Mistrzostwo świata i Europy – to dwa najcenniejsze tytuły obecnej reprezentacji Polski juniorów Sebastiana Pawlika. Nieprzypadkowo przypominamy jej sukcesy, bo 20 lat temu Paweł Zagumny, Piotr Gruszka, Krzysztof Ignaczak i spółka stanęli na najwyższym stopniu podium tych samych imprez...
Ostatnie dwa sezony były niezwykle udane dla polskiej siatkówki w wydaniu kadetów. Dzięki mistrzostwu świata i Europy młodzi biało-czerwoni poczuli, co znaczy smak złota. Szerszej publice publiczności pokazali się Bartosz Kwolek, Mateusz Masłowski, Jakub Kochanowski, Kamil Droszyński, czy Jakub Ziobrowski. Kim są? Obecnie absolwentami Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Spale, a w przyszłości, miejmy nadzieję, reprezentantami Polski seniorów.
Siatkarska dżungla
Co zrobić, aby ci młodzi siatkarze nie przepadli w ligowej rzeczywistości? Odpowiedź na to pytanie zna Ireneusz Mazur. To właśnie pod jego wodzą reprezentacja Polski juniorów w 1997 roku sięgnęła po pierwsze w historii naszej siatkówki mistrzostwo Europy. – Droga grupy Sebastiana Pawlika jest bardzo podobna do mojej kadry juniorów sprzed dwudziestu lat. To bardzo zdolny rocznik, który od dłuższego czasu króluje w Europie i na świecie. To jest naprawdę niezwykłe i z podziwem obserwuję rozwój tych młodych siatkarzy – chwali Mazur.
Kto ze współczesnych kibiców siatkówki nie zna takich nazwisk, jak: Paweł Zagumny, Piotr Gruszka, Krzysztof Ignaczak, Dawid Murek, czy Paweł Papke. Wszyscy przebyli długą drogę, aby zasłużyć na miano legend polskiej siatkówki, wszyscy grali w reprezentacji juniorów.
Choć Mazur wystrzega się wyróżniania pojedynczych zawodników z obecnej kadry, to na uwagę zasługuje Bartosz Kwolek. Młody przyjmujący, który od nowego sezonu PlusLigi będzie zawodnikiem AZS Politechniki Warszawskiej, został najbardziej wartościowym siatkarzem zarówno mistrzostw Europy, jak i mistrzostw świata. – Jest to grupa siedmiu – ośmiu chłopaków, którzy naprawdę są charakterni, mają "ząb" do grania w siatkówkę – przekonuje Mazur.
– W kilku ostatnich sezonach miałem okazję obserwować ich rozwój w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Spale i powiem szczerze, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Mocno przeżywam to, co dzieje się wewnątrz tej drużyny i wierzę w to, że z tej grupy będą się wywodzić gracze z najwyższej półki. Myślę, że jest to jedno ze zdolniejszych pokoleń – pod względem motorycznym, jak i charakteru – w historii naszej siatkówki. Według mnie w cały proces szkolenia dobrze wkomponował się sam trener Pawlik, który buduje swoje nazwisko. W przypadku tej grupy zawodników doskonale widać proces połączenia wyszkolenia z naturalnymi umiejętnościami, warunkami fizycznymi, a także mentalności zwycięzców – dodaje Mazur, który w latach 90. sam zaszczepił takie cechy swoim młodym siatkarzom, a ci w osobach Zagumnego i Ignaczaka przełożyli to na złoty medal mistrzostw świata.
– Nie chcę wyróżniać poszczególnych zawodników, ale z tej grupy będziemy mieli naprawdę spore powody do zadowolenia. Oni są po prostu zjawiskowi. I bez względu na to, jakie wyniki osiągną na etapie juniorskim, to będą w stanie przebić się w dorosłej siatkówce w tym roku – zapewnia były trener.
Rysa na szkle
Odejdźmy na chwilę od reprezentacji juniorów i przypomnijmy to, co działo się po przegranych igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. W mediach i całym siatkarskim środowisku rozgorzała dyskusja na temat tego, czy reprezentacja ma godnego następcę Pawła Zagumnego.
