W ponad 130-letniej historii wagi ciężkiej Kubańczycy nie doczekali się zawodowego mistrza świata. Zmianę zapowiada Luis Ortiz, który jak filmowy "King Kong" zamierza wejść na szczyt w Nowym Jorku. 38-latek uciekł z ojczyzny, by ratować zdrowie córki, a po drodze doczekał się wielkiej szansy przekreślonej przez dopingową wpadkę. W sobotnią noc zmierzy się z czempionem WBC, Deontayem Wilderem.
Historia zatoczy koło? W 1933 roku widzowie zobaczyli szokujący jak na tamte czasy film, w którym ogromny goryl wylądował w Nowym Jorku i po miłosnym zawodzie zaczął terroryzować miasto. Jego pięściarski odpowiednik nie będzie wspinał się na Empire State Building, ale spróbuje zadziwić Amerykę w hali Barclays Center na Brooklynie.
Poskromić Bombera
Na jego drodze stanie Wilder, który będzie bronił trofeum World Boxing Council po raz siódmy (w 2016 r. efektownie znokautował Artura Szpilkę). W listopadzie ubiegłego roku w niespełna trzy minuty rozprawił się z Bermane Stivernem, ale straciła ranga tego pojedynku. Stało się jasne, że dość już wątpliwych konfrontacji i w końcu nadszedł czas na realny sprawdzian. I z całą pewnością będzie to najtrudniejsze wyzwanie w karierze "Bronze Bombera", który do tej pory znokautował wszystkich rywali.
Ortiz także lubi "przewracać" przeciwników, a kibice od grudnia 2015 roku wspominają finisz walki z Bryantem Jenningsem, który wcześniej stoczył dwunastorundowy pojedynek z Władimirem Kliczką (poniżej wideo).
Kubańska miłość
Boks na Kubie traktowany jest niemalże jak religia, ale tylko w amatorskiej formule. Zawodowa odmiana została zdelegalizowana w 1959 roku przez Fidela Castro. Komuniści byli przeciwni rywalizacji sportowej z dużymi pieniędzmi w tle.
W 1972 roku podczas igrzysk olimpijskich w Monachium bokserzy z tego kraju stawali trzykrotnie na najwyższym stopniu podium. Bohaterem pozostaje Felix Savon, trzykrotny złoty medalista IO i sześciokrotny mistrz świata.
Wśród profesjonalistów również święcili historyczne triumfy. Aż dziw bierze, że przez długie lata nie doczekali się zawodowego mistrza wszechwag. Od 1885 roku do dzisiaj żaden nie zdobył najcenniejszego tytułu. Ortiz zapowiedział, że przełamie impas w sposób niepodlegający dyskusji.
— Ta walka jest ważna nie tylko dla mnie i mojej rodziny, ale także dla wszystkich Kubańczyków. Wiem, jaki jest ciężar gatunkowy. Znokautuję Wildera i napiszę historię dla siebie i mojego kraju – zapowiedział.
Chora córka bodźcem do ucieczki
Zawodowo Ortiz boksuje od 2010 roku, a poprzedził ten rozdział bogatą karierą amatorską. Wygrał 349 pojedynków, 19 razy przegrał. Występował w najważniejszych imprezach, by uciec z ojczyzny w 2009 roku. Nie myślał o wielkich pieniądzach, a o zdrowiu chorej córki. Urodziła się z częściowa martwicą palców. W kraju rządzonym przez Castro służba zdrowia była w opłakanym stanie, a lekarze sugerowali amputację. Ta informacja zmroziła ojca.
– Byłem zdesperowany. Gdy dowiedziałem się, że lekarze myślą o amputacji, to zwariowałem. Powiedziałem żonie, że jeśli do tego dojdzie, to również poddam się operacji. Tylko po to, by córka mogła powiedzieć, że jest jak tatuś. Dzięki Bogu, wszystko się dobrze skończyło. Dzieci są moim całym światem. To dla nich wchodzę do ringu i trenuje codziennie.
Dzieciństwo kojarzy mu się z beztroską, a wszechobecną na Kubie biedą. Rodzice musieli dokonywać trudnych wyborów.
– Życie na Kubie jest zupełnie inne niż w USA. Jeśli nie chcesz chodzić głodny, to nie stać cię na ubrania. Jeśli kupisz coś nowego, to nie masz pieniędzy na jedzenie – wspominał.
I nawet sportowcy najwyższej klasy nie mogą liczyć na wsparcie. Joel Casamayor za zdobycie złotego medalu olimpijskiego w Barcelonie otrzymał 300 dolarów i rower. Niedługo później wpadł w finansowe tarapaty i rower zamienił na...świnię, by móc wyżywić rodzinę.
Dopingowe wpadki
Plamą w życiorysie Ortiza są dopingowe wpadki. Pierwszą z nich miał w 2014 roku po błyskawicznym odprawieniu Lateefa Kayode. W organizmie Kubańczyka wykryto sterydy, więc zawiesiła go Komisja Sportowa Stanu Nevada.
Historia powtórzyła się w ubiegłym roku, gdy po raz pierwszy miał zmierzyć się z Wilderem. Tym razem nie było dłuższego odpoczynku od sportu, bowiem po części przyjęto tłumaczenia przyłapanego. Zażywał leki na nadciśnienie i chorobę nerek, w składzie których była jedna z zakazanych substancji.
Z sytuacją nie mógł pogodzić się promotor Eddie Hearn, tłumacząc niezadowolenie w mocnych słowach. – Nieważne, czy tak faktycznie było. Gość jest po prostu idiotą. Powinien zniknąć, ale kto wie, co się wydarzy. To przedziwny biznes.
Puentując filmowo, Ortiz wolałby wzbudzać strach "King Konga", niż być kojarzonym z nielegalnymi substancjami jak Tony Montana z "Człowieka z blizną".