Rzadko w boksie zdarzają się walki, w których nikt nie przegrywa. 21 czerwca 2003 roku Lennox Lewis (40-2-1, 31 KO) wyszedł do ringu po raz ostatni. Dał kibicom kolejną niezapomnianą wojnę, w której Witalij Kliczko (32-1, 31 KO) wygrywał na punkty zanim lekarz nie pozwolił mu wyjść do siódmej rundy. Werdykt podzielił bokserski świat, a do oczekiwanego przez wszystkich rewanżu nigdy nie doszło...
W 2003 roku Lewis był pięściarzem spełnionym. Nikomu nie musiał już nic udowadniać. W czerwcu 2002 roku znokautował Mike'a Tysona (49-3) w długo odwlekanym starciu, do którego doszło przynajmniej kilka lat za późno. Brytyjczyk wygrał z łatwością, nokautując cień dawnej "Bestii" w ósmej rundzie.
Choć rozstrzygnięcia batalii dwóch legend nikt nie kwestionował, to po jej zakończeniu Lewis znalazł się w przedziwnej sytuacji. Na horyzoncie nie było już rywali, którzy gwarantowali odpowiednią wypłatę. Za spotkanie z Tysonem obaj zarobili ponad 17 milionów dolarów. Walka pobiła rekord sprzedanych pakietów Pay-Per-View, przynosząc zysk ponad 100 milionów dolarów. Ten wynik pobili dopiero pięć lat później Floyd Mayweather i Oscar de la Hoya.
Wobec braku lepszych perspektyw wygrany... zaczął publicznie domagać się rewanżu! Za słowami poszły czyny – miesiąc po wielkim triumfie Lewis zrzekł się pasa federacji IBF. Organizacja chciała wymusić na nim walkę z Chrisem Byrdem (35-2) – mało przebojowym pięściarzem, którego styl i nazwisko zdecydowanie nie gwarantowały porywającego pojedynku.
Jednego Kliczkę zjem na śniadanie, a drugiego na obiad!
"Mistrz jest ważniejszy od tytułów" – w słynnych słowach Lewisa było sporo racji. Nikt nie kwestionował tego, że bez względu na liczbę posiadanych pasów to właśnie on był numerem jeden w wadze ciężkiej. Pokonując Evandera Holyfielda w 1999 roku został niekwestionowanym czempionem – ta sztuka nie udała się potem w królewskiej kategorii już nikomu...
Tyson nie był jednak zainteresowany rewanżem. Zamiast tego dużo zaczęło się mówić o walce Lewisa z którymś z braci Kliczków. Za lepszego powszechnie uważano młodszego Władimira. Zaliczył on już jedno spotkanie z Brytyjczykiem – ich walka była ważnym elementem fabuły filmu "Ocean's Eleven", który okazał się komercyjnym hitem. Poza tym posiadał pas federacji WBO, który w tamtym czasie zaczynał stawać się znaczącym trofeum.
Filmowa konfrontacja nigdy nie potwierdziła się w rzeczywistości. W marcu 2003 roku młodszy z Kliczków nieoczekiwanie przegrał przez nokaut już w drugiej rundzie z mało znanym Corriem Sandersem (38-2), tracąc tytuł, reputację i okazję do zarobienia wielkich pieniędzy.
Witalij dopiero zmierzał po mistrzowski pas. Na początku 2003 roku był notowany na pierwszym miejscu przez federację WBC. Posiadaczem pasa tej organizacji był właśnie Lewis, który z braku lepszej okazji zdecydował się na starcie z Kirkiem Johnsonem (33-1). Ukrainiec miał wystąpić w walce poprzedzającej wydarzenie wieczoru – w zamian miał zapewnienie ze strony Brytyjczyka, że mistrzowską szansę dostanie do końca grudnia tego roku.
Tu nastąpił pierwszy z zaskakujących zwrotów akcji. Dwa tygodnie przed zaplanowanym na 21 czerwca 2003 roku pojedynkiem Johnson wycofał się z powodu kontuzji. Lewis nieoczekiwanie zaoferował walkę Kliczce, który równie nieoczekiwanie na propozycję przystał.
Choć faworytem ekspertów i bukmacherów był obrońca tytułu, to w dniu pojedynku zapachniało sensacją. Lewis wniósł do ringu ponad 116 kilogramów – najwięcej w karierze! Wszystko wskazywało na to, że zlekceważył przygotowania do walki z kimś pokroju Johnsona. Wielu podkreślało, że może być już nadgryziony zębem czasu. To była batalia pokoleń – 37-letni mistrz kontra młodszy o 6 lat pretendent.
Przebieg pierwszych dwóch rund zszokował widzów. Kliczko regularnie wyprzedzał rywala i wygrywał wojnę na lewe proste. Przed pojedynkiem zarzucano mu brak serca, bo w 2000 roku poddał się w 9. rundzie walki z Byrdem z powodu kontuzji barku, choć wygrywał wyraźnie na punkty. Tym razem nic takiego nie miało miejsca – Witalij nie bał się wymian i radził sobie w nich lepiej od Lewisa.
W przerwie po drugiej rundzie trener Emanuel Steward nie owijał w bawełnę. – Przegrywasz tę walkę. Musisz przejąć inicjatywę i się z nim bić! Masz większe doświadczenie w pojedynkach tej rangi. Zabierz tę walkę do niego – poinstruował Lewisa.
Mistrz zabrał się do roboty. Zaczął dyktować tempo pojedynku i trafiać mocnymi uderzeniami. Jeden z potężnych prawych prostych sprawił, że nad prawym okiem Kliczki pojawiło się rozcięcie. Ten cios okazał się potem kluczowym momentem całej walki, choć w tamtej chwili prawdopodobnie nikt – z pięściarzami włącznie – nie zdawał sobie z tego sprawy...