Grzegorz Łomacz – solidny, ale nie tak błyskotliwy. Fabian Drzyzga – trapiony kontuzjami nie zdołał na dobre przejąć miana pierwszego rozgrywającego kadry. Czy zatem wśród juniorów można znaleźć kogoś, kto byłby w stanie w przyszłości na dobre rozgościć się w pierwszej szóstce? Otóż, tak.
Najlepszym dowodem na to są dwa tytuły: najlepszy rozgrywający mistrzostw świata i Europy kadetów. Mowa o Kamilu Droszyńskim, który... właśnie został zawieszony przez Wydział Dyscyplinarny PZPS za odmowę gry w reprezentacji Polski. Młody siatkarz, który od nowego sezonu miał grać w belgijskim Volley-Asse Lennik, nie będzie mógł występować także w klubie.
– Jestem porażony taką formułą rozwiązania sprawy zawodnika. Dla mnie wykładnią jest opinia trenera, której brakuje. Chciałbym wysłuchać, jak on sam się do tego odniesie. Dopiero, gdy sam Pawlik zabierze głos w sprawie, to ujrzymy tło całego zajścia. Wszystko to nie zmienia faktu, że jeden ze zdolniejszych, by nie powiedzieć najzdolniejszy młody siatkarz na tej pozycji w ostatnich latach, przedkłada inną drogę do swojej kariery ponad reprezentację, a to jest dla mnie szokujące. Obserwowałem go. Widziałem, jak się rozwija. Inna sprawa, że decyzja Wydziału Dyscyplinarnego PZPS, która zawiesza siatkarza na pół roku, jest porażająca. Do mnie to nie dociera. Nie akceptuję tego. Reprezentacja to nie jest więzienie, ucieczka z Alcatraz. Jeśli jesteśmy na drodze rozwoju we współczesnej siatkówce, to trzeba umieć postępować z takimi zawodnikami – komentuje sprawę Mazur.
Za przykład były trener podaje przykład tego, którego Droszyński miałby zastąpić w przyszłości – Pawła Zagumnego. – To nie był atleta, umięśniony siatkarz, który wywierał wpływ na drużynę własną posturą. To był wiotki, szczupły, subtelny człowiek, ale miał charakter, osobowość, w które wpatrywali się inni zawodnicy. I nie przeszkadzał w tym fakt, że niektórzy trenerzy próbowali go dyskredytować, bo nie potrafi zrobić pięciu pompek. Fakt, nie miał w tamtym momencie takiej siły motoryki, ale posiadał wybitny umysł, niezbędny na tej pozycji. I właśnie w tym przypadku trzeba było specjalnej drogi w komunikowaniu się z tym chłopakiem, uwzględniając jego charakter, a nie przeciwnie – niszczyć go – wspomina.
– Reasumując, jest mi bardzo przykro, że Kamil pozostał trochę po drugiej stronie barykady. Metodą nakazów i zakazów jeszcze nikt nie wygrał, a na pewno nie zyskał sobie sympatii i akceptacji młodych ludzi. Trochę szkoda, że on sam poszedł tak drastyczną – jak się później okazało – drogą – zakończył wątek Droszyńskiego.
Nadzieja
– Wierzę głęboko w tych chłopaków. Trzeba być cierpliwym i im pomagać. Osobiście jestem zadowolony z ich wyborów, bo patrząc jakie kluby wybrali, to postawili na grę i dalszy rozwój – mówi Mazur.
Przed "złotą" drużyną juniorów pierwszy sezon wśród seniorów. – To będzie trampolina i odskocznia, by mogli nadal płynnie przechodzić przez kolejne kategorie wiekowe do pierwszej reprezentacji Polski. Nie można ich zagłaskiwać, oni wiedzą, że muszą walczyć o swoje w seniorach. Wierzę, że nikt ich za szybko nie wrzuci na głęboką wodę, ale sukcesywnie poprzez rozwój i jakość gry zasłużą na grę w seniorskiej drużynie narodowej. Tam drzwi są zawsze otwarte. Mają wzorce, przetarte szlaki, ale również są to chłopaki o mocnych i krnąbrnych charakterach, a na takich buduje się wielkie drużyny – zakończył.
0 - 3
USA
1 - 3
USA
0 - 3
Niemcy
2 - 3
Słowenia
3 - 0
Egipt
3 - 1
Argentyna