraty równowagi, jak i ze świadomości zawodnika, że został kopnięty czy trącony i że ma pretekst do upadku w celu uzyskania dla swojej drużyny rzutu karnego. Czy to oznacza symulację faulu? Niekoniecznie.
Klasyczna symulacja jest wtedy, gdy zawodnik udaje, że został sfaulowany i przewraca się tylko po to, aby oszukać publiczność, rywali i sędziego, żeby wymusić na nim podyktowanie rzutu karnego. W tej sytuacji zawodnik ewidentnie został trafiony – pytanie tylko: jak mocno – więc można ewentualnie mówić o wyolbrzymianiu skutków kopnięcia lub sygnalizowaniu faulu poprzez upadek. Jedno od drugiego dzieli czasem cienka granica i właśnie sędziowie muszą ustalić, czy i gdzie została ona przekroczona.
W tej sytuacji zapewne mieli wątpliwości. Najwyraźniej były tak duże, że sędzia wideo nie zdecydował się wezwać sędziego do monitora. Z jednej strony to zrozumiałe, bo brak rzut karnego nie był – według kryteriów sędziowskich – błędem jasnym i oczywistym, o ile w ogóle był błędem. Z drugiej strony szkoda, tym bardziej, że system VAR coraz częściej wykorzystywany jest w sytuacjach kontrowersyjnych dla podjęcia możliwie najlepszej decyzji. W tej sytuacji byłoby lepiej dla piłki nożnej i tego meczu, gdyby arbiter Mateusz Piszczelok mógł zobaczyć, co dokładnie zrobił Paweł Moskwik i jaki był związek przyczynowo-skutkowy między jego postępowaniem a upadkiem Tamasa Kissa.
Moje odczucia w tej sytuacji są takie, że to był faul, który znacząco utrudnił zawodnikowi Wisły kontynuowanie gry. Jego reakcja, czyli ewentualne wyolbrzymianie skutków kopnięcia czy trącenia, w tej konkretnej sytuacji ma drugorzędne znaczenie i nie powinna rzutować na ocenę faktu wcześniejszego, czyli – według mnie – faulu.
Następne