Po trzeciej odsłonie łuk brwiowy Witalija wyglądał przerażająco. Komentujący pojedynek dla stacji HBO George Foreman od razu zaczął mówić o możliwym przerwaniu walki. Obaj walczyli jednak dalej, wymieniając w kolejnych rundach wiele potężnych uderzeń.
Kliczko pokazał, że wbrew obawom niektórych ekspertów naprawdę ma serce do boksu. Zademonstrował niezwykłą odporność na ciosy, gdy po morderczym prawym podbródkowym w szóstej rundzie nawet nie mrugnął. Mimo przeciwności losu był stroną dominującą i kilka razy wstrząsnął Lewisem.
Po zakończeniu szóstej odsłony kibice zobaczyli wymowną scenę – mistrz niemal osunął się w narożniku. Wydawał się wykończony i bliski przegranej przed czasem. Wtedy lekarz zdecydował, że rozbity łuk brwiowy zagraża zdrowiu Kliczki i doprowadził do przerwania pojedynku. Oficjalnie Lewis wygrał przez techniczny nokaut.
Zgromadzona w Los Angeles publiczność werdykt przyjęła buczeniem i gwizdami. Wściekły Kliczko próbował odwołać się od decyzji, ale ta była nieodwracalna. Okazało się, że po sześciu rundach prowadził na kartach wszystkich sędziów, którzy zgodnie punktowali 58:56 na korzyść pretendenta.
– Czuję się mistrzem ludzi. Nie chciałem przerwania tej walki! Planowałem wciągnąć Lennoksa na głęboką wodę i tam go zatopić, właśnie w końcowych rundach. Moja strategia działała. Widziałem, że nie był dobrze przygotowany kondycyjnie do tej walki – mówił na gorąco przegrany.
Trudno się dziwić, że Lewis zaprezentował zupełnie inną wersję wydarzeń... – Dopiero zacząłem się do niego dobierać. Spójrzcie na jego twarz! To była tylko kwestia czasu... Sędzia uratował mu twarz i karierę – ocenił.
Czułem, że ze względu na okoliczności powinniśmy dać Witalijowi rewanż. Nawet po roku rozmawialiśmy o tej walce. Nie doszło do niej, bo Lennoksowi zabroniła tego żona.
Kliczko jeszcze w ringu zaczął domagać się rewanżu. Z pewnością byłby on hitem i obaj zarobiliby za niego krocie. Za pierwsze starcie mistrz zarobił 7 milionów dolarów, pretendent z kolei niespełna półtora miliona. Po walce Ukraińcowi założono ponad 60 szwów. Doktor Paul Wallace – który doprowadził do przerwania walki – obrazowo opowiedział na czym polegał problem.
– Po szóstej rundzie poprosiłem Witalija, by na mnie spojrzał. Aby to zrobić musiał podnieść głowę, bo rozcięta powieka ograniczała mu pole widzenia. Nie było szans, by w takim stanie mógł się bronić. Kolejnego potężnego uderzenia prawą ręką mógł nie zobaczyć, co mogłoby mieć dla niego tragiczne konsekwencje – tłumaczył.
Lewis początkowo przystał na pomysł rewanżu. Drugi raz mieli spotkać się w grudniu 2003 roku, jednak jesienią mistrz wycofał się z wcześniejszych ustaleń. Tłumaczył, że potrzebuje dłuższego odpoczynku. Starszy z braci zamiast tego wyszedł do ringu z niedoszłym pretendentem Kirkiem Johnsonem, którego znokautował już w drugiej rundzie.
W lutym 2004 roku Lewis zakończył grę pozorów. – Nie czuję już głodu. Czas założyć rodzinę – stwierdził ogłaszając zakończenie kariery. Ukrainiec nie ukrywał żalu, ale nawet w obliczu trudnej dla siebie sytuacji zachował klasę. – To wielki mistrz. Szanuję jego decyzję. Dzielenie z nim ringu było zaszczytem – przyznał.
Ostatnia walka Lewisa obrosła legendą. Jak wyglądałby rewanż? Co wydarzyłoby się gdyby Kliczko wyszedł do siódmej rundy walki z padającym ze zmęczenia mistrzem? Do dziś te zagadnienia rozpalają wyobraźnię fanów szermierki na pięści na całym świecie...
Bez względu na okoliczności pewne jest jedno – 21 czerwca 2003 roku nie przegrał nikt. Lewis walczył jak prawdziwy mistrz i doprowadził do przerwania pojedynku w sportowy sposób. Kliczko z kolei pokazał serce i długimi fragmentami górował w ringu nad jedną z największych legend dyscypliny.
Los dopisał do tej historii przewrotny epilog. Witalij wywalczył zwolniony przez mistrza tytuł, ale bronił go tylko raz. Na początku 2005 roku z powodu problemów zdrowotnych sam musiał zakończyć karierę. Wrócił po ponad trzech latach przerwy i wygrał dziesięć walk. Porażka z Lewisem pozostała ostatnią w jego dorobku.
Niespełna 14 lat później podobnie szlachetną porażkę poniósł młodszy z braci. Władimir Kliczko (64-4, 53 KO) pojechał do Londynu zmierzyć się z młodym królem nokautu, Anthonym Joshuą (18-0, 18 KO). Po niezwykle emocjonującym pojedynku przegrał przed czasem w 11. rundzie. Tą porażką zdobył jednak szacunek i uznanie kibiców – coś, czego nie był w stanie osiągnąć w oczach wielu przez lata dominacji w królewskiej kategorii...
Kacper Bartosiak
Follow @kacperbart