Ta historia zaczyna się w obozie uchodźców wojennych pod Akrą, stolicą Ghany. Tam poznali się Felix Williams i Maria Arthuer – rodzice Inakiego Williamsa. Pierwszego czarnoskórego strzelca gola w 117-letniej historii Athletiku Bilbao i pierwszego Baska rodem z Afryki.
To on zdobył honorową bramkę dla Bilbao w finale Pucharu Króla z Barceloną. Nie trafił może w tak spektakularny sposób jak Leo Messi, ale popisał się świetnym strzałem głową i atutami, które docenił u niego Ernesto Valverde – siłą, równowagą, umiejętnością ustawienia i zastawienia się z obrońcą na plecach.
Jak na swoje 186 centymetrów wzrostu, 20-latek z brytyjsko brzmiącym nazwiskiem jest jednak zaskakująco sprawny i dobry technicznie. – Jego technika to spora niespodzianka. Nie jest przyspawany do środka ataku. Jeszcze lepiej radzi sobie na skrzydle – oceniał Valverde na początku roku, gdy Williams przebijał się do składu. Potwierdził to 7 marca w meczu z Realem. Athletic wygrał 1:0 po golu Aritza Aduriza, ale to ustawiony na lewym skrzydle Inaki był objawieniem tego meczu. W ataku doprowadzał do agonii Pepe, a w obronie toczył wyrównane boje z Danim Carvajalem. Po meczu otrzymał od San Mames głośną owację.
Mam na imię Inaki
To był jego dopiero drugi występ w pierwszym składzie, a siódmy w La Liga. Baskijskiej publiczności dał się jednak poznać już wcześniej. W meczu 1/16 Ligi Europejskiej z Torino strzelił gola. Gola, który był pierwszym trafieniem czarnoskórego piłkarza w historii Bilbao. Przed nim koszulkę Athletiku zakładał o rok starszy, czarnoskóry Jonas Ramalho, który dziś gra w Gironie. Klub nie robił dla nich odstępstwa od swojej polityki "cantery". Obaj urodzili się w Baskonii.
"Willy", jak mówią o nim koledzy z drużyny, jest jednak nieporównywalnie bardziej utalentowany. Po tym jak w 2013 roku trafił do akademii Athletiku z Pampeluny strzelił już 21 goli w 32 meczach. Zadebiutował też w młodzieżowej reprezentacji Hiszpanii i ma prawo spodziewać się do niej regularnych powołań.
– Część mojego serca jest afrykańska – mówił niedawno zawodnik, którego ojciec pochodzi z Ghany, a matka z Liberii. – Ale na pierwszym miejscu jestem Baskiem. Tu się urodziłem, tu żyję od 20 lat. I choć nie zapominam o korzeniach, to mam na imię Inaki. A to baskijskie imię – uciął, gdy zaczęły się pojawiać jego glosy o powołaniu do reprezentacji Ghany.
Jak Eto'o, jak Kluivert czy jak Aduriz?
Niedługo przyjdzie mu pewnie po raz kolejny dowodzić lojalności wobec Athletiku. Już od dawna pojawią się głosy o zainteresowaniu Williamsem kilku europejskich klubów, w tym Manchesteru City. Zabezpieczyć jego przyszłość miał podpisany przed rokiem profesjonalny kontrakt z klauzulą odstępnego w wysokości 20 milionów euro. Pozwolił on też jego ojcu, Feliksowi wrócić z Londynu do Hiszpanii. Teraz rodzinę utrzymuje "Willy".
W swoim pierwszym sezonie w dorosłej drużynie strzelił trzy gole i zaliczył cztery asysty. W Bilbao nie mają wątpliwości, że stać go na więcej. Że może być napastnikiem, który zastąpi schodzącego powoli ze sceny, 34-letniego Aduriza. – W klubie cały czas pracują nad nim, by stał się bardziej kompletnym piłkarzem. Wciąż się rozwija, ale robi to w niesamowitym tempie – zapewnia Andoni Arzaya, dziennikarz i był piłkarz, który bacznie obserwuje postępy "Czarnej Perły Kraju Basków".
W jednym ze spotkań rozwinął prędkość blisko 36 kilometrów na godzinę. Tak przynajmniej wyliczyła "Marca". W głosowaniu na młodego piłkarza sezonu na jej stronie zajął trzecie miejsce. Za Jose Gayą i Luciano Vietto. Arzaya dodaje: – Jego dynamika i atletyczne ruchy przywodzą mi na myśl dwóch napastników. Obaj grali w Barcelonie. Widzę w Inakim połączenie Samuela Eto'o i Patricka Kluiverta. Williams na razie "tylko" strzela gole przeciw Barcelonie, nie dla niej. Fani na San Mames woleliby, by w najbliższej przyszłości tak pozostało.
¡¡MIL GRACIAS A TODOS POR LOS MENSAJES APOYO!! Mas que feliz..���� pic.twitter.com/MKw8jLYeO4
— IÑAKI WILLIAMS (@Williaaams45) luty 20, 2015