W środę wieczorem poznamy drugiego finalistę Pucharu Polski. Ruch Chorzów zmierzy się z Legią Warszawa, a mecz pokażemy w TVP. – Celem numer jeden jest dla nas awans do Ekstraklasy, ale w pucharze też chcemy powalczyć na maksa – mówi trener Niebieskich, Dawid Szulczek.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Czy w klubie, z którym jest się związanym emocjonalnie, pracuje się trudniej czy łatwiej?
Dawid Szulczek: – Na pewno praca w Ruchu jest bardziej emocjonalna niż praca w Warcie czy innych klubach. Myślę, że głównie przez zainteresowanie. Mimo, że Warta grała w Ekstraklasie, to raczej zainteresowanie było ograniczone. Także z tego powodu, że w Poznaniu to zawsze my byliśmy tym mniejszym i biedniejszym. Ruch to większe wyzwanie. W trudnych momentach, jak ten obecny, trzeba umieć zachować spokój i prowadzić dalej ekipę.
– Zainteresowanie to jedna rzecz, a inna sprawa jest taka, że Ruch to klub z twojego dzieciństwa. Jesteś trenerem, a równocześnie kibicem.
– Nie ma co ukrywać, że moja pasja do piłki nożnej zaczęła się na stadionie przy ulicy Cichej. Pamiętam pierwszy mecz. Tata wziął mnie na trybuny, gdy miałem sześć lat.
– Jaki to był mecz?
– Z Odrą Wodzisław. Ruch wygrał 3-2 po emocjonującym spotkaniu. Potem zawsze śledziłem losy Ruchu, nawet jak pracowałem w innych miejscach. Gdy Ruch był w Ekstraklasie, ja zaczynałem pracę w niższych ligach. Potem to się zmieniło – ja poszedłem wyżej, a Ruch wylądował w III lidze. Gdy nadarzyła się okazja, by tu pracować, odsunąłem na bok plany związane z Ekstraklasą. Najważniejsze było to, że mogłem zrealizować jedno z dziecięcych marzeń. Chciałem grać w Ruchu ale bycie jego trenerem to też coś pięknego.
– Podobno zaliczyłeś jakieś wyjazdy jako kibic. Proszę o historię z kibicowskiego szlaku.
– Jeździłem na te mecze z tatą, bo wyjazdy były organizowane z jego pracy. Wychodziłem z domu, przechodziłem 50 metrów, wsiadałem do autokaru pracowniczego i jechałem na mecz. To było coś innego niż zasiadanie w sektorze rodzinnym przy Cichej. Poznałem prawdziwych fanatyków, a dzięki temu dziś jestem w stanie porozumieć się z kibicami, bo znam ten świat.
– W innych klubach też? Po prostu czujesz ten klimat?
– Tak. Wychowałem się między ludźmi, którzy wokół Ruchu tworzyli grupy kibicowskie.
– A jakieś wydarzenia rodem z ligi chuligańskiej? Trzeba było salwować się ucieczką?
– Ja do chuliganów nie należałem, ale moje podwórko, takie śląskie typowe, mogło zahartować charakter. Dlatego teraz, gdy wpadam w sytuacje kryzysowe, otrzepuję kolana i idę dalej. Dalej z otwartą przyłbicą. Jak to się mówi – spokój w czołgu. Zawsze znajdzie się wyjście z trudnej sytuacji.
– Kto był twoim idolem w tamtej drużynie Ruchu?
– Mariusz Śrutwa i Krzysztof Bizacki, bo strzelali gole. Przez chwilę podziwiałem też Jakuba Wierzchowskiego w bramce. Wiem, że dziś nic na to nie wskazuje, ale jak miałem osiem, dziewięć lat to w akademii Ruchu zdarzało mi się przy okazji kilku turniejów stanąć w bramce.
– A dziś nadal czujesz się młodym trenerem? W Betclic 1 Lidze jest kilku młodszych od ciebie, w tym twój kolega Dawid Szwarga.
– O tym decyduje stan umysłu a nie PESEL. Młody to taki, który próbuje się rozwijać, chłonie wiedzę, wyciąga wnioski i analizuje. Są trenerzy o wyższym PESELU, którzy nadal tak robią i bardzo mi to imponuje, A są też tacy, którzy mimo młodego wieku mają klapki na oczach i brną w ślepy zaułek.
– W Polsce jest stan wojny między młodymi a starszymi trenerami? Mam wrażenie, że chciał wypowiedzieć ją Marcin Sasal mówiąc, że młodzi psują rynek, bo często pracują za pół darmo.
– Z mojej perspektywy nie ma. Mam naprawdę dobry kontakt i relacje z trenerami, którzy są nieco bardziej zaawansowani wiekowo. Miałem okazję grać parę razy przeciwko trenerom nawet dwa razy starszym. Ucięliśmy sobie pogawędkę i te relacje były bardzo dobre. Nie słyszałem tego tekstu trenera Sasala. Jeśli miał w sobie takie emocje, to miał prawo tak powiedzieć. Ja wojny tu nie widzę.
– Tłumaczyłeś powody, dlaczego jesteś w Ruchu, ale dużo się mówiło wtedy o innych ofertach. Chyba najwięcej o Cracovii. Tam bardzo mocne źródła mówiły, że ta sprawa jest bardzo blisko. Jak to wyglądało z twojej perspektywy?
– Generalnie było bardzo daleko, bo umówiliśmy się, że dopóki Cracovia i Warta nie będą pewne utrzymania, to robimy swoje. Warta się nie utrzymała, a Cracovia w tym czasie odpaliła z trenerem tymczasowym. To była normalna sytuacja. Ktoś chciał się ze mną spotkać i porozmawiać, ale potem skupiliśmy się na bieżących sprawach. Dla mnie bardzo ważne było to, bym miał czystą głowę do końca sezonu. A z mojej perspektywy wyglądało to tak, jakby ktoś szukał zamętu wokół mojej osoby. Siedziałem w domu, a informacje o kolejnych klubach wyskakiwały jak z kapelusza. A ja nie toczyłem żadnych negocjacji. OK, porozmawiałem z dwoma klubami i umówiliśmy się, że ewentualnie wrócimy do tematu po sezonie. Był też temat zagraniczny, ale nie interesował mnie z powodów rodzinnych. Jestem dziś w Ruchu i bardzo się z tego powodu cieszę.
– Wspominałeś meczach granych na Cichej, gdy byłeś kibicem. Teraz gracie na Stadionie Śląskim. Czy masz z czasem takie myśli, że na Cichej byłoby wam w niektórych meczach łatwiej?
– Runda jesienna pokazała, że na Stadionie Śląskim też możemy wspólnie z kibicami mieć dużo radości. Nie ma jednak co ukrywać, że Ruch przy Cichej to była swego rodzaju magia. To symboliczne, że te pierwsze awanse, po odbudowie klubu, były robione na starym stadionie. A z drugiej strony dziś możemy tworzyć niesamowite spektakle z ogromną liczbą ludzi na trybunach. Gra na tak pięknym i historycznym obiekcie jak Stadion Śląski ma swój wyraz. Bardzo się cieszę, że możemy tu grać. A jeśli kiedyś powstanie nowy stadion a Cichej, na pewno z chęcią będę go odwiedzać. A może nadal będę trenerem Ruchu i będę tu codziennie?
– Kibic w Krakowie to cierpliwy jest. Na Śląsku chce bardzo bezpośredniej gry, wrzucania od razu w pole karne. Też masz takie spostrzeżenia i zgadzasz się z taką filozofią?
– W Warcie wszystkim przeszkadzało, że gramy bardzo defensywnie.
– Za to traciliście bardzo mało goli i to była ważna baza.
– Mieliśmy drużynę stworzoną do takiej gry i ciężko było to zmienić. Trzeba było wymienić kilku piłkarzy i zmienić nastawienie całego klubu. W Ruchu, już przy okazji pierwszego treningu zauważyłem, że są tu zawodnicy skrojeni do gry w piłkę i utrzymywania się przy niej. I potwierdzają to statystyki, bo w każdym meczu posiadanie mamy na wysokim poziomie. Dziś sam czuję, że musimy grać więcej w pole karne rywala, musimy się tam szybciej przedostawać, bo pod względem liczby tworzonych sytuacji bliżej nam do drużyn z miejsc 7-8 niż czołowej piątki. I to nie chodzi nawet o charakterystykę kibica Ruchu. Ja sam czuję, że musimy szybciej przedostawać się pod bramkę rywala. Można grać bardziej bezpośrednio, ale to też ma inne uwarunkowania. Jeśli masz w środku pola energetycznych zawodników, którzy są zdolni do zagrywania długich piłek. Jeśli masz nas skrzydłach ludzi potrafiących rozerwać linię obrony to o taką grę jest zdecydowanie łatwiej. A jeśli masz piłkarzy, którzy chcą mieć piłkę przy nodze, to jest nieco trudniej.
– Wbrew temu Wisła Kraków ma bardzo ciekawe połączenie zawodników zarówno do posiadania piłki, ale też szybkich ludzi z przodu. To sprawia, że bardzo często są w polu karnym rywala. To drużyna, która powinna być dziś zdecydowanie na pierwszym miejscu z wielką przewagą nad resztą stawki. Ale coś tam nie może kliknąć. My jesteśmy dziś w pierwszym sezonie po spadku, a wtedy zawsze są turbulencje. Lechia zdołała po roku wrócić do Ekstraklasy, ale to nie jest normą. Przez turbulencje przechodzi ŁKS, Warta i my. W każdym tym klubie doszło już w tym sezonie do zmiany trenera, a w Warcie nawet dwukrotnie. Mimo to jestem dziś przekonany, że mamy wystarczająco silną drużynę, by poprzez baraże wrócić do Ekstraklasy. W tym tygodniu po raz pierwszy wszyscy piłkarze byli zdrowi, a w takim wypadku pierwsza jedenastka jest naprawdę mocna, a do tego dochodzą wartościowi zmiennicy. A jeśli się nie uda w tym roku to w kolejnym będziemy już bardziej stabilni.
– Nie postawiono przed tobą celu w postaci awansu?
– Dostałem taki cel, ale mam go zrealizować do roku 2026. Oczywiście, chciałbym zrobić to szybciej, ale wiedziałem też, że będą trudności. Gdy obejmowałem zespół, Ruch był na 13 miejscu w tabeli. Trudno, żebym powiedział wtedy prezesowi: ″Spoko, dogonimy czołową dwójkę i na pewno będzie awans″. Umówiliśmy się, że walczymy, by dać sobie szansę w barażach. I to ma się udać. A jeśli nie to mamy w szafie plan B, ale wierzę, że nie trzeba będzie go stamtąd wyciągać. Dziś nasza pozycja jest gorsza niż w grudniu, ale zdecydowanie lepsza niż w sierpniu, gdy tu przychodziłem.
– Mówiłeś o tym, że trzeba po spadku dojść do równowagi i to dotyczy rzeczywiście wielu klubów. Jest to trudniejsze niż się wydaje. Jesienią mieliście serię sześciu zwycięstw z rzędu. Ktoś by powiedział, OK, to już jest załatwione, teraz możemy już iść do przodu. To co twoim zdaniem się dzieje teraz? Dlaczego ta wiosna na razie jest aż tak dla was nieudana?
– Nie ma co ukrywać, że podczas tej serii wygrywaliśmy, choć wcale nie mieliśmy w tych meczach wielkiej przewagi. Przypomnę choćby mecz z ŁKS w Łodzi. Trafiliśmy na rywali, którzy mieli swoje problemy. Wtedy okoliczności nam pomagały, a dziś to działa w drugą stronę. W sporcie to naturalne. Będziesz przeżywał takie okresy, dopóki nie ustabilizujesz drużyny. Natomiast chcę powiedzieć to otwarcie – mamy dobrą drużynę, która zdecydowanie powinna mieć dziś więcej punktów. Nawet mimo tego, że co chwilę ktoś nam wypada. Drużyny budowane dłużej nie mają takich problemów. Świetnym przykładem jest Arka gdzie zbudowano świetne fundamenty. I tylko przypadek sprawił, że do tej pory nie awansowała do Ekstraklasy.
– I wygrali niedawno w Chorzowie. Ograł cię twój kolega.
– Musiało dojść do rewanżu, bo w Ekstraklasie, jak prowadził Raków, a ja Wartę to zdobyliśmy w tych meczach cztery punkty. Arka jest świetna, ma dobrych piłkarzy i dobrego trenera. Uważam, że w tym sezonie skończy się to awansem i my musimy iść w tym samym kierunku. Pokażemy charakter i zaczniemy zaraz wygrywać.
– 1 Liga to jest dobry papierek lakmusowy, wskazujący na to, jak zmieniła się polska piłka. Co sezon jest tu coraz więcej klubów budowanych na zdrowych zasadach, dysponujących nowoczesnym stadionem i bazą kibiców. Pod wieloma względami już teraz są gotowi na grę w Ekstraklasie.
– Kluczowa jest tu rola prezesa 1 Ligi Marcina Janickiego, którego poznałem w Warcie Poznań. To on sprawił, że liga jest dobrze opakowana.
– To fragment sponsorowany?
– Nie. Dobrze go poznałem i uważam, że dzięki niemu 1 liga jest kilka szczebli wyżej. Otoczka jest znacznie lepsza, pojawili się prężni sponsorzy, a w ślad za tym poszło zainteresowanie. To jest machina, która sprawi, że z roku na rok coraz łatwiej będzie beniaminkom.
– A jak się gra w 1 lidze w porównaniu do Ekstraklasy? Podejrzewam, że nie da się tu użyć słowa "łatwiej".
– Nie. W ekstraklasie jest więcej przewidywalnych rzeczy. Jakość indywidualna jest na wyższym poziomie.
– To z pewnością.
– W drużynach Ekstraklasy jest więcej zrywnych, szybkich zawodnik. Pod tym aspektem trochę więcej chaosu jest w 1 lidze. Pamiętam z pracy w Warcie, że drużyny z dołu Ekstraklasy prezentowały podobny poziom. Ruch ma potencjał, by do Ekstraklasy wrócić. Brakuje takiego klubu w Ekstraklasie i fajnie byłoby, gdyby to udało się pod moją batutą.
– Dziś skupiacie się jednak na meczu Pucharu Polski z Legią Warszawa. Nie masz obawy, że te rozgrywki nieco zaburzą wasze starania o awans?
– W lutym Puchar Polski dodał nam tlenu, bo po porażce 0:5 z Wisłą nie było zbyt dużo czasu i zaraz graliśmy w pucharze z Koroną. Uznałem, że to moment dla zawodników rezerwowych, którzy byli smutni nie tylko wynikiem, ale też tym, że nie dostali szansy, żeby wyjść od początku w spotkaniu rozgrywanym przy tylu tysiącach kibiców. Podjąłem ryzyko i dokonałem aż siedmiu zmian w składzie. Czułem, że ci ludzie mają inną energię. Tym, którzy grali przeciwko Wiśle nie było tak łatwo się podnieść…
– Na podobny ruch zdecydował się Orest Lenczyk podczas meczu z Realem Saragossa. Zdjął z boiska ludzi naznaczonych wysoką porażką i udało się.
– Tak było, pamiętam. Oglądałem ten mecz w telewizji. Wytrzymałem do końca, nawet mimo tego, że do przerwy Wisła przegrywała 0:1 i musiała strzelić cztery gole, żeby doprowadzić do stanu remisowego. Generalnie darzę Wisłą dużą sympatią. Jako dziecko byłem z rodzicami na wycieczce w Krakowie i od tego czasu oglądałem mecze Wisły.
– W meczu z Koroną element czystej głowy zadziałał.
– Liczę, że teraz też tak będzie.
– Gracie z Legią, która na pewno bardzo poważnie podchodzi do Pucharu Polski. W lidze idzie im średnio, a te rozgrywki mogą dać przepustkę do pucharów.
– Jeżeli porównujemy ciśnienie i presję, to my zdecydowanie mamy otwarty wentyl. Możemy sobie pozwolić, żeby powietrza trochę spuścić przed takim spotkaniem. Po pierwsze dlatego, że wciąż mamy realną szansę na awans do baraży.
– To cel numer jeden na ten sezon.
– Mamy dwa cele, bo umowa była taka, że w pucharze też walczymy na maksa. A Legia? Strata punktowa jest bardzo duża i dla nich Puchar Polski to chyba ostatnia szansa na puchary w przyszłym sezonie. Dla Legii to mus. I to może być nasza dodatkowa szansa.
– Goncalo Feio powiedział w ostatnich dniach, że swoją karierę planuje z Jorge Mendesem. Z kim ty planujesz swoje kolejne ruchy?
– Na razie nie z Jorge Mendesem. A tak poważnie, nie mam agenta. Ma dobry kontakt z kilkoma agentami. Dbam o te relacje, bo one są ważne, gdy szukasz wzmocnień lub chcesz pomóc w rozwoju swoim piłkarzom. Dziś agencje dbają o piłkarzy także poza klubem, więc staram się z nimi dobrze żyć. Do tej pory w mojej sprawie nie korzystałem jednak z pomocy. Ale jeśli uznam, że potrzebuje pomocy w znalezieniu pracy, to zapewne z jakimś agentem podpiszę umowę.
– W Polsce chyba to nie jest aż tak popularne. A takie nazwisko jak Jorge Mendes miało chyba wywołać efekt wow.
– Znamy się z Goncalo. Jesteśmy w tym samym wieku, więc spotykamy się na kursach czy szkoleniach. W ramach kursu trenerskiego był na stażu u mnie w Warcie, potem ja byłem u niego w Legii. Merytorycznie jest tu dwustronny szacunek. Goncalo dobrze wie, że jego słowa, jako trenera Legii odbijają się dużym echem. Na pewno nie przez przypadek o Jorge Mendesie powiedział właśnie teraz. Jaki był cel? Jego trzeba o to zapytać. Czemu nie miałby rozmawiać z Mendesem. Ma portugalski paszport, więc te znajomości są na pewno na innym poziomie. Z Ekstraklasy łatwiej pójść do Serie A mając paszport niemiecki niż polski – mówię to na podstawie porównywania pracy Kosty Runjaicia i Marka Papszuna. Wcale nie byłbym zdziwiony, gdyby Mendes pomógł Feio. Czemu nie? Ja z nim akurat nie rozmawiałem, ale miałem okazję do rozmów z osobami prowadzącymi potężne agencje, w tym dwie zagraniczne.
– Na temat reprezentowania twojej osoby?
– Tak. Myślę, że jest to naturalne. Trenerzy mają takie rozmowy. Nie mam jednak potrzeby, by rzucać nazwiskami. Mam fajną pracę w fajnym klubie z kibicami, którzy są z nami na dobre i na złe.
– A decyzje, jak mówiłeś, konsultujesz z rodziną. Co by było, gdyby agent wskazywał inny kierunek niż żona?
– Agent musiałby wtedy zmienić zdanie.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (971 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